|
Pruszków - Niedziela, 2 grudnia 2001, godz. 18:00 Liga polska - 13. kolejka |
|
Blachy Pruszyński Pruszków |
92 |
| (30-26, 21-22, 17-25, 24-22) |
|
Legia Warszawa | 95 |
|
Blachy Pruszyński Pruszków
- Pluta 20 (2)
Bacik 20
Cooper 17
Rubczenko 12 (2)
Korytek 7
English 16 (2)
Golański 0
Hlebowicki 0
Trybański 0
|
Legia Warszawa
- Majchrzak 26 (2)
Williams 18 (3)
Kazlauskas 18 (1)
Sinielnikow 15
Kwiatkowski 13
Stulga 3
Żurawski 2
Królik 0
Paprocki -
Cielebąk -
|
Najlepsi na Mazowszu!
Wspaniałe spotkanie rozegrali dziś koszykarze Legii w Pruszkowie. Mimo, iż w pierwszym meczu, w Warszawie Legioniści wygrali, dzisiaj nikt nie dawał im żadnych szans. Z zespołu odszedł lider Tomas Pacesas i czarnoskóry rozgrywający, Kenroy Jarrett. Mimo to "wojskowi" dokonali nie lada wyczynu- pokonali Pruszków w ich własnej hali, czego nikomu w tym sezonie się nie udało. Ani w lidze, ani w meczu pucharowym.
W pierwszej piątce Legii wybiegł dziś Marcus Williams i dlatego tylko 6 minut na parkiecie przebywał Wojciech Królik. Williams zdobył pierwsze punkty dla Legii- rzutem za trzy. Łącznie zdobył ich 18, ale znacznie lepiej szła mu gra w polu. Dobrze zbierał, podawał i przetrzymywał piłkę. Jak lepiej zrozumie się z partnerami może być naprawdę sporym wzmocnieniem dla Legii. Nie zagrał dziś Aleksiej Karwanien. Na ławce znalazł się natomiast Piotr Paprocki, który coraz lepiej gra w drużynie juniorów. Dziś jednak na parkiet nie wyszedł.
Od początku spotkania gra była bardzo wyrównana. Raz jedna, raz druga drużyna wychodziła na prowadzenie. Świetnie rozgrywał Sinielnikow, który rozegrał swój najlepszy mecz w koszulce z "eLką" na piersi. W pierwszych dziesięciu minutach skutecznie w ataku zagrały obie drużyny i stąd wynik 30-26. Legioniści często próbowali rzucać zza linii 6,25 m. W całym meczu trafili 6 na 16 prób. W pruszkowskim zespole najbardziej wyróżniał się Andrzej Pluta, który jednak sam niewiele mógł zdziałać. Niespodziewanie w drugiej kwarcie Pruszkowianie wyszli nagle na 12 punktowe prowadzenie. Legioniści na szczęście się tym nie przejęli i grali bardzo ambitnie. Łukasz Kwiatkowski to kolejny mocny punkt w dzisiejszym spotkaniu. Bardzo dobrze prezentował się zarówno pod własnym koszem, jak i pod koszem przeciwnika. W całym meczu zablokował 4 rzuty Pruszkowian. W przeciwnej drużynie trener Kiritsis nie dał pograć Cezaremu Trybańskiemu, który na parkiecie przebywał tylko 4 minuty. Pruszkowscy kibice głośno domagali się jego dłuższego pobytu na boisku skandując: "Czarek Trybański". Kibice Legii szybko podłapali wątek i można było usłyszeć głośne ... "Czarek Kucharski". Po pierwszej połowie Legioniści nieznacznie przegrywali, 51-48, a warszawscy kibice uwierzyli że ten mecz można wygrać.
Około 25 minuty spotkania Legia wyszła na prowadzenie. Przez 2-3 minuty wynik oscylował wokół remisu. Dobra partia Majchrzaka w końcówce trzeciej kwarty, dzięki czemu przed ostatnią częścią gry "wojskowi" prowadzili pięcioma punktami. Zwycięstwo było coraz bardziej realne. IV kwarta była bardzo nerwowa. Po raz pierwszy pojawiły się gwizdy pruszkowskiej publiczności, gdy przy piłce byli warszawiacy. Kibice Legii, których do Pruszkowa przyjechało około 30, zdzierali gardła przez całe spotkanie. I kiedy nie grała orkiestra byli znacznie głośniejsi od gospodarzy. Pruszkowianie pokazali dwukrotnie swoją "wielką flagę". Jednak ich doping pozostawiał wiele do życzenia i muszą się jeszcze sporo uczyć. A my daliśmy im dzisiaj dobrą lekcję. Mimo małej liczebności, było nas słychać w całej hali. W końcówce spotkania Jacek Gembal wpuścił na parkiet Wojtka Królika. Mimo, iż nasz ulubieniec nie zdobył dziś punktów (oddał 2 rzuty), świetnie przetrzymywał i rozgrywał piłkę. Punkt, po którym miejscowi zwątpili w zwycięstwo zdobył Marcus Williams z rzutu osobistego. Kibice Legii "czarowali", ale Marcus nie trafił pierwszego rzutu. Za drugim razem czary kibiców pomogły i Legia prowadziła 4 punktami na ok.25 sekund do końca spotkania. Takiej przewagi nie mogli już roztrwonić i zasłużenie wygrali 95-92. Do końca meczu nie dotrwali Pluta i Korytek (bardzo słaby mecz), którzy musieli opuścić parkiet za 5 przewinień. Spiker smutnym głosem poinformował o pierwszej porażce MKSu we własnej hali, a kibice warszawiacy zaczęli świętować. Kibice podbiegli do bandy i ...w kółku odtańczyli taniec zwycięstwa.
To samo uczynili zawodnicy. Po chwili nastąpiło przybijanie piątek i głośne "Dziękujemy!". Śpiewy nie cichły także poza halą. Najwięcej punktów zdobył Wojciech Majchrzak (26), który był najlepszym zawodnikiem obok Sinielnikowa w warszawskim zespole.
Kolejne spotkanie Legia rozegra w przyszłą niedzielę, w Warszawie ze Stalą Ostrów. Będzie to o tyle ciekawe spotkanie, że w Legii gra były rzucający obrońca ostrowian, Williams. Do Ostrowa wrócił natomiast, Jerry Hester, który był przez pół roku skrzydłowym Legii.