HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 24 kwietnia 2013, godz. 18:30
Liga polska - Finał play-off, 2. mecz
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 74
(19-7, 21-10, 12-11, 22-21)
Herb MCKiS Jaworzno MCKiS Jaworzno49

Legia Warszawa

  • 15. Świderski 14 (2)
    5. Jaremkiewicz 12 (1)
    7. Wojtyński 10 (3)
    9. Nowerski 8
    14. Nawrot (k) 6
    18. Cechniak 6
    4. Zajączkowski 4
    12. Jaworski 4
    21. Nędzi 4
    6. Holnicki-Szulc 3 (1)
    10. Piesio 3
    11. Rudko 0
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

MCKiS Jaworzno

  • 10. Szłapka 12 (1)
    8. Kujon 10 (2)
    6. Klocek 7
    15. Dusiło 5
    17. Ejsmont 4
    18. Musijowski 4
    20. Goldammer 3
    14. Bąk 2
    9. Bączyński 1
    5. Zych 1
    7. Grochowski 0
    4. Janiak 0
    trener: Tomasz Jędros
  • Sędzia główny: Grzegorz Łata, Adam Kołoszewski ; Komisarz: Przemysław Lipka
  • Widzów: 299

Udany rewanż. O awans w sobotę!

W rozegranym dziś na Bemowie drugim meczu finałowym o awans do I ligi koszykarze Legii rozgromili MCKiS Jaworzno 74-49 (19-7, 21-10, 12-11, 22-21). Stan rywalizacji: 1-1. Trzecie, decydujące o awansie spotkanie odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 19 w Jaworznie. Legia od samego początku wysoko prowadziła, grając doskonale w obronie. MCKiS w pierwszej połowie tylko raz trafił z gry, pozostałe punkty zdobywając z rzutów wolnych. Do przerwy nasz zespół prowadził już 40-17... a mogło być wyżej. Po przerwie legioniści cały czas kontrolowali przebieg spotkania, jeszcze zwiększając swoją przewagę. Mamy nadzieję, że równie dobrze w obronie zagramy w sobotę w Jaworznie, a po meczu będziemy mogli świętować awans.

Świetny początek, twarda obrona i Jaworzno rozgromione
Drugi mecz finałowy play-off mógł albo przedłużyć nadzieje Legii na awans do I ligi albo je pogrzebać. Drużyna z Jaworzna chciała skończyć rywalizację już na Bemowie. W tym celu goście wyjechali dzień przed meczem, aby odpocząć przed pojedynkiem z Legią. Wobec świetnej postawy Legii na nic to się zdało.

Legia bardzo dobrze zaczęła. Chociaż w pierwszej akcji Rafał Holnicki został zablokowany pod koszem przez Bąka, to już w kolejnej akcji Michał Świderski celną trójką wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. W kolejnych akcjach punktowali Nowerski i Nawrot i przy stanie 7-0 goście wzięli czas dla drużyny. Nie pomógł on rywalom. Legia doskonale broniła, grając twardo i nie dając przeciwnikowi szans na rozwinięcie skrzydeł. Po trafieniach Nawrota i "Świdra" było już 11-0, dzięki czemu nasz zespół nabrał pewności siebie. Pierwsze punkty goście zdobyli dopiero po siedmiu minutach spotkania, kiedy Ejsmont trafił z lewej strony z zerowego kąta. Legioniści odpowiedzieli punktami Łukasza Zajączkowskiego. "Zając" w tym meczu zagrał zdecydowanie krócej niż zwykle, ale na parkiecie swoje zrobił.

Efektem twardem gry w obronie była spora liczba fauli legionistów. Jaworzno wykonywało sporo rzutów wolnych i to głównie w ten sposób punktowali w tym meczu, szczególnie w pierwszej połowie. Legia często przechwytywała piłki pod własnym koszem, dobrze zastawiała i zbierała, czego efektem było prowadzenie 17-5 na minutę przed końcem pierwszej kwarty. Jaremkiewicz trafił za 2 punkty w ostatniej akcji Legii w pierwszej odsłonie spotkania, a rywale doprowadzili do stanu 19-7 po pierwszych 10 minutach gry, za sprawą skutecznie egzekwowanych osobistych Klocka, po faulu Tomka Rudki.

