|
Jaworzno - Sobota, 20 kwietnia 2013, godz. 19:00 Liga polska - Finał play-off, 1. mecz |
|
MCKiS Jaworzno |
79 |
| 20-11, 14-12, 19-14, 26-8 |
|
Legia Warszawa | 45 |
|
MCKiS Jaworzno
- 6. Klocek (k) 16
17. Ejsmont 11 (1)
4. Bąk 10 (1)
15. Dusiło 9 (2)
7. Grochowski 9 (2)
18. Janiak 8 (2)
20. Goldammer 8
10. Szłapka 6 (1)
8. Kujon 2
5. Zych 0
16. Musijowski 0
9. Bączyński 0
trener: Tomasz Jędros
|
Legia Warszawa
- 15. Świderski 11 (1)
18. Cechniak 8
21. Nędzi 7
7. Wojtyński 6 (2)
14. Nawrot (k) 4 (1)
5. Jaremkiewicz 4
4. Zajączkowski 2
9. Nowerski 2
12. Jaworski 1
6. Holnicki-Szulc 0
10. Piesio 0
11. Rudko -
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
|
- Sędzia główny: Michał Jakubów, Mirosław Wysocki ; Komisarz: Zbigniew Nowocin
|
|
Wszystko do poprawy
Legia wyraźnie przegrała pierwsze finałowe spotkanie play-off o I ligę w Jaworznie. Po pierwszej kwarcie przegrywaliśmy 20-11. Legia dobrze zaczęła, od efektownego wsadu Nędziego. Później legioniści popełnili za dużo strat i pozwolili rywalom na rzuty z czystych pozycji. Po zmianie stron niestety nie było jest lepiej. Legia grała słabo w ataku i to było główną przyczyną wysokiego prowadzenia MCKiS, które w III kwarcie wzrosło do 19 pkt. Czwarta kwarta to już koncert gry gospodarzy, Legia spisywała się fatalnie. Kolejny mecz już w środę o 18:30 na Bemowie. Musimy wygrać i wtedy za tydzień decydujące spotkanie w Jaworznie.
Jak najszybciej zapomnieć o tym meczu
Chyba każdy z nas chciałby jak najszybciej zapomnieć o sobotnim meczu w Jaworznie. Legia zagrała najgorsze spotkanie w sezonie, które zresztą przegrała najwyżej. Nasz zespół ani razu nie prowadził w tym pojedynku, chociaż sam początek był całkiem niezły w wykonaniu legionistów. Już w pierwszej akcji MCKiS Patryk Nowerski zablokował Janiaka, ale szansy na wyprowadzenie Legii na prowadzenie nie wykorzystał Piotr Nawrot.
Kapitan Legii niepotrzebnie pospieszył się z rzutem, piłka odbiła się od obręczy, a w odpowiedzi Goldammer trafił z najbliższej odległości. W kolejnej akcji świetnie spisał się nasz drugi środkowy, Marcin Nędzi, który efektownym wsadem, uwieszając się na obręczy, doprowadził do wyrównania. Już w drugiej minucie "Topór" zaliczył drugi w tym meczu blok, zatrzymując w powietrzu rzut Łukasza Bąka. Co z tego... skoro piłkę zebrali gospodarze i po chwili Bąk oddał już celny rzut. Także w kolejnej akcji MCKiS nastąpiło ponowienie ataku, po zbiórce na naszej tablicy, czego efektem była trójka Grochowskiego. Legia tymczasem w głupi sposób traciła piłkę w ataku (Nowerski, Nędzi) i Jaworzno szybko wypracowało sobie kilkupunktową przewagę. Co prawda na trójkę Janiaka, Nawrot odpowiedział celnym rzutem za trzy, ale po siedmiu minutach spotkania było 16-9 dla gospodarzy. Do pięciu punktów straty zmniejszył Michał Świderski, ale niestety w ostatnich dwóch minutach pierwszej kwarty nasz zespół nie zdobył już punktów (pudła Wojtyńskiego, Nowerskiego i Zajączkowskiego), zaś gospodarze trafili jeszcze dwukrotnie i po I kwarcie prowadzili 20-11.
Przez pierwsze trzy minuty drugiej kwarty gospodarze utrzymywali 7-punktowe prowadzenie. Trójkę trafił Wojtyński, ale już kolejny rzut "Bąka" był niecelny. Legia niestety w tym meczu rzadko zbierała piłkę z tablicy przeciwnika i na ponawianie akcji szanse były niewielkie. Jaworzno tymczasem doskonale rozpracowało wszystkie zagrywki Legii i gracze MCKiS widząc gesty rozgrywających, od razu ustawiali się tak, by zatrzymać poszczególnych zawodników. Do tego Jaworzno grało bardzo twardo pod swoim koszem, nie pozwalając na zbyt wiele naszym wysokim. Nie raz przekraczając przy tym przepisy, ale w tej kwestii sędziowie popełnili sporo błędów, nie dostrzegając często ewidentnych fauli na Cechniaku, Nędzim, czy Nowerskim, zaś faule odgwizdane Nędziemu pod własnym koszem były szczytem chamstwa. Ale to nie sędziowie przegrali Legii ten mecz. Legioniści mieli także wyjątkowego pecha, często nawet broniąc twardo, do ostatniej sekundy... tracili punkty. Graczom MCKiS w 24-tych sekundach akcji często wychodziły niesamowite rzuty i nawet z nieprzygotowanych pozycji... wszystko wpadało. Najczęściej "trójki".
W 17 minucie prowadzenie gospodarzy wzrosło już do 15 punktów. Minimalnie lepiej wyglądała końcówka tej części gry, kiedy udało się zmniejszyć straty do 11 oczek. Do przerwy było 34-23 i wszystko było jeszcze możliwe. Trzeba było tylko zagrać zdecydowanie lepiej po przerwie.
W 23. minucie przewaga Jaworzna wynosiła 10 oczek, ale chwilę później Bąk trafił swoją jedyną trójkę w meczu. Kilka strat i niecelnych rzutów z rzędu sprawiło, że w ciągu dwóch minut Jaworzno miało już 17 punktów przewagi. Nasze nadzieje odżyły po "trójce" Wojtyńskiego (45-31), ale w odpowiedzi goście nawet pudłując, zebrali piłkę na naszej tablicy i za sprawą Ejsmonda dodali kolejne trzy oczka do swojego dorobku. Legii nie udało się wykorzystać także przewinienia niesportowego, jakiego dopuścił się Bąk na Holnickim. Nasz rozgrywający spudłował oba osobiste, nie wykorzystaliśmy także piłki z boku, bowiem "Świder" nie trafił za 3. W ostatniej akcji trzeciej kwarty celnie rzucał Damian Cechniak, ale przewaga MCKiS nadal była spora... 53-37.
Mieliśmy nadzieję, że Legia jeszcze podejmie walkę, tymczasem ostatnich 10 minut meczu, było najgorsze w wykonaniu warszawiaków i niestety najlepsze ze strony gospodarzy. Przez pierwsze dwie minuty tej części meczu, żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć punktów, a upływający czas działał na korzyść Jaworzna. To właśnie oni przebudzili się szybciej, powiększając przewagę na tyle, że o podjęciu walki nie mogło być już mowy. Legioniści w ataku bili w mur - oddawali kolejne niecelne rzuty z dystansu, w obronie zaś pozwalali rywalom na wiele. Jaworno koncertowo rozgrywało kolejne akcje i pokazywali taką koszykówkę... jak Legia w drugim meczu z Piasecznem. 16 punktów z rzędu, w tym kilka wsadów po szybkich atakach... Legia tymczasem pozostawała bez choćby punktu w tej kwarcie i na tablicy, na 2,5 minuty przed końcem widniał wynik 69-37. Jak się później okazało, wcale nie najwyższy w meczu. W końcu Jaworski przełamał fatalną passę Legii, trafiając drugi z rzutów wolnych, dwa osobiste wykorzystał Cechniak, trójkę trafił "Świder", ale po chwili tym samym odpowiedział Ejsmont. Świderski raz jeszcze trafił do kosza rywala, tym razem za dwa, ale w dwóch ostatnich akcjach gospodarzy Dusiło dwukrotnie trafił za 3 punkty, ustalając wynik spotkania na 79-45.
