|
Warszawa - Niedziela, 1 kwietnia 2012, godz. 13:15 Liga polska - turniej półfinałowy o awans do II ligi, 3. mecz |
|
Legia Warszawa |
75 |
| (16-15, 29-21, 15-21, 15-24) |
|
UKS Kielno | 81 |
|
Legia Warszawa
- 14. Nawrot (k) 16
17. Rudko 15 (1)
5. Jaremkiewicz 13 (1)
7. Podobas 8
9. Miatkowski 8 (2)
15. Zajączkowski 6
4. Piesio 4
11. Błaszczyk 3
12. Chojecki 2
16. Nogajski 0
10. Złomańczuk -
8. Kowalik -
trener: Robert Chabelski, as. Piotr Lewandowski
|
UKS Kielno
- 9. Stawicki 19
10. Milewski 18
12. Fijałkowski 12
5. Świdziński 12 (1)
17. Ziębiński 10
14. Kaliński 5
7. Chrząszcz 3
6. Grochowski 2
13. Masiulaniec 0
18. Wieczorkowski 0
trener: Karol Miecznikowski, as. Jacek Miecznikowski
|
- Sędzia główny: Marcin Hryszczyszyn, Piotr Cyniak
|
|
Pierwsza porażka w sezonie
W ostatnim meczu półfinałowego turnieju koszykarzy Legia Warszawa przegrała z UKS Kielno 75-81. Wyniki poszczególnych kwart 16-15, 29-21, 15-21, 15-24. Jest to pierwsza porażka Legii w tym sezonie, ale "kanonierzy" już w sobotę zapewnili sobie awans do finałów. Drugim finalistą dzięki tej wygranej został UKS Kielno. Mecz obejrzało 200 kibiców.
Po zwycięstwach nad Notecią 2020 Inowrocław oraz Basketem Piła koszykarzom Legii pozostała potyczka z UKS Kielno. Dla gospodarzy był to mecz o prestiż, o zwycięstwo w całym turnieju półfinałową. Natomiast według różnych źródeł i interpretacji przepisów ekipa z Pomorza jeszcze walczyła o drugie miejsce lub też miała zapewniony awans po dzisiejszej porażce inowrocławian.
Podobnie jak wczoraj pierwsza kwarta nie należała do najlepszych w wykonaniu obu ekip. Niemrawe akcje, które częściej kończyły się niecelnymi rzutami niż radością ze zdobytych punktów. Niemniej jednak legioniści objęli skromne prowadzenie po pierwszych 10 minutach.
Druga część meczu przyniosła więcej radości fanom stołecznego basketu. Piotr Nawrot i spółka zaczęli nabierać wiatru w żagle sukcesywnie odjeżdżając rywalom. Niemały udział miał w tym Tomasz Rudko, który już w pierwszej kwarcie posadził na ławce Bartka Błaszczyka. 29 punktów w drugiej kwarcie przy 21 straconych dawało nadzieje, że z biegiem czasu już będzie tylko lepiej.
Niestety legioniści fatalnie rozpoczęli trzecią część gry. Nieprzygotowane rzuty z dystansu, wymuszone próby za 3 punkty z powodu upływającego czasu, brak zbiórek w ataku i obronie, sprawiły, iż do głosu zaczął dochodzić UKS. Duet trenerski Karol i Jacek Miecznikowski mobilizowali zespół do walki i przyniosło to skutek. Seria 15-0 w ciągu pierwszych 5 minut na korzyść gości powodowała niepocieszony wyraz twarzy fanów Legii. Na szczęście ekipa Roberta Chabelskiego przebudziła się w porę regularnie odrabiając straty. Owszem, kwarta została spisana na straty, ale na tablicy były 3 punkty przewagi dla Legii.
Mało tego, ostatnia kwarta rozpoczęła się od zdobycia 5 "oczek" i na zegarze było już 65-57. Zresztą mniej więcej ośmiopunktowa przewaga utrzymywała się przez połowę ostatniej części meczu i... No właśnie trudno powiedzieć co sprawiło, iż wypracowany handicap zaczął topnieć w mgnieniu oka. Być może zabrakło Bartka Błaszczyka, który potrafiłby zebrać piłki po niecelnych rzutach pod oboma koszami? Być może zabrakło spokoju? Końcówka zawodów stała już pod znakiem rzutów osobistych głównie ze strony Kielna. Legioniści jeszcze próbowali taktycznych fauli, które pozwoliłby na odrobienie 4-6 punktów straty. Nic z tego. Zawyła syrena po raz ostatni i pierwsza porażka warszawian w sezonie stała się faktem.
