HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 12 stycznia 2013, godz. 18:30
Liga polska - 11. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 62
13-16, 19-21, 16-21, 14-15
Herb MCKiS Jaworzno MCKiS Jaworzno73

Legia Warszawa

  • 7. Wojtyński 19 (4)
    9. Nowerski 11
    21. Nędzi 8
    6. Holnicki-Szulc 6
    4. Zajączkowski 6 (1)
    18. Cechniak 4
    5. Jaremkiewicz 2
    11. Rudko 2
    14. Nawrot 2 (k)
    15. Świderski 2
    12. Jaworski 0
    10. Piesio -
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

MCKiS Jaworzno

  • 14. Bąk 19
    17. Ejsmont 19 (1)

    20. Goldammer 10
    6. Klocek 10 (2)
    5. Zych 8
    7. Grochowski 5
    10. Musijowski 2
    9. Bączyński 0
    15. Dusiło 0
    8. Kujon 0
    4. Jędros -
    trener: Tomasz Jędros
  • Sędzia główny: Grzegorz Łata, Mariusz Godek; Komisarz: Michał Lesiński
  • Widzów: 299

Jaworzno wciąż niepokonane

W sobotę koszykarze Legii podejmowali na Bemowie jedyny niepokonany II-ligowy zespół, MCKiS Jaworzno. Zacięty mecz, w którym na początku kilkupunktową przewagę uzyskali goście, zakończył się wynikiem 62-73. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył powracający do klubu Michał Wojtyński. Zawiedli natomiast gracze, którzy zwykle stanowili o sile zespołu. Fatalną skuteczność zanotowali m.in. Jaremkiewicz, Rudko, Nawrot oraz Świderski. Cała czwórka zdobyła w sumie... 8 punktów przy skuteczności z gry 3/23!
Przez całe spotkanie komplet publiczności głośno dopingował Legię. Kolejny mecz legioniści rozegrają w sobotę 19 stycznia o 16:00 w Krakowie.

Egipskie ciemności nie pomogły Legii
Koszykarze Legii nie dali rady pokonać jedynej niepokonanej dotąd drużyny II ligi i wszystkich rozgrywek centralnych, MCKiS Jaworzno. Na Bemowie mimo wysokiej frekwencji na trybunach, nasi zawodnicy nie potrafili spełnić oczekiwań fanatycznych kibiców i przegrali różnicą 11 punktów.

Mecz z MCKiS zaczął się dla nas fatalnie. Nasi gracze przez 6 minut nie potrafili zdobyć punktów! Goście z Jaworzna wyszli na prowadzenie 11-0 i przez całe spotkanie przeważali. Kosz przyjezdnych odblokował dopiero Marcin Nędzi, po asyście Rafała Holnickiego. O dziwo legioniści poszli za ciosem i szybko zaczęli zmniejszać przewagę rywali - po trafieniu Wojtyńskiego do 11-14, a na koniec pierwszej kwarty 13-16. Szkoda, że w końcówce legioniści nie trafili dwóch trójek (Wojtyński i Jaremkiewicz).

Początek drugiej kwarty również należał do gości, którzy doprowadzili do stanu 13-20. Później nastąpił krótki zryw Legii (celne trafienia Wojtyńskiego i Rudki) i zmniejszenie strat do 5 punktów, po czym goście ponownie odjechali nam na 10 punktów (19-29 w 15 minucie). Legia znów obudziła się w porę i zaczęła zmniejszać straty do czterech punktów, po wsadzie Nowerskiego w 18 minucie gry (27-31). Niestety tuż przed przerwą znowu do głosu doszli goście i powiększyli przewagę do 8. punktów. Na szczęście w ostatniej sekundie drugiej kwarty trafił za 3 punkty Michał Wojtyński, ustalając wynik do przerwy na 32-37.

Warto dodać, że część drugiej kwarty rozgrywana była w ciemnościach. Otóż nagle padło całe oświetleni hali. Pan Janusz zaczął walkę z awarią, gdy kibice zaczęli podświetlać parkiet i trybuny swoimi komórkami. Trochę to trwało, ale okazało się, że niektóre lampy oświetlające halę są przegrzane i muszą trochę "odpocząć". W takich sytuacjach, gry samo boisko jest oświetlone, zgodę na grę musi wydać drużyna przeciwka. Na szczęście Jaworzno nie robiło żadnych problemów i mecz toczył się dalej, tyle, że w "ciemnościach". "Taki streetball po 23 z lekkim doświetleniem" - żartowali kibice. Tymczasem gra była zupełnie na poważnie i na całego. Na szczęście w przerwie awarię udało się usunąć i dalsza część spotkania rozgrywana była jak należy. "Ależ teraz razi to światło" - mówili ci, którzy przyzwyczaili się do bemowskich ciemności :).

