HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 3 kwietnia 2013, godz. 18:30
Liga polska - I runda play-off, 3. mecz
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 66
(15-17 16-6, 21-8, 14-13)
Herb AZS Politechnika Rzeszowska AZS Politechnika Rzeszowska44

Legia Warszawa

  • 5. Jaremkiewicz 14 (1)
    15. Świderski 10 (2)
    7. Wojtyński 9 (3)
    18. Cechniak 8
    9. Nowerski 6
    21. Nędzi 5
    11. Rudko 5
    10. Piesio 4
    14. Nawrot (k) 4
    6. Holnicki-Szulc 1
    4. Zajączkowski 0
    12. Jaworski 0
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

AZS Politechnika Rzeszowska

  • 11. Skop 13 (3)
    5. Banyś 6
    6. Biela 6 (2)
    15. Osiniak 4 (1)
    7. Doliński 4
    4. Brud 4
    20. Żmudka 2
    13. Sowa 2
    10. Dworak 2
    35. Bielecki 1
    12. Jagoda 0
    trener: Mariusz Michalczyk
  • Sędzia główny: Mariusz Krzewiński, Konrad Lasocki ; Komisarz: Czesław Piasecki
  • Widzów: 299

Legia w półfinale!

W trzecim, decydującym meczu I rundy play-off, koszykarze Legii wygrali na Bemowie z AZS Politechniką Rzeszowską 66-44 (15-17 16-6, 21-8, 14-13). Tym samym legioniści awansowali do półfinałów play-off, w których zagrają z Piasecznem. Pierwszy mecz już w ten weekend w Piasecznie, rewanż w środę na Bemowie. Z Politechniką Legia dobrze zagrała w obronie. Po słabym początku, w drugiej kwarcie legioniści bardzo dobrze skończyli pierwszą połowę, a jeszcze lepiej rozpoczęli trzecią kwartę, która okazała się kluczem do wygranej. To właśnie wtedy nasz zespół osiągnął 20-punktową przewagę i nie dał jej sobie wyrwać do końca meczu, kontrolując wynik. Legia bardzo dobrze zagrała w obronie, pozwalając rywalom na niezbyt wiele, gorzej było w ataku. W rywalizacji z Piasecznem, właśnie gra pod koszem przeciwnika może mieć kluczowe znaczenie. Bądźmy jednak dobrej myśli. "Awans jest nasz" - śpiewali dziś kibole z Łazienkowskiej. To życzenie fanów jest dla nas rozkazem! :)

PRZESPALI POCZĄTEK, PRZEBUDZENIE PO 17 MINUTACH
W środę Legia po raz piąty w tym sezonie mierzyła się z Politechniką Rzeszowską i po raz trzeci zwyciężyła na własnym parkiecie. Goście przyjechali do stolicy osłabieni brakiem Piotra Misia i Damiana Kielara. Nawet bez nich początkowo rzeszowianie radzili sobie nadspodziewanie dobrze.

Przespany początek meczu
W czwartej minucie spotkania, po celnej "trójce" Skopa, gości prowadzili po raz pierwszy. Legia w początkowej fazie meczu popełniała masę błędów i oddawała sporo niecelnych rzutów. Efektem tego był mecz na styku przez kilkanaście minut. Przyjezdni jeszcze w pierwszej kwarcie dwukrotnie celnie trafiali za 3 punkty - najpierw Osiniak, później Biela. Właśnie ten ostatni zapewnił AZS-owi prowadzenie po pierwszej kwarcie 17-15, a mogło być jeszcze gorzej, bowiem w ostatniej akcji Nawrot został zablokowany przez Dolińskiego, a Bielecki próbował rzutem za 3 powiększyć przewagę swojego zespołu. Na szczęście rzut zablokował Wojtyński.

Jeden z dziesięciu
Na początku drugiej kwarty z boiska zszedł kapitan drużyny, Piotr Nawrot, któremu wyraźnie tego dnia nie szło. Zanotował kilka głupich strat (głównie błędy kroków) oraz bardzo często pudłował (1/10 z gry). Tego dnia rzut mu nie "siedział". Po meczu pojawiły się żartobliwe docinki nawiązujące do znanego teleturnieju prowadzonego przez Tadeusza Sznuka - jeden z dziesięciu.

Dobra końcówka pierwszej połowy
Legia chciała szybko wyrównać, ale często popełniała głupie błędy, jak błąd 3 sekund w wykonaniu Cechniaka, a po chwili błąd 24 sekund. Nie jedyny w tym meczu. W 22. minucie było 17-20 na korzyść gości. Później, po trafieniu Tomka Rudki, który zagrał dłużej niż zwykle, przez kilka minut żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć punktów. Sygnał do ataku dał "Świder", wykorzystując dogranie Holnickiego - jego "trójka" wyprowadziła Legię na prowadzenie 24-20. Gdy po chwili Świderski dobył dwa kolejne punkty, wyglądało na to, że kryzys w naszej drużynie został zażegnany. W końcówce pierwszej połowy Legia wykorzystała błędy gości i powiększyła przewagę, po trafieniach Jaremkiewicza (2) i Wojtyńskiego (3), w ostatniej akcji tej części gry. Do przerwy Legia prowadziła ośmioma punktami i wydawało się, że nic złego nie może nas już spotkać.

Poszli za ciosem
Tak faktycznie było. Początek drugiej połowy zdecydowanie należał do Legii. Przez pierwszych pięć minut tej kwarty przewaga naszej drużyny wynosiła 8-10 punktów. Trenerzy zdecydowali się w pewnym momencie na potrójną zmianę, a na parkiecie zobaczyliśmy m.in. dawno nie widzianego Rafała Piesia. Ten spisywał się bez zarzutu i był współautorem szybkiego powiększenia przewagi do 17 punktów w 28 minucie meczu. Wcześniej dobrze punktował Damian Cechniak, który zaliczył najlepszy jak dotąd mecz w Legii. Trenerzy dali Cechniakowi pograć 20 minut, nieco oszczędzając dwóch podstawowych środkowych, a ten nie tylko dobrze prezentował się na deskach (8 zbiórek), ale także celnie rzucał (w całym meczu 4/5 z gry). Wysoka przewaga Legii chyba sprawiła, że przyjezdni przestali wierzyć w wygraną, co skrzętnie wykorzystali legioniści. Po celnym rzucie Piesia spod kosza na 5 sekund przed końcem tej odsłony meczu, Legia prowadziła 52-31. Rafał nie wykorzystał niestety dodatkowego rzutu wolnego, bowiem przy akcji rzutowej był faulowany.

Cechniak zakończył efektownie
W czwartej kwarcie Politechnika próbowała desperackich rzutów za 3 punkty, często z nieprzygotowanych pozycji, a że te były niecelne, piłka regularnie lądowała w naszych rękach. Tyle, że przez cztery minuty IV kwarty Legia nie mogła zdobyć punktów. Rzeszowianie blokowali rzuty Nawrota i Rudki, do tego parkiet z powodu kontuzji opuścić musiał Przemek Jaworski. Niemocy Legii nie wykorzystali za bardzo goście, zmniejszając straty tylko do 16 punktów. W końcu nastąpiło przebudzenie i Damian Cechniak odczarował kosz przeciwnika. Chwilę później kolejną trójką popisał się "Bąku". Na minutę przed końcem spotkania dobrą akcję Legii wsadem zakończył Cechniak, a siódmą asystę zaliczył przy tym Rafał Holnicki. "Hol" na parkiecie dwoił się i troił - grał bardzo walecznie... gdyby jeszcze tylko celniej wykonywał osobiste, nie byłoby się do czego przyczepić. Wysokie prowadzenie sprawiło, że w ostatniej akcji gości, nasza obrona zdrzemnęła się, co wykorzystał Skop, ustalając wynik meczu na 66-44 na korzyść Legii.

Teraz Piaseczno
Przed naszą drużyną, już trzy dni później, mecz kolejnej rundy play-off, z Piasecznem. Legioniści w obecnych rozgrywkach byli bliscy pokonania tego przeciwnika, ale przed własną publicznością. Jak będzie w spotkaniu wyjazdowym? Bez wątpienia faworytem pojedynku będą wyżej rozstawieni gospodarze, ale Legia zapewnia, że jedzie po to, żeby wygrać.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

MARIUSZ MICHALCZYK (trener Politechniki): Zabrakło dzisiaj lidera zespołu Piotrka Misia, który doznał kontuzji kostki. W ostatnim spotkaniu był naszym najlepszym zawodnikiem, zdobył 22 punkty, 8 zbiórek. Tego nam dziś zabrakło, podobnie jak najlepszego kryjącego w zespole, Damiana Kilera, który dziś miał pracę. To odbiło się na tym, że zmiennicy nie udźwignęli ciężaru gry i wyszło, jak wyszło. W Rzeszowie mieliśmy założenie, żeby zdobyć 70 punktów i wygrać mecz. Podobnie było dzisiaj. Niestety to było tylko marzeniem ściętej głowy, bo rzuciliśmy tylko 44 punkty, a taką ilością nie jesteśmy w stanie nikomu zagrozić.

W pierwszej połowie graliście nieźle. Jeszcze w drugiej kwarcie prowadziliście.
- Prowadziliśmy, graliśmy skoncentrowani, ale wtedy Legia się jeszcze nie otworzyła. Kiedy to nastąpiło, zostawiła nas w blokach startowych.

Jakie plany na dalszą część tego roku?
- Podsumujemy ten sezon, zobaczymy jak będą funkcjonować sponsorzy, jakie mają zamiary. Dla nas ważne jest utrzymać tę II ligę w Rzeszowie. Jeśli się uda, to będziemy się starali pokazać, że dalej ten Rzeszów istnieje na koszykarskiej mapie Polski. Myślę, że Rzeszów stać na I ligę, ale za tym muszą iść nie tylko wzmocnienia finansowe, ale i kadrowe. A jeżeli finansowo nic się nie dzieje, to... w Rzeszowie trudno znaleźć jakichś oszałamiających zawodników.

Kto będzie pretendentem do awansu?
- Ja już po naszym pierwszym meczu w Warszawie, kiedy przegraliśmy z Legią różnicą 27 punktów, uważałem i nadal uważam, że Legia jest na dobrej drodze, żeby to osiągnąć. Dobry, pełny skład, gdzie dublerzy dostarczają sporo punktów, w porównaniu z innymi zespołami. Myślę, że jeżeli utrzymają formę, jaką mają do tej pory, to dla mnie jest to zespół "do wejścia".


MICHAŁ ŚWIDERSKI: Cieszy zwycięstwo, ale nie nasza gra. Dobrze walczymy w obronie, rywale rzucają nam mało punktów, ale powinniśmy podciągnąć się w ataku. Trochę jest za dużo nerwowych sytuacji na boisku. Mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu to poprawimy.
Sam zagrałeś dziś naprawdę nieźle - 10 punktów, 4 asysty, 2 przechwyty.
- Dobrze wszedłem w mecz, dobrze się dziś czułem. Oby tak dalej. Byłem bardzo zmobilizowany, bo w meczu w Rzeszowie, gdzie nie powinniśmy przegrać, zagrałem fatalnie i chciałem się w jakiś sposób zrehabilitować.

Nie było niepewności, gdy na przełomie I i II kwarty goście wyszli na prowadzenie?
- My wyszliśmy pewni siebie. Nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że możemy przegrać. Musimy być pewni swojej wartości i wychodząc na boisko robić to co do nas należy. Musimy grać zespołowo w ataku i obronie. Mamy szeroki skład, co jest naszym atutem. Ja nawet przez moment nie miałem wątpliwości, że wygramy.

Jak będzie w kolejnej rundzie play-off?
- Gramy, żeby wygrywać. W play-offach styl jest nieważny, chodzi o wygrane i o nie będziemy walczyć.


MARCIN NĘDZI: Wygrana cieszy, jesteśmy w następnej rundzie i teraz czekamy na wynik meczu Piaseczna z Warką. Chyba wolelibyśmy zagrać z Pułaskim, ale to z tego względu, że wtedy dwa mecze gralibyśmy u siebie. To na tym etapie ma spore znaczenie.
Nie obawialiście się, gdy na początku drugiej kwarty goście wyszli na prowadzenie, że ten mecz może się nie potoczyć, tak jak byście chcieli?
- Nie, do końca pierwszej połowy była walka punkt za punkt. Oni prowadzili dość krótko i niezbyt wysoko. Mecz w pierwszej połowie był cały czas "na kontakcie".

Czego życzysz sobie przed kolejną fazą play-off?
- Wygranej.

Tylko tyle i aż tyle?
- Tylko tyle.

Dziś na trybunach było nieco mniej fanów, ale i tak mogliście liczyć na gorące wsparcie kibiców.
- Doping kibiców jak zawsze pomagał nam i deprymował przeciwników. Gra się świetnie w takiej atmosferze, a głośny śpiew sprawia, że nie słychać tego, co się do siebie krzyczy. Dzięki temu, że kibice Legii wspierają nas na każdym meczu, jesteśmy do tego przyzwyczajeni i nawet jak pojechaliśmy na wyjazdowy mecz z Wisłą, ich doping zupełnie nam nie przeszkadzał. Zespoły przeciwne mają z tym problem, choćby dlatego że szwankuje u nich komunikacja - nie jest taka jak choćby na treningach.

Co po dzisiejszym meczu trzeba poprawić?
- Wszystko. W dwie i pół kwarty im odjechaliśmy, ale wcześniej męczyliśmy się. Trzeba poprawić skuteczność w ataku. Potrzeba nam chłodnej głowy, spokojniejszego przejścia z ataku do obrony i płynnej gry. Tego życzymy sobie przed kolejnymi meczami.

Autor: Hugollek


Zapowiedź

Tysiące fanów Twych zwycięstwa pragną dziś!

Znany jest już dokładny termin trzeciego, decydującego o awansie do półfinału play-off, meczu koszykarzy Legii z Politechniką Rzeszowską. Spotkanie zostanie rozegrane w środę, 3 kwietnia o godzinie 18:30 w hali przy ul. Obrońców Tobruku 40. Wstęp kosztuje 5 złotych. Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców. Przy wejściu prowadzona będzie Rywalizacja Dzielnic.

W przypadku awansu, Legia kolejny mecz zagra z KS Piaseczno lub Pułaskim Warka, które zagrają decydujące spotkanie w Piasecznie. W przypadku rywalizacji z Piasecznem, pierwszy mecz zagramy na wyjeździe, natomiast jeśli przyjdzie nam rywalizować z Pułaskim, pierwszy pojedynek odbędzie się 7 kwietnia na Bemowie. Rywalizacja we wszystkich rundach play-off prowadzona będzie do dwóch wygranych. Do pierwszej ligi z naszej grupy awansuje tylko jeden zespół.

Autor: Bodziach