Już na początku drugiej kwarty goście szybko stracili piłkę, przechwyt zaliczył Nędzi, a do kosza trafił Zajączkowski, powiększając naszą przewagę do 14 punktów. Od tego momentu żadna z drużyn przez kilka minut nie mogła zdobyć punktów, ale pierwsi przebudzili się legioniści. Po niecelnych rzucie Wojtyńskiego, wsadem popisał się Patryk Nowerski, a 20 sekund później Nawrot trafił z wyskoku. W 16. minucie po "trójce" Jaremkiewicza Legia prowadziła już 28-7, a goście mieli olbrzymie problemy, żeby uzyskać dwucyfrowy wynik. Udało się im dopiero w 18. minucie gry, po kolejnych rzutach wolnych (32-10). W końcówce, po efektownej dobitce Nędziego spod kosza, było już 40-13. Kolejne cztery punkty zdobyli jednak goście, trafiając 4 z 6 osobistych. Legioniści tymczasem spudłowali (Wojtyński), a w ostatniej akcji Rafał Piesio stracił piłkę przed oddaniem rzutu. Do przerwy nasz zespół prowadził 40-17 i wydawało się, że pewnie pokonamy najlepszy zespół sezonu zasadniczego. Wszyscy zwracali uwagę na fakt, że Jaworzno trafiło tylko jeden rzut z gry, pozostałe punkty "ciułając" z linii rzutów wolnych.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od straty Marcina Nędziego, a goście od punktów, jakżeby inaczej, z rzutów wolnych. Legia nadal powiększała swoją przewagę i po efektownym wsadzie "Topora" w 24. minucie było już 46-20. Jeśli ktoś jeszcze wierzył, że Jaworzno się podniesie, to stracił wiarę po kolejnej akcji Legii. Rafał Holnicki musiał rzucać w ostatniej sekundzie akcji z ósmego metra i... zaliczył piękną trójkę, niczym rasowy strzelec! Przewaga 29 punktów do odrobienia w niespełna 15 minut, była niemożliwa. Tym bardziej, że nasz zespół grał cały czas dobrze. No może trochę zdrzemnął się w końcówce trzeciej kwarty, kiedy pozwolili rywalom na oddanie trzech celnych rzutów pod rząd. Próbowali jeszcze raz za 3 punkty (Dusiło), ale bez powodzenia i po celnym rzucie wolnym (1/2) Rafała Piesia, przed ostatnią kwartą było 52-28.

To mógł być mecz z najmniejszą liczbą punktów straconych przez Legię od dawna, gdyby tylko rozmiary wygranej miały jakiekolwiek znaczenie. A nie miały. Oba zespoły wiedziały, że już trzy dni później czeka je ostatnie decydujące spotkanie, więc trener gości wpuścił rezerwowych, którzy prezentowali się lepiej od pierwszej piątki Jaworzna. Legia zaś cały czas utrzymywała bezpieczną przewagę, która w 34. minucie wzrosła do 31 oczek. Pod koszami bardzo dobrze Nowerskiego i Nędziego wspierał Damian Cechniak. Nieźle radził sobie także Przemek Jaworski. Tym razem dłużej niż ostatnio zagrał Tomek Rudko, ale mimo zasuwania na całym parkiecie, zupełnie nie mógł się wstrzelić tego dnia.

Legia tymczasem przeprowadziła kilka ciekawych akcji. Nie brakowało rzutów z dystansu i co ważne, po niecelnych rzutach, często dzięki zbiórkom w ataku następowało ponawianie akcji. Na niespełna 3 minuty przed końcem meczu Legia osiągnęła 35-punktowe prowadzenie: 71-36. I trochę zluzowała, dzięki czemu przyjezdni kilka razy z rzędu punktowali, zmniejszając straty do 71-49. To była najlepsza seria MCKiS w tym meczu. Spotkanie zakończyło się celną "trójką" Świderskiego wygraną naszej drużyny 74-49.

Z niecierpliwością czekamy na decydujący mecz w Jaworznie. Zwycięzca awansuje do I ligi, przegrany pozostanie z niczym. Walczyć, Legio walczyć!



Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

TOMASZ JĘDROS (trener MCKiS): Myślałem, że skasowałem zawodnikom pierwszy mecz z pamięci, niestety nie skasowałem. Myśleli, że samo się dziś wygra, Legia pokazała, że nie. Dzisiaj role się odwróciły. Za duże zwycięstwo jak widać też nie jest dobre i dzisiaj to było widoczne.

Na czym będziecie się koncentrować w sobotę?
- Na meczu z przeciwnikiem.

Będziecie starali się poprawić konkretne elementy gry?
- Jest bardzo mało czasu. Mam 1-2 uwagi, będę się starał przekazać zawodnikom, jakie popełnili błędy, przez które Legia nam odjechała. W ciągu sezonu moi zawodnicy to wykonywali, dzisiaj tego zabrakło i widać co się stało. Możemy z każdym przegrać i wygrać. Jeżeli realizujemy zadania, to nie ma problemu. Natomiast jeśli ich nie realizujemy, to przegramy po prostu.