Po przerwie znowu lepiej zaczęli przyjezdni, którzy osiągnęli 8-punktową przewagę w 22. minucie... ale w ciągu kolejnych dwóch minut udało się ją zniwelować do czterech punktów. Podobnie było w 36. minucie, kiedy Holnicki po raz kolejny samodzielnie wszedł pod kosz (43-47). Wtedy błędy Holnickiego i Zajączkowskiego wykorzystali goście, przejmując piłkę i punktując... do stanu 43-56 na 12,5 minuty przed końcem meczu. Przed ostatnią partią, po niecelnym rzucie Jaremkiewicza i stracie Zajączkowskiego, przegrywaliśmy różnicą 10 punktów (48-58).

Pewnie, nasze nadzieje odżyły po celnej "trójce" Wojtyńskiego w 31. minucie, która zmniejszyła dystans do 6 punktów (52-58). Minutę później, po kolejnej "trójce" 'Bąka' było już tylko 5 punktów przewagi przyjezdnych (57-62). Legia starała się, by pójść za ciosem, ale niecelne rzuty "Zającz" (za 3), Nędziego, Holnickiego, Wojtyńskiego i Nawrota za 3 oraz strata tego ostatniego, wobec słabej postawy w obronie, wyprowadziły gości na prowadzenie 8-punktowe (57-65). Po chwili goście odjechali jeszcze bardziej i chyba ostatnim momentem, po którym wierzyć można było w naszą wygraną, było trafienie za 3 "Zająca", po asyście Wojtyńskiego. Na 2:43 min. Legia przegrywała 60-67 - to było do odrobienia.

Po pierwsze, za tym nie poszła lepsza gra w obronie, a ponadto naszą drużynę dopadła niemoc w ataku, trójek nie trafili Zajączkowski i Wojtyński, chwilę później za piąte przewinienie z parkietu musiał zejść Holnicki, a tracąc do MCKiS 13 punktów na półtorej minuty przed końcem meczu, można było się co najwyżej modlić o cud. Ten jednak nie nastąpił. Rozmiary porażki zmiejszył jedynie Wojtyński, który na 3 sekundy przed końcem zmniejszył straty do 11 punktów. Wcześniej Wojtyński nie trafił z gry oraz "Świder" za 3 punkty.

Wygrana gości, z perspektywy całego meczu, była zdecydowanie zasłużona. Legia za słabo radziła sobie w obronie oraz znacznie słabiej od przeciwników rzucała z gry.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Piotr Bakun (trener Legii): "Ten rok zaczął się źle i nawet nie chodzi o to, że przegraliśmy. Wiadomo, że to jest przykre, ale raz się wygrywa, a raz przegrywa. Chyba myśleliśmy, że samo się 'ugra'. Mam wrażenie, że zespół nie położył serca i zdrowia na parkiecie, bo nie chcę mówić odpuścił. Nie było sytuacji, w której byliśmy zespołem bardziej zdeterminowanym na zwycięstwo i nie widziałem sportowej złości w moich zawodnikach, po indywidualnych porażkach. Koszykówka to jest gra indywidualnych pojedynków. Nie widziałem sytuacji, w której komuś coś nie wyszło i byliby z tego powodu wkur..., ze zdwojoną siłą walczyli. To mi potwornie przeszkadza. Oni to robią dla siebie, nie dla korzyści materialnych. Nie chcę ich pochwalić za to, że robią coś. Chodzi mi o to, że jak kochasz grać w koszykówkę, to nie możesz trochę grać w kosza, zwłaszcza z zespołem z Jaworzna. To jest mądry zespół, który nie musiał wspinać się na wyżyny swoich możliwości. Oni nas wypunktowali, trafiali w nasze słabe punkty, grali tam, gdzie mieliśmy najmniejsze pole do popisu. U nas przeszkadzało mi to, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co mogliśmy zrobić w tym meczu. Zwłaszcza pod względem mentalnym i charakterologicznym. Mam nadzieję, że chłopaki spojrzą w lustro po tym meczu i sami sobie powiedzą parę męskich słów.

