|
Rzeszów - Sobota, 8 grudnia 2012, godz. 18:00 Liga polska - 8. kolejka |
|
AZS Politechnika Rzeszowska |
69 |
| 12-11, 18-7, 23-10, 16-15 |
|
Legia Warszawa | 43 |
|
AZS Politechnika Rzeszowska
- 15. Osiniak 20 (4)
6. Biela 13 (2)
7. Doliński 10 (1)
11. Skop 8 (1)
14. Miś 5
25. Kielar 4
20. Żmudka 3 (1)
4. Brud 2
10. Dworak 2
35. Bielecki 2
8. Michalski 0
trener: Mariusz Michalczyk
|
Legia Warszawa
- 21. Nędzi 9
18. Cechniak 8
4. Zajączkowski 5 (1)
5. Jaremkiewicz (k) 4 (1)
6. Holnicki-Szulc 4
11. Rudko 4
34. Janiewski 4
10. Piesio 3
15. Świderski 2
17. Pawlak 0
9. Nowerski 0
12. Jaworski 0
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
|
- Sędzia główny: Rafał Bogdan, Agnieszka Dudek; Komisarz: Jerzy Morawiec
|
|
Fatalna skuteczność
W rozegranym dziś w Rzeszowie spotkaniu, koszykarze Legii przegrali z miejscowym AZS-em Politechniką 69-43. Wyniki poszczególnych kwart: 12-11, 18-7, 23-10, 16-15. Kolejny mecz Legia rozegra 15 grudnia o godzinie 18 na Kole z Wisłą Kraków. Bilety do kupienia w poniedziałek i środę w godzinach 20-21 w Sports Barze. Takiego meczu nie spodziewał się zapewne nikt - ani zespół gospodarzy, ani legioniści, którzy jechali do Rzeszowa po wygraną. Niestety na parkiecie rzeszowianie potrafili rozgromić nasz zespół w rozmiarach dość wstydliwych. Legii w tym meczu brakowało skuteczności. Nie przegraliśmy przez grę w obronie, bo na wyjeździe stracić 69 punktów można. Ale trzeba po prostu zdobyć więcej. Pudłując więcej niż co trzeci rzut, jest to jednalk niemożliwe...
Legia mecz w maleńskiej hali (metr za linią kończącą boisko jest już ściana) zaczęła nawet nieźle - prowadząc przez większość pierwszej kwarty. Dopiero w ostatniej minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Wydawało się, że szybko uda się odrobić straty, ale rzeszowianie z minuty na minutę prowadzili coraz wyżej. Do przerwy udało im się wywalczyć 12-punktową przewagę.
"Spokojnie do ogrania, w drugiej połowie ich dopadniemy" - zdawałem relację w przerwie meczu jednemu z kibiców, który do Rzeszowa nie dotarł. Niestety, zamiast odrabiania strat, gospodarze zaczęli powiększać przewagę i po trzeciej kwarcie było już po meczu.
Nie było już nawet sensu rozpamiętywać jak sędziowie anulowali w I połowie swoją decyzję o faulu dla Legii na Damianie Cechniaku, a w kolejnej akcji nie potrafili przyznać się do błędu. Sędziowie oczywiście nie wypaczyli wyniku spotkania, bo końcowy wynik jest po prostu druzgocący. Fatalna skuteczność w ataku wszystkich graczy sprawiła, że mecz się skończył tak, a nie inaczej. Jedynym graczem, którego warto wyróżnić, był debiutujący w zespole Damian Cechniak. "Drewniak" pierwszy raz na parkiet wybiegł w 11 minucie meczu i prezentował się bardzo pozytywnie. Oby w kolejnych meczach było jeszcze lepiej. Na pewno będzie o to łatwiej, gdy będzie miałwsparcie zespołu.
Kolejny mecz już w sobotę na Kole z Wisłą Kraków. Po dzisiejszym meczu trzeba wziąć się w garść i zwyciężyć wiślaków przynajmniej w takim stosunku jak dziś przegraliśmy w Rzeszowie.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Spodziewał się Pan tak łatwej wygranej z Legią?
