|
Warszawa - Niedziela, 27 listopada 2011, godz. 17:00 Liga polska - 7. kolejka |
|
Legia Warszawa |
100 |
| (13-19, 24-23, 32-13, 31-12) |
|
Jagiellonka Warszawa | 67 |
|
Legia Warszawa
- 14. Nawrot 21 (k)
9. Miatkowski 17
7. Podobas 16
11. Błaszczyk 11
18. Świderski 8
17. Rudko 8
4. Piesio 8
5. Jaremkiewicz 3
12. Goliszewski 3
10. Złomańczuk 3
6. Piętka 2
16. Nogajski -
trener: Robert Chabelski
|
Jagiellonka Warszawa
- 12. Balicki 23 (k)
32. Księżopolski 13
6. Marchoff 10
7. Popis 8
10. Grudziński 5
11. Słoniewski 3
4. Fronc 2
18. Grębski 2
9. Waśkiewicz 1
19. Tomaszewski -
25. Wielgus -
trener: Tomasz Wakulski
|
- Sędzia główny: Michał Gąsiński, Paweł Pacek
|
|
Postraszyli do przerwy
Tradycyjnie komplet publiczności dopingował koszykarzy Legii w ligowym meczu rozgrywanym na Bemowie. Podopieczni Roberta Chabelskiego niespodziewanie przegrali pierwszą kwartę 13-19, a w drugiej odrobili tylko punkt i na przerwę schodzili przegrywając 5 punktami. Jednak dwie kolejne odsłony meczu to zdecydowana przewaga Legii i aż 63 punkty, które pozwoliły ostatecznie cieszyć się z wysokiego zwycięstwa 100-67.
Kibice, którzy przyszli na niedzielny mecz z Jagiellonką byli z pewnością mocno zdziwieni przebiegiem pierwszej części spotkania. Legia, która do tej pory gromiła kolejnych ligowych rywali, tym razem przez 16 minut musiała gonić rywali. Jagiellonka w pierwszej połowie radziła sobie wyjątkowo dobrze. Goście regularnie trafiali do naszego kosza z wysoką skutecznością, także za 3 punkty.
Nasz zespół nie potrafił wykorzystywać stwarzanych sytuacji, w czym przeszkadzało także agresywne krycie Jagiellonki. Legioniści wyszli na prowadzenie po raz pierwszy dopiero w 16. minucie spotkania, prowadząc wówczas 33-31. Niestety chwilę później bardzo dobrej okazji na podwyższenie prowadzenia nie wykorzystał Szymon Złomańczuk i ostatecznie do przerwy nadal prowadzili goście (37-42).
Wpływ na wynik do przerwy miało też oburzenie trenera Chabelskiego i Michała Świderskiego na decyzje sędziów. Panowie z gwizdkiem, jakby nie znając nowych przepisów obowiązujących w rozgrywkach koszykarskich, pozwalali Jagiellonce (parokrotnie) na wyprowadzanie piłki z własnej połowy przez... 14 sekund, podczas gdy przepisy mówią o 8 sekundach na wyprowadzenie piłki. I gdy legioniści zwrócili kolejny raz uwagę Gąsińskiemu, by zaczął sędziować zgodnie z przepisami, ten gwizdał... ale "dachy" dla naszych.
Na szczęście po zmianie stron obraz gry był zupełnie inny. To Legia regularnie trafiała, Jagiellonkę opuściło zaś strzeleckie szczęście i - chyba także siły. Pierwszych 20 minut meczu wyczerpało zespół z Pragi i po zmianie stron Legia dominowała już w każdym elemencie gry, nie tylko wychodząc na prowadzenie, ale i uzyskując wyraźną przewagę. Spora w tym zasługa Pawła Podobasa, który dał bardzo dobrą zmianę i trafiał w ważnych momentach, a przy okazji zaliczył parę naprawdę niezłych wejść pod kosz oraz jeden efektowny blok, po którym Legia przeprowadziła szybką kontrę.
Po przerwie bardzo dobrze prezentował się także "Świder", który w pierwszej połowie popełniał zbyt wiele błędów - podobnie zresztą jak większość graczy. Przeciwko Jagiellonce Legia musiała sobie radzić bez Marcina Chojeckiego, więc znacznie dłużej na parkiecie przebywał Bartek Błaszczyk. W składzie zabrakło także Michała Kawczyńskiego, Michała Kowalika (kontuzja, obecny na meczu), Macieja Staszewskiego i Łukasza Zajączkowskiego (jeszcze nie wznowił treningów).
Końcowy wynik niedzielnego meczu może sugerować, że wygrana Legii przyszła po raz kolejny dość łatwo. Tak jednak nie było - pierwsza kwarta pokazała, że zespół musi być skoncentrowany od pierwszej do ostatniej minuty, tym bardziej, że przed nami trudniejsze spotkania z Sokołem Ostrów i MKS-em Ochota. Z drugiej strony tylko rywalizacja z mocniejszymi zespołami może pomóc nam w odpowiednim przygotowaniu do decydujących rozgrywek o II ligę.
Kolejny mecz czeka Legię w najbliższą sobotę w Nadarzynie (początek o g.18:00). Prowadzony przez Jacka Gembala GLKS jest jednym z najsłabszych zespołów ligi - na razie przegrał wszystkich pięć spotkań.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Robert Chabelski (trener Legii): "W tym meczu mieliśmy do czynienia z de facto dwoma różnymi spotkaniami. W pierwszej połowie moi zawodnicy wyszli na boisko nieodpowiednio skoncentrowani, choć ich uprzedzałem, że nie będą mieli łatwych zawodów do rozegrania, że przeciwnik, z którym się zmierzą, jest z nieco wyższej półki niż wcześniejsi rywale.
Należy zacząć od rozważań nad obroną – do przerwy straciliśmy ponad czterdzieści punktów, co na tym etapie rozgrywek po prostu nie może się nam przydarzać. Szwankowała jednak nie tylko defensywa, lecz także skuteczność – ani rzuty z dystansu ani spod kosza, ani osobiste kompletnie nam nie wychodziły. Mimo rotacji, jakie następowały, nic się nie zmieniało. W drugiej kwarcie był wprawdzie moment, w którym odrobiliśmy straty i wyszliśmy na prowadzenie, ale niedługo później z powodu naszej bezmyślności 'roztrwoniliśmy' efekty naszej ciężkiej pracy i znowu przegrywaliśmy, co – z całym szacunkiem dla koszykarzy Jagiellonki – nie powinno mieć miejsca. Nasi rywale, dopóki mieli siłę, dopóty walczyli z nami na parkiecie jak równy z równym.
Po przerwie nasza obrona zagrała znacznie lepiej – straciliśmy niespełna trzydzieści punktów. W taki właśnie sposób powinniśmy byli grać przez całe spotkanie. Chwała zawodnikom za to, że się wybudzili z letargu i że walczyli do końca. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo znacznej przewagi, którą wypracowaliśmy, nie ustrzegliśmy się prostych błędów w obronie i w ataku.
Byłbym daleki od porównywania Jagiellonki z naszymi poprzednimi oponentami. W warszawskim zespole występują bowiem zawodnicy, którzy mają za sobą występy w wyższych ligach i są całkiem nieźle wyszkoleni koszykarsko. W zeszłym sezonie mieliśmy z nimi przecież trudne przejścia, wygrywając przy Jagiellońskiej dopiero po dogrywce. Nie jest to wcale zła drużyna. Dziwię się w sumie, że przegrała tyle spotkań. Widziałem bowiem ich mecz w Ostrowi Mazowieckiej i muszę przyznać, że gdyby nie błędy w samej końcówce spotkania, mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść i to mimo że przegrywali dwudziestoma kilkoma punktami.
Naturalnie powinniśmy koncentrować się na sobie, a nie na rywalach, ale tak jak już wcześniej wspomniałem, nie możemy pozwolić sobie na to, by w kolejnych konfrontacjach prezentować się na boisku tak jak miało to miejsce podczas tego meczu.
Baner, który zawisł w bemowskiej hali, oceniam świetnie. Trzeba tylko teraz wziąć sobie do serca hasło, które się na nim znalazło i... powrócić do świetności. [śmiech]"
Bartłomiej Błaszczyk: "Przeciwnik, z którym się zmierzyliśmy, nie był aż tak słaby jak zespoły, z którymi mieliśmy okazję do tej pory grać. Zaprezentował się nieco lepiej. Być może zdążyliśmy się już przyzwyczaić do tego, że wychodzimy na parkiet i bez problemu robimy swoje. Tym razem aż tak łatwo nie było – rywale zawiesili poprzeczkę wyżej niż ich poprzednicy i przez to zagubiliśmy się nieco na początku meczu.