Kto wygra w sobotę?
- Lepszy, czyli my.


W porównaniu z sobotnim meczem, podczas którego rywale nie pozostawili na was suchej nitki, ten wyszedł wam o niebo lepiej. Tym razem to Wy ich zdeklasowaliście. Przeciwnicy koncentrowali się właściwie jedynie na zdobywaniu punktów z osobistych. Z samej gry nie udało mi się rzucić zbyt wielu "oczek"...
MICHAŁ WOJTYŃSKI: Wyciągnęliśmy wnioski po spotkaniu w Jaworznie. Przez dwa dni z rzędu oglądaliśmy zapis wideo ze śląskiej porażki... W tej rywalizacji najważniejsze było to, aby mądrze zacząć. Gdy poczuliśmy, że dobrze nam idzie, 'drążyliśmy' temat do końca. W Jaworznie było zgoła inaczej – to rywale nas zdeklasowali na początku, po czym nie byliśmy już w stanie się pozbierać i to oni kontrolowali przebieg gry do samego końca. W meczu u nas sytuacja na boisku obróciła się o 180 stopni.

Obserwując Wasze poczynania z trybun, kibice przecierali oczy ze zdumienia. Każda kolejna akcja napawała optymizmem.
- To prawda, było bardzo pozytywnie. Michał Świderski trafiał do kosza, Piotrek Nawrot też, ja również... Po prostu wszystko nam wchodziło. Co więcej, zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze w obronie.

Tak jak już wspomniałeś, wychodziło wam praktycznie wszystko. Przytoczę tu choćby przykładem akcji Rafała Holnickiego-Szulca, który nagle – ot tak – oddał rzut w kierunku kosza przeciwnika i zdobył trzy punkty...
- Od dawna panuje tutaj taka zasada, że jak trafi się taką trójkę, to mecz ma się w kieszeni. [śmiech]

Wróćmy do rzeczywistości. Co będzie w sobotę? Wszyscy chyba liczą tylko i wyłącznie na jedno...
- Bez wątpienia wszyscy liczymy na awans do pierwszej ligi, jednak na pewno nie możemy podejść do tej rywalizacji w taki sposób jak do spotkania w ubiegły weekend, gdy sromotnie przegraliśmy w Jaworznie. Koniecznie musimy się odpowiednio skoncentrować od samego początku meczu. Musimy pokazać rywalom już w pierwszej kwarcie, gdzie jest ich miejsce i ustalić wynik na samym wstępie.

Co będziecie chcieli udoskonalić lub poprawić w ciągu najbliższych kilku dni?
- Po pierwsze musimy obejrzeć zapis wideo z meczu, na podstawie którego wyciągniemy wnioski, które z naszych zachowań na parkiecie były odpowiednie, a które nie. Jutro [rozmawialiśmy po meczu – przyp. LL!] czeka nas krótka odnowa biologiczna, a po niej seria treningów. W związku z tym mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że będziemy właściwie przygotowani do sobotniej potyczki w Jaworznie.

Obecność kibiców pomogła Wam?
- Bez wątpienia tak. Dzięki naszym kochanym fanom zupełnie inaczej [lepiej – przyp. LL!] grało nam się tutaj na Bemowie, gdy mogliśmy liczyć na ich wsparcie aniżeli na Śląsku.


RAFAŁ HOLNICKI-SZULC: Tak się mecz ułożył, że wygraliśmy dziś wysoko, ale nie można powiedzieć, że graliśmy bezbłędnie. Popełnialiśmy błędy w pierwszej połowie, dlatego że faulowaliśmy, a oni mieli osobiste. Dobrze, że przez cały mecz powiększaliśmy przewagę, wygraliśmy każdą kwartę, a oni dopiero w IV kwarcie rzucili ponad 15 punktów. To co cieszy, to że zagraliśmy w obronie i ataku "swoje".

Trafiłeś dzisiaj niesamowitą trójkę w ostatnich sekundach akcji, na dodatek z dość daleka.
- Czasem tak się zdarza, czas się kończył, to rzuciłem i fajnie, że wpadło. To było bodajże na +20 punktów i dla Jaworzna był to gwóźdź do trumny, bo starali się odrobić straty, a taki rzut czasami dobija przeciwnika.

Na czym będziecie się koncentrować w sobotnim spotkaniu?
- Będziemy się koncentrować na swoim zadaniu, chcielibyśmy zagrać tak jak dzisiaj. Na pewno będziemy się starali wyeliminować błędy i indywidualne, i zespołowe, jakie mieliśmy w pierwszym meczu.

Doping kibiców pomógł Wam w wygranej?
- Oczywiście, że tak. Było więcej osób niż zawsze, przyszło też sporo osób światka koszykarskiego, to sprawiało taką atmosferę ekstraklasową. Była dodatkowa motywacja, m.in. przez samą liczbę osób na trybunach.

