HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 14 stycznia 2012, godz. 18:00
Liga polska - 12. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 87
(24-12, 21-21, 18-9, 24-15)
Herb AZS UW AZS UW57

Legia Warszawa

  • 5. Jaremkiewicz 16
    14. Nawrot (k) 15
    4. Piesio 14
    18. Świderski 8
    9. Miatkowski 8
    11. Błaszczyk 8
    17. Rudko 7
    13. Kawczyński 4
    7. Nogajski 2
    8. Kowalik 2
    12. Chojecki 2
    15. Adamski 1

    trener: Robert Chabelski, as. Piotr Lewandowski

AZS UW

  • 5. Michalak 15
    9. Woś 12
    14. Pieklak 11
    16. Felbur (k) 7
    11. Szczepański 7
    6. Kwasiborski 5
    8. Zimnowodzki 0
    10. Pawlak -
    15. Szafrański -

    trener: Marek Pietrasik
  • Sędzia główny:
  • Widzów: 1499

30 punktów różnicy

Komplet kibiców, doping, oprawa i kolejne pewne zwycięstwo koszykarzy to w tym sezonie już standard. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem Legii 24-12, druga remisem 21-21. Po przerwie podopieczni Roberta Chabelskiego odskoczyli o kolejne 18 punktów i ostatecznie wygrali 30 oczkami. W zespole AZS-u bardzo dobrze pokazał się były legionista, wychowanek Roberta Chabelskiego Maciej Michalak, zdobywca 15 punktów. Legia po słabszym meczu pokonała rywala różnicą 30 punktów i ma na swoim komplet 11 zwycięstw. Do końca fazy zasadniczej pozostało jeszcze 9 kolejek. Na razie Legię czeka dwutygodniowa przerwa - za tydzień nasz zespół planowo pauzuje, natomiast w ostatni weekend stycznia Legion Legionowo nie ma dostępu do hali, przez co mecz wyjazdowy został przełożony. Najbliższe spotkanie Legia zagra 4 lutego z Mon-Polem Płock. Prawdopodobnie ponownie na Kole.

Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Robert Chabelski: "Nie możemy być do końca zadowoleni z meczu przeciwko Uniwersytetowi Warszawskiemu. Wprawdzie w naszej grze pojawiały się takie fragmenty, w których prezentowaliśmy się dość agresywnie i skutecznie, lecz oprócz tego wkradło się do niej także wiele przestojów, które kosztowały nas wiele punktów.

Przyznam szczerze, że po swoich zawodnikach spodziewałem się nieco lepszej postawy w tym spotkaniu. Należy jednak podkreślić, że akademicy z UW, zwłaszcza w pierwszej połowie meczu, rozegrali naprawdę dobre zawody. Szczęśliwie opadli nieco z sił po przerwie, a naszemu zespołowi udało się bardziej zdeterminować.

W pierwszej połowie popełnialiśmy dość dużo błędów – przy wyprowadzaniu piłki, przy podaniach, momentami brakowało odpowiedniego zastawienia rywali. Dobry fragment meczu rozegraliśmy na początku trzeciej kwarty, gdzie wyszliśmy do oponentów wysoko i agresywnie, zdobywając kilka punktów. W dalszej części konfrontacji nasza przewaga nad studentami oscylowała pomiędzy 25 a 30 punktami.

Nie mamy w naszych szeregach "żelaznej piątki", którą regularnie wystawiamy, choć przyznaję, że większość spotkań zaczynamy w danym ustawieniu częściej niż zwykle. Z tego względu nie jestem jakoś bardzo zawiedziony wynikiem. Prędzej rzekłbym, iż oczekiwałem więcej po koszykarzach, którzy rywalizację rozpoczęli od ławki rezerwowych. Trudno było doszukać się pozytywów w ich grze, aczkolwiek nie można zarzucić im braku ambicji czy zaangażowania. Wyszło tak, a nie inaczej i teraz należy skupić się na dalszym trenowaniu. Przed nami dłuższa przerwa i trzeba ją właściwie wykorzystać. Mam nadzieję, że się wreszcie pozbieramy i zaczniemy w miarę normalnie grać, bo mimo że zwyciężyliśmy różnicą trzydziestu punktów, trudno oprzeć się wrażeniu, że wygrana – z całym szacunkiem dla drużyny UW – powinna być bardziej okazała.

Odnośnie planów na najbliższe trzy tygodnie, to obecnie jestem na zgrupowaniu z młodzieżą w Pomiechówku. Specjalnie przyjechałem na ten mecz, żeby poprowadzić chłopaków. Odnośnie treningów, to koszykarze będą mieli normalne zajęcia we wtorek, w środę i w piątek. Może się jednak okazać, że na jednym z nich mnie nie będzie. Natomiast w ten ostatni, wymieniony przeze mnie dzień, planujemy rozegrać grę wewnętrzną, by zachować pewien cykl meczowy. Potem będziemy ćwiczyć już w Warszawie.
Spróbuję zorganizować co najmniej dwa sparingi z jakimiś mocniejszymi zespołami, aby nasi zawodnicy mieli szansę mierzyć się z rywalami z wyższej półki.

Eks-legionista Maciej Michalak jest moim byłym podopiecznym. Szczególnie w pierwszej połowie spotkania, gdy dopisywało mu zdrowie, napsuł nam trochę krwi – trafiał, zbierał, dobijał... Cieszę się z tego, że tak dobrze grał, bo to też i dla mnie – jako jego byłego szkoleniowca – stanowi przyjemność. Może ogra się i za rok do nas wróci? Kto wie?
Na koniec chciałbym podziękować naszej fantastycznej, legijnej publiczności za niesamowity doping, którym zagrzewali naszych graczy do walki na boisku."

Michał Kowalik: "Nie zagraliśmy tego meczu na sto procent naszych możliwości. To, co zaprezentowaliśmy na parkiecie, przypominało tzw. chodzoną koszykówkę. Zanotowaliśmy dużo strat, choć nie wiem, czym było to spowodowane – być może brakiem koncentracji z naszej strony.
Z początku akademicy przyjęli bierną postawę na boisku, jednak później znacznie się ożywili.

My z kolei po lepszej grze na starcie, usiedliśmy na laurach. Trzecią kwartę ponownie rozpoczęliśmy dobrze, lecz później w nasze szeregi ponownie wkradł się przestój. Tak to mniej więcej wyglądało. Suma summarum udało nam się dowieźć do końca meczu trzydziestopunktową przewagę nad zespołem Uniwersytetu Warszawskiego. Więcej się po prostu nie dało.

Po kontuzji czuję się już znacznie lepiej. Noga mnie już wprawdzie nie boli, ale wiadomo, że trzy czy cztery miesiące przerwy dają się we znaki – brakuje biegania i grania.

Zauważyłem, że na ten mecz przyszła większa liczba kibiców w porównaniu z ubiegło miesięcznym spotkaniem. Kibice – co tu dużo mówić – wspaniale nas zagrzewali do walki nieustannym, głośnym dopingiem. Należy się jedynie cieszyć z takiej atmosfery i wykorzystywać ją do lepszej gry na parkiecie."

Jakub Miatkowski: "Mecz rozpoczęliśmy dobrze – dzieliliśmy się piłką i wyglądało to całkiem nieźle, jednak później każdy, kto wchodził na boisko z ławki rezerwowych, nie dawał z siebie nic zespołowi. Chodzi o to, że nie wypełnialiśmy do końca założeń taktycznych – zamiast dzielić się piłką i grać zagrywki konsekwentnie do końca, padało wiele rzutów z dystansu, z pozycji wypracowywanych indywidualnie, a nie po akcjach, które ćwiczymy na treningach.

Niewątpliwie odbiło się to na wyniku, ponieważ ani nie rzuciliśmy stu punktów jak to mamy w zwyczaju ani nie wypracowaliśmy 'tradycyjnej', 50-punktowej przewagi – skończyło się na zdobyciu trzydziestu punktów więcej niż rywale.

Nie da się ukryć, że po przerwie świąteczno-noworocznej mamy problemy z "wstrzeleniem się" w formę jako drużyna – tak było podczas meczu z Ostrowią, tak było też i podczas tego spotkania. Szukamy formy i mamy nadzieję, że wkrótce uda nam się wreszcie odnaleźć właściwą dyspozycję. Mamy teraz trzy tygodnie przerwy, ponieważ mecz z Legionem Legionowo został odwołany. Postaramy się wykorzystać ten czas, skupiając się na poprawie naszej gry taktycznej. Myślę, że ten okres powinien wystarczyć, abyśmy powrócili na właściwe tory i zaczęli ponownie prezentować się tak jak w pierwszej rundzie."

Maciej Michalak (AZS UW): "Z niecierpliwością czekaliśmy na mecz z Legią. Ostatnio w lidze akademickiej nie osiągaliśmy dobrych wyników, więc chcieliśmy przełamać złą passę. Od samego początku rywalizacji byliśmy bardzo skoncentrowani i staraliśmy się grać jak najlepiej. Pomimo stale utrzymującej się przewagi Legii, nie traciliśmy nadziei na wygraną.

Dopiero trzecia kwarta zdecydowała tak naprawdę o losach meczu. Legioniści świetnie bronili, a my pogubiliśmy się w ataku. Należy również przyznać, że zawodnicy Legii zdominowali nas fizycznie i zdecydowanie wygrali walkę na tablicach.

Pomimo ambitnej postawy nie zdołaliśmy pokonać rywala. Atmosfera na meczu była niewiarygodna. Kibice jak zawsze stanęli na wysokości zadania. Niejeden klub ekstraklasy może pozazdrościć Legii dopingu. Drużynę Legii znam bardzo dobrze. Jestem wychowankiem trenera Chabelskiego i wiele nauczyłem się zarówno od niego, jak i od chłopaków z drużyny. Uważam, że spokojnie mogą oni w przyszłym roku bić się o awans do pierwszej ligi. Całej Legii życzę dalszych sukcesów i osiągnięcia zamierzonego w tym sezonie celu, jakim jest awans do wyższej klasy rozgrywkowej."

Autor: Hugollek


Zapowiedź

Wielki mecz na Kole

W najbliższą sobotę koszykarze Legii rozegrają drugi mecz w hali Koło, który będzie z pewnością wielkim wydarzeniem dla kibiców naszego klubu. Mamy nadzieję, że w hali zbierze się komplet, 1500 fanów, którzy gorącym dopingiem poprowadzą nasz zespół do kolejnej, 11. już wygranej w tym sezonie. AZS UW ma na swoim koncie 4 zwycięstwa i 6 porażek i nie ma najmniejszych szans na walkę o awans do turniejów ogólnopolskich.

W pierwszej kolejce obecnego sezonu, Legia pewnie pokonała przy Szturmowej AZS 90-44, pewnie wygrywając każdą kolejną kwartę. W tamtym spotkaniu zabrakło chorego Pawła Podobasa. W najbliższym meczu z AZS-em na parkiet być może powróci Michał Kowalik, ostatnio pauzujący z powodu kontuzji. Legia jest zdecydowanym faworytem spotkania i trudno wyobrazić sobie inny wynik niż przekonujące zwycięstwo legionistów. W zespole "akademików" najlepiej punktują Maciej Pieklak i Mateusz Zimnowodzki. W zespole gra także były legionista, Piotr Kwasiborski.

Autor: Bodziach