|
Kalisz - Niedziela, 5 stycznia 2014, godz. 16:00 Liga polska - 13. kolejka |
|
MKS Kalisz |
71 |
| 24-26, 18-19 10-28, 19-7 |
|
Legia Warszawa | 80 |
|
MKS Kalisz
- 8. Przemysław Galewski 16 (1)
14. Artur Mrówczyński 13 (1)
24. Łukasz Zyber 9
10. Łukasz Wojciechowski 6
12. Marcin Pławucki 6 (2)
11. Jakub Kowalski 4
4. Jakub Szymczak 4
13. Szymon Kluszczyński -
24. Łukasz Kaczmarek -
trener: Piotr Czaska
|
Legia Warszawa
- 21. Andrzej Paszkiewicz 22 (6)
24. Damian Zapert 12
12. Bartłomiej Bojko 9 (1)
30. Mikołaj Motel 7 (1)
4. Rafał Piesio 6
10. Damian Cechniak 4
7. Paweł Podobas (k) 3
9. Krystian Koźluk 2
17. Przemysław Jaworski 2
8. Bartłomiej Ornoch 0
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
|
- Sędzia główny: Krzysztof Rataj, Tomasz Borowiak ; Komisarz: Przemysław Lipka
|
|
Lider nie zawodzi
Legia pewnie pokonała w wyjazdowym meczu czołową drużynę II ligi, MKS Kalisz. Wygrana mogła być jeszcze bardziej okazała, gdyby w czwartej kwarcie nasz zespół nie roztrwonił sporej, 23-punktowej przewagi, jaką osiągnął w trzeciej kwarcie. W pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, z kilkupunktową przewagą Legii.
Lepiej w mecz weszli kaliszanie, którzy po czterech minutach prowadzili 10-4. Nasi gracze na prowadzenie wyszli dopiero w 7. minucie gry, po trójce Paszkiewicza. "Czarny" w niedzielę imponował skutecznością z dystansu, w pierwszej połowie trafiając 5 z 6 rzutów z dystansu. Trener Bakun wściekał się w kilku sytuacjach, gdy naszym graczom brakowało komunikacji na parkiecie. "Podpowiadajcie sobie. Tu jest cicho jak w teatrze, wszystko słychać, więc wykorzystajcie to" - mówił do nich podczas jednej z przerw w grze. Pod koniec I kwarty legioniści prowadzili 26-22 i byli w posiadaniu piłki. "Gramy do końca" - zarządził trener. "Świder" tymczasem doszedł do dogodnej pozycji rzutowej na 7 sekund przed syreną i nie zdecydował się na rzut. Zamiast tego próbował odegrania na obwód, szkopuł w tym, że podanie było niecelne, a stratę wykorzystał Wojciechowski, zmniejszając straty do dwóch punktów.
Druga kwarta zaczęła się dla nas pomyślnie i już w 11. minucie osiągnęliśmy 7 punktową przewagę. Łatwo przyszło, łatwo poszło... po kolejnej minucie i dwóch trzypunktowych akcjach MKS-u, znowu wynik był na styku. Zresztą już do końca pierwszej połowy nie udało się Legii osiągnąć wyższego prowadzenia. I znowu niewiele brakowało, by w ostatniej akcji nasz zespół stracił przewagę. Kaliszanie na szczęście spudłowali ostatni rzut za 3 punkty i na przerwę schodziliśmy prowadząc 45-42.
Tak naprawdę po pierwszej połowie wszystko mogło się zdarzyć. Legia co prawda imponowała skutecznością z gry, ale słabiej radziła sobie w obronie. Zdecydowanie lepiej wyglądało to w III kwarcie, kiedy legioniści szybko osiągnęli znaczną przewagę. Najpierw punktowali podkoszowi - Zapert i Bojko, który później dołożył jeszcze trójkę ze swojej ulubionej pozycji. Następnie punkty dla Legii zdobyli niżsi gracze - dwukrotnie Piesio i "Czarny" za 3 i po 25 minutach prowadziliśmy już 64-48. MKS dalej nie mógł zdobyć punktów, a nasi gracze powiększali przewagę, która na 3 minuty przed końcem kwarty wzrosła do 23 punktów (71-48).
Zdecydowanie słabiej legioniści zaprezentowali się w ostatniej partii meczu, kiedy gospodarze zaczęli powoli odrabiać straty. Co prawda jeszcze po trójce Świderskiego nic nie wskazywało na to, że nasza przewaga może stopnieć poniżej 20 punktów... Tak jednak się stało. Najpierw gospodarze zmniejszyli naszą przewagę do 15 oczek, a na 3 minuty przed końcem prowadziliśmy już tylko różnicą 12 punktów (78-66). Do końca meczu Legia trafiła już tylko raz - Mikołaj Motel wykorzystał świetne dogranie po koźle "Świdra". Później punktowali już tylko kaliszanie, którzy na nasze szczęście również popełniali błędy i zamiast rozgrywać krótsze akcje, zupełnie niepotrzebnie tracili czas długo szukając dogodnych pozycji. Na 1:50 minuty przed końcem Legia prowadziła już tylko 80-71, ale w kolejnych akcjach MKS popełniał straty, albo - jak w ostatniej akcji, nadziali się na dwa bloki (w jednej akcji) osamotnionego pod naszym koszem Krystiana Koźluka. Ten najpierw zablokował rzut Wojciechowskiego, a chwilę później dobitkę Pławuckiego. Wygrana naszej drużyny stała się faktem, ale słaba czwarta kwarta zepsuła trochę radość z wygranej, która powinna być zdecydowanie wyższa.
Przed Legią pierwszy w historii mecz na Torwarze. Spotkanie z Basketem Piła rozegrane zostanie 12 stycznia o 17:00 przy Łazienkowskiej. Zapraszamy!
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Piotr Bakun (trener Legii): Zawodnicy muszą sami się przekonać, że bez obrony nie da się grać. W pierwszej połowie wygrywaliśmy 3 punktami tylko i wyłącznie dlatego, że mieliśmy bardzo wysoką skuteczność rzutów za 3. W szatni rozmawialiśmy na ten temat, że jeżeli tylko pomożemy bronić Rafałowi Piesio, który odwalił kawał dobrej roboty broniąc jedynki i odetniemy pół skrzydła będzie OK. Natomiast jeżeli damy podnieść posiadanie są kłopoty. Trzecia kwarta ewidentnie to pokazała.
W tej części zagraliśmy świetne zawody, które zaczynały się od obrony. Zagraliśmy atak przez obronę - to fajna sprawa, że nam wyszło w obronie, a potem za tym poszły ataki. Mam nadzieję, że chłopaki przekonają się do tego sposobu. Najpierw trzeba skoczyć gościom do gardła, żeby nie mogli złapać oddechu, a później dopiero dużo łatwiej jest oddać celny rzut.
Wygrywaliśmy 23 punktami i w ostatniej kwarcie byliśmy spokojni. Graliśmy szerokim zestawem, wiedząc o tym, że zawodnicy nie są w stanie uciągnąć całego sezonu. Mam nadzieję, że gracze, którym akurat coś nie wyszło w czwartej kwarcie, wyciągną wnioski na przyszłość.
Kilku zawodników ma kontuzje, ale oprócz tego zostaliśmy osłabieni dwoma graczami, którzy zrezygnowali. Oprócz tego - to co mówiłem od samego początku, o co niektórzy mogą mieć żal - nie piłujemy jednym zestawem 5-7 ludźmi. Chcemy grać dużo szerzej, żeby ci zawodnicy byli przygotowani do gry, żeby była sytuacja, w której nawet ci nominalnie słabsi, którzy nie są słabsi, mogli wziąć ciężar gry na siebie. To jest kluczem przygotowań do play-offów. W ogóle nie czuję ciężaru 12 wygranych meczów z rzędu. Dla mnie kluczem jest wygrany kolejny mecz i na tym się skupiamy. Jeżeli wygramy każdy najbliższy mecz to będzie wszystko OK.
Rafał Holnicki pomagał mi na ławce w Kaliszu. Jest rozgrywającym i dużo więcej widzi. Inaczej patrzy na mecz niż ja. Ja cenię sobie uwagi od zawodników, którzy mają inne chłodne spojrzenie na mecz.
Czy w tym okienku transferowym się wzmocnimy? Zobaczymy. Na razie mamy dobry zespół, który się rozumie. Będziemy pielęgnować naszą atmosferę i etos pracy, który jest super.
Dobrze nam się ułożyło że zagraliśmy w takiej hali w Kaliszu, bo Torwar jest tak samo duży. Dużo miejsca za liniami, za koszami, perspektywa podania piłki jest inna niż w naszej hali. Bardzo dobre przetarcie przed przyszłym tygodniem.
Piotr Czaska (trener MKS-u Kalisz): Niestety przegraliśmy sromotnie trzecią kwartę. Nie udało nam się zrealizować założeń z szatni. Jako zespół wykazaliśmy się zbyt małą agresją. Przy takich zespołach jak Nowa Sól czy Legia do tych wszystkich stałych schematów trzeba dołożyć agresję. Zawiódł mnie Pławucki - to co wyczyniał na rozegraniu w pewnym momencie wołało o pomstę do nieba. Trzeba to jakoś przeżyć i wyciągnąć wnioski. Szkoda, że przegraliśmy kolejny mecz przy tak licznej publice, bo zostaje jakiś niesmak. Nie spuszczamy głowy, walczymy dalej.
W ostatnich meczach nasza siła obwodu jest nieco słabsza. Musimy nad tym popracować, bo chłopaki dziś byli ugotowani. Nie analizowali tego co dzieje się na boisku i dochodziło do tego, że w wielu sytuacjach Legia rzucała z czystych pozycji bez obrońcy.
Po trzeciej kwarcie Legia prowadziła już tak wysoko, że pewnie w ostatniej części trochę sobie odpuściła. Legia ma wyrównany zespół. Z tych drużyn, z którymi graliśmy ma najlepiej złożony skład. Ma całkiem przyzwoitych zmienników i ma duże szanse na awans. My zakładaliśmy sobie przed sezonem ósemkę i o to będziemy walczyli, a jak coś więcej nam się uda to zobaczymy.
Autor: Bodziach
Zapowiedź
Dobrze rozpocząć Nowy Rok
Pierwszym meczem Legii w Nowym Roku będzie wyjazdowy pojedynek z MKS-em Kalisz, jedną z lepszych drużyn naszej ligi. Spotkanie rozpocznie się w niedzielę 5 stycznia o godzinie 16 w Kalisz Arenie. W pierwszym meczu obu drużyn Legia wygrała na Bemowie 59-54. MKS w innych meczach poniósł jeszcze trzy porażki. Legioniści w obecnych rozgrywkach przegrali tylko raz i będą faworytem niedzielnego meczu. MKS jest drużyną skuteczniejszą - rzucili w 12 spotkaniach 1023 punkty, podczas gdy legioniści 893. Nasz zespół zdecydowanie lepiej spisuje się w obronie, tracąc tylko 688 punktów (najmniej w całej II lidze), podczas gdy ekipa z Wielkopolski straciła 873 "oczka".
Autor: Bodziach