HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 17 października 2012, godz. 20:00
Liga polska - 1/32 finału Pucharu Polski
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 61
12-24, 11-19, 20-19, 18-22
Herb Śląsk Wrocław Śląsk Wrocław84

Legia Warszawa

  • 20. Nędzi 20
    4. Zajączkowski 8
    14. Nawrot (k) 7 (1)
    6. Holnicki-Szulc 7 (1)
    5. Jaremkiewicz 7 (2)
    9. Nowerski 5
    11. Rudko 3
    15. Świderski 2
    7. Podobas 2
    12. Czujkowski 0
    34. Janiewski 0
    17. Pawlak 0

    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

Śląsk Wrocław

  • 21. Kikowski 18 (2)
    19. Flieger 13 (1)
    8. Hyży 13
    20. Diduszko 12
    6. Ochońko 11 (2)
    12. Mroczek-Truskowski 7 (1)
    7. Krzysztof Sulima 4
    10. Prostak 3 (1)
    11. Bochenkiewicz 2
    13. Kulon 1

    trener: Jerzy Chudeusz, as. Tomasz Jankowski
  • Sędzia główny: Arkadiusz Gajda, Marcin Miszkiewicz; Komisarz: Mirosława Zawada
  • Widzów: 299

Śląsk za mocny

Koszykarze Legii przegrali w 1/32 finału Pucharu Polski z I-ligowym Śląskiem Wrocław 61-84. Wyniki poszczególnych kwart: 12-24 11-19 20-19 18-22. Śląsk był zdecydowanie lepszym zespołem i górował nad Legią przez większość meczu. Po zmianie stron Legia zagrała jednak lepiej, popełniała mniej błędów, co doprowadziło do odrobienia strat do 12 punktów (57-69). Niestety legionistom nie udało się pójść za ciosem i agresywne krycie sprawiło, że wrocławianie na więcej nie pozwolili, a mecz zakończył się wyraźną i zasłużoną wygraną grającego w wyższej klasie rozgrywkowej WKS-u. Śląsk awansował tym samym do 1/16 finału Pucharu Polski.

Legia najbliższy mecz rozegra w najbliższą niedzielę o godzinie 13 z AZS AGH Kraków (ul. Obrońców Tobruku 40). Bilety w cenie 5 zł do kupienia bezpośrednie przed meczem.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

PIOTR BAKUN (trener Legii): "Ewidentnie było widać, że jest dosyć duża różnica poziomów. Śląsk zagrał normalne zawody, a my walczyliśmy o życie. Poziom jaki prezentuje zespół z Wrocławia niestety nas przerasta. To spowodowało 13 strat w pierwszej połowie i tak naprawdę zawiązaliśmy 3-4 akcje. Zanim się opamiętaliśmy, chcę wierzyć, że to nie było odpuszczenie ze strony Śląska...
Trener Śląska twierdzi, że nie.
- To mnie cieszy. Sytuacja wyglądała tak, że w drugiej połowie byliśmy trochę innym zespołem. Graliśmy równorzędne zawody, zeszliśmy nawet do 13 punktów. Natomiast nasi zawodnicy muszą pamiętać o jednym - z takimi zespołami jak Śląsk, usposobionymi na wyższym poziomie w obronie i ataku, meczu nie można przechodzić, nie można przechodzić w obronie, nie biegać kontry, nie biegać "setów". Tu się nic nie uda, nie będzie żadnego przypadku. Przeciwnik kontroluje grę, zawodnicy cały czas pod presją, mają problemy z wyjściem do piłki i jeśli nie zrobią tego na maksa, w odpowiednim tempie, jeśli nie będą zmieniali tempa, ruchów, biegu, to będzie to wyglądało tak jak w pierwszej połowie. Po prostu Śląsk nas zdominował całkowicie. I mimo wspaniałych kibiców, którzy zrobili widowisko takie, że myślę, że Śląsk jeszcze nie widział, to nic nie zrobimy. Nasza koncentracja musi być dużo wyższa, to dotyczy wszystkiego - gry 1 na 1, wyjścia do piłki, wyjścia do rzutu, minięcia. Dobrze się stało, że zagraliśmy ze Śląskiem, bo pokazuje nam drogę i w którą stronę mamy iść. Jeżeli chcemy być zespołem z charakterem, to czeka nas ogrom pracy. Jeśli zawodnicy jej nie zrealizują, będziemy byle jacy, średnim drugoligowym zespołem. A widać, że w nas jest potencjał. Rotując szeroko składem zespół był w grze. Musimy wejść na inny poziom jeśli chodzi o trening. Dużo mocniejszy, bardziej intensywny, dynamiczny. Jeżeli to zrobimy, zespoły będą się nas bały.

W pierwszym meczu w Jaworznie Alan Czujkowski był wiodącą postacią Legii. Dziś nie rzucił nic. Śląsk tak dobrze go pilnował, czy zawodnik zagrał słabo?
- Oni znają Alana bardzo dobrze. Trener Jankowski chciał go mieć u siebie w zespole, więc wie o nim wiele. Trenerzy znali go na wylot, przekazali informacje zawodnikom i to było widać. Alan miał "plastra", nie mógł się złożyć do rzutu, zupełnie go wyłączyli. To jest zespół pierwszoligowy, może wygra tę ligę i awansuje do ekstraklasy. To może nie dodaje nam radości z tej porażki, ale pamiętajmy, że to naprawdę mocny przeciwnik.

Słyszałem, że Śląsk w drodze do Warszawy oglądał doping kibiców Legii z Koła, po to by się przyzwyczaić do atmosfery jaka będzie panować na Bemowie. To chyba dość niecodzienna praktyka.
- Dlaczego? To tylko świadczy o profesjonalizmie zespołu. Oni byli przygotowani od A do Z. Oni byli przygotowani przez naszych liderów, poprzez kibiców, po specyfikę sali.

Za Wami dwa mecze, w których faworytami byli rywale, w niedzielę chyba już będziecie faworytem, w spotkaniu z AZS AGH Kraków?
- Jak wygramy to powiem, że byliśmy faworytem. W czwartek damy chłopakom trochę luzu, a w piątek i sobotę trzeba ostro przywalić, żeby wyjść na ten poziom, który był dziś w drugiej połowie. Poziom w ataku, obronie, zaangażowania, walki.


JERZY CHUDEUSZ (trener Śląska): "Nie traktowaliśmy meczu z Legią jako sparingu. Ja wiem, że dużo się mówi, że Śląsk jest kandydatem do awansu, ale to jest na razie nowy zespół, który ciągle buduje się. Okres przygotowawczy to jedno, ale my mamy za sobą dopiero pierwsze mecze o punkty i nasza forma dopiero będzie rosła. Dlatego nie można powiedzieć, że traktowaliśmy ten mecz jako sparingowy.
Do każdego meczu zespół musi przystąpić skoncentrowany i grać na maksa. Zaczęliśmy dobrze, później trochę padła nam koncentracja. Myślę, że też zawodnicy Legii okrzepli z tą sytuacją, wspierani głośnym dopingiem zaczęli grać coraz lepiej. My popełnialiśmy masę błędów. Przegraliśmy m.in. na deskach. Uważam, że jak na spotkanie pucharowe był to dobry mecz.

Długo prowadziliście wysoko, później gdy Legia doszła Was na 12 punktów, pressing ze strony Śląska wystarczył, by legioniści znów zaczęli się gubić.
- Cała zabawa polega właśnie na koncentracji. Graliśmy niedawno mecz z Polonią Przemyśl, w którym prowadziliśmy 25 punktami, a kończyliśmy w nerwowej atmosferze. To kwestia utrzymania koncentracji, realizowania założeń do końca. To nie jest jeszcze zespół gotowy do grania 40 minut na jednakowym, wysokim poziomie. To dziś potwierdziło się. Ale zwycięzców nie należy sądzić, więc cieszę się z wygranej. Uważam, że zawodnicy Legii walczyli jak mogli. Dobrze to wyglądało. Do tego na meczu była bardzo dobra atmosfera.

