HokejKoszykówka
Warka - Sobota, 27 października 2012, godz. 18:00
Liga polska - 1. kolejka
Herb Pułaski Warka Pułaski Warka 72
(22-12, 19-18, 12-11, 19-14)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa55

Pułaski Warka

  • 13. Przyborowski 17 (1).
    16. Piros 14
    17. Piątek 12
    19. Mieczkowski 11 (1)
    5. Adamczyk 11 (1)
    10. Kapturski 5 (1)
    15. Mordel 2
    9. Gazarkiewicz 0
    11. Makowski 0
    12. Wawszczyk 0

    trener: Marek Brzeźnicki

Legia Warszawa

  • 12. Czujkowski 14
    21. Nędzi 12
    5. Jaremkiewicz 8 (1)
    14. Nawrot (k) 6
    6. Holnicki-Szulc 4
    7. Podobas 4 (1)
    11. Rudko 3
    15. Świderski 2
    4. Zajączkowski 2
    9. Nowerski 0
    17. Pawlak 0
    10. Piesio -

    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
  • Sędzia główny: Mariusz Godek, Adam Kołoszewski; Komisarz: Tomasz Konczewski
  • Widzów: 350

Nadal bez zwycięstwa

W zaległym meczu 1. kolejki II ligi, koszykarze Legii przegrali na wyjeździe z Pułaskim Warka 55-72. Legia przegrywała przez całe spotkanie, mając niezłe zrywy, kiedy różnica punktów malała do dwóch oczek (przed przerwą). Po zmianie stron gospodarze nie pozwalali Legii na zmniejszenie dystansu na więcej niż 6-7 punktów. Pułaski niestety wygrał zasłużenie - w naszej drużynie szwankowała skuteczność z gry, linii rzutów osobistych i ponownie popełniliśmy kilkanaście strat. Choć wynik 17 to cholernie dużo, jest on... najniższy w obecnym sezonie. Przy takich błędach po prostu nie da się wygrywać meczów. Warto zauważyć także, że niektórym graczom jakby brakowało woli walki. Szkoda, tym bardziej wobec gry niemal jak na własnym parkiecie - trybuny hali CeSiR w Warce były opanowane przez kibiców z Łazienkowskiej. Właśnie kibice Legii byli najjaśniejszym punktem naszego zespołu. Brawo! W Warce legionistów czynnie wspierało 50 fanów z Warszawy, Warki, Grójca i... Bielska-Białej (1).

Kolejny mecz już za tydzień w Bielsku Podlaskim. Oby forma w końcu przyszła, bo przy takiej grze jak w dotychczasowych meczach, może być cienko.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Piotr Bakun (trener Legii): Nie wiem, co się dzieje z naszym zespołem. Zupełnie tego nie rozumiem. Nasi koszykarze to grupa świetnych chłopaków, którzy bardzo chcą, którzy dobrze trenują. Mamy dziwne naleciałości, które określiłbym jako prowincjonalne, tzn. na przykład gdy popełniamy błąd, to od razu rzucamy się na przeciwnika albo gramy w ataku w sposób „rwany” i niedokładny. Przypomina to dziecięcą koszykówkę.
Przez cały tydzień szlifowaliśmy przeróżne rozwiązania taktyczne i muszę przyznać, że na treningach nasza gra wyglądała doskonale. Dobrze biegamy, stawiamy dobre zasłony, gramy pod dużą presją… Na ćwiczeniach wszyscy znamy nasze sety, więc tym bardziej dziwi nasza postawa podczas meczów, zwłaszcza że mamy pozycje do gry i stwarzamy sobie sytuacje do oddania rzutu i zdobycia łatwych punktów.
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o pracę, to chłopakom nie mogę niczego zarzucić. Wprawdzie trenujemy mało, bo tylko cztery razy w tygodniu, a poza tym nie mieliśmy tak naprawdę okresu przygotowawczego, ale nie są to powody, którymi można by tłumaczyć naszą słabą dyspozycję.
W naszej drużynie mamy bardzo dobry koszykarzy, a gramy… bardzo dziwnie, czego nie mogę pojąć. Przyznam szczerze, że czeka mnie długa noc. Mecz przeciwko Pułaskiemu będę oglądał wielokrotnie, bo ta porażka stanowi nie tylko dla mnie, lecz także i dla koszykarzy swoistego rodzaju dół. Widziałem, w jaki sposób oni to odbierają. Cała moja rodzina wie o tym, że basket to dla mnie całe życie, zaś to, co się ostatnio dzieje z moim zespołem, sprawia, iż czuję się tak, jakby ktoś podciął mi żyły. Jest to dla mnie tym bardziej potworne, że na treningach naprawdę dobrze ćwiczymy. Cały czas próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie, co stanowi powód naszej słabej dyspozycji w meczach o punkty. Nie wiem, być może przeskok między trzecią a drugą ligą jest aż tak duży? Ale tak nie powinno być, bo w drużynie nie ma przecież koszykarzy trzecioligowych, tylko w jej skład wchodzą zawodnicy z pierwszej ligi oraz z ekstraklasy, którzy mają spore doświadczenie, jeśli chodzi o grę...

Może po prostu coś wielkiego, spektakularne sukcesy rodzą się w bólach? Chłopaki i trenerzy chcą. Stanowimy jeden mocny zespół. Swoim podopiecznym bezgranicznie ufam i wiem, że oni zrobią wszystko, by grać. Z kolei trener Chabelski i ja uczynimy wszystko, co w naszej mocy, by jak najlepiej prezentowali się oni na parkiecie.
Kibice Legii są wspaniali. Zawsze powtarzałem, że są oni dla mnie wymierającym wzorem patriotyzmu i przywiązania do barw. Jest to dla mnie coś wielkiego i bardzo ważnego. Ci ludzie kierują się pasją, dzięki której robią wiele dla swojego ukochanego klubu. Między innymi dlatego tym dotkliwiej boli mnie ta porażka, że tak fantastyczni ludzie przychodzą na nasze spotkania, którzy – i tu nie ulega wątpliwości – są najwspanialszymi kibicami w Polsce i którzy mimo tak słabej postawy z naszej strony nieustannie nas wspierają.

Piotr Nawrot: To, co się z nami dzieje w ostatnim czasie przypomina dramat. Podsumowując jednym zdaniem naszą koszykarską dyspozycję, to obecnie… wszystko jest źle. Mecz przeciwko Pułaskiemu był chyba najgorszym spotkaniem, jakie rozegraliśmy od lat. Same chęci nie wystarczą do tego, by odnieść sukces. Trzeba doliczyć do tego: głowę, konsekwencję, spokój i zespołowość, a potem tak to wszystko zgrać i zestawić, by miało to przysłowiowe ręce i nogi.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że przed nami bardzo trudne konfrontacje, ale na pewno nie będziemy płakać i nie będziemy gremialnie chodzić do psychologów, by się leczyć psychicznie. Musimy po prostu zebrać się do kupy na treningach, wejść w odpowiedni rytm, a każdy z osobna musi zastanowić się nad tym, co MUSI poprawić w swojej grze.
Jest tak wiele elementów do poprawy, że myślę, iż przed kolejnymi spotkaniami można nam życzyć tego, abyśmy się aż tak bardzo nie przejmowali i abyśmy walczyli na parkiecie tak, by bieżąca sytuacja odwróciła się o 180 stopni.
Nasi kibice są wierni i oddani. Jest nam wstyd zarówno przed nimi, jak i przed działaczami czy trenerami i innymi kolegami z drużyny. Myślę, że każdy z nas zdaje sobie sprawę, że zagrał poniżej swoich możliwości, a w zasadzie to… poniżej krytyki. W tym miejscu chciałbym podziękować fanom, że niezależnie od wyniku przychodzą na nasze mecze i nas wspierają. Z jednej strony bardzo nam to pomaga, a z drugiej jest nam wstyd, że ich zawiedliśmy.

Tomasz Rudko: Myślę, że głównym powodem, który przyczynił się do porażki w meczu z Pułaskim, była nasza skuteczność. Mieliśmy siedemdziesiąt rzutów. Gdyby wszystkie zmaterializowałyby się punktowo, to to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. A niestety sytuacja na parkiecie wyglądała tak, że mieliśmy dwa celne rzuty za trzy na dwadzieścia dwie próby.
Wprawdzie mieliśmy siedemnaście strat, czyli trochę mniej niż podczas poprzedniej konfrontacji, ale nie zmienia to faktu, że nie potrafiliśmy trafiać do kosza. Nie wiem tak naprawdę, w jaki sposób można wytłumaczyć naszą niemoc.
Oprócz nieskuteczności w ataku po części zawiodła też nasza obrona. Przegrywaliśmy wszystkie pojedynki jeden na jeden i spotkanie skończyło się tak jak się skończyło.
Podczas treningów zbyt wiele w naszej grze zmienić się nie da. Naprawdę, w porównaniu z normalnymi meczami na treningach nasza postawa jest jak niebo a ziemia. Wydaje mi się, że problem tkwi tylko i wyłącznie w naszej psychice. Jeśli w spotkaniach o stawkę zaczniemy się prezentować tak jak podczas ćwiczeń, to wówczas wszystko powinno być w porządku.
Bardzo się cieszę, że nasi fani podejmują inicjatywy wspierania nas zawsze i wszędzie. Za to należą im się z naszej strony zarówno ogromne podziękowania, jak i przeprosiny, a zwłaszcza za to, że mimo iż przegrywamy mecz za meczem, to nie odwracają się od nas, lecz wspierają i zagrzewają nas do dalszej walki.

KONRAD KAPTURSKI (Pułaski Warka): "Legia nie była naszym najsłabszym jak dotąd rywalem, po prostu chłopaki z Warszawy bardzo chcieli, ale im nie wyszło. Nam tymczasem wyszło kilka rzeczy, które szwankowały u nas w poprzednich meczach."

Prowadziliście od samego początku wyraźnie. Legia tylko dwa razy doszła Was na dwa punkty. Wydaje się, że cały czas kontrolowaliście przebieg meczu.
- Szczęśliwie stało się tak, że to co nie wychodziło nam w poprzednich meczach, dziś funkcjonowało tak jak trzeba. Zabrakło skuteczności, czy nam czy Legii, szczególnie w końcówce.

Zarówno Wy, jak i Legia słabo zaczęliście sezon. Jaki jest Wasz cel na ten sezon - utrzymanie?
- Szczerze powiedziawszy, to utrzymanie jest naszym celem, ale na pewno będziemy chcieli pokusić się o coś więcej. Ta liga jest taka, że można wygrać z każdym, co pokazał choćby nasz mecz pucharowy. Myślę, że te porażki na początku sezonu w przypadku nas i Legii wynikają z dużej liczby roszad w składzie.

Przyszedłeś do Pułaskiego z Rosy Radom. Skąd decyzja o przenosinach?
- Rosa awansowała do ekstraklasy, zmieniła się wizja zespołu, a ja wolałem grać niż siedzieć na ławce. Druga drużyna ma służyć do ogrywania młodych graczy, a ja już do takich się nie zaliczam.

Mecz z Rosą II będzie chyba dla Ciebie wyjątkowy?
- Pewnie, że tak, całe życie grałem w tamtej drużynie. Oby doping na tym meczu był tak wspaniały jak dzisiaj. Kibice Legii zrobili naprawdę świetne widowisko na trybunach. Chciałbym, żeby na każdym meczu był taki doping. Mogę tylko podziękować i pogratulować, pozazdrościć zawodnikom Legii takich kibiców.

Dzisiejszy doping raczej Wam nie przeszkadzał w grze.
- Nie, to działa motywująco. Były też momenty, gdy kibice Legii pozdrawiali Warkę, to było świetne.

Legia za dwa tygodnie gra u siebie z Rosą. Jak ocenisz obecny zespół z Radomia?
- Przede wszystkim mają młodą drużynę, która dużo biega do kontr, walczą na całym boisku. Kluczem do wygranej będzie zatrzymanie "jedynki", Jakuba Schenka, który w każdym meczu daje Rosie 20 punktów. Poza tym będzie się liczyła obrona i gra taktyczna. Myślę, że warunki fizyczne legioniści mają lepsze niż Rosa.

Autor: Hugollek i Bodziach


Zapowiedź

Początkowo mecz obu drużyn miał się odbyć 6 października na Bemowie, ale na prośbę Pułaskiego, termin oraz gospodarza pierwszego meczu zmieniono. Mecz Pułaski - Legia rozegrany zostanie w sobotę, 27 października o godzinie 18, w hali CeSiR przy ulicy Warszawskiej 45 w Warce. Wstęp wolny, zapraszamy!
Autor: Bodziach