Potrzebowaliśmy kilku chwil, aby się "otrząsnąć" i zacząć realizować założenia taktyczne, które ćwiczyliśmy na treningach. Zdecydowaną poprawę można było zauważyć w drugiej połowie spotkania, ponieważ zaczęliśmy grać dłużej i cierpliwiej, a chłopaki wychodziły na pozycje i celnie rzucały.
Musimy nastawić się na to, że od teraz będzie tylko ciężej, ponieważ przed nami konfrontacje z przeciwnikami z – teoretycznie – najwyższej ligowej półki. Z tego względu od samego początku pojedynku musimy grać skoncentrowani i konsekwentnie realizować przyjęte przez naszą drużynę założenia."
Tomasz Rudko: "Gdy się gra, nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak chciałoby się tego. Czasami trzeba potrafić się przełamać, gdy przebieg gry nie idzie po naszej myśli. Pokazaliśmy charakter i udowodniliśmy, że mimo słabego początku potrafiliśmy odrobić straty. Nie chciałbym się wypowiadać na temat sędziów, gdyż nie dali nam oni za bardzo pograć.
Ogólnie cieszę się z odniesionego zwycięstwa i uważam, że przez całe spotkanie powinniśmy prezentować poziom z jego ostatniej kwarty.
Przyznam szczerze, że chciałbym wiedzieć, z jakiego powodu pierwsza połowa pojedynku była słabsza w naszym wykonaniu. Myślę, że przyczyn należy upatrywać albo w naszym braku skupienia lub w chwilowej lepszej grze Jagiellonki – jej lepszej dyspozycji rzutowej. Szczęśliwie w dalszej części meczu górą okazało się nasze doświadczenie, zaczęliśmy grać na naszym normalnym poziomie i z tarapatów wyszliśmy obronną rękę. Wcześniej coś w naszych trybikach po prostu nie zaskoczyło.
Jeśli chodzi o mecz przeciwko drużynie z Nadarzyna, to myślę, że szykuje się kolejne dobre spotkanie z naszej strony. Może uda się pobić jakiś rekord? [śmiech] Liczymy na to, że nasi fani wesprą nas w Nadarzynie, ponieważ znacznie lepiej nam się gra przy głośnym dopingu."
Autor: Hugollek
Zapowiedź
Zagrać lepiej na tablicach
W najbliższą niedzielę, dzień po meczu piłkarzy Legii w Kielcach, na Bemowie ligowe spotkanie rozegrają nasi koszykarze. Początek meczu Legia - Jagiellonka 27 listopada o godzinie 17. Już dziś serdecznie zapraszamy do hali przy Obrońców Tobruku 40. Wstęp kosztuje tylko 2 złote. Przed meczem kolejna odsłona rywalizacji dzielnic.
Najbliższy rywal Legii - stołeczna Jagiellonka w tym sezonie ma na swoim koncie trzy wygrane w pięciu meczach. Zespół z Pragi, prowadzony przez Tomasza Wakulskiego potrafił powalczyć na wyjeździe z Sokołem Ostrów (-8), a w miniony weekend pokonał u siebie AZS UW różnicą 8 punktów. Legia tymczasem jest niepokonana w tym sezonie i wątpimy, czy Jagiellonce uda się zagrozić Legii w niedzielę.
Inna sprawa, że gdyby Jagiellonka nie przespała zupełnie meczu w Ostrowi Mazowieckiej, po której przegrywała już 22. punktami, kto wie, jak zakończyłby się pojedynek z niepokonanym do tej pory Sokołem?
Jagiellonka to zespół, który potrafi grac w kosza lepiej niż np. Pułaski, czy Kozienice i wygranej różnicą 60 punktów nie należy się spodziewać... Liczymy jednak na kolejne przekonujące zwycięstwo i zdecydowanie lepszą niż ostatnio grę na tablicach. W zespole występują m.in. Marcin Balicki znany z gry w Legii w II lidze, Grudziński, Księżopolski, Marchoff, Waśkiewicz, Popis, Słoniewski, Gręnski, Wilk, Fronc, Moch i Tomaszewski.
W minionym sezonie Legia miała olbrzymie problemy z pokonaniem Jagiellonki w wyjazdowym meczu przy Jagiellońskiej. Ostatecznie Legia wygrała dopiero po dogrywce 86-82. Rewanż nie doszedł do skutku, bo wcześniej obie drużyny straciły szanse na awans do turniejów ogólnopolskich o drugą ligę.
Początek niedzielnego meczu o godzinie 17 w hali przy Obrońców Tobruku. Zapraszamy!
Autor: Bodziach