Tym samym zespół Roberta Chabelskiego zajął drugie miejsce w turnieju półfinałowym. I choć cel został zrealizowany, to na twarzach koszykarzy nie widać było zadowolenia podczas odbierania pucharu. Wiadomo, że celem był komplet zwycięstw. Choć z drugiej strony, może to i lepiej, że przegrana przyszła w tym momencie, a nie dopiero w turnieju finałowym? Przynajmniej jest czas do analiz, wyeliminowania mankamentów, treningów przed głównym sprawdzianem, który czeka Legię za trzy tygodnie. Wierzymy, iż podobnie jak w ten weekend, spotkamy się ponownie przy Obrońców Tobruku.
Autor: Fumen
Pomeczowe wypowiedzi:
Robert Chabelski (trener Legii): "Turniej półfinałowy nie był dla nas przysłowiową bułką z masłem. Nie wynikało to z faktu, iż nie docenialiśmy rywali, ponieważ mieliśmy słabe rozeznanie co do możliwości drużyn, z którymi przyszło nam się zmierzyć, lecz było raczej rezultatem zbyt dużej ilości przestojów w naszej grze w poszczególnych meczach, może poza spotkaniem przeciwko Noteci, choć i ono nie było pozbawione błędów.
W pojedynkach przeciwko Basketowi Piła i UKS Kielno byliśmy świadkami pełnej sinusoidy w naszym wykonaniu – od kilku punktowej przewagi do kilku punktowej straty. I tak w kółko. O ile spotkanie z pilanami wygraliśmy, o tyle z koszykarzami z Kielna ta sztuka już nam się nie udała.
Powiem szczerze, że obserwując zmagania tych trzecioligowych drużyn, doszedłem do wniosku, że każdy z tych zespołów śmiało mógłby walczyć o utrzymanie w drugiej lidze.
Co więcej, podczas turnieju doszły mnie słuchy, że według niezależnych obserwatorów, nasza drużyna spokojnie miałaby szansę zająć jedną z pierwszych sześciu pozycji w drugiej lidze. Jak jednak widać, mecz meczowi nierówny i nawet my musieliśmy przełknąć gorzką pigułkę porażki.
Powiem przewrotnie, że może nawet dobrze się stało, że przegraliśmy rywalizację przeciwko Kielnu, bo 'ciężar' bycia niepokonanym spadł z naszych barków. Co więcej, dobrze, że pokonano nas w półfinale, a nie w finale. Myślę, że od teraz lepiej będzie nam się pracowało i tak jak mówili chłopcy, ta przegrana dodatkowo nas zmobilizuje i da nam kopa do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
W meczu przeciwko UKS, zwłaszcza w pierwszej połowie, istniały momenty dobrej gry, w których piłka 'chodziła' szybko, z rąk do rąk. Później jednak zaczął się okres przestojów, przetrzymywania piłki, 'klepania'. Czasy, w których w koszykówkę grało się 'na stojąco', minęły bezpowrotnie. Obecnie wymaga się od zawodników pełnego zaangażowania od pierwszej do ostatniej minuty, w których przebywają oni na parkiecie. Jeśli nie podołają wyzwaniu, to należy wpuścić na ich miejsce rezerwowych. Nie zawsze jednak jest to proste dla trenera, zwłaszcza gdy trzeba posadzić na ławce wiodącego gracza, tylko dlatego, że trochę wolniej biega.
Przed turniejem finałowym z pewnością musimy popracować nad grą zespołową. Oprócz tego należy skoncentrować się nieco bardziej na formacji obronnej, bo nadal popełniamy w niej sporo błędów. Ponadto, dwa ostatnie spotkania pokazały, że miewamy problemy z odpornością psychiczną. Gdy w trakcie meczów wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, nadchodziły chwile niepowodzeń, przez które niepotrzebnie wpadaliśmy w panikę i zaczęliśmy przeprowadzać indywidualne akcje, które nie przynosiły takiego efektu końcowego, jakiego oczekiwalibyśmy. Gramy jak gramy i jest oczywiste, że w ciągu kilku tygodni nie dokonamy znaczącego skoku jakościowego w naszej formie czy grze. Mam jednak nadzieję, że w turnieju finałowym będę mógł już skorzystać z kontuzjowanego Michała Świderskiego, którego w ostatnich meczach autentycznie brakowało w składzie, a który wkłada szalenie dużo energii i zdrowia do naszej gry, gdy przebywa na parkiecie. Jeśli obędziemy się bez kontuzji, to myślę, że wówczas wszystko będzie w porządku. W finale z pewnością łatwo nie będzie, co sugerują choćby wyniki meczów półfinałowych, ale staram się patrzeć w najbliższą przyszłość optymistycznie i wierzę, że uda nam się zrealizować obrany przed sezonem cel, którym jest awans do drugiej ligi.
Do 4 kwietnia do godziny 12:00 można składać aplikacje odnośnie chęci zorganizowania turnieju finałowego. Dysponuję pewnymi informacjami, z których wynika, że Legia będzie ubiegać się o organizację tego koszykarskiego wydarzenia, jednak to, czy Warszawie przyznany zostanie status gospodarza turnieju, leży w gestii osób związanych z PZK-oszem."
Karol Miecznikowski (trener UKS-u Kielno): "Dla mnie osobiście wygrana w tym turnieju nie była żadną niespodzianką. Chłopaki ciężko pracują, to młodzi i myślący ludzie, którzy chcą grać w koszykówkę. Ciężko pracowali i mamy tego efekt. Choć w turnieju wypadliśmy różnie - pierwszy mecz rewelacja, w sobotę zdecydowanie poniżej oczekiwań i dziś pokonanie faworyta turnieju. To koszykówka, to jest sport. Dla mnie to nie jest zaskoczenie, mamy po prostu dobry zespół.
Co zadecydowało o pokonaniu Legii?
- Przede wszystkim atmosfera w mojej drużynie. Zrealizowali założenia przedmeczowe i wobec siebie mieli bardzo dobre, bojowe nastawienie. Walczyli od pierwszej do ostatniej minuty.
Przed meczem zdawaliście sobie sprawę, że awans macie zapewniony, bez względu na wynik rywalizacji z Legią?
- Tak, ale nie miało to wpływu na naszą grę. Już wcześniej uprzedzałem zespół, że niezależnie od wyniku pierwszego niedzielnego meczu, walczymy o zwycięstwo. Nie po to się wychodzi na parkiet, żeby kalkulować. My walczymy o każdą piłkę i to jest atut mojego zespołu.
Rozgrywki wojewódzkie wygrał u Was GTK Gdynia, który na pewno zagra w finałach. Jak oni prezentują się na tle drużyn z "warszawskiego półfinału"?
- Drużyna z Gdyni jest bardzo dobrze przygotowana. Mają dobrych szkoleniowców, którzy prowadzą młody zespół, oparty na juniorach starszych, medalistów mistrzostw Polski z tego roku. Będą zdecydowanym faworytem turnieju finałowego.
Macie już trochę informacji o rywalach z finałów? Jakie plany na turniej, który odbędzie się za 3 tygodnie?
- Ja dopiero będę poznawał te drużyny, przeprowadzał jakiś skauting. Mamy plan - wyjść na pierwsze spotkanie , dać z siebie sto procent, wyjść na drugie - dać sto procent. Co będzie, to będzie.
Przed sezonem mieliście plan awansu do II ligi?
- To jest sekcja, z którą pracuję dopiero drugi rok. Przy tym budżecie jaki mamy, czyli praktycznie zerowym, bo zespół funkcjonuje dzięki prywatnych pieniądzach pani prezes, nie mamy dalekosiężnych planów. Z reguły jak się planuje przyszłość, to życie je weryfikuje. Ja mam plan - wyjść w każdym meczu i dać z siebie wszystko. Później zobaczymy, jak to się ułoży i to przyszłości będziemy mogli pomyśleć w wakacje.
Tomasz Jaremkiewicz: "Wydaje mi się, że dało o sobie znać zmęczenie organizmu. Na to wszystko nałożyły się mankamenty związane z nieumiejętnością rozpracowywania strefy przeciwnika. To nie przypadek, że w meczu przeciwko Basketowi prowadziliśmy już osiemnastoma punktami, by w ciągu kilku chwil roztrwonić wypracowaną przewagę, a w konsekwencji niemal go przegrać.
