HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 24 października 2014, godz. 19:16
Liga polska - 5. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 75
17-21, 16-16, 23-16, 19-23
Herb GKS Tychy GKS Tychy76

Legia Warszawa

  • 10. Mateusz Bierwagen 20
    13. Arkadiusz Kobus 16 (2)
    5. Michał Aleksandrowicz 14 (2)
    18. Michał Świderski 8 (2)
    11. Łukasz Wilczek 7 (1)
    8. Grzegorz Malewski 6
    12. Bartłomiej Bojko 2
    24. Damian Zapert 2
    16. Damian Cechniak 0
    6. Rafał Holnicki-Szulc (k) 0
    43. Michał Kwiatkowski 0
    14. Bartłomiej Ornoch 0
    trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski

GKS Tychy

  • 11. Piotr Hałas 24 (4)
    3. Marceli Dziemba 15 (2)
    25. Jakub Garbacz 13 (2)
    15. Paweł Olczak 11 (3)
    10. Radosław Basiński 5
    14. Marcin Wróbel 4
    17. Tomasz Deja 3
    6. Mariusz Markowicz 1
    44. Rafał Sebrała 0
    21. Arkadiusz Biel -
    5. Jakub Fenrych -
    1. Wojciech Zub -
    trener: Tomasz Jagiełka, as. Wojciech Jagiełka
  • Sędzia główny: Damian Kuziora, Marcin Wasilewski, Łukasz Jankowski ; Komisarz: Czesław Kaim
  • Widzów: 450

Przegrana w ostatniej akcji

W meczu 5. kolejki I ligi koszykówki, Legia przegrała z GKS-em Tychy 75-76. Końcówka meczu była bardzo niesamowicie dramatyczna. 5 sekund przed końcem legioniści wygrywali dwoma punktami, ale rywale trafili w ostatniej akcji trójkę. Wyniki poszczególnych kwart: 17-21, 16-16, 23-16, 19-23. Kolejne spotkanie zespół rozegra za tydzień w Poznaniu z miejscowym AZS-em Politechniką.
Była to pierwsza ligowa porażka legionistów w Warszawie od 22 spotkań...

Legia przegrała w Wilanowie z GKS-em Tychy, przerywając tym samym wspaniałą passę meczów bez porażki przed własną publicznością. Nasz zespół zagrał bez chorego Czarka Trybańskiego i narzekającego na uraz Andrzeja Paszkiewicza. Brak tego pierwszego widoczny był przez całe spotkanie, zaś "Czarnego" zabrakło szczególnie w końcówce...

Mecz z innym beniaminkiem I ligi był bardzo wyrównany i miał bardzo dramatyczny przebieg. Goście świetnie radzili sobie w ataku, gdzie zwietrzyli swoją szansę przy okazji rzutów za 3 punkty. Dlatego też, wielokrotnie rozgrywali akcje tak, by na koniec odegrać piłkę na obwód do jednego z graczy, który rzucał, zazwyczaj z zerowego kąta. Skuteczność mieli niesamowitą, w drugiej połowie niemal bezbłędnie wykonując rzuty z tych właśnie pozycji. Inna sprawa, że dopuszczali do nich legioniści, którzy gubili się w kryciu.

Legia miała mimo wszystko spore szanse na wygraną. Na 46 sekund przed końcem nasz zespół wyszedł na prowadzenie 73-70 po celnej trójce Kobusa, ale już 15 sekund później Hałas doprowadził do wyrównania kolejną celną trójką. Nasi gracze mieli piłkę i kolejną akcję zakończył Łukasz Wilczek skutecznym lay-upem, po którym wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 75-73. Goście od razu wzięli czas. Legioniści mogli jeszcze swobodnie faulować, bowiem mieli na swoim koncie tylko trzy przewinienia w ostatniej kwarcie. GKS miał tymczasem pięć sekund na rozegranie akcji i... rozegrali ją bezbłędnie. Piłka poszła do lewego narożnika, z którego Olczak nie pomylił się i trafił za 3 punkty, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 76-75. Trenerzy Legii od razu wzięli przysługujący im czas dla drużyny. Czasu pozostawało naprawdę niewiele - zaledwie cztery dziesiąte sekundy... Legioniści przygotowali kilka wariantów ostatniej akcji, ale wiadomo, że były one nieco ograniczone poprzez obronę rywali. Ostatecznie wznawiający grę Łukasz Wilczek dograł piłkę z boku do Kobusa, Arek odegrał naszemu rozgrywającemu po koźle w stronę kosza, a Wilczek po wykonaniu dwutaktu oddał rzut na kosz z najbliższej odległości. Piłka pod obiciu od tablicy, zatańczyła na obręczy, ale niestety nie wpadła do kosza, a czasu na poprawę już nie było. Tym samym wygraną w Wilanowie świętować mogli przyjezdni.

Goście zresztą prowadzili przez większość meczu, chociaż w pewnym momencie wydawało się, że Legia ma mecz pod kontrolą i zgodnie z planem zwycięży. Nasi gracze w obronie byli spóźnieni w wielu sytuacjach. Zbyt wielu. Ponadto zdecydowanie zbyt często pozostawiali bez krycia rywali na obwodzie, co skutkowało celnymi trójkami. Parę z nich było co prawda mocno szczęśliwych, bowiem piłka wpadała do kosza po odbiciu od tablicy i obręczy (dwukrotnie). Nasi gracze zbyt wiele razy popełniali błędy 24 sekund, oddając rzuty z zupełnie nieprzygotowanych pozycji. Pod koniec pierwszej kwarty Arek Kobus trafił "trójkę" na 17-18, ale w kolejnej akcji kolejna jego próba rzutu z dystansu nie znalazła drogi do kosza. Rzut ostatniej sekundzie kwarty w wykonaniu Wilczka nie znalazł drogi do kosza i goście prowadzili 21-17.

Początek drugiej kwarty wyglądał ju lepiej. Po akcji Kobusa i Świderskiego (trójka), wyszliśmy w końcu na prowadzenie. Wynik był jednak co akcję korzystny raz dla jednych, raz dla drugich. Legioniści mieli problemy z wykończeniem akcji w regulaminowych 24 sekundach, ale wydawało się, że niesamowita trójka Wilczka na 27-27, w ostatniej sekundzie akcji, przyniesie przełamanie. Legioniści poszli za ciosem i w kolejnych dwóch akcjach dogrania Kobusa skutecznymi wejściami pod kosz kończył Bierwagen. Przewaga Legii wzrosła do czterech punktów (31-27), a w 17. minucie osiągnęliśmy najwyższe, 5-punktowe prowadzenie (choć nie jedyne) w meczu 33-27. Niestety wtedy właśnie nastąpił dłuższy moment dekoncentracji naszej drużyny i przez ostatnie trzy minuty pierwszej połowy punktowali już tylko goście, zdobywając aż 10 punktów z rzędu, bez żadnej odpowiedzi z naszej strony. Po pierwszej połowie GKS Tychy prowadził 37-33.

Wydawało się jednak, że gry Legia zacznie mądrzej grać w defensywie, będzie mogła w końcu przejąć inicjatywę. Początek trzeciej kwarty to właśnie zwiastował. Już po trzech minutach, za sprawą Wilczka, Bierwagena, Kobusa i Świderskiego odzyskaliśmy - niestety na krótko - prowadzenie (42-41). Później przez dobrych kilka minut musieliśmy gonić wynik. Po trójce "Pandy", doprowadziliśmy do kolejnego remisu 48-48, a po kolejnej trójce naszego obrońcy prowadziliśmy 54-52. W końcówce tej właśnie kwarty Aleksandrowicz trafił raz jeszcze, tym razem spod kosza, a następnie faulował Basińskiego, który wykorzystał jeden rzut wolny. Przed decydującą partą prowadziliśmy 56-53 i wszyscy na trybunach wierzyli, że Legia nie pozwoli już rywalom na powrót do gry.

Punkty Malewskiego na początku czwartej kwarty miały to potwierdzić, ale kolejne 5-punktowe prowadzenie roztrwoniliśmy dość szybko. Goście dwa razy z rzędu w identyczny sposób kończyli ataki, gdy za 3 rzucał Hałas, doprowadzając do remisu 62-62. Kolejny raz wyszliśmy jednak na prowadzenie za sprawą Aleksandrowicza, któremu dobrze dogrywał Wilczek, później nasz rozgrywający zaliczył przechwyt, ale pod koszem spudłował "Świder". Goście tymczasem dwukrotnie celnie punktowali za 3 punkty, więc dwa skuteczne wejścia pod kosz Bierwagena, jedynie doprowadziły do remisu.

Przy stanie 70-70 na niespełna 3 minuty przed końcem, goście w końcu spudłowali rzut za 3 punkty (Basiński). Niestety nie wykorzystali tego ani Bierwagen, który spudłował rzut z półdystansu, a później po zbiórce ataku Kobusa, Wilczek nie trafił za 3. Legia w końcu skutecznie broniła, wymuszając błąd 24 sekund, po czym Kobus dał nam prowadzenie 73-70. O ostatnich akcjach było już we wstępie... Niestety ten mecz nie zakończył się po naszej myśli, a brak Trybańskiego okazał się naprawdę sporym problemem dla legionistów.

Kto wie, czy nasi gracze nie podeszli do meczu z GKS-em, po dwóch pewnych wygranych, ze zbytnią pewnością siebie? Czasu już oczywiście nie da się cofnąć. Teraz naszym zawodnikom nie pozostaje nic innego jak wygrana w wyjazdowym meczu z Politechniką Poznańską.


Autor: Bodziach


Zapowiedź

Kolejne starcie beniaminków

W najbliższy piątek o godzinie 19:16, koszykarze Legii zagrają kolejne ligowe spotkanie w hali w Wilanowie przy ulicy Wiertniczej 26. Rywalem naszego klubu będzie inny beniaminek I ligi, GKS Tychy. Będzie to trzecie z rzędu starcie naszej drużyny z innym beniaminkiem - poprzednie dwa - z Zagłębiem i SKK Siedlce zakończyły się 31-punktowymi zwycięstwami naszej drużyny. Legia po dwóch wygranych z rzędu i widocznej zwyżce formy, będzie faworytem tego spotkania. Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców do Wilanowa, liczymy na Wasze wsparcie! Bilety wstępu w cenie 10 złotych można kupić w środę i czwartek w godzinach 11-19 w kasie przy Łazienkowskiej 3, a także w dniu meczu od 18:00 w hali.

Od zera do I ligi - podobna droga Legii i GKS-u Tychy
Spotkanie Legii z GKS-em Tychy będzie pierwszym pojedynkiem obu drużyn od 9 lat. Wtedy nasz klub mierzył się co prawda z Big Starem Tychy, a była to jedna z czterech nazw klubu, jaka obowiązywała od początku istnienia klubu, który powstał w 1971 roku. GKS i Legia przed kilku laty rozpoczynały odbudowę sekcji od samego dna - od trzeciej ligi.

GKS po bankructwie, które ogłoszono w sierpniu 2011 roku, zaczął grę od najniższej klasy rozgrywkowej. Już w pierwszym III ligowym sezonie (2011/12), drużyna wywalczyła awans do II ligi. W drugim sezonie występów w II lidze, tyszanie awansowali do I ligi. Łącznie potrzebowali na to o rok mniej od Legii, która co prawda w II lidze również spędziła dwa lata, ale wcześniej na poziomie III ligi występowała również dwa sezony.

W sezonie 2004/05 nasze kluby mierzyły się ze sobą dwukrotnie - na Bemowie Legia zwyciężyła 82-74, a w rewanżu przegrała w Tychach aż 90-119. W tamtych spotkaniach brali udział z obecnych zawodników obu drużyn Grzegorz Malewski z Legii oraz Mariusz Markowicz i Paweł Olczak z Tychów.

W obecnym sezonie GKS rozpoczął sezon od porażki na własnym parkiecie ze Spójnią Stargard Szczeciński 60-66, następnie pokonał u siebie AZS Politechnikę Poznań 73-60, a w trzeciej kolejce nie sprostał na wyjeździe Stali Ostrów (51-70). W miniony weekend GKS Tychy po rzucie w ostatniej sekundzie wygrał u siebie z Pogonią Prudnik 73-71. Po czterech kolejkach klub ma bilans 2-2, ale trzeba pamiętać, że aż trzy z dotychczasowych spotkań, rozegrał przed własną publicznością. Legioniści tymczasem, którzy mają identyczny bilans, w tym dwie wygrane różnicą 31 punktów, zagrali u siebie tylko raz, a trzykrotnie mierzyli się na wyjazdach.

Wydaje się, że faworytem piątkowego meczu będzie klub ze stolicy, który przed własną publicznością nie przegrał od półtora roku!

Ostatnie mecze obu drużyn:
23.04.2005 Big Star Tychy 119-90 Legia Warszawa
08.01.2005 Legia Warszawa 82-74 Big Star Tychy

Autor: Bodziach