|
Warszawa - Sobota, 1 grudnia 2012, godz. 18:00 Liga polska - 7. kolejka |
|
Legia Warszawa |
76 |
| 16-7 24-18 15-20 21-23 |
|
Rosa II Radom | 68 |
|
Legia Warszawa
- 5. Jaremkiewicz 19 (1)
21. Nędzi 11
9. Nowerski 11
10. Piesio 10
4. Zajączkowski 8
6. Holnicki-Szulc 7
11. Rudko 4
15. Świderski 4
12. Jaworski 2
34. Janiewski 0
17. Pawlak -
8. Adamski -
trener: Piotr Bakun, Robert Chabelski
|
Rosa II Radom
- 10. Zegzuła 19 (3)
25. Cetnar 16
15. Zwęgliński 10 (1)
4. Stanios 9 (2)
6. Sobuta 8
14. Kuczyński 6
20. Łabędź 0
18. Mamcarczyk 0
7. Gos 0
5. Zielinko 0
9. Parszewski 0
13. Michalski -
trener: Karol Gutkowski
|
- Sędzia główny: Grzegorz Łata, Adam Kołoszewski; Komisarz: Krzysztof Antoniak
|
|
Druga wygrana
Legia wygrała drugie spotkanie w obecnym sezonie. Wygląda na to, że porażka u siebie z AZS-em AGH Kraków była wypadkiem przy pracy. Legioniści zagrali bez dwóch podstawowych graczy - kontuzjowanych Piotra Nawrota i Pawła Podobasa, dzięki czemu do kadry meczowej awansował Michał Adamski. Z trybun mecz obejrzeli Michał Kowalik i Damian Cechniak. W drużynie gości zabrakło Jakuba Schenka, który pojechał z pierwszym zespołem Rosy na ekstraklasowy mecz do Kołobrzegu.
Po paru minutach rywalizacji gospodarze prowadzili 12-3, choć w pierwszych akcjach skuteczność naszej drużyny pozostawiała sporo do życzenia. O dziwo dość długo, bo przeszło pięć minut mecz toczył się bez przewinień. Ostatecznie nasi gracze zaliczyli 26 przewinień, a parkiet z powodu pięciu fauli opuścić musieli Marcin Nędzi i Michał Świderski.
Legioniści mieli spore problemy z trafianiem za 3 punkty. W pierwszej połowie nie trafili ani jednego rzutu, a całym meczu tylko jeden (na 13 prób). Za rozgrywanie akcji odpowiadał głównie Rafał Holnicki-Szulc, "Zając" próbowany był tym razem na "dwójce". Na tablicach wyraźnie dominował Patryk Nowerski, który zaliczył 12 zbiórek, z czego aż 7 w ataku. "Topór" dołożył do tego blok oraz 11 punktów, notując przy okazji double-double. To jego zdecydowanie najlepszy do tej pory występ w barwach Legii.
W siódmej minucie na parkiecie pojawił się Rafał Piesio, który w obecnym sezonie grywa sporadycznie. Tym razem Piesio zagrał dłużej i to się opłaciło - Rafał pokazał się z bardzo dobrej strony, walcząc o każdą piłkę, a także mądrze rozdzielając piłki. Gdy trzeba było, grał sam do końca, kończąc akcje celnymi rzutami. Piesio swoim występem pokazał, że warto na niego stawiać.
Legia po pierwszej kwarcie prowadziła różnicą 9 punktów, ale nie poprzestawała na tym. Po kolejnych pięciu minutach przewaga wzrosła do 15 "oczek" i na tym poziomie utrzymała się do przerwy (40-25). W trakcie meczu sporo rzutów osobistych - aż 18 - wykonywał Tomek Jaremkiewicz. Wszystko za sprawą przewinień technicznych, którymi karani byli goście (Łabędź i trener Gutkowski).
Po zmianie stron Rosa próbowała zmniejszyć straty - ich pogoń zatrzymywała się na ośmiu punktach różnicy (47-39 i później 53-45). W trzeciej kwarcie bardzo dobrze spisywał się Piesio. Na początku ostatniej odsłony meczu, Legia ponownie osiągnęła 15-punktowe prowadzenie, po celnej trójce Jaremkiewicza (jedyna w meczu, na 6 prób). Radomianie raz jeszcze zmniejszyli co prawda straty do 8 "oczek", ale w dalszej części meczu legioniści kontrolowali przebieg spotkania. Co prawda na 50 sekund przed końcem, po celnej trójce Zegzuły było już tylko 71-64, ale goście mieli zdecydowanie za mało czasu na odrobienie strat. Tym bardziej, że Jaremkiewicz rzadko mylił się z linii rzutów osobistych (w ostatniej minucie 5/6). Wynik meczu na 76-68ustalił na trzy sekundy przed końcem Robert Cetnar.
Nasz zespół spisał się przyzwoicie. Żałować można przede wszystkim słabej skuteczności za 3 punkty, tym bardziej, że rzuty oddawane były z przygotowanych pozycji. Cieszy jednak w miarę równa postawa przez całe spotkanie - Rosa tak naprawdę ani razu nie zagroziła naszej drużynie. Po słabszym występie w Piasecznie, wygrana z Rosą na pewno wzmocni psychicznie zespół przed ważnym wyjazdowym spotkaniem w Rzeszowie.
Najwyższe prowadzenie: Legia 17 ; Rosa 3
Najwyższa seria punktowa Legia 12-0 (12-3) ; Rosa 6-0 (47-39)
Zmiany prowadzenia: 1
Remisy: 1
Czas prowadzenia: Legia 36:44 ; Rosa 00:57
Punkty po stratach: Legia 18 ; Rosa 16
Punkty spod kosza: Legia 42-24 Rosa
Punkty drugiej szansy: 8-3
Punkty po szybkim ataku: 10-4
Punkty zmienników: 24-6
Punkty w 5-minutowych przedziałach:
6-3, 16-7, 28-13, 40-25, 47-33, 55-45, 64-54, 76-68
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Piotr Bakun (trener Legii): "Graliśmy na początku dobrze, ale parę rzutów 'otwartych' nie wpadło nam. Wyprowadzaliśmy strzelców na pozycje, oni byli wolni, pozostawało tylko trafić. Niestety oni kilka razy nie trafiali. Brakowało nam dziś trójek. W pierwszej połowie nic nie trafiliśmy. Ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej, o wiele łatwiej by się grało później.
W drugiej połowie Rosa postawiła strefę i trochę się zagubiliśmy. Ważne, że w trudnych sytuacjach nasi zawodnicy brali na siebie ciężar gry i trafiali.
Wygraliście dziś, a tak naprawdę graliście najsłabszym składem, bo bez dwóch podstawowych zawodników.
- Nie zgodzę się, że graliśmy dziś najsłabszym składem. My mamy bardzo równy zespół. To, że wypadł "Pepe" i Piotrek Nawrot, to na pewno szkoda, ale w tym momencie więcej grali Świderski, Jaremkiewicz, Zajączkowski zagrał na innej pozycji. Szansę dostał też Szymon Janiewski. Gdyby "Świdrowi" siadły dziś dwie trójki, to byłoby dużo spokojniej.
Trenerzy mieli dziś chyba dużo zastrzeżeń do "Jawora"?
- Mieliśmy dużo zastrzeżeń do wielu zawodników, nie tylko do "Jawora". Chodzi o gapiostwo, brak zastawiania, trzy głupie faule na zasłonie, a wszystko to w krótkim odstępie czasu w jednej kwarcie. Może wynikało to z braku koncentracji, może z przemotywowania, bo zespół był na pewno mentalnie przygotowany. Wydaje mi się, że "Jawor" dziś swoje dołożył, to nie jest tak, że zagrał tragicznie. Ma swoje mankamenty, ale trzymał tablice, obronił dwie groźne szarże przeciwników i ja bym się jego nie czepiał.
Coraz więcej szans dostaje Rafał Piesio. Dziś był bardzo ważnym punktem drużyny.
- Rafał dał bardzo dobrą zmianę. W pewnym momencie właściwie on trzymał wynik. Bardzo się cieszymy, że chłopak choć nie grał kilku meczów z rzędu, nie pękł. Jest to twardy facet, który nie będzie się obrażał, nie będzie miał fochów. On nam powiedział, że będzie trenował na maksa, bez względu na to ile będzie grał. I pokazuje swoją wartość, warto na niego stawiać. Widzimy to co on robi i to nie ujdzie naszej uwadze.
Za tydzień gracie z "sąsiadem" w tabeli. Traktujecie ten mecz jakoś inaczej?
- Wiemy, że musimy wygrywać wszystko i nie ma znaczenia, czy gramy z tym, czy innym przeciwnikiem. Nie boimy się nikogo. Ewentualnie swojej niemocy. Jeśli zagramy tak jak byśmy sobie tego życzyli, pod względem mentalnym, ataku i obrony i przy jakiejś minimalnej skuteczności, nawet nie mówię o jakiejś super wysokiej, to my się nie boimy nikogo. To, że gramy teraz "o życie", to sami sobie zgotowaliśmy. Jesteśmy w stanie wygrać i nie jest to pewność siebie, czy buta. Ja po prostu znam wartość swoich zawodników i wierzę im. Jeśli wysłuchają nas, trenerów, zostawią serce na parkiecie i będą zespołem, to ja się nie boję nikogo w tej lidze.
Jak jest z osobistymi na treningach, bo dziś kolejny raz było 10 spudłowanych?
- Ktoś powiedział, że zespół, który nie rzuca osobistych jest źle przygotowany. Dziś było o tyle dobrze, że "Jarem" z 18 osobistych trafił 14. Oczywiście lepiej by było, żeby trafił wszystkie... Ćwiczymy osobiste na treningach, ale mając 4 treningi w tygodniu nie możemy poświęcać na to na przykład po 30 minut co drugi trening. Muszą na pewno podchodzić do osobistych z większą koncentracją, a skuteczność będzie lepsza.
Karol Gutkowski (trener Rosy): "Ten mecz przegraliśmy w pierwszej połowie, kiedy zawodnicy zupełnie się przestraszyli i przeciwnika i tego wszystkiego co działo się na trybunach. Gdybym miał wskazać główną przyczynę naszej porażki, to chłopcy zagrali po prostu za miękko. Legia wyszła się bić o dwa punkty a nasi zawodnicy skapitulowali.
Weszliśmy źle w spotkanie, stołeczni to momentalnie wykorzystali i odjechali. Nasza gra 1:1, która miała być mocnym aspektem dzisiejszego spotkania, woła o pomstę do nieba a jak widzę w statystykach 20 głupich strat, to ręce mi same opadają! W tak trudnym meczu zbyt wielu naszych zawodników zagrało w ataku na "zero". Nasi zmiennicy w ostatnim czasie nic nie wnoszą do gry, co wymusza na nas pewne decyzje, które muszą zapaść, aby rotacja składem miała przełożenie na wynik. Krótko mówiąc musimy próbować innych ustawień, skoro nie idzie nam w takim zestawieniu."
W pierwszych meczach nie mieściłeś się w kadrze, później grałeś niewiele. Dziś trenerzy dali Ci szansę dłuższego występu i swoją grą pokazałeś, że naprawdę warto.
RAFAŁ PIESIO: Tak, przede wszystkim cieszę się, że dostałem szansę i starałem się pokazać trenerom, że potrafię ją wykorzystać w stu procentach, co pokazało dzisiejsze spotkanie. Ja zawsze daję z siebie sto procent. Na boisku zawsze staram się grać tak, by drużyna na tym zyskała jak najwięcej. Wydaje mi się, że dziś to zrealizowałem, więc mogę być z siebie zadowolony.
Często brałeś na siebie ciężar gry. Jak trener krzyczał 'graj sam', tak też robiłeś - akcja do końca i rzut, zazwyczaj celny.
- Jak wpada pierwszy rzut, nabiera się pewności siebie. Później było łatwiej. Czułem dziś moc. Nie miałem problemów z mijaniem przeciwników i z tego rodziły się też punkty dla kolegów, po odrzuceniach. To bardzo ważne, że graliśmy zespołowo, pozycje wypracowywane były nie indywidualnymi akcjami, ale właśnie po odrzuceniu. Tego trochę brakowało nam w poprzednich spotkaniach, a dzisiaj dobrze to realizowaliśmy.
Oprócz tego, że sami graliście nieźle, wydaje się, że Rosa nie postawiła Wam ciężkiego oporu.