Czego Wam życzyć przed sobotą?
- Szczęścia, bo koszykówka na tym się opiera.

Autor: Hugollek


Zapowiedź

Wyrównać rachunki

W środę Legia rozegra drugie spotkanie finałowe o awans do I ligi z MCKiS Jaworzno. Zapraszamy wszystkich kibiców na trybuny. Początek meczu o 18:30, wstęp tylko 5 złotych. Nie może Ciebie zabraknąć na tym historycznym spotkaniu! Po porażce w pierwszym meczu, nasz zespół musi zwyciężyć, by doszło do trzeciego spotkania, a najbliższą sobotę w Jaworznie. Rywalizacja o awans do I ligi prowadzona jest do dwóch wygranych. Mamy nadzieję, że nasi koszykarze zrehabilitują się za fatalną postawę w sobotę w Jaworznie. Musimy im w tym pomóc głośnym dopingiem!

Tylko wygrana przedłuży nadzieje na awans
Przed nami ostatni mecz koszykarzy Legii w Warszawie w obecnym sezonie. Mamy nadzieję, że po drugim meczu z MCKiS Jaworzno, będziemy w dobrych nastrojach i będziemy mogli szykować się do decydującej, trzeciej konfrontacji w sobotę w Jaworznie. Porażka oznaczałaby dla Legii koniec marzeń o awansie i zarazem koniec sezonu.

Co prawda przed sezonem, można było jedynie marzyć o takim sukcesie, czyli kolejnym awansie rok po roku. Coraz lepsza gra naszej drużyny pod koniec ubiegłego roku, a jeszcze lepsze występy w pierwszych meczach 2013 roku sprawiły, że nadzieje na awans znacznie wzrosły. Przed finałowymi pojedynkami faworytem z pewnością był MCKiS - zespół, który dwukrotnie pokonał Legię i w całym sezonie przegrał do tej pory tylko trzy pojedynki. Będąca na fali Legia, szczególnie po świetnych występach z Piasecznem, wydawało nam się, mogła zagrozić MCKiS w pierwszym meczu w Jaworznie. Zamiast tego... było zderzenie z betonową ścianą. Legii nie wychodziło nic, gospodarze grali koncertowo i zamiast sprawienia sensacji, legioniści sprawili niemiłą niespodziankę swoim kibicom, przegrywając aż 45-79. To najwyższa porażka naszego zespołu w obecnych rozgrywkach.

Szczerze wierzymy, że dziś wieczorem nasi gracze zrehabilitują się za fatalny występ w sobotę. Awans do I ligi nadal jest możliwy. Trzeba jednak zagrać o wiele mądrzej i agresywniej niż w pierwszym spotkaniu. Na to właśnie liczymy!

Nie przespać pierwszych minut meczu!
Obserwując dwa ostatnie pojedynki Legii z MCKiS Jaworzno (pierwszy był zbyt dawno temu, składy były inne), wydaje się, że niezwykle ważny w kontekście wygrania meczu z liderem sezonu zasadniczego będzie sam początek spotkania. W ostatnich dwóch meczach Legia totalnie przespała pierwsze minuty obu meczów. Na Bemowie zaczęło się od 0-11 (!) po sześciu minutach, zaś w Jaworznie po czterech minutach było 12-4 na naszą niekorzyść.

W meczu na Bemowie z MCKiS Legia ostatecznie przegrywała po pierwszej kwarcie 13-16, a w całym meczu nie prowadziła nawet przez moment. W ostatnim spotkaniu w Jaworznie, po 10 minutach Jaworzno prowadziło 20-11 i także i tym razem, Legia nawet raz nie wyszła na prowadzenie.

W styczniowym meczu na Bemowie wyjściowa piątka Legii wyglądała następująco: Holnicki, Świderski, Nawrot, Nędzi, Nowerski. Przed kilkoma dniami Świderskiego w pierwszej piątce zastąpił Tomek Jaremkiewicz. W podstawowym składzie MCKiS zaszły natomiast dwie zmiany w obu meczach - ich kadra wyglądała następująco: Zych, Klocek (Janiak), Grochowski, Ejsmont (Goldammer), Bąk.

Miejmy nadzieję, że w dzisiejszym meczu legioniści zagrają bardzo uważnie od pierwszych minut spotkania i zamiast od razu gonić przeciwnika, wypracują sobie nad nim przewagę. Najlepiej taką, jak w meczu z Politechniką Rzeszowską sprzed półtora miesiąca, w którym po 6 minutach było 20-2 dla Legii!

Autor: Bodziach