HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 16 grudnia 2001, godz. 19:00
Liga polska - 15. kolejka
Herb Polonia Warszawa Polonia Warszawa 104
(22-23, 26-19, 29-2, 27-29)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa92

Polonia Warszawa

  • Jeklin 30 (4)
    Jurkunas 14 (1)
    Karwowski 12
    Kalamiza 9 (3)
    Tenys 6
    Sidor 16 (2)
    Pacocha 11
    Cherry 6

Legia Warszawa

  • Williams 39 (3)
    Kazlauskas 18 (2)
    Sinielnikow 6
    Kwiatkowski 6
    Majchrzak 4
    Karwanien 13 (3)
    Cielebąk 11
    Królik 5
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Derby przegrane...

Kolejne koszykarskie derby stolicy zakończyły się zwycięstwem gospodarzy. Tym razem spotkanie zostało rozegrane w hali AWF, na Bielanach. Jak zwykle na trybunach dominowali kibice Legii, których zjawiło się dziś ok. 300. Na przeciwległej trybunie zasiadło trochę mniej "niedzielnych kibiców", którzy ograniczali się jedynie do oklasków. Kibiców mogła zaskoczyć natomiast obecność. Michała Listkiewicza. Obecni byli także Jerzy Wyrobek oraz Piotr Mandrysz.

Legia przystąpiła do spotkania bez kontuzjowanych Żurawskiego i Żuka. Po raz kolejny w składzie meczowym pojawił się Paprocki, ale po raz kolejny nie zagrał ani minuty. "Wojskowi" niesieni głośnym dopingiem swoich fanów, zaczęli spotkanie bardzo dobrze. Marcus Williams, rzutem za trzy, zdobył pierwsze punkty w meczu. Polonia szybko odpowiedziała "dwójką". Początek należał jednak do Legii. Nasi zawodnicy grali mądrze i agresywnie. Po kolejnej "trójce" Williama, prowadziliśmy 14-7. Było to najwyższe prowadzenie Legii w tym spotkaniu. Czas wzięty przez trenera gospodarzy wyraźnie pomógł Polonii. Bardzo dobrze grał Sidor, który kierował grą Warbudu i zdobywał dla nich ważne punkty. Pierwsze 10 minut meczu zakończyło się prowadzeniem Legii 23-22.

Niestety szybko Legia straciła prowadzenie i już na początku II kwarty prowadzili gospodarze. Przez około 5 minut była to jeszcze nieznaczna przewaga. Później jednak było coraz gorzej. Legioniści słabo grali w obronie, nie zbierali piłek pod własnym koszem. Znanym atutem Polonii są rzuty z dystansu, "wojskowi" chyba o tym zapomnieli. Najlepsi "trójkowicze" pozostawali bez opieki na obwodzie i stąd przewaga Warbudu. Szkoda, że Karwanien znowu dobrze gra tylko na początku. Później gdzieś zagubił skuteczność. Najlepiej z Legionistów zaprezentował się Arnas Kazlauskas, który tylko na minutę opuścił plac gry. W tej części gry gospodarze aż trzykrotnie popełniali faul techniczny- Sidor, Kalamiza i Pacocha. Nic to jednak nie dało i po pierwszej połowie przegrywaliśmy dwunastoma punktami. Ciężko było liczyć na korzystny wynik w tym meczu. W przerwie kilka szali gospodarzy zmieniło właściciela.

Na początku kolejnej części gry, Legia szybko ruszyła do ataku. Przyniósł on nawet skutek, gdyż różnica stopniała do 2 punktów. Na więcej już Legii nie było stać. Polonia znowu odskoczyła na 10 punktów i kontrolowała wynik meczu. Najlepiej wśród nich zagrał Krzysztof Sidor. Jednak Jeklin i Karwowski wcale nie grali gorzej. Ten pierwszy zdobył 30 punktów, trafiając 4 z 8 oddanych rzutów za trzy. Na ławce gospodarzy zasiadł dziś Rospara, który poprzednie dwa sezony spędził w Legii. Nie zagrał ani minuty, gdyż nie wyleczył jeszcze kontuzji, której doznał przed sezonem. W trzeciej kwarcie słabiej trafiał Williams i nadzieja na zwycięstwo naszych koszykarzy znikła. Na 10 minut przed końcem było 77-63.

Na początku ostatniej części gry gospodarze objęli najwyższe prowadzenie w meczu- 82-63. O zwycięstwie nikt z nas już nie myślał. Królik starał się jeszcze poderwać kolegów, ale i on nie spisywał się dziś najlepiej. O wiele bardziej pożyteczny był Kazlauskas. Punktował także Williams. Ten jednak spotkanie kończył na ławce, po popełnieniu 5 przewinień. Spiker poinformował, że Marcus zdobył 30 punktów, podczas gdy ten rzucił o jeden punkt mniej. Końcówka to próby rzutów za trzy zawodników Legii. Zazwyczaj nieudane. Gospodarze wyprowadzali natomiast szybkie kontry, często kończąc akcje będąc sam na sam koszem. Większość kibiców zaczęła opuszczać salę jeszcze przed końcem meczu. A końcówka to popis gospodarzy. Spiker namawiał koszykarzy Warbudu, aby przekroczyli sto punktów. Gdy oni to uczynili, wydał głośny jęk: "Yeah!". Ostatecznie spotkanie zakończyło się dwunastopunktowym zwycięstwem gospodarzy. Trzeba przyznać, że zasłużonym. Legia dobrze zagrała tylko w I kwarcie. Słabo grali pod własnym koszem, ale chyba najbardziej nie można im wybaczyć słabej postawy na obwodzie. Z taką grą ciężko marzyć o play-off.

Kolejne spotkanie Legioniści rozegrają 6 stycznia. Do Warszawy przyjedzie mistrz Polski, Śląsk Wrocław, tak więc o punkty będzie ciężko. Miejmy nadzieję, że głośny doping warszawskich kibiców pomoże sprawić sensację w nowym roku. Teraz czeka nas krótka przerwa, ale. nie do końca. W dniach 27-30 grudnia zostanie rozegrany kolejny turniej Mazovia Cup. Mecze będą rozgrywane w hali Legii oraz w Pruszkowie. Finał- 30 grudnia w hali Legii. Zapraszamy.

Autor: Bodziach


Czytaj również: