|
Poznań - Niedziela, 2 listopada 2014, godz. 18:00 Liga polska - 6. kolejka |
|
AZS Politechnika Poznań |
60 |
| 16-22, 12-19, 12-13, 20-22 |
|
Legia Warszawa | 76 |
|
AZS Politechnika Poznań
- 7. Tomasz Baszak 25 (4)
10. Michał Szydłowski 9
8. Mateusz Rutkowski 8 (2)
20. Maciej Rostalski 7
24. Piotr Janowski 5 (1)
9. Karol Tyborowski 2
23. Wojciech Pawełczyk 2
91. Szymon Budnikowski 2
55. Adam Wiciak 0
13. Michał Wielechowski 0
5. Filip Andrzejewski 0
16. Konrad Rzeczkowski -
trener: Waldemar Mendel
|
Legia Warszawa
- 13. Arkadiusz Kobus 22 (1)
16. Damian Cechniak 10
18. Michał Świderski 10 (2)
21. Andrzej Paszkiewicz 9 (3)
5. Michał Aleksandrowicz 7 (1)
11. Łukasz Wilczek 6
43. Michał Kwiatkowski 3
14. Bartłomiej Ornoch 3 (1)
24. Damrian Zapert 2
10. Mateusz Bierwagen 2
12. Bartłomiej Bojko 2
6. Rafał Holnicki-Szulc (k) -
trener: Piotr Bakun, as. Robert Chabelski
|
- Sędzia główny: Adam Krasuski, Andrzej Walczak, Grzegorz Szeremeta ; Komisarz: Mariusz Jakubów
|
|
Wilczek jak w NBA, wejście smoka Ornocha
Legia pewnie wygrała w wyjazdowym meczu z AZS-em Politechniką Poznań, grając bez dwóch podstawowych zawodników. Czarek Trybański chory został w domu, zaś Grzesiek Malewski, który narzeka na ból w kolanie choć do Poznania pojechał, nie został włączony do kadry meczowej. W związku z tym, w wyjściowym składzie znalazł się Damian Cechniak.
Legia zaczęła od nieudanego wejścia pod kosz Bierwagena, który popełnił błąd kroków. Niedługo później to samo przytrafiło się Wilczkowi. "Były, były" - przekazywali trenerzy naszemu rozgrywającemu, który nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego. Dobrze pod koszem rywali spisywał się Kobus, który zaliczył akcję 2+1 , a także akcję w której został zablokowany, ale chwycił piłkę i w sprytny sposób umieścił ją w koszu. "Trójka" Aleksandrowicza uspokoiła jeszcze bardziej grę, a chwilę później nasz zespół wyszedł na 6-punktowe prowadzenie.
O ile w ataku nasi gracze spisywali się nieźle, zdecydowanie słabiej wychodziła im gra w obronie. Damian Cechniak zdecydowanie lepiej odnajdował się pod koszem przeciwnika, gdzie nie dobijał niecelne rzuty kolegów, jak i swoje. Wszystkie cztery zbiórki w spotkaniu Cechniak zaliczył właśnie na atakowanej tablicy.
Legia spokojnie powiększała przewagę, szczególnie w pierwszych minutach drugiej kwarty. Legioniści zaliczyli wtedy lepszy okres. Pierwsze punkty, rzucając z zerowego kąta zaliczył "Świder", trójkami popisali się Kobus i Paszkiewicz, a w końcu Bojko udanie wszedł pod kosz po dograniu "Kwiatka". Nasza przewaga wzrosła do 15 punktów (34-19). Legia momentami grała efektownie w ataku... aż do przesady. Po kolejnych efektownych odegraniach z pierwszej piłki "Czarnego", czy "Pandy", czy "Świdra", które ostatecznie nie kończyły się punktami, trener Bakun krzyczał w stronę rzucających - "Macie rzucać!". W drugiej części pierwszej połowy legioniści jednak zdecydowanie częściej kończyli akcjami wejściami na kosz (Kwiatkowski, Świderski), niż rzutami z obwodu, ale i na więcej pozwolili gospodarzom. Zostawiony bez krycia Baszak trafił za 3 punkty, a pierwszą połowę zakończył celnym lay-upem. Wobec niecelnego rzutu Kobusa w ostatnich sekundach, do przerwy prowadziliśmy zaledwie 41-28. Niby pewnie, ale z przebiegu gry legioniści spokojnie powinni mieć wygraną już w kieszeni. Jednak za dużo było błędów w obronie. Po zmianie stron gospodarze zdobyli o dwa oczka więcej.
Po zmianie stron gospodarze za wszelką cenę chcieli pozostać w grze, nie pozwalając Legii odjechać na więcej niż 13-15 punktów. Legia grała trochę bardziej kombinacyjnie. Więcej było szybkich kontr, jak ta, którą punktami zakończył Damian Zapert. W pierwszej połowie legioniści przeprowadzili bardzo podobną akcję, ale wtedy Zapert nie opanował piłki. W 29. minucie meczu gospodarze zmniejszyli straty do 10 punktów, ale szybko trójką odpowiedział "Czarny", a po chwili Kwiatkowski wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych. Osobistych legioniści tego dnia zbyt wiele nie mieli, ale wykonywali je fatalnie (2/7). Inna sprawa, że gospodarze również rzucali słabiutko - zaledwie 7/17. Na koniec trzeciej kwarty gospodarze mieli niewiele czasu na ostatnią akcję, którą rozpoczynali z połowy. Postali więc piłkę długim podaniem pod kosz, gdzie jeden ze skaczących zawodników sfaulował Bojkę, a że AZS miał już na swoim koncie 5 przewinień, wydawało się, że legionistom przysługiwać dwa rzuty osobiste. Bojko już nawet zmierzał do linii rzutów osobistych, gdy sędziowie uznali, że przewinienie miało miejsce już po czasie.
W czwartej kwarcie poznaniacy jeszcze dwukrotnie zmniejszali straty do ośmiu punktów. W tej części gry odnotować trzeba przede wszystkim dwa wydarzenia. Łukasz Wilczek wypatrzył wchodzącego w pole 3 sekund Aleksandrowicza, rzucił piłkę nad obręcz, licząc że "Panda" wykończy akcję alley-opem. Rzucający Legii nie zorientował się w zamiarach "Wilka", więc ten sam poszedł do piłki, i po tym jak odbiła się ona od tablicy, rzucił do kosza. Efektowne rozwiązanie, rzadko spotykane na tym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Chwilę później po trójce "Świdra", przewaga wzrosła do 19 oczek, a w 37. minucie przy stanie 71-53 na parkiet, w miejsce Paszkiewicza wszedł Bartek Ornoch. Nasz najmłodszy zawodnik starał się w pełni wykorzystać 180 sekund na parkiecie, jakie dali mu trenerzy. Ornoch zaliczył wejście smoka, po tym jak Kobus w sytuacji rzutowej, odegrał mu po obwodzie do boku i Bartk trafił trójkę. Chwilę później legioniści raz jeszcze próbowali podobnego rozwiązania, ale tym razem nie było ono skuteczne. Legia go końca walczyła, parę razy w parterze, ale ostatecznie błąd 24 sekund i strata "Kwiatka" sprawiły, wobec dwóch skutecznych ataków gospodarzy w końcówce, że Politechnika zmniejszyła straty do 16 punktów. Mecz zakończył się wygraną Legii 76-60 i ani przez moment nie podlegało dyskusji.
Przed nami zdecydowanie trudniejszy pojedynek - ze Stalą Ostrów. Co ciekawe będzie to pierwszy z trzech kolejnych meczów w Wilanowie, które legioniści zagrają ze ścisłą I-ligową czołówką. Właśnie po starciach ze Stalą, Spójnią i Sokołem, będziemy znali realną wartość naszego zespołu w obecnych rozgrywkach. Już teraz zapraszamy w najbliższy piątek na mecz ze Stalą. Początek o 17:45.
Autor: Bodziach
Pomeczowe wypowiedzi:
Waldemar Mendel: Daliśmy zbyt duże pole do popisu zawodnikom Legii
Bakun: Jakość nie była najlepsza, ale najważniejsza jest wygrana
Ornoch: To był dobry tydzień w moim wykonaniu
Zapowiedź
Czas na rehabilitację
W najbliższą niedzielę, 2 listopada o 18:00, koszykarze Legii zagrają wyjazdowe spotkanie z AZS-em Politechniką Poznańską. Gospodarze mają na swoim koncie jedną wygraną, odniesioną na starcie rozgrywek z SKK Siedlce. Legia jest siódma z bilansem 2-3. Warszawiacy po niespodziewanej porażce z GKS-em Tychy przed własną publicznością zrobią wszystko, żeby w niedzielę zmazać plamę i przywieźć dwa punkty do stolicy.
Do Poznania po zwycięstwo!
AZS Politechnika Poznańska, najbliższy ligowy rywal Legii, obecne rozgrywki rozpoczął od sporej niespodzianki, jaką bez wątpienia była wygrana z SKK Siedlce, wówczas grający jeszcze w pełnym zestawieniu. W kolejnych czterech meczach poznaniacy ponieśli jednak porażki. Do niedzielnego meczu z Legią z pewnością podejdą bojowo nastawieni, by przerwać złą passę.
Legia tymczasem musi zrobić wszystko, żeby zrehabilitować się za porażkę przed własną publicznością z GKS-em Tychy. Niedzielny wyjazdowym mecz zapowiada się tym bardziej interesująco.
W pierwszym meczu AZS-u z SKK Siedlce przez większość czwartej kwarty prowadzili faworyzowani siedlczanie. Na półtorej minuty przed końcem meczu SKK prowadziło trzema punktami. Do końca meczu punktowali jednak tylko poznaniacy, którzy zdobyli 8 punktów z rzędu (większość z linii rzutów wolnych).
Cztery porażki poznaniaków
W kolejnych spotkaniach AZS przegrał z GKS-em Tychy 60-73 (w), ze Spójnią 43-76 (d), Stalą Ostrów 60-71 (d) i Pogonią Prudnik 65-82 (w). Drużyna z Wielkopolski, chociaż nikomu szans odbierać nie można, ma raczej nikłe nadzieje na awans do play-off. Na razie zespół gra bardzo nierówno, notując bardzo wysokie porażki w Prudniku i przed własną publicznością ze Spójnią. Z drugiej strony ich występ przeciwko Stali był do pewnego momentu naprawdę przyzwoity. Po trzech kwartach gospodarze przegrywali tylko 40-45. Jednak świetna postawa Stali w pierwszych ośmiu minutach decydującej kwarty pozbawiła AZS złudzeń. Zespół z Ostrowa Wielkopolskiego przy stanie 70-50 i pewnej wygranej, spuścił nieco z tonu, pozwalając rywalom na odrobienie strat, ale do samego końca faworyt kontrolował wynik meczu.
Uważać na Rutkowskiego i Rostalskiego
Najlepiej punktującymi zawodnikami AZS-u są Mateusz Rutkowski (61 pkt. w 5 meczach), Michał Wielechowski (51/5) i Maciej Rostalski (51/5). Na tablicach najlepiej radzi sobie mierzący 198 centymetrów Rostalski (33 zbiórki, w tym 12 w ataku), a także Michał Szydłowski (28/9 w ataku). Na odwodzie najbardziej trzeba uważać na niezwykle skutecznego Rutkowskiego, który rzuca w obecnych rozgrywkach za 3 z 50-procentową skutecznością (11/22). Pięć trójek dołożył do tej pory Wielechowski (na 16 prób), a po 3 - Tomasz Baszak (3/13) i Konrad Rzeczkowski (3/11). W ważnych momentach z pewnością warto faulować Wielechowskiego, który słabo radzi sobie z linii rzutów wolnych (10/19). Oprócz trzech graczy - Baszaka, Budnikowskiego i Szydłowskiego, w składzie AZS-u znajdują się zdecydowanie młodsi zawodnicy, mający od 20 do 24 lat.
Z Trybańskim, bez Malewskiego
Legia w wyjazdowych meczach przegrała dotychczas dwukrotnie (w Krośnie i nieznacznie w Pruszkowie) oraz wygrała bardzo pewnie w ostatnim spotkaniu w Siedlcach. W przegranym w Warszawie meczu z GKS-em Tychy w naszym zespole aż nadto widać było brak chorego Czarka Trybańskiego, który z meczu na mecz, czuje się coraz lepiej w drużynie. W Poznaniu nasz środkowy zagra, zabraknie natomiast Grześka Malewskiego. Silny skrzydłowy szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej piątce, ale z powodu urazu, jeśli nawet do Poznania pojedzie, nie znajdzie się w kadrze meczowej. To na pewno spore osłabienie naszej drużyny, ale chyba nie powinno być aż tak widoczne jak brak Trybańskiego. Malewskiego w wyjściowym składzie prawdopodobnie zastąpi Arek Kobus, który prezentuje coraz wyższą formę.
Podstawa - twarda obrona
Wydaje się, że najważniejsza dla Legii w niedzielnym spotkaniu będzie przede wszystkim twarda postawa w obronie. Poznaniacy w żadnym z dotychczasowych meczów we własnej hali nie zdobyli więcej niż 65 punktów. Legia tymczasem poza słabym występem w Krośnie, w każdym spotkaniu zdