HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 9 marca 2013, godz. 18:00
Liga polska - 17. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 88
(30-12, 11-13, 16-16, 31-20)
Herb AZS Politechnika Rzeszowska AZS Politechnika Rzeszowska61

Legia Warszawa

  • 7. Wojtyński 27 (6)
    14. Nawrot (k) 15
    21. Nędzi 11
    5. Jaremkiewicz 11 (1)
    4. Zajączkowski 6
    9. Nowerski 6
    15. Świderski 4
    18. Cechniak 4
    6. Holnicki-Szulc 2
    12. Jaworski 2
    11. Rudko 0
    8. Adamski 0
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

AZS Politechnika Rzeszowska

  • 14. Miś 15
    12. Jagoda 15 (4)
    7. Doliński 7
    13. Sowa 7
    4. Brud 5
    15. Osiniak 5
    11. Skop 4
    35. Bielecki 3 (1)
    8. Michalski -
    10. Dworak -
    20. Żmudka 0
    trener: Mariusz Michalczyk
  • Sędzia główny: Grzegorz Łata, Adam Kołoszewski ; Komisarz: Mieczysław Kutyna
  • Widzów: 299

Gładko i przyjemnie

W rozegranym w sobotę na Bemowie spotkaniu ligowym koszykarze Legii bez problemów pokonali AZS Politechnikę Rzeszowską 88-61 (30-12, 11-13, 16-16, 31-20). Legioniści dzięki tej wygranej awansowali na 3. miejsce w tabeli i niespodziewanie mają lepszy bilans bezpośrednich meczów z rzeszowianami. Przypomnijmy, że w grudniu nasz zespół przegrał w Rzeszowie różnicą 26 punktów. Tym razem Legia zwyciężyła różnicą 27 punktów. Nasz zespół świetnie zaczął, w kilka minut do prowadzając do stanu 20-2!

Świetny początek
Goście co prawda wyrównali w swojej drugiej akcji, ale później przez kilka minut nie mogli zdobyć choćby punktu! Legia po oddaniu trzech niecelnych rzutów (Jaremkiewicz, Nowerski 2 razy), zaczęła trafiać ze znakomitą skutecznością. Od stanu 4-2, legioniści aż do szóstej minuty nie spudłowali ani razu, doprowadzając do stanu (wsad Nawrota) 20-2. W odpowiedzi Jagoda trafił za 3, ale Legia nie zwalniała tempa - dwie "trójki" Wojtyńskiego,, punkty Jaremkiewicza i objęliśmy prowadzenie 28-7. Tego chyba nikt się nie spodziewał, tym bardziej, wobec fatalnego wyniku pierwszego meczu obu drużyn. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Legia w pierwszej połowie świetnie broniła, a do tego robiła to czysto. Pierwszy faul naszego zespołu miał miejsce po niemal 8 minutach gry (przewinienie Nowerskiego na Misiu). W końcówce pierwszej kwarty legioniści trafiali nieco słabiej, zdarzały się błędy (kroki Cechniaka), ale po pierwszych 10 minutach było 30-12 dla naszego zespołu. Świetny, wymarzony wręcz początek spotkania!

Uśpieni tylko na chwilę
"Żeby to tylko nie uśpiło Legii, bo zrobi się nerwowo" - denerwowali się kibice. Może i niepotrzebnie, ale faktem jest 6 kolejnych punktów gości w ciągu dwóch minut po przerwie. Legia tymczasem nie mogła znaleźć drogi do kosza rzeszowian, nie mógł się wstrzelić "Świder", do tego błąd kroków popełnił Marcin Nędzi. W końcu Michał Wojtyński - najlepszy tego dnia zawodnik Legii wsadem zakończył akcję, po podaniu Zajączkowskiego. W odpowiedzi swój 10 punkt zdobył Piotr Miś i przewaga Legii stopniała do zaledwie 12 punktów.

Po przerwie na żądanie Piotra Bakuna, oba zespoły popełniały błąd za błędem. W naszym zespole straty zanotowali Świderski i Nędzi, do tego niecelnie rzucali "Zając", "Świder", Nawrot i Nędzi. Na szczęście goście nie wykorzystali tej parominutowej niemocy legionistów, a w 15 minucie meczu Nędzi wsadem zakończył akcję zespołu, w której Holnicki zaliczył już siódmą (!) asystę tego dnia. Od tego momentu gra Legii wyglądała już lepiej - po własnym niecelnym rzucie Nawrot zebrał piłkę i po chwili skutecznie dobijał, a Jaremkiewicz trafił za 3 punkty. Na przerwę schodziliśmy prowadząc 41-25, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby Holnicki celnie rzucał w ostatniej akcji pierwszej połowy.

