HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 9 listopada 2013, godz. 18:30
Liga polska - 6. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 73
23-13, 18-20, 19-15, 11-13
Herb GTK Gdynia GTK Gdynia61

Legia Warszawa

  • 5. Tomasz Jaremkiewicz 14 (2)
    7. Paweł Podobas 13 (1)
    30. Mikołaj Motel 12 (2)
    10. Damian Cechniak 10
    4. Rafał Piesio 6
    6. Rafał Holnicki-Szulc (k) 5
    17. Przemysław Jaworski 4
    24. Damian Zapert 4
    9. Krystian Koźluk 3
    21. Andrzej Paszkiewicz 2
    15. Michał Świderski 0
    8. Bartłomiej Ornoch -
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

GTK Gdynia

  • 10. Aleksander Lebiedziński 16
    6. Rafał Stefanik 10 (2)
    22. Mateusz Żołnierewicz 10
    4. Daniel Grujić 8
    12. Tomasz Cielebąk 7
    7. Christopher Paredes 5 (1)
    5. Jakub Kietliński 4
    11. Maciej Komarowski 1
    13. Marcel Babiński 0
    16. Jakub Derkowski 0
    33. Maciej Wisiecki 0
    55. Paweł Borys -
    trener: Arkadiusz Korek
  • Sędzia główny: Marcin Miszkiewicz, Michał Gąsiński ; Komisarz: Mieczysław Kutyna
  • Widzów: 299

Legia nie zwalnia tempa

Koszykarze Legii nie zwalniają tempa. W siódmym ligowym spotkaniu zaliczyli szóstą wygraną z rzędu. Tym razem podopieczni Piotra Bakuna okazali się lepsi od GTK Gdynia 73-61 (23-13, 18-20, 21-15, 11-13). Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Tomasz Jaremkiewicz (14 pkt.). Natomiast podwójną zdobyczą popisał się Damian Cechniak zaliczając 10 punktów i tyle samo zbiórek. Kolejne spotkanie nasz zespół rozegra w przyszłą sobotę w pod poznańskim Suchym Lesie.

Legia w sobotę pokonała GTK Gdynia, wzmocnione zawodnikami z ekstraklasy. Legioniści rozpoczęli spotkanie w składzie Holnicki-Szulc, Motel, Podobas, Zapert, Cechniak. Nasz zespół słabo rozpoczął zarówno pierwszą, jak i drugą połowę spotkania, ale mimo wszystko, przez większość pojedynku kontrolował wynik. Najlepiej w naszym zespole zaprezentowali się Cechniak i Jaremkiewicz.

Sam początek meczu nie zwiastował najlepiej. Niecelne rzuty Cechniaka i Motela, straty Podobasa i "Hola", prowadzenie gości 2-0, ale po przeszło dwóch minutach gry "Pepe" trafił trójkę, wyprowadzając nas na prowadzenie. Przez pierwszych 5 i pół minuty to goście mieli przewagę, a Legia po raz kolejny na prowadzenie wyszła w szóstej minucie, znów za sprawą Podobasa. Nasz zespół złapał wiatr w żagle i szybko zaczął powiększać przewagę. Najpierw Motel trafił za 3, później Podobas i Koźluk trafili za 2. W odpowiedzi Paredes "sypnął" trójkę, ale już w kolejnej akcji to samo uczynił Motel. Ten sam zawodnik raz jeszcze w I kwarcie wszedł na kosz przeciwnika, ustalając wynik pierwszej partii 23-13.

Legioniści nie zamierzali odpuszczać, a nakręceni dobrą passą, utrzymywali przynajmniej 10-punktowe prowadzenie. Nieźle w tej partii prezentował się Rafał Piesio. Krystian Koźluk, który grał na pewno odważniej niż w meczu z Kutnem, został skarcony blokiem przez Daniela Grujicia. Od 16. minuty dobrą passę miał Tomek Jaremkiewicz. Nasz doświadczony zawodnik najpierw rzucił za 3 punkty, w kolejnej trafił z półdystansu, a w następnej wykorzystał dwa rzuty wolne. Rozpędzony Jaremkiewicz został zastąpiony przez Podobasa. Po minucie znowu doszło do zmiany obu zawodników i chwilę później "Jarem" trafił spod kosza, wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie 41-29. Przed przerwą goście odrobili jeszcze cztery punkty za sprawą Żołnierewicza. W ostatniej akcji I połowy legioniści nie potrafili zdobyć punktów - najpierw niecelnie rzucał z dystansu Zapert, po chwili niecelnie dobijał Jaremkiewicz. Do przerwy Legia prowadziła 41-33 i wydawało się, że wygrana tego dnia przyjdzie naszej drużynie nader spokojnie.

