HokejKoszykówka
I runda play-off, 1. mecz - Niedziela, 24 marca 2013, godz. 18:30
Liga polska - Warszawa
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 66
(13-9, 23-19, 12-5, 18-12)
Herb AZS Politechnika Rzeszowska AZS Politechnika Rzeszowska45

Legia Warszawa

  • 14. Nawrot (k) 15 (2)
    4. Zajączkowski 11 (1)
    7. Wojtyński 11
    21. Nędzi 10
    15. Świderski 5 (1)
    6. Holnicki-Szulc 3
    12. Jaworski 3
    5. Jaremkiewicz 2
    18. Cechniak 2
    10. Piesio -
    11. Rudko -
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

AZS Politechnika Rzeszowska

  • 13. Sowa 8
    14. Miś 7
    20. Żmudka 6 (2)
    25. Kielar 5 (1)
    15. Osiniak 5
    5. Banyś 4
    7. Doliński 4
    35. Bielecki 3
    11. Skop 2
    12. Jagoda 1
    4. Brud 0
    trener: Mariusz Michalczyk
  • Sędzia główny: Filip Wudecki, Paweł Wasielewski ; Komisarz: Jan Dłużyk
  • Widzów: 299

Pierwszy krok zrobiony

Koszykarze Legii wygrali 66-45 z AZS Politechniką Rzeszowską w pierwszym meczu rundy play-off. Gospodarze od samego początku starali się odskoczyć rywalom na kilka punktów, ale po celnych "trójkach" legionistów goście odrabiali straty. Dopiero trzecia kwarta okazała się przełomowa. Rywale z Rzeszowa przez 6 minut nie potrafili trafić do kosza. Dobra postawa Piotra Nawrota i spółki pozwoliła wypracować 15-punktową przewagę i do samego końca kontrolować przebieg spotkania.

Dzięki tej wygranej legioniści przybliżyli się do awansu do kolejnej fazy. Rewanżowe spotkanie odbędzie się w środę w Rzeszowie o godz. 18:00. Do awansu potrzebne są dwa zwycięstwa.

Pierwszy mecz obu drużyn, w sezonie zasadniczym, rozegrany raptem 3 tygodnie wcześniej, rozpoczął się nadspodziewanie dobrze dla Legii - nasz zespół w pierwszych minutach uzyskał 20-punktową przewagę i później przez całe spotkanie kontrolował przebieg meczu. Tym razem kontrola wyniku również była, ale początek nie był tak dobry.

Gapiostwo na koniec kwarty
Goście wyszli na prowadzenie - jedyne w całym spotkaniu w 50 minucie zawodów za sprawą Szymona Skopa. Wyrównał, dobijając rzut Piotra Nawrota - Marcin Nędzi. W kolejnych akcjach Jaremkiewicz i Holnicki wyprowadzili nasz zespół na prowadzenie, ale chwila nieuwagi i słabszej postawy w obronie doprowadziły do remisu 6-6. Od tego momentu Legia lepiej broniła i z minuty na minutę powiększała swoją przewagę, która po "trójce" Nawrota w 9 minucie meczu, wynosiła 7 punktów (13-6). Strasznym gapiostwem popisali się nasi gracze w ostatnich sekundach I kwarty. Najpierw legioniści dwukrotnie trafili piłkę (Nowerski i Zajączkowski), po czym po niecelnym drugim rzucie wolnym Bieleckiego, piłka odbijając się od rąk jednego z naszych graczy wyszła za parkiet... obok "Zająca". Ten był przekonany, że grę wznowią legioniści, sędziowie byli innego zdania. Rzeszowianie mieli niespełna 3 sekundy na rozegranie akcji, a mimo to wykorzystali gapiostwo Legii i Kielar po dograniu Bruda spokojnie trafił spod kosza, zmniejszając straty do stanu 9-13.

Gradu "trójek" nie było
W ostatnich meczach legioniści świetnie trafiali za 3 punkty i wydawało się, że w spotkaniu z rzeszowianami Legia będzie często rzucała z dystansu. Tak jednak nie było - w całym meczu nasi gacze oddali zaledwie 13 rzutów za 3 pkt., z których celnych było sześć. Skuteczni pod tym względem byli Nawrot (2/2), Zajączkowski (1/2), Wojtyński (2/4) i Świderski (1/2). Wstrzelić się nie mógł tylko Tomek Jaremkiewicz, którego wszystkie 3 próby nie znalazły drogi do celu.

Dobra końcówka I połowy
Druga kwarta zaczęła się od paru nieskutecznych akcji z obu stron. Legioniści w końcu przełamali się z dystansu i w dwóch kolejnych akcjach "trójki" trafiali Zajączkowski i Świderski. Po 13 minutach meczu było 21-13. Wtedy głupią stratę zaliczył Damian Cechniak. Naprawić ją próbował Jaworski, który zablokował rzuty Sowy, ale dobitka Misia okazała się skuteczna. Do tego "Jawor" faulował Misia przy rzucie i ten zmniejszych straty do pięciu punktów. Trzeba przyznać, że Miś tego dnia był słabo dysponowany. Może wpływ na to miał fakt, że szybko złapał cztery faule?

Goście dwukrotnie zmniejszali przewagę Legii do czterech punktów, a po stracie Nędziego i niecelnych osobistych Holnickiego, doszli nawet na 2 punkty (30-28 w 18 minucie), po akcji 2+1 w wykonaniu Osiniaka. Końcówka pierwszej połowy jednak zdecydowanie należała do naszej drużyny. Goście w dwóch ostatnich minutach nie trafili ani razu, zaś dla Legii po szybkiej akcji "trójką" popisał się Wojtyński, później ten sam zawodnik był faulowany i wykorzystał jeden z dwóch osobistych, a 20 sekund przed końcem II kwarty Zajączkowski wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 36-28. W ostatniej sekundzie pierwszej części meczu "Zając" próbował jeszcze rzutu z własnej połowy... pomylił się niewiele, ale piłka do kosza nie wpadła. Tak więc do przerwy rezultat był całkiem niezły, biorąc pod uwagę obraz gry.

Koncertowy początek III kwatry
O ile końcówka pierwszej części spotkania była dobra, to początek drugiej połowy był wyśmienity. Legia nie trafiła dwóch pierwszych rzutów (Wojtyński i Świderski), ale nie pozwalała też, by rywale trafiali. Przechwyt zaliczył Holnicki, Miś faulował po raz czwarty i na kilka minut opuścił parkiet, a później 8 punktów z rzędu. W 25 minucie Patryk Nowerski wsadem zakończył akcję, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie 44-28. Lepszego początku drugiej połowy nie można było sobie wymarzyć. Właściwie po tych pięciu minutach, było już po zawodach. Nieco słabiej wyglądała dalsza część III kwarty, kiedy niepotrzebne straty zaliczyli kolejno Zajączkowski, Jaremkiewicz i Jaworski, a do tego parę naszych rzutów było niecelnych. W ostatniej akcji "Zając" dobrze dograł do Nawrota i celny rzut za 3 kapitana Legii zapewnił Legii bezpieczne prowadzeni (48-33) przed ostatnią partią meczu).

Pełna kontrola
Goście ruszyli z animuszem na początku czwartej kwarty, zdając sobie sprawę, że czasu na odrobienie strat mają coraz mniej. Potrafili jedynie zmniejszyć straty do 12 punktów (53-41) na 6 minut przed końcem. Legia tymczasem zaliczyła kolejną świetną serię, zdobywając 8 punktów z rzędu, wykorzystując straty Misia i Sowy, a na koniec niesportowy fal tego ostatniego, przy próbie wsadu przez Nawrota. Nasz kapitan nie wykorzystał dodatkowego rzutu wolnego, ale i tak wynik 61-41 na niespełna 4 minuty przed końcem, był przesączony.

W końcówce gście masowo rzucali za 3 punkty, próbując w jakiś sposób zmniejszyć rosnącą przewagę Legii, ale żadna z tych prób nie była udana. Do tego udało się wykorzystać kolejną stratę Osiniaka, a mecz zakończył się najpierw celnym rzutem za 2 Jaworskiego, a później osobistymi tego samego zawodnika (1/2). Wygrana 66-45 może nie przyszła łatwo, ale Legia po raz kolejny udowodniła Politechnice, że jest zespołem lepszym. Był to z pewnością najlepszy mecz Legii w obronie. W żadnym poprzednim nie udało się stracić mniej niż 50 punktów.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Chyba lepszego początku play-offów nie można było sobie wyobrazić?
PIOTR BAKUN: Jeśli chodzi o wynik, to zdecydowanie tak. Cieszy to, że wygraliśmy 20. punktami i fakt, że przeciwnicy rzucili 45 punktów. To jedyne, z czego możemy się cieszyć po tym meczu, bo jak powtarzam już od dawno, brak nam cierpliwości, spokoju.

Wasza wygrana nie była zagrożona nawet przez moment.
- To prawda, ale to jest pierwszy mecz play-offów. A to są bardzo specyficzne gry, gra od nowa, zespoły nastawiają się na granie od zera. Nam potrzeba swojego stylu, mocnej obrony, szybkiego ataku i dobrych rozsądnych 'setów' bez strat. Jeśli to będziemy robili, to będziemy mocni i łatwiej nam się będzie grało w kolejnych meczach. Zwycięstwo cieszy jak najbardziej, natomiast styl w jakim je osiągnęliśmy... no może nie martwi, bo nie ma co rwać szat po wygranym meczu, ale mogliśmy zagrać dużo, dużo lepiej.

Przed rewanżem w Rzeszowie nie obawiacie się powtórki z meczu z sezonu zasadniczego, kiedy przegraliście tam wysoko?
- Na pewno jest jakiś szacunek dla przeciwnika. Koszykówka to jest na tyle piękna gra, że zespół, który gra w jednym meczu słabo, w drugim podnosi się i gra dużo lepiej. Nasz przeciwnik to nie jest zbiór ogórków, którzy nie potrafią grać. To jest zespół, który tak jak my miał słabszy początek sezonu, potem grali coraz lepiej, mają świetnego centra, dobrych wysokich, rozsądnych graczy obwodowych. Do tego meczu przygotujemy się bardzo poważnie, będziemy gotowi na sto procent, mimo że czasu nie ma dużo.

Czego Wam życzyć przed wyjazdem do Rzeszowa?
- Tego, żebyśmy mogli spokojnie potrenować oraz żeby ochłodzić gorące głowy naszych zawodników. To jest grupa ludzi, którzy bardzo chcą i to widać, niezależnie od tego czy gramy dobrze, czy źle. Widać ich charakter oraz charyzmę. Może przemotywowanie było przyczyną niektórych błędów? Na pewno życzyć nam spokoju - musimy spokojnie podchodzić do tematu, z chłodnymi głowami, wpadnie co ma wpaść z wypracowanych sytuacji. Ja jestem spokojny za wynik.


MARIUSZ MICHALCZYK (trener Politechniki): "Porażka nie napawa optymizmem, tym bardziej, że mam pretensje do sędziów, którzy w ogóle nie gwizdali fauli na Piotrku Misiu, z kolei wyłapywali jakieś takie faule Misia, gdzieś na dole, które pozwoliły przeciwnikowi, grać bez Piotrka drugą połowę. Zrobiła się luka u mnie w obronie i tak samo w ataku i przegraliśmy ten mecz.

Już w środę gracie rewanż z Legią. Wynik z jesieni powinien Was napawać optymizmem.
- Nie może napawać optymizmem, bo dwóch najlepszych zawodników Legii, nie grało w tamtym meczu. Dzięki indolencji rzutowej Legii wygraliśmy tamten mecz wysoko. Ale w Legii nie było wtedy dwóch najlepszych snajperów.

Jak się Pan zapatruje na dalszy przebieg play-offów?
- Poukładaliśmy zespół przed tym meczem. Myślę, że zrealizowaliśmy założenia w obronie, natomiast dzięki sędziom, którzy nie pozwolili nam zdobywać punktów, nie mogliśmy sięgnąć po lepszy wynik i nawiązać walkę punktową z Legią.


TOMASZ JAREMKIEWICZ: To był zupełnie inny mecz niż w sezonie zasadniczym. Na początku było dużo nerwowości z naszej strony, dużo niecelnych rzutów i nasza gra wyglądała źle. Tak jak wtedy zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w sezonie, to dziś na początku słabo to wyglądało. Najważniejsze jednak, że wysoko wygraliśmy i pokazaliśmy, że jesteśmy lepszą drużyną.
Teraz jedziemy w środę do Rzeszowa i chcemy jak najszybciej zakończyć tę rywalizację w dwóch meczach. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo, bo zespół z Rzeszowa to nie ogórki, gra tam kilku naprawdę dobrych graczy. Potrafią grać i u siebie na pewno są dużo groźniejsi niż na wyjeździe.

Nie macie obaw, że powtórzy się słaby mecz w Rzeszowie?
- Nie mam, bo gorzej niż wtedy już nie mogę zagrać. To był najgorszy mecz w całej mojej karierze. To były inne warunki, bo graliśmy bez Piotrka i Michała... mieliśmy wtedy dużo otwartych pozycji i nie trafialiśmy rzutów. Ten mecz powinien się inaczej ułożyć. To był inny etap sezonu. Myślę, że to rywale powinni się bardziej obawiać nas niż my ich. Chociaż jesteśmy świadomi tego, że to nie będzie łatwy mecz.

W Krakowie jeden z rywali rozwalił Ci głowę. Już wszystko w porządku?
- Z głową wszystko OK. Przez pierwsze trzy dni po meczu było nie najlepiej, bo trochę mi się kręciło w głowie, ale wczoraj zdjąłem szwy i dzisiaj mogłem grać. Chociaż cały tydzień normalnie trenowałem.


PIOTR NAWROT: "Zaczęliśmy nerwowo, rzeszowianie nie przyjechali tu, żeby oddać zawody za darmo. W I połowie stawiali dosyć mocny opór, mieli dużo energii i całkiem twardo bronili. Mecz był w miarę wyrównany. My zamiast uspokoić grę, graliśmy trochę jak oni - za szybko i za nerwowo. Myślę, że druga połowa wyjaśniła, kto był lepszy w tym meczu.
Akurat dzisiaj zagraliśmy lepiej drugą połowę, rzuciliśmy więcej punktów i myślę, że możemy jechać do Rzeszowa z w miarę dobrymi humorami.

Nie obawiacie się meczu w Rzeszowie, gdzie w grudniu przegraliście bardzo wysoko?
- Ciężko mi powiedzieć, bo nie grałem tam wtedy [kapitan Legii był kontuzjowany - przyp. LL!]. Słyszałem, że tam się dość ciężko gra, bo jest specyficzna hala. Musimy tam jechać przygotowani na ciężką walkę, ciężki mecz, zrobić wszystko, żeby go wygrać i awansować do drugiej rundy. Na razie to my mamy przewagę i jedno zwycięstwo dzieli nas od kolejnej rundy.

Jak ocenisz doping kibiców?
- Świetny. Dziś akurat dłużej siedziałem na ławce i miałem szansę bardziej się temu przyjrzeć, przysłuchać. Mnie szczerze uderza poziom dopingu naszych kibiców. Byliśmy w Krakowie i mamy porównanie, a cała Polska mówi, że Legia to chamy i prostaki [w nawiązaniu do wyzwisk przez pół meczu w Krakowie - przyp. B.]. Nasi kibice dopingują o wiele lepiej. Widzą co się dzieje na boisku i reagują na wynik. To nas niesie, wspiera, dzięki temu nie czujemy zmęczenia. To nam dodaje skrzydeł. Wielki szacunek dla naszych kibiców. Ja w Legii jestem wiele lat i to akurat nigdy się nie zmienia i mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Mamy najlepszych kibiców i to wcale nie są przechwałki, dlatego że ja jestem w Legii. Taki jest fakt.

Autor: Hugollek


Zapowiedź

Powtórzyć wynik sprzed dwóch tygodni

Koszykarze Legii w I rundzie play-off o awans do I ligi zagrają z AZS-em Politechniką Rzeszowską. Pierwszy mecz już w najbliższą niedzielę, 24 marca o godzinie 18:30 na Bemowie. Zachęcamy do wspierania Legii głośnym dopingiem, tak jak miało to miejsce przez cały sezon zasadniczy. Pomóżmy Legii wywalczyć awans do I ligi! Wstęp kosztuje 5 złotych. Bilety do kupienia przy wejściu do hali od godziny 17:00. Przypominamy o trwającej akcji "Rywalizacja Dzielnic".

Autor: Bodziach