- Na pewno z naszej strony była lepsza realizacja jeśli chodzi o atak. No i na pewno podstawa to obrona. Rosa to młody zespół, chociaż mają już doświadczenie II-ligowe, co widoczne było w końcówce, która była nerwowa. Nie powinniśmy do tego dopuścić. Rywalom z Radomia życzę powodzenia.
Najbliższy mecz z AZS-em w Rzeszowie traktujecie jako ten, po którym odskoczycie od dna tabeli?
- Do każdego meczu podchodzimy tak samo. Wiadomo, że jest to rywal z tego miejsca tabeli, w którym sami się obecnie znajdujemy. Jeśli więc chodzi o pozycję w tabeli, będzie to dla nas bardzo ważne spotkanie. Przygotowujemy się jednak do niego, jak do każdego innego - nie ma lepszych i gorszych przeciwników. Musimy realizować założenia trenerów i wtedy zwycięstwa same przyjdą.
Myślicie już o meczu z Wisłą Kraków na Kole?
- O tak! Zeszły sezon pokazał czym są nasze mecze na Kole... To naprawdę duże wydarzenie i już nie możemy się tego doczekać.
Kibice chyba coraz uważniej śledzą Wasze poczynania na parkiecie. Dziś zagrałeś super mecz i od kibica z Żylety otrzymałeś szalik Legii.
- Dziękuję kibicom, że docenili moją postawę na boisku.
Autor: Bodziach
Zapowiedź
Ostatni dzwonek
W sobotę 1 grudnia koszykarska Legia wspierana przez Dzielnicę Bemowo i Waryńskiego podejmować będzie rezerwy Rosy Radom. Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców do hali przy ul. Obrońców Tobruku 40. Początek o godzinie 18:00. Wstęp 5 złotych.
Drużyna rezerw Rosy Radom to z jednej strony dobrze znany Legii zespół, z którym mierzyliśmy się przed dwoma laty w rozgrywkach strefowych III ligi, z drugiej zaś, zupełnie inna niż wtedy ekipa. Rosa po awansie pierwszego zespołu do ekstraklasy, w rezerwach daje szanse głównie młodym zawodnikom, którzy w niedługim czasie mogą stanowić uzupełnienie pierwszej drużyny.
"Przede wszystkim mają młodą drużynę, która dużo biega do kontr, walczą na całym boisku. Kluczem do wygranej będzie zatrzymanie 'jedynki', Jakuba Schenka, który w każdym meczu daje Rosie 20 punktów. Poza tym będzie się liczyła obrona i gra taktyczna. Myślę, że warunki fizyczne legioniści mają lepsze niż Rosa" - powiedział nam Konrad Kapturski, były zawodnik Rosy, który obecnie gra w Pułaskim Warka.
W sezonie 2010/11 legioniści najpierw grali z Rosą na Bemowie i po mocno przeciętnym spotkaniu przegrali 65-76 (15-21, 21-21, 17-17, 12-17). Ten wynik stawiał nasz zespół (po wysokiej porażce w Białymstoku) w fatalnej sytuacji przed kolejnymi meczami o awans do turniejów ogólnopolskich. Nadzieje na awans udało się przedłużyć, dzięki wygranej w maleńkiej salce w Radomiu (chodzi głównie o parkiet, nie samą halę). Oj, to był super zacięty pojedynek, a o tym kto zwycięży przekonaliśmy się w ostatniej akcji! Legia zrobiła to perfekcyjnie i niemal miesiąc po meczu w Warszawie, odniosła zwycięstwo 73-72! Niestety wobec porażki w rewanżu z Biatransem, wygrana w Radomiu nie miała żadnego znaczenia dla podopiecznych Roberta Chabelskiego.
Z obecnej kadry Legii tamte mecze pamiętają Jaremkiewicz, Nawrot, Podobas, Rudko oraz Kowalik i Adamski, którzy jeszcze w tym sezonie nie zagrali. W Rosie II doszło także do wielu zmian i z meczów z Legią pozostali w niej do tej pory tylko Robert Cetnar i Konrad Łabędź (wówczas kapitan radomian).
Od Piotrówki do Rosy - krótka historia radomskiej drużyny
Autor: Bodziach