O tym, że wcale tak nie musiało być, przekonaliśmy się w pierwszych minutach drugiej części gry. Co prawda na początku drugiej części meczu punktowali Podobas i Cechniak, to później nastąpiła lepsza seria przyjezdnych, którzy od stanu 45-33, doprowadzili do remisu 46-46 (25 minuta). Legioniści w tym czasie rzucali niecelnie, trafili piłkę, czy też popełnili błąd 24 sekund. Po słabej serii, legioniści zagrali przez kilka minut zdecydowanie lepiej - zarówno w ataku, jak i obronie. W ciągu trzech minut, po 12 punktach z rzędu, nasz zespół ponownie wyszedł na wyraźne prowadzenie 58-46. Przed IV kwartą za sprawą Jaremkiewicza i "Jawora", nasz zespół powiększył jeszcze przewagę do 14 punktów.

Najwyższe prowadzenie Legii udało się osiągnąć w 32. minucie, po trójce Jaremkiewicza (65-50). W ostatniej partii meczu przewaga legionistów długo utrzymywała się na poziomie 10 punktów. Goście nie rezygnowali i po pięciu punktach z rzędu doprowadzili do stanu 69-61, ale czasu mieli już niewiele - mniej niż półtorej minuty. Stąd też kolejne akcje legionistów były szybko przerywane faulami. I chociaż legioniści nie trafiali z najwyższą skutecznością (4/6 ostatnich rzutów wolnych), to przyjezdni ani razu już nie trafili do naszego kosza i mecz zakończył się wygraną 73-61.

Pewną, a gdyby nie słaby początek spotkania i przestój na początku drugiej połowy, zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe. Cieszy powrót do zdrowia wszystkich graczy, dzięki czemu nasz sztab szkoleniowy ma większy wybór, a kłopoty bogactwa mogą tylko podnosić poziom wszystkich zawodników, a co za tym idzie - także drużyny. W sobotę jedynym graczem z meczowej 12, który nie wyszedł na parkiet, był Bartek Ornoch. Poza kadrą znaleźli się tymczasem Piotrek Nawrot i Bartek Bojko. Kolejny mecz Legia zagra za tydzień w Suchym Lesie. Jakikolwiek inny wynik niż pewna wygrana, trzeba będzie uznać za niespodziankę.


Autor: Bodziach

Pomeczowe wypowiedzi:

Arkadiusz Korek (trener GTK Gdynia): "Do naszej porażki przyczyniły się głównie głupie błędy w obronie. Na parkiecie zabrakło tego, o czym mówiłem moim zawodnikom przed meczem, tzn. komunikacji w obronie. Nie było informacji o zasłonie, brakowało także informacji o przekazaniu, co spowodowało, że legioniści w łatwy sposób dokonali kilku wjazdów pod kosz.
Drugim elementem, który szwankował w naszym zespole, był brak zastawienia. Po prostu w straszny sposób przegraliśmy walkę na tablicach. Trudno zatem dziwić się, że spotkanie zakończyło się dla nas niekorzystnie.
Przyjeżdżając do Warszawy, miałem ogromną nadzieję, że uda nam się odnieść zwycięstwo. Zresztą z inną myślą nie podejmowałbym w ogóle walki. Jestem sportowcem i chcę wygrać każdy mecz. Niezależnie od tego, do którego miasta się udaję i kogo mam za przeciwnika, nastawiam się na wygraną.
Po dzisiejszym spotkaniu [rozmawialiśmy po meczu z gdynianami – przyp. LL!] nie mogę wyróżnić konkretnego koszykarza. Mogę jedynie pochwalić całą drużynę za walkę. Mimo słabego początku potrafiliśmy się podnieść i udało nam się napędzić strachu 'rutyniarzom' z Legii, którzy bez wątpienia są murowanymi kandydatami do wygrania ligi. W pewnym momencie prawie wyrównaliśmy stan rywalizacji... Na sto procent nie mogę stwierdzić, czy zespołowi Legii uda się wygrać ligę, jednakże z pewnością będzie on w czołówce pretendentów do awansu.
Doping, jaki stworzyli kibice 'wojskowych', jest fenomenalny. Jest to coś niespotykanego w skali ogólnopolskiej i życzyłbym sobie, abym w naszej macierzystej hali mógł kiedyś usłyszeć tak fantastyczne wsparcie własnych kibiców."
Autor: Hugollek


Zapowiedź

Niespodzianki być nie może, punkty nie pojadą nad morze

W sobotę o 18:30 koszykarze Legii zagrają ligowe spotkanie z GTK Gdynia. Nasz zespół będzie faworytem pojedynku, choć ekipa z Trójmiasta w obecnych rozgrywkach nie jest łatwym rywalem. Po pięciu kolejkach GTK może pochwalić się bilansem 3 wygranych i 2 porażek. Legioniści mają na koncie 4 zwycięstwa i w sobotę z pewnością powalczą o kolejne dwa punkty. Serdecznie zapraszamy kibiców do hali na Bemowie. Bilety w cenie 7 złotych można kupować przy wejściu do hali na półtorej godziny przed rozpoczęciem spotkania.

Autor: Bodziach