MARIUSZ MICHALCZYK (trener AZS-u Rzeszów): Oczywiście, że się nie spodziewaliśmy, ponieważ oba zespoły ostatnio podniosły sobie poprzeczkę, grały lepiej, dlatego myślałem, że tutaj będzie twardy mecz. Zresztą pierwsza kwarta na to wskazywała. Myślę, że szaleńcza gra trochę zabiła dziś Legię. I postawienie przez nas strefy doprowadziło do tego, że ograniczyliśmy pole podkoszowe. Legionści nie mogli przez to dopchać tam piłek. "Trójki" mają słabe, więc to wystarczyło na wyprowadzanie szybkich ataków.
Tak naprawdę, w na początku trzeciej kwarty załatwiliście sobie pewne zwycięstwo.
- Tak było, później już tylko zwiększaliśmy przewagę. Z jednej i drugiej strony weszły rezerwy i mecz toczył się trochę jak sparing. Dziś brakowało nam dwóch zawodników - jeden z nich ma naderwany bark, drugi skręcił nogę w czwartek. Bardzo zależało nam na kolejnym zwycięstwie, bo to oznaczało, że idziemy w dobrym kierunku.
Czym Pan się naraził trenerowi Bakunowi?
- Drugi raz spotykam się z tą samą nietolerancją ze strony trenerów.
Chodziło o wzięcie czasu w końcówce, przy wyniku powyżej 25 punktów przewagi.
- Zawodnicy z rezerwy, którzy wchodzą na boisko chcą być tak samo traktowani. Tak samo muszą mieć wszystko rozrysowane, a kiedy ja mam z nimi to trenować? Nie gramy przecież sparingów, czy innych meczów. Jeżeli przepisy dopuszczają możliwość wzięcia trzykrotnie czasu dla drużyny, to dlaczego nie można z tego skorzystać. Oczywiście może jest jakieś niepisane prawo, ale to nie NBA - my nie mamy tylu meczów co oni.
Dość rzadko sędziowie podejmują takie decyzje jak dziś, gdy odgwizdali faul dla Legii, po czym wycofali się z tego.
- Tak, rzadko, ale docenia się takie zachowanie sędziów i myślę, że to jest pozytywne.
Legia dzisiaj nie może mieć pretensji do sędziów, tylko do siebie.
- Nie można mieć pretensji do sędziów, jak się przegrywa 30. punktami. Jeśli jest kilka piłek, które decydują o wyniku meczu, to wtedy zazwyczaj jedna z drużyn ma pretensje do sędziów.
Długo trwały Twoje przenosiny do Legii, ale w końcu się udało dojść do porozumienia z Ochotą. Dziś zagrałeś pierwszy mecz w Legii, ale biorąc pod uwagę wynik, nie był on wymarzony.
DAMIAN CECHNIAK: Nie był to wymarzony debiut, bo jako drużyna ponieśliśmy dotkliwą porażkę. Wszyscy ponosimy za to odpowiedzialność. Cieszę się właściwie tylko z tego, że w końcu mogłem zadebiutować w barwach Legii.
Początek meczu w Twoim wykonaniu był dobry - w ogóle nie widać było tremy, chociaż grałeś pierwszy mecz w Legii i w II lidze.
- Nie wiem czy to było spowodowane, może tym, że miałem dobre sytuacje do odebrania piłki, odblokowałem się psychicznie potem i maszyna ruszyła. Chciałem pokazać się jak najlepiej, to mój pierwszy mecz w drużynie i od mojej postawy może zależeć, czy trenerzy będą dawali mi pograć więcej.
W pierwszej połowie odgwizdali faul na Tobie, później sędziowie wycofali się z tej decyzji. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy, byłeś faulowany?
- Trudno mi to ocenić. Nie czułem nic na rękach, że byłem uderzony, ale wydawało mi się, że zostałem popchnięty. Nie mnie to jednak oceniać, decyzji sędziów podważać nie zamierzam. Zresztą dziś nie ma co szukać winy w naszej porażce u sędziów. To my zawaliliśmy i tyle.
Dlaczego przegraliście i do tego tak wysoko?
- Można zwalać winę na wszystko - że sędziowie nam nie pomogli, długa podróż... Po prostu są słabsze dni i my dziś taki właśnie mieliśmy.
Ostatnio narzekałeś na kontuzję, nie mogłeś normalnie trenować. Wydawało się zresztą, że do Rzeszowa jeszcze nie pojedziesz. Ze zdrowiem już wszystko w porządku?
- Tak, z nogą jest już wszystko OK. Mam jeszcze rehabilitację, natomiast opuchlizna praktycznie już zeszła. Nie mam więc na co narzekać - mogę trenować na pełnych obrotach.
Przed Wami mecz z Wisłą i treningi na Kole. Ty znasz tę halę...
- Znam, miałem z nią styczność przez dwa miesiące w zeszłym sezonie. To fajna hala, zobaczymy jak nam dopasuje się do wygranej z Wisłą.
W Politechnice Warszawskiej przebywałeś na testach. Była szansa, żebyś tam został?
- Poszedłem tam, żeby spróbować swoich możliwości w wyższej lidze, z lepszymi zawodnikami. Szansy co prawda nie widziałem, bo wtedy Politechnika ledwo wiązała koniec z końcem. Ciężko było myśleć o dalszej karierze w tym klubie. Bardziej to była kwestia sprawdzenia swoich umiejętności.
Przed tym sezonem koniecznie chciałeś grać w Legii, mimo że Ochota nie chciała Cię łatwo puścić. Jednak od razu postanowiłeś, że do III ligi nie wracasz?
- Całe życie nie można grać w trzeciej lidze, to nie miałoby sensu. Mam predyspozycje i warto by je było wykorzystać w wyższych ligach. Na pewno dziękuję MKS-owi Ochota za cały wkład, jaki we mnie włożyli.
Spodziewaliście się tak łatwej wygranej z Legią?
PIOTR MIŚ: Oczywiście, że nie. Myśleliśmy, że tu będzie trudna walka, na co wskazywała pierwsza kwarta. Później trochę odskoczyliśmy rywalom, a zawodnicy z Warszawy może byli trochę przemęczeni, bo mieli bardzo słabą skuteczność i to zadecydowało przede wszystkim.
Legia miała słabą skuteczność i grała słabo, Wy natomiast wręcz przeciwnie. Szczególnie "trójki" siedziały Wam dzisiaj.
- To prawda, ale od trzech meczów nasza skuteczność jest bardzo dobra i dzięki temu tak wysoko wygrywamy. Grając ze skutecznością 40-50 procent za 3 punkty, można wygrywać wszystkie mecze. Jakbyśmy tak grali od początku ligi, to przypuszczam, że byśmy przegrali maksymalnie jeden mecz.
Co się stało, że mieliście tak słaby początek sezonu - pięć porażek w lidze z rzędu?
- Tak bywa, bo sport jest nieprzewidywalny. Raz się wygrywa, raz przegrywa. Dwa razy przegrywaliśmy pechowo, w Krakowie po dogrywce, raz jeszcze przegraliśmy wygrany mecz w samej końcówce. Tak było choćby w Lublinie, gdzie prowadziliśmy 20. punktami i też przegraliśmy. Teraz wreszcie zaczęliśmy wygrywać.
O co walczycie w tym sezonie?
- O to należałoby zapytać prezesa lub trenera.
Pamiętasz swój pobyt w Legii sprzed kilkunastu lat?
- Oczywiście i wspominam go bardzo miło.
Jak doszło do przenosin do Legii?
- Grałem w Cersanicie Kielce w ekstraklasie, ale wiedziałem wtedy, że szanse na grę mam niewielkie, bo drużyna miała grać wtedy o bardzo wysokie cele. Przyszedłem wtedy do Legii i wywalczyliśmy awans do ekstraklasy, z czego bardzo się cieszyłem. Niestety później musiałem wrócić na studia i nie mogłem kontynuować gry w Legii. Szkoda, ale takie jest życie.
Jak wspominasz wywalczenie awansu, po meczach z Zagłębiem Sosnowiec?