Tak źle w tym sezonie Legia jeszcze nie grała. Szkoda, że taki mecz przyszedł w decydującym momencie sezonu, choć może i lepiej, że w pierwszym... a nie trzecim meczu. Żeby jednak do niego doszło, trzeba poprawić wszystko. Po sobotnim meczu nie da się wyróżnić żadnego zawodnika naszej drużyny. Wszyscy grali "piach", zaś po stronie gospodarzy widać było świetną grę zespołową. Podczas, gdy mówiło się, że najgroźniejszy w zespole Jaworzna jest Bąk, okazało się, że w meczu z Legią każdy zawodnik Jaworzna grał i punktował równo. Wszyscy zasuwali na maksa. Tym samym musimy odpowiedzieć już w środę na Bemowie. W przeciwnym razie do trzeciego meczu nie dojdzie. Przewaga własnego parkietu ze strony Jaworzna w finale, na pewno stawiała ten właśnie zespół w roli faworyta. Mając jednak w pamięci ostatnie dobre występy Legii, choćby z Piasecznem, spodziewaliśmy się zdecydowanie lepszej postawy legionistów. I gdyby zagrali tak jak w obu meczach z Piasecznem, wynik sobotniego pojedynku byłby z pewnością inny. W środę trzeba grać swoje, zapieprzać na maksa przez cały mecz, a doping kibiców na pewno pomoże naszej drużynie. Pierwszy finałowy mecz wymazujemy już z pamięci i czekamy na wygraną w środę.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
ROBERT CHABELSKI (II trener Legii): Myślę, że zawiodła dziś skuteczność, bo trafiliśmy dziś tylko 15 rzutów z 50 oddanych w całym meczu, więc ciężko wygrać spotkanie, trafiając tylko kilkanaście razy. Wydawało się, że podejmiemy dzisiaj walkę, próbowaliśmy, ale było za mało determinacji z naszej strony. Drużyna z Jaworzna walczyła na całego od pierwszej do ostatniej minuty. Grali na bardzo wysokiej skuteczności.
Były takie momenty, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy dobrze broniliśmy, ale mimo tego w ostatnich sekundach akcji gospodarze oddawali rzuty i w ten sposób skarcili nas 12 punktami. To też podcina skrzydła drużynie, bo wydaje się, że bronimy długo akcję rywala, że jest wszystko na najlepszej drodze, żeby nie dopuścić do straty punktów, a jednak trafiają. Tak naprawdę dzisiaj wszystkiego nam zabrakło. Cieszmy się z tego, że to są play-offy i dzisiejszy mecz zakończył wysoką porażką, która jeszcze o niczym nie świadczy. Są jeszcze przed nami, mam nadzieję i wierzę w to, dwa mecze i to dwa mecze, które wygramy. Musimy przede wszystkim zmienić mentalność i podejście do kolejnego meczu. Musimy być bardziej zmobilizowani i skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty.
Bardzo słabo graliśmy w ataku. Oni co prawda bardzo twardo bronili, ale wyglądało jak byśmy nie wiedzieli co zrobić pod koszem przeciwnika.
- Graliśmy trochę zachowawczo w ataku. Jesteśmy drużyną, która jest otwarta na szybką grę kombinacyjną. Dziś zawodnicy często podejmowali złe decyzje. Jak były pozycje do oddawania rzutów, to próbowaliśmy penetrować, szukać asysty i odwrotnie. Wydawało się nam, że po meczach z Piasecznem jesteśmy na fali. No niestety Jaworzno nas szybko sprowadziło na ziemię. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mam nadzieję, że szybko wyciągniemy konsekwencje, w poniedziałek i wtorek dobrze potrenujemy i w środę będziemy chcieli zrehabilitować się we własnej hali.
Pierwszy raz od bardzo dawna przegraliśmy zbiórki.
- To wszyscy widzieliśmy - nie dość, że słaba skuteczność, to zaskakujące statystyki jeśli chodzi o zbiórki i w obronie i ataku. Do tej pory przez ostatnich kilkanaście meczów mieliśmy około 50 zbiórek w meczu. Dzisiaj ledwie 23, a przeciwnik kilkanaście więcej. Niestety nie zastawialiśmy. Nie było też tak, że u nich zbierali tylko wysocy, a często mali gracze. To powodowało, że mieli szanse na ponowienie akcji i wtedy długo się broni, przez co brakuje zdrowia i koncentracji.
TOMASZ JĘDROS (trener MCKiS): Spodziewałem się, że to będzie trudny mecz i był trudny mecz, bo Legia się cały czas trzymała. W pewnym momencie po prostu pękła, udało się nam odskoczyć na więcej punktów i skończyło się takim wynikiem, jakim się skończyło.
Co było kluczem do zwycięstwa?
- Obrona, obrona i jeszcze raz obrona.
To zdecydowanie najłatwiejsze Wasze spotkanie z Legią w obecnym sezonie. Poprzednie dwa były bardziej zacięte.
- Może dla kibiców tak, ale dla trenera i zespołu to było najtrudniejsze spotkanie. I najważniejsze, pierwsze spotkanie finału.
Kogo z Pańskiego zespołu by Pan wyróżnił po dzisiejszym meczu?
- Nigdy nikogo indywidualnie nie wyróżniam. Wyróżniam cały zespół. Mocno pracujemy na treningach i dziś był tego efekt.
Bardzo dużo punktów zdobywaliście w ostatnich sekundach akcji. To było planowane, czy tak po prostu wyszło?
- Na treningach ćwiczymy bardzo mocno obronę i dziś nam wpadały rzuty w ostatnich sekundach akcji tak jak na treningu.
W środę rewanżowe spotkanie. Myślicie już o tym, żeby na Bemowie zakończyć rywalizację i wywalczyć awans?
- Oczywiście, chcemy skończyć jak najszybciej, a co będzie, to zobaczymy. Pierwszy mecz trzeba wymazać już z pamięci i skupić się na następnym, bo może być różnie.
Autor: Bodziach i Pepe
Zapowiedź
Gramy o awans!
W sobotę pierwszy mecz finałowy play-off o awans do I ligi pomiędzy MCKiS Jaworzno a Legią Warszawa. Początek spotkania o godzinie 19:00 w hali przy ulicy Grunwaldzkiej 80 w Jaworznie. Drugie spotkanie odbędzie się w środę, 24 kwietnia na Bemowie. W półfinałach Legia pokonała KS Piaseczno, zaś MCKiS wyeliminował Tura Bielsk Podlaski. Mamy nadzieję, że legioniści będący ostatnio w świetnej dyspozycji, po wygranej z bardzo mocnym Piasecznem, tym razem zwyciężą w Jaworznie i już w środę będziemy mogli świętować awans naszej drużyny do I ligi!
Finał play-off, czyli beniaminek kontra... spadkowicz z II ligi
Legia to beniaminek II ligi, a w finale play-off o I ligę zmierzy się z zespołem, który po zeszłym sezonie... spadł z II ligi! MCKiS Jaworzno wystartował w obecnych rozgrywkach na tym poziomie, tylko dzięki wycofaniu się z rozgrywek kilku drużyn, które miały zagwarantowane miejsce w tej klasie rozgrywkowej. MCKiS przed rokiem spadł bowiem z II ligi po porażce w piątym meczu o utrzymanie z Doralem Nysą Kłodzko, w którym MCKiS przegrał na wyjeździe 78-67.
MCKiS jest klubem o bardzo krótkiej historii koszykarskiej sekcji. O ile sekcja kosza Legii liczy sobie 84 lata i ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów, w tym 7 mistrzostw i jeden Puchar Polski oraz mnóstwo meczów w europejskich pucharach, to MCKiS tymczasem może pochwalić się zaledwie siedmioma rozegranymi (z obecnym włącznie) sezonami na poziomie II ligi (trzeci poziom rozgrywkowy).
W ostatnim, 2011/12 MCKiS spadł do III ligi, a grą na obecnym poziomie rozgrywkowym może cieszyć się tylko z powodu... niepowodzeń innych. Tym samym zespół z Jaworzna zamiast zaczynać w obecnych rozgrywkach walkę o II ligę od najniższego poziomu, wskoczył nań z powrotem dość szczęśliwie.
Trzeba jednak przyznać, że kadra drużyny z Jaworzna, w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami różni się znacznie i MCKiS, trochę niespodziewanie stał się zespołem wiodącym prym w rozgrywkach i w sezonie zasadniczym przegrał zaledwie trzy spotkania.
Autor: Bodziach