Często spotykacie się z takim dopingiem jaki miał miejsce podczas tego meczu?
- Nie. My co prawda w pierwszej lidze jeszcze za wiele nie jeździliśmy na wyjazdy, ale takiej atmosfery to chyba nigdzie nie doświadczymy. To dla nas też bardzo ważne, zagrać przy takim dopingu. Do tego też trzeba kiedyś przywyknąć, bo w moim zespole są także mniej doświadczeni gracze. Mecz przy takim dopingu uczy zawodników radzenia sobie z presją.

Nie oszczędzał Pan zawodników przed piątkowym meczem w Lublinie?
- Nie, nie ma mowy. Kikowski grał ponad 30 minut, Diduszko 27. Graliśmy najmocniejszym składem.


PIOTR NAWROT (kapitan Legii): "Pierwsza liga dopiero za rok - miejmy nadzieję, więc trzeba wyciągnąć wnioski z dzisiejszego spotkania i nie można się załamywać. Rywale obnażyli nasze w obronie i ataku. Myślę, że o wiele lepiej zagraliśmy w drugiej połowie, ale mając 20 punktów przewagi po pierwszej połowie, gra się zupełnie inaczej.
Rywale trochę zaskoczyli nas siłą, agresją i dokładnością. Dobrze postawiona zasłona ma ogromny wpływ na to, co się dzieje w ataku. Jeżeli gramy na treningach, sparingach z drużynami II-ligowymi, to jest jednak poziom bez porównania z tym, który dziś prezentował Śląsk. W pierwszej połowie trochę się przejechaliśmy, ale i oswoiliśmy z tym co się dzieje i wyszliśmy z innym nastawieniem, ale wtedy było już 20 punktów w plecy.
Przed nami jeszcze sporo pracy. Śląsk to zespół, który gra ze sobą od paru lat, co roku awansują do wyższej ligi i mają inne niż my cele na ten sezon. My jesteśmy w miarę nowym zespołem. Dopiero wywalczyliśmy awans, doszło do nas wielu nowych zawodników, prawie pół zespołu. My się wciąż uczymy, przez co wychodzą braki w zgraniu, komunikacji, zrozumieniu. Od trenera też się sporo uczymy. Mam nadzieję, że takie spotkania jak to dzisiejsze, pomogą nam wygrywać spotkania w II lidze."

RAFAŁ HOLNICKI-SZULC: "Było widać, że Śląsk jest doświadczonym zespołem. Odcinali nasze podania, trudno było nam wyjść na pozycje, męczyliśmy się trochę. Z biegiem czasu rozkręcaliśmy się. To był dla nas pierwszy mecz przed własną publicznością. W IV kwarcie Śląsk chyba trochę spuścił z tonu, nam parę akcji się udało, poczuliśmy moc i doszliśmy ich na 12 punktów. Śląsk pokazał jednak doświadczenie i nie pozwolił nam na więcej.

Śląsk był rywalem z innej półki, choćby porównując do MCKiS Jaworzno.
- To jest zupełnie inna koszykówka. Większość z graczy Śląska grała w ekstraklasie, widać doświadczenie. W Jaworznie natomiast jest zupełnie inny styl gry, poruszania się po boisku i komunikacja. Ten mecz to dla nas nauczka i myślę, że będziemy wiedzieli jak grać lepiej. W ten sposób zdobywamy doświadczenie, oby udało się nam wyeliminować błędy, które obnażyli wrocławianie.

To Wasz pierwszy mecz na Bemowie w tym roku. Jak ocenisz atmosferę na trybunach?
- Bardzo sympatycznie, pełna hala, dużo znajomych osób. Przyznam szczerze, że grając tu cztery lata temu, nie było aż tak gorąco. Jest zdecydowanie lepiej! Widać, że kibice są lepiej zorganizowani. Do tego na trybunach są sponsorzy, prezesi, to także różni tę Legię od tej, w której grałem poprzednio. Wtedy mieliśmy młody skład i nikt się nami nie interesował. Oczywiście poza kibicami.

W tamtym sezonie broniliście się przed spadkiem. Teraz Wam to raczej nie grozi?
- Gdybyśmy w takim składzie spadli z ligi, to byłaby katastrofa. Powinny być play-offy, ale na razie nie ma co się napalać na awans. My się jeszcze uczymy grać razem.

Dzisiejsza porażka była raczej wkalkulowana, natomiast w niedzielę przystąpicie do meczu w roli faworyta.
- Zdecydowanie tak, ale nie możemy lekceważyć żadnego przeciwnika. W drugiej lidze jest wiele niespodzianek. Musimy podejść do meczu skoncentrowani. Ja nigdy nie napalam się, czy jesteśmy faworytem czy nie. Skupiam się na meczu i podchodzę tak do każdego spotkania.

Wywalczyłeś miejsce w pierwszej piątce. Przychodząc do Legii było już czterech rozgrywających. Spodziewałeś się, że tak szybko przebijesz się do składu?
- To nie jest tak, że mam zaklepane miejsce w pierwszej piątce. To, że dziś w niej wyszedłem, nie gwarantuje mi, że wyjdę również w niedzielę i z biegiem czasu trener Bakun będzie rotował i stawiał na tych, którzy są w formie, a nie na stałych ludzi.

Ale konkurencja na Twojej pozycji na pewno jest.
- W Legii jest teraz spora konkurencja na każdej pozycji.


Po 10 latach Maciej Zieliński znowu na Bemowie...
MACIEJ ZIELIŃSKI (prezes Śląska Wrocław): Tak, trochę lat minęło. Pamiętam jak graliśmy w tej samej hali z Legią w ekstraklasie. Dlatego m.in. dziś przyjechałem do Warszawy - chciałem zobaczyć mecz i poczuć tą atmosferę. Już w zeszłym roku widziałem w Internecie, że doping na meczach koszykarskiej Legii jest super i chciałem przekonać się o tym na własne oczy.

Właśnie dzisiaj bardziej skupiał Pan wzrok na trybunach niż na parkiecie.
- To prawda, chociaż parkiet też obserwowałem. Natomiast doping kibiców zrobił na mnie bardzo duże wrażenie i był naprawdę świetny.

Dla Was mecz z Legią to był sparing? Przyjechało 10 zawodników Śląska.
- Nie. My prosto z Bemowa jedziemy do Lublina na mecz ligowy ze Startem i jedziemy tym samym, 10-osobowym składem. Czy sparing? Nie, przecież przez moment było nerwowo, gdy Legia zaczęła odrabiać straty. Każdy mecz jest inny. Zawsze trzeba uważać, bo pamiętamy, że przed rokiem potrafiliśmy pokonać pierwszoligowych rywali.

Jaki cel ma Śląsk w tym sezonie?
- Cel mamy jeden - awansować do ekstraklasy. Natomiast to będzie trudny sezon. W sporcie jest tak, że niczego nie można zagwarantować, ale na pewno będziemy walczyć.

Niedawno w I lidze w wyjazdowym meczu pokonaliście ponad 30 punktami Astorię. Z Legią wygraliście trochę niżej. Można porównywać te dwie drużyny?
- Nie, tak porównywać nie można, bo każdy mecz jest inny. W Bydgoszczy wyszło nam spotkanie, dużo rzutów wpadało. W meczu z Legią mieliśmy okresy dobre i słabsze, ale najważniejsze, że wygraliśmy.

Nie da się ukryć, że między Legią a Śląskiem widoczna była dziś różnica klas.
- Jeśli chcemy awansować do ekstraklasy, musimy mieć silną drużynę. Wasza drużyna natomiast walczyła, ale pamiętajmy, że gra, i to pierwszy sezon, w lidze drugiej. To nie był spacerek, tylko walka na całego, były emocje i dlatego mecz mi się podobał.

Przed rokiem graliście w II lidze. Patrząc na obecną Legię - nasz zespół ma szanse na awans na zaplecze ekstraklasy?
- Nie jest łatwo oceniać, bo nie widziałem innych drużyn, które startują z Legią w grupie. Ale mogę powiedzieć, że bardzo bym chciał, żeby takie drużyny jak Śląsk, Legia, Lech, Wisła wróciły do ekstraklasy i były mecze - klasyki ze starych czasów. Teraz tego nie ma, a przed laty spotkania pomiędzy tymi wielkimi klubami elektryzowały całą Polskę. Chciałbym, żeby to wróciło.

Do Bydgoszczy na mecz z Astorią Śląsk pojechał dzień przed meczem i nocował w hotelu. Do Warszawy przyjechaliście w dniu meczu. Czym to było spowodowane?
- Tylko tym, że prosto z Warszawy ruszamy do Lublina na mecz, który mamy w piątek i gdybyśmy ruszyli we wtorek, ten wyjazd byłby za długi, a wiadomo, że trudno znosi się takie rzeczy.

Ostatni mecz ligowy graliście w hali Orbita. To jednorazowa akcja, czy będziecie grać tam częściej?
- Zobaczymy. Na pewno jeszcze dwa mecze w tym sezonie będziemy grali w Orbicie. Jeśli będzie duże zainteresowanie kibiców, to zastanowimy się nad organizacją play-offów w Orbicie. Na razie jednak większość meczów rozgrywać będziemy w "Kosynierce".

Jak obecnie wygląda doping na meczach we Wrocławiu? Przeważają sympatycy koszykówki czy typowo piłkarski "młyn", dopingujący cały mecz?
- Mamy kibiców - "Kosynierów", którzy są raczej kibicami koszykówki, chociaż pewnie część z nich chodzi też na piłkę. Jeśli zaś chodzi o piłkarskich kibiców, to są sporadyczne przypadki, by zaglądali na nasze mecze. Więc doping na naszych meczach robią głównie kibice typowo koszykarscy. Zobaczymy, może w przyszłości będzie lepiej.

Jak Pan wspomina mecze przeciwko Legii w ekstraklasie?
- Z Legią zawsze były trudne mecze. To było dość dawno, ale pamiętam, że tutaj nigdy nie było łatwo wygrywać. Pamiętam, że i wtedy był tu bardzo głośny doping i gorący teren. Takie mecze się pamięta.

Byliście w bardzo podobnej sytuacji jak my niedawno - również zaczynaliście reaktywację sekcji od samego dołu. To trudna praca?
- Ciężka praca, bo trzeba wszystko zorganizować, żeby funkcjonowało jak należy. No i nie ma co się oszukiwać, potrzebne są pieniądze. Bez tego można w koszykówkę grać, ale na boisku pod blokiem. Wiemy jakie są czasy i do funkcjonowania klubu potrzebne są pieniądze, dlatego walczymy o każdą złotówkę.

Dostajecie jakieś pieniądze z miasta?
- Nie na pierwszy zespół. Od miasta dostajemy pieniądze na szkolenie młodzieży, bo mamy dużo grup młodzieżowych. Dlatego musimy pozyskiwać jak najwięcej sponsorów, by mieć środki dla pierwszego zespołu i nie zabierać pieniędzy grupom młodzieżowym.

Autor: Bodziach i Fumen


Zapowiedź

Puchar dla Legii!

Koszykarze Legii w środę o 19:16 zagrają spotkanie 1/32 finału Pucharu Polski z I-ligowym Śląskiem Wrocław. Bilety w cenie 10 złotych do kupienia bezpośrednio przed meczem, od godziny 17:45. Dla Legii będzie to pierwszy od dwóch lat występ w Pucharze Polski - wtedy przegrali w Żyrardowie z Żyrardowianką. Śląsk tymczasem jest obrońcą Pucharu PZKosz z poprzedniego sezonu.
Śląsk, będący co prawda beniaminkiem I ligi, na ten sezon ma ambitne plany - awans do ekstraklasy. Na razie wszystko wskazuje na to, że cel uda się zrealizować. Po niespodziewanej porażce w pierwszej kolejce, WKS wygrał trzy kolejne spotkania i jest wiceliderem rozgrywek. Dla Legii będzie to zdecydowanie najtrudniejszy mecz od lat.

Zdecydowanie najbardziej znanym zawodnikiem Śląska jest 35-letni Radosław Hyży, który ma na swoim koncie wicemistrzostwo Polski, Czech, Puchar Polski, udział w dwóch meczach Gwiazd oraz start z reprezentacją Polski na Mistrzostwach Europy w 2007 roku. Ponadto w kadrze WKS-u znajdują się dobrze znani w Warszawie Przemysław Hajnsz, Tomasz Ochońko, czy Krzysztof Sulima. Najlepiej punktującymi graczami Śląska są natomiast Paweł Kikowski, Łukasz Diduszko, Adrian Mroczek-Truskowski i Paweł Bochenkiewicz. Trenerami Śląska są Tomasz Jankowski i Jerzy Chudeusz.

Kadra Śląska na sezon 2012/13: Przemysław Hajnsz, Maksym Kulon, Tomasz Ochońko, Krzysztof Sulima, Radosław Hyży, Tomasz Prostak, Paweł Bochenkiewicz, Adrian Mroczek-Truskowski, Norbert Kulon, Artur Wnętrzak, Marcin Flieger, Łukasz Diduszko, Paweł Kikowski.

Wrocławianie mają, podobnie jak Legia, bogatą historię. 17-krotni mistrzowie Polski przed paru laty ogłosili upadłość klubu i wycofali zespół z rozgrywek PLK na początku sezonu 2008/09. Śląsk zaczął wtedy wszytko od nowa, od drugiej ligi. Dziś jest szczebel wyżej z perspektywami na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Od sezonu 2011/12 prezesem Śląska jest jego wieloletni koszykarz, Maciej Zieliński.

Pierwszy trener Legii, Piotr Bakun zapowiedział, że jego podopieczni, choć faworytem na pewno nie będą, zrobią wszystko, by w środę pokonać wyżej notowanego rywala. "Nie mówię, że my jesteśmy faworytami, bo na pewno jest nim Śląsk. Natomiast my na pewno się nie położymy. Na pewno nie będziemy grali o to, żeby jak najniżej przegrać. Będziemy grali o zwycięstwo. W każdym meczu. Przyjedzie Śląsk? To nie ma znaczenia. Może sobie przyjechać nawet Chicago Bulls i tak samo będziemy grać" - powiedział Bakun w rozmowie z LL! po meczu w Jaworznie.

Legia sezon ligowy rozpoczęła od porażki z MCKiS, właściwie na własne życzenie. W Jaworznie nasz zespół w II połowie prowadził już trzynastoma punktami, by ostatecznie przegrać różnicą trzech oczek. W całym meczu legioniści popełnili zdecydowanie za dużo strat, a do tego w końcówce niecelnie rzucali z dystansu. Miejmy nadzieję, że skuteczność we własnej hali będzie atutem naszej drużyny.

W naszym zespole panuje spora rywalizacja o miejsce w składzie. Spośród 17 osobowej kadry, do protokołu wpisanych zostanie tylko 12 graczy. W Jaworznie na parkiecie pojawiło się 11 zawodników. Najbardziej wkurzony wydawał się Michał Świderski. "Świder", który w minionym sezonie spisywał się bardzo dobrze i był jednym z najjaśniejszych punktów zespołu, tym razem na boisko nie wyszedł wcale. Trenerzy przekonują jednak, że sytuacja może się zmieniać, a o wszystkim decyduje dyspozycja dnia. Oby w środę dyspozycja legionistów stała na najwyższym poziomie, bo wszystkim kibicom marzy się pokonanie tak mocnego przeciwnika i awans do kolejnej rundy PP.

Autor: Bodziach