- Bardzo cieszyliśmy się z tego awansu, była feta po meczu. Zresztą cieszyliśmy się razem z obecnym trenerem Legii, Robertem Chabelskim, pamiętam też, że pierwszym trenerem był wtedy Marek Jabłoński. Tamtego sezonu i radości nie da się zapomnieć i zawsze szanuję Legię jako przeciwnika i jako klub.
Nie myślałeś, żeby zostać w Warszawie i zagrać w ekstraklasie w Legii w 2000 roku?
- To było nie do pogodzenia ze studiami. Musiałem wybrać - albo studia, albo gra w ekstraklasie. Po prostu na takim poziomie nie da się studiować i grać. W I lidze miałem taki układ z trenerami Jabłońskim i Chabelskim, że pozwalali mi wyjeżdżać na studia. Ukończyłem wtedy tutaj trzeci rok, ale na czwartym nie było już szans na takie godzenie gry z nauką. Trener jasno postawił wtedy sprawę i ja mu się zupełnie nie dziwię.
W drugiej lidze mało jest zawodników z takim doświadczeniem jakie Pan posiada.
- Sugeruje Pan, że powinienem skończyć? (śmiech) Już niedługo.
Są już myśli o zakończeniu kariery?
- Oczywiście, że tak. Miałem już w tym sezonie nie grać, ale jeszcze prezes mnie namówił, miałem kolegę któremu chciałem pomóc i wyszło tak, że zdecydowałem się na jeszcze jeden rok gry.
Na boisku wieku chyba Panu nie przeszkadza, raczej pomaga wieloletnie doświadczenie?
- Dzisiaj może nie za bardzo, ale od oceniania są dziennikarze i trenerzy, ja jestem od grania.
Autor: Bodziach
Zapowiedź
Czas na zwycięstwo na wyjeździe
Zanim dojdzie do meczu Legia - Wisła, nasz zespół czeka niezwykle ważne ligowe spotkanie z sąsiadem w tabeli, AZS-em Politechniką Rzeszowską. Zespół z Podkarpacia, podobnie jak Legia, miał fatalny początek sezonu. Po pięciu porażkach, AZS w końcu zwyciężył w wyjazdowym meczu z Rosą Radom i to dość pewnie.
Rzeszowianie poszli za ciosem i w ostatniej kolejce równie pewnie zwyciężyli we własnej hali Wisłę Kraków. Tak naprawdę sobotni mecz będzie niezwykle trudny - niska lokata AZS-u niekoniecznie przedstawia realną wartość drużyny. Rzeszowianie zagrali całkiem niezły mecz w Pucharze PZKosz z mocniejszą Polonią Przemyśl (porażka ośmioma punktami), wcześniej pokonując w PP III-ligowy zespół z Błażowej. Także ligowe porażki z Novum (w) dwoma punktami, czy Piasecznem (w) różnicą 9 "oczek" pokazują, że to drużyna, z którą o punkty łatwo nie będzie.
Trenerzy Legii przekonują jednak, że nasz zespół nikogo nie może się obawiać, co najwyżej własnej niemocy. Mamy nadzieję, że po wygranej z Rosą, uda się zwyciężyć po raz pierwszy w tym sezonie na wyjeździe i do meczu z Wisłą na Kole, przystępować będziemy w dobrych nastrojach.
Sobotni mecz rozegrany zostanie o godzinie 18:00 w hali przy ulicy Pułaskiego 13 w Rzeszowie. Wstęp na mecz prawdopodobnie jak do tej pory będzie bezpłatny. Trybuny znajdują się tylko z jednej strony parkietu, ale mogą pomieścić 750 osób.
Wyniki AZS-u Politechniki Rzeszowskiej w obecnym sezonie:
AZS 59-86 MCKiS Jaworzno
AZS AGH Kraków 74-67 AZS
PP: Stowarzyszenie Sympatyków Koszykówki Błażowa 47-97 AZS
AZS 59-70 Tur Bielsk Podlaski
Novum Lublin 63-61 AZS
PP: AZS 67-75 Polonia Przemyśl
PWiK Piaseczno 87-76 AZS
Rosa II Radom 59-86 AZS
AZS 85-66 Wisła Kraków
Autor: Bodziach