Ale momentami zespoły grały jak równy z równym.
- Jaworzno z nami wygrało, bo jest zespołem lepszym. Oni są liderem. My nie jesteśmy słabym zespołem, mamy problemy przede wszystkim ze sobą. Potrafimy zejść z 13-14 punktów na 3-4 i oddać w obronie w sytuacji 1-1, pole rywalowi, że on 1-0 rzuca spod kosza. Przez naszych największych graczy, którzy są w stanie zatrzymać każdego. Jeśli zawodnicy myśleli, że się ugra, to zobaczyli dziś, że samo się nie ugra.

Problem w dużej mierze leży w głowie zawodników?
- Uważam, że nie było problemu w naszych umiejętnościach, ten był w naszej postawie. Nie wiem, czy gdyby ona była inna, to byśmy wygrali. Na pewno pozostawiała ona wiele do życzenia. Na pewno powinniśmy się bardziej bić, walczyć. Zwłaszcza, że mamy ku temu świetne warunki. Mamy swoją świetną halę, świetnych kibiców oraz organizację zapiętą na ostatni guzik. Więc jeśli już wychodzisz na boisko, to k... bij się na maksa!

Co teraz przed meczem w Krakowie?
- Nie ma tragedii, to jest tylko przegrany mecz. Mając świadomość swoich błędów, wiedząc co zrobiliśmy źle, trzeba to wyeliminować. Teraz mecz z Jaworznem jest już historią i od wtorku koncentrujemy się na spotkaniu w Krakowie. Na pewno będziemy rozmawiali z zawodnikami o spotkaniu z Jaworznem, a w Krakowie będziemy się bili, żeby wygrać mecz. Ja wierzę, że jest to zespół mądrych ludzi i więcej im się coś takiego nie przytrafi i ich postawa będzie diametralnie inna od tej, którą pokazaliśmy dzisiaj. Wierzę, że to będzie inny zespół w Krakowie.


Tomasz Jędros (trener MCKiS Jaworzno): "Nie powiedziałbym, że gładko wygraliśmy z Legią. Wyłączyliśmy silne strony Legii, mieliśmy przewagę przez cały mecz. Legia popełniła trochę więcej błędów, my trochę mniej i dzięki temu wygraliśmy dzisiejszy mecz."
Jak się czuliście przy takim dopingu kibiców?
- Super atmosfera! Powiem tam, że jakby na każdym meczu była taka atmosfera jak dzisiaj, to koszykówka przyciągała by więcej kibiców niż obecnie. To trzeba przyjść, zobaczyć, przeżyć.

Pana zawodników chyba to jednak nie deprymowało, bo cały mecz grali równo i dobrze.
- Pozostaje mi się tylko cieszyć z tego faktu. Nie wiedziałem, jak się zachowają w takich warunkach. Do tej pory nigdy nie graliśmy przy takiej publiczności. Wyłączyli myślenie i skupili się tylko na tym co się działo na boisku.

W pierwszym meczu Legia przegrała w Jaworznie trzema punktami. Jak Pan oceni oba spotkania? Dziś było łatwiej?
- W pierwszym meczu Legia prowadziła w drugiej połowie już 10. punktami, my ich doszliśmy i wydaje mi się, że to był trudniejszy dla nas mecz od dzisiejszego. Dzisiaj teoretycznie było łatwiej, a powinno być trudniej, bo przecież graliśmy na wyjeździe.

Jesteście nadal niepokonani. Koncentrujecie się na tym, żeby nie przegrać nic w sezonie zasadniczym? Wiadomo, że każdy rywal próbuje - może to my pierwsi pokonamy Jaworzno.
- Ma pan rację, tak właśnie jest, każdy skupia się na pokonaniu niepokonanych, a my skupiamy się na najbliższym meczu. Cały tydzień go poprzedzający, podporządkowany jest konkretnemu meczowi. A jak ktoś gra z nami tak, by "pobić mistrza", to te mecze są bardzo ciekawe. Wtedy można zobaczyć na co stać poszczególnych zawodników.


Jak ocenisz swój pierwszy występ po dłuższej przerwie w Legii?
Michał Wojtyński: Z jednej strony byłem najlepszym strzelcem drużyny, ale niestety na słabej skuteczności - podobno oddałem około 20 rzutów, z których trafiłem 7-8. To nie wyszło mi najlepiej. Jakby była lepsza skuteczność spod kosza... No i te 3 niecelne rzuty osobiste... Ogólnie nie najlepiej.

Czyli jesteś raczej średnio zadowolony z siebie?
- Bardzo średnio.

Trenerzy mówili, żebyś tak często rzucał, bo chyba oddałeś najwięcej rzutów z całej drużyny? Na co dzień lepiej trafiasz z dystansu niż dziś.
- Tak, jak miałem dobrą pozycję, to rzucałem, ale w końcówce rzucał już każdy, nie było pomysłu na grę, nie było penetracji.

Przegraliście dziś tylko przez niecelne rzuty?
- Moim zdaniem, przede wszystkim przez obronę.

Rywale łatwo wchodzili na Wasz kosz.
- Strasznie łatwo. Zasłona, zero informacji. Ale też dużo niecelnych rzutów, w tym osobistych. Niecelne rzuty spod kosza...

Mieliście dobre rozeznanie zespołu gości?
- Tak, znamy chłopaków z Jaworzna, wiemy że ten wysoki, Bąk dobrze gra. Dziś rzucił dużo punktów przeciwko nam, więc nic to nie dało, on zrobił swoje.

Jeszcze w barwach Piaseczna mieliście grać z Jaworznem, ale mecz się nie odbył. Dziś zgasło światło i też było takie prawdopodobieństwo...
- Jeśli chodzi o mecz z Piasecznem, to goście przyjechali na ten mecz, nocowali w Warszawie, ale się zatruli i wrócili do domów. Wtedy było robione dużo szumu, bo to miał być ostatni mecz Piaseczna. Były zrobione koszulki, transparent, dużo osób przyszło na mecz, ale nie przyjechali.

Jak dzisiaj ocenisz kibiców Legii?
- Bez porównania z Piasecznem, gdzie przychodziła na nasze mecze garstka ludzi. Dużo lepiej gra się przy takiej publiczności.

Parę lat nie grałeś w Legii. Na początku nie przeszkadzał ten "ryk"?
- Nie, na pewno nie. To jest bardzo motywujące. Naprawdę duży szacunek dla naszych kibiców.

Jak grało się przy nieco przygaszonych światłach?
- Nie najgorzej, tym bardziej, że wczoraj to przećwiczyliśmy (śmiech). Też zgasły nam światła w trakcie wieczornego treningu.

W takim przypadku to zespół gości, musi się zgodzić na grę w takich warunkach?
- Tak. Podobnie było kiedyś, jak graliśmy z Legią z Astorią Bydgoszcz i kibice odpalili pirotechnikę, wtedy dywan trochę się "zajął" i też goście musieli się zgodzić na dalszą grę.

Parę lat minęło od kiedy grałeś w Legii. Trochę się zmieniło. Jak oceniasz obecną drużynę?
- Organizacyjnie na pewno dużo lepiej. Wszystko jest profesjonalnie, mamy treningi, mamy halę. Możemy przyjść na trening na 9 rano, później mamy trening wieczorem, możemy skorzystać z masażysty. Bardzo fajnie.

A sportowo?
- Tak samo. Mamy zawodników naprawdę dobrych, wysokich graczy, do tego z I-ligowym ograniem jak Holnicki, czy Nędzi. Wydaje mi się, że to jest kwestia czasu, kiedy to wszystko zaskoczy.

Grałeś wcześniej przeciwko Legii, widziałeś ją też z boku, obserwując niektóre nasze mecze z trybun. Na co stać ten zespół, o co można powalczyć w tym sezonie?
- O awans.

Kadrowo jesteście gotowi?
- Tak. Nie wiem, czy to jest kwestia zgrania... Mamy naprawdę dobrych zawodników. Każdy z nas wiele lat gra w kosza, wie jak grać. Myślę, że możemy powalczyć, bo w play-off wszystko jest możliwe.

Przed Wami mecz w Krakowie. Z AZS AGH Legia przegrała u siebie po akcji w ostatniej sekundzie. Jak ocenisz tę drużynę?
- Z Piasecznem grałem tam na wyjeździe i przegraliśmy. To było już po informacji, że się rozpadamy, pojechaliśmy tam bez trenera. To na pewno drużyna do ogrania. Wysokich nie mają, nie mają kibiców, mają jednego rzucającego. Myślę, że to zespół do ogrania.

A jak wyglądają kosze w ich hali?
- Twarde kosze, nie ma co rzucać o deskę.


Tomasz Jaremkiewicz: "Bardzo słabo zaczęliśmy ten mecz, przez 5,5 minuty nie mogąc zdobyć punktów. Początek zaważył na tym, co działo się później. Parę razy 'dochodziliśmy' przeciwnika, ale za każdym razem brakowało nam 2-3 punktów. Cały mecz tak wyglądał. Trener mówił nam, żebyśmy dobrze zaczęli ten mecz, było zupełnie odwrotnie i to się później za nami ciągnęło.
Nie da się ukryć, że to najlepszy zespół w naszej lidze, a z drugiej strony na pewno byliśmy w stanie ich pokonać. Żal jest, ale Jaworzno wygrało jak najbardziej zasłużenie.

Przez pewien okres wydawało się, że dorównujecie przyjezdnym, ale jakby nagle zgasło światło.
- Byliśmy skupieni, zaangażowani. Gdy dochodziliśmy na 2-3 punkty popełnialiśmy minimalny błąd i oni kontrolowali wynik. Wszyscy dziś źle rzucaliśmy. Nie wiem nawet jakie są statystyki, ale myślę, że 2-3 rzuty celne więcej i ten mecz inaczej by wyglądał. Nie wiem dlaczego tak wyszło, jest nam przykro.

Słabo zagraliście w ostatnich pięciu minutach.
- Końcowy wynik na pewno nie oddaje przebiegu gry. W trakcie spotkania kilka razy zbliżaliśmy się punktowo do rywali. W końcówce mieliśmy świadomość, że spotkanie ma się ku końcowi i mamy mało czasu na odrobienie strat. W końcówce zupełnie nam wszystko siadło. Taka jest koszykówka. Dziś wygrał zespół lepszy.

Jakie nastroje przed wyjazdowym meczem w Krakowie?
- Na pewno każdy mecz w tej lidze jest do wygrania. Liga jest bardzo wyrównana. Każdy może awansować, czy spaść. Do play-off awansuje 8 zespołów i tylko jedna drużyna się do nich nie załapie. Teraz jesteśmy zdołowani, bo kibice stworzyli super atmosferę, a my nie zachwyciliśmy poziomem, pomimo że trenowaliśmy mocno i wydawało się, że coś zaskoczyło po ostatnich meczach.

Autor: Bodziach i Hugollek


Zapowiedź

Zwyciężyć niepokonanych

Po trzytygodniowej przerwie, koszykarze Legii wrócą na parkiet 12 stycznia, kiedy podejmować będą lidera rozgrywek MCKiS Jaworzno. Drużyna z Jaworzna jest jedynym zespołem ligi, który w obecnym sezonie nie doznał porażki. Legia w pierwszej kolejce była bliska zwycięstwa w Jaworznie. Mamy nadzieję, że 12 stycznia przed własną publicznością legioniści będą pierwszym zespołem, który pokona MCKiS. Zapraszamy na 18:30 do hali na Bemowie przy ul. Obrońców Tobruku 40. Wstęp kosztuje tylko 5 złotych.

O tym, że z MCKiS można wygrać pokazał AZS Politechnika Rzeszowska. Zespół z Rzeszowa w ostatniej kolejce napsuł sporo krwi drużynie z Jaworzna, doprowadzając do remisu w czwartej kwarcie meczu w Jaworznie. Bliski pokonania MCKiS-u był także Pułaski, który przegrał w Warce różnicą trzech punktów. Aby wygrać z MCKiS potrzebna będzie pełna koncentracja przez całe spotkanie, a nie tylko drugą połowę pojedynku, jak to było ostatnio w przypadku Legii. W naszym zespole po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach zagra Michał Wojtyński.

Dotychczasowe wyniki MCKiS Jaworzno:
AZS Politechnika Rzeszowska 59-86 MCKiS Jaworzno
MCKiS Jaworzno 71-68 Legia Warszawa
Pułaski Warka 56-59 MCKiS Jaworzno
Wisła Kraków 47-63 MCKiS Jaworzno
MCKiS Jaworzno 83-69 AZS AGH Kraków
Tur Bielsk Podlaski 74-93 MCKiS Jaworzno
MCKiS Jaworzno 73-66 Novum Lublin
MCKiS Jaworzno 80-66 Rosa II Radom
MCKiS Jaworzno 59-50 AZS Politechnika Rzeszowska

Autor: Bodziach