W pojedynku z Kielnem dobrze prezentowaliśmy się w pierwszej połowie, ale potem ponownie dały o sobie znać wspomniane problemy, m.in. nieskuteczność w rzutach osobistych, w tym moja, co w efekcie doprowadziło do nerwowej końcówki i przegranej, choć w moim odczuciu powinniśmy byli ten mecz wygrać co najmniej osiemnastoma, czy dwudziestoma punktami.
Naszą grę można przyrównać do sinusoidy z momentami wzlotów i upadków. Myślę, że dobrze będzie, jeżeli obejrzymy na spokojnie zapisy wideo z tych spotkań i je dokładnie przeanalizujemy. Tak jak wspomniałem, ewidentnie nie wychodzi nam gra w strefie i to nie może być przypadek. Zawodnicy z Kielna z pewnością obserwowali nasze poczynania w konfrontacji z Basketem i wyciągnęli z niej wnioski, często zmieniając obronę i dobrze prezentując się w strefie. Gdy w pierwszej połowie mieliśmy jeszcze siłę i przeprowadziliśmy kilka penetracji, kontrolowaliśmy sytuację na boisku. W drugiej jednak zagotowaliśmy się. Ciążyła nad nami presja wyniku, ponieważ bardzo chcieliśmy wygrać i jak to się skończyło, widzieli wszyscy.
Ta porażka nie świadczy tak naprawdę o niczym. Nasz nadrzędny cel stanowiło wyjście z półfinałów, co udało nam się zrealizować. Wprawdzie nie chcieliśmy przegrać w bieżącym sezonie żadnego spotkania, ale wyszło jak wyszło i teraz musimy skoncentrować się na meczach finałowych.
Dodam, że ta przegrana nie podziałała na nas pozytywnie psychicznie, bo chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony, a do tego wiedzieliśmy, że zagramy z Kielnem w finałach i mieliśmy nadzieję, że udowodnimy im już w półfinale, że jesteśmy zespołem lepszym, a niestety nie udało nam się tego dokonać. Szczęśliwie będziemy mieli możliwość zrewanżowania się drużynie UKS za poniesioną porażkę za kilka tygodni. Mam nadzieję, że pokażemy, iż naprawdę jesteśmy lepszym zespołem, że potrafimy analizować swoje błędy i wyciągać z nich wnioski i że zwyciężymy.
Przed finałami życzylibyśmy sobie przede wszystkim zdrowia, chłodnej głowy i rozsądku. Przez najbliższe trzy tygodnie będziemy pracować nad rozwijaniem strefy i myślę, że jeśli zdrowie nam dopisze oraz jeżeli zagramy zespołowo, to wówczas nie powinniśmy mieć najmniejszych problemów z wywalczeniem awansu."
Autor: Bodziach i Hugollek
Zapowiedź
O pierwsze miejsce w półfinałach
Legia zapewniła sobie co prawda awans do turnieju finałowego, ale dopiero po niedzielnym meczu, którego początek o g.13:15, będziemy wiedzieli, czy legioniści awansują z 1., czy 2. miejsca. Tak naprawdę wynik meczu naszej drużyny, ma większy wpływ na losy pozostałych drużyn turnieju, w tym Basketu Piła. Trenerzy i zawodnicy Legii zapewniają, że żadne statystyki, czy układy ich nie interesują i w niedzielnym meczu zagrają jak zawsze o zwycięstwo. Hasło porażka dla Legii Warszawa to rzecz obca. Podłożenie się przeciwnikowi to ujma. Gramy więc o pierwsze miejsce w grupie i nic więcej nas nie obchodzi
Niespodziewanie w sobotę UKS Kielno przegrało z Notecią, tak więc awans drużyny z drugiego miejsca wciąż nie jest znany. UKS w przypadku wygranej z Legią, ma pewny awans do finałów. W tej chwili jednak każda z drużyn może jeszcze liczyć na grę o awans do II ligi. Wszystko zależy od wyników niedzielnych pojedynków. Nawet nie ma sensu rozpisywanie możliwych rozwiązań. Dla Legii liczy się tylko zwycięstwo i, miejmy nadzieję, że tylko od wyniku pierwszego meczu, zależeć będzie końcowa kolejność.
Autor: Bodziach