Nowerski ze złamanym nosem
Po zmianie stron legioniści nie byli początkowo tak skuteczni jak w I połowie, ale w III kwarcie nie stracili nic z wyrobionej przed przerwą przewagi. Politechnice udało się zniwelować straty do 13 punktów (22 minuta), ale później trafili punkty seriami (49-30 w 25 minucie). Warto dodać, że w barwach Legii na parkiecie pojawił się ponownie Patryk Nowerski, któremu jeden z przyjezdnych złamał nos (arbiter nie odgwizdał w tamtej akcji przewinienia), który zagrał na własne życzenie. Najwyższe prowadzenie Legii w III kwarcie udało się osiągnąć w 27 minucie meczu po trafieniu Zajączkowskiego (53-33). Ładnie w kolejnej akcji naszej drużyny zachował się Cechniak, który w efektowny sposób wykorzystał świetne dogranie Wojtyńskiego. "Bąku" nie trafił w ostatniej akcji tej partii spotkania za 3... ale jego show miał nadejść w ostatniej odsłonie. Przed jej rozpoczęciem wynik na tablicy brzmiał 57-41. I choć Legia kontrolowała wynik od samego początku, była zespołem zdecydowanie lepszym - zarówno na tablicach, jak i w skuteczności, to nikt chyba nie myślał, że uda się odrobić 26 punktów straty z pierwszego meczu. A jednak!

Trójki Wojtyńskiego
"Trójki" Wojtyńskiego były ozdobą czwartej kwarty. Pierwszą trafił po półtorej minuty gry. Później w końcu przełamał się "Świder", który w ciągu 30 sekund zdobył swoje 4 punkty w tym meczu. Na boisku pojawił się także Michał Adamski, który w końcu dostał kilka minut gry. Po kolejnych trzech trójkach Wojtyńskiego, Legia prowadziła na 3 minuty przed końcem meczu 78-54. Goście w tym czasie punktowali jedynie z linii rzutów wolnych. Nasz zespół bardzo dobrze spisał się w ostatniej minucie spotkania. Najpierw Nędzi dobił swój własny niecelny rzut, następnie znowu punktował Nędzi i Zajączkowski. Na 7 sekund przed końcem meczu Legia prowadziła różnicą 26 punktów, a na linii rzutów wolnych stanął Sowa. Piotr Bakun zdradził po meczu, że w tej akcji rzeszowian, legioniści mieli za zadanie bronić skutecznie, a gdyby nie udało się odzyskać piłki (goście mogli rozgrywać akcję do końca spotkania), miał nastąpić faul kilka sekund przed końcem. Sowa trafił tylko pierwszy z rzutów wolnych i w odpowiedzi goście szybko faulowali "Zająca". Nasz rozgrywający skutecznie egzekwował oba rzuty osobiste, wyprowadzając Legię na prowadzenie 88-61. Rzeszowianie chcieli za wszelką cenę szybko odpowiedzieć punktami (mieli na to 5 sekund), ale podanie Dolińskiego przechwycił Wojtyński i piłka pozostała w rękach legionistów do końcowej syreny.

Trzecie miejsce zależy tylko od nas
Naszej drużynie wyszedł świetny mecz, co napawa optymizmem przed zbliżającymi się meczami fazy play-off. Chyba nikt nie podejrzewał, że na Bemowie uda się odrobić straty z pierwszego, najgorszego w sezonie meczu Legii w Rzeszowie. Legia pokazała, że potrafi świetnie grać, a przed własną publicznością jest wyjątkowo groźna. Przed ostatnią kolejką nasz zespół ma olbrzymie szanse na zajęcie trzeciego miejsca w tabeli - tak stanie się w przypadku wygranej w ostatniej kolejce z Wisłą Kraków. Dla "Białej Gwiazdy" będzie to mecz decydujący o udziale w play-off. Porażka krakowian sprawi, że Wisła zajmie ostatnie miejsce w tabeli i zakończy sezon (PZKosz zdecydował, że w tym sezonie z II ligi nie spadnie żaden zespół). Legioniści mają lepszy bilans w dwumeczu z większością ekip z miejsc 3-9. Tylko Pułaski Warka ma lepszy bilans bezpośrednich meczów z naszym zespołem, tyle że akurat Pułaski nie ma szans, by zrównać się punktami z Legią.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

MARIUSZ MICHALCZYK (trener Politechniki Rzeszowskiej): Myślę, że mecz od początku nie ułożył się po naszej myśli. Straciliśmy dużo punktów. Legia zaskoczyła nas dużym procentem celnych rzutów, czego brakowało u nas. Liczyliśmy, że będzie łatwiej zebrać piłkę i koncentrować się na wyprowadzaniu szybkich ataków. Role się odwróciły - my nie trafialiśmy, oni trafiali i odskoczyli nam na 16-21 punktów. Później zniwelowaliśmy tę przewagę i staraliśmy się utrzymać ten stan rzeczy. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko to wygrać. Cały czas uczulałem zawodników, żeby utrzymać przewagę z pierwszego meczu, czyli 27 punktów [faktycznie było to 26 pkt. - przyp. LL!]. Niestety w końcówce doświadczeni zawodnicy popełnili błędy, przy wyprowadzaniu i oddawaniu piłek. Do tego zawodnik z siódemką [Michał Wojtyński - przyp. LL!] skarcił nas trzy razy "trójką" po wyjściu na łuk za 3. I stała się rzecz, która nie powinna się zdarzyć - mamy gorszy bilans w meczach z Legi, bo oni wygrali 27 punktami, a rzucili więcej punktów u siebie [Legia ma lepszy bilans, bo wygrała różnicą 27 pkt., a przegrała 26 - przyp. LL!].

Można powiedzieć, że Legia wzięła srogi rewanż za blamaż w Rzeszowie?
- Można powiedzieć, że nawet podwójny. My na pewno nie lekceważyliśmy Legii. Jest to zespół będący na fali wznoszącej, co sam potwierdza w ostatnich meczach. Widać, że pracuje, że są młodzi i chętni do gry zawodnicy. Z taką grą, z takim poziomem, myślę, że będą się ubiegać o wejście do I ligi.


TOMASZ RUDKO: "Myślę, że pokazaliśmy drużynie z Rzeszowa na co nas stać i że wzięliśmy rewanż za blamaż w pierwszym meczu. Nie uważam, że byliśmy od niej gorsi i sądzę, że udało nam się to udowodnić" - mówi po sobotnim meczu Tomek Rudko, skrzydłowy Legii.

Wydaje się, że nie było praktycznie ani jednego momentu w meczu, w którym rywale mogliby Wam zagrozić punktowo.
- Przyznam szczerze, że nie pamiętam w ogóle tak dobrej pierwszej kwarty w naszym wykonaniu i uważam, że ona ustawiła całe spotkanie.

Cieszy tak duża ilość zdobytych "trójek"?
- Michał Wojtyński poszedł chyba na jakiś rekord. Nie wiem, ile ich rzucił, ale wreszcie mamy taką formę strzelecką, jaką powinniśmy mieć.

Muszę przyznać, że czwarta kwarta w waszym wykonaniu była wręcz fenomenalna...
- Ja przyznam, że nie przypuszczałem, że uda nam się 'przegonić' różnicę punktową, którą straciliśmy w Rzeszowie, ale na szczęście dokonaliśmy tej sztuki.

W takim razie nie pozostaje mi chyba nic innego jak życzyć wam teraz co najmniej tak dobrych występów w kolejnych meczach jak w tym z rzeszowianami.
- Oczywiście, musimy się rozpędzić przed play-offami.


PRZEMYSŁAW JAWORSKI: "Najważniejsze, że wygraliśmy. To się najbardziej liczy. W Rzeszowie przegraliśmy dwudziestoma sześcioma punktami. U nas zespół Politechniki pokonaliśmy dwudziestoma siedmioma, co może mieć znaczenie przy liczeniu małych punktów.
Dawno już nie widzieliśmy tak dobrze grającej Legii. W czwartej kwarcie niemal zmiażdżyliście przeciwników...
- Jak można zauważyć, z meczu na mecz gramy coraz lepiej i się zgrywamy. Mimo że trochę późno zaczęliśmy przygotowania do sezonu, obecnie jesteśmy 'na fali' i myślę, że w naszej grze będzie widoczny permanentny progres.

Czy przypuszczałeś, że uda wam się wbić aż tyle 'trójek' rywalom?
- To akurat zawsze stanowi wielką niewiadomą. Fajnie, że wpadły i oby tak dalej.

A jak podsumowałbyś doping kibiców?
- Doping był jak zawsze zajebisty i to pomimo, że frekwencja nie była tak wysoka jak podczas poprzednich spotkań.

W tej chwili należy chyba jedynie mieć nadzieję, że w kolejnych meczach będziecie prezentować się tak samo dobrze jak w tym spotkaniu?
- W tej chwili liczy się tylko awans do pierwszej ligi. Gdy uda się tego dokonać, wówczas będzie 'pozamiatane'.

Autor: Hugollek


Zapowiedź

Czas na rewanż

W najbliższą sobotę o godzinie 18:00 koszykarze Legii zagrają ostatni mecz sezonu zasadniczego przed własną publicznością. Legia w przypadku wygranej, awansuje na 3. miejsce w tabeli. Legioniści mają szansę zrehabilitować się za wstydliwą porażkę z pierwszej rundy, poniesioną w Rzeszowie. Wstęp na mecz kosztuje 5 złotych. Bilety do kupienia od 16:30 przy wejściu do hali przy Obrońców Tobruku 40 na Bemowie. Zapraszamy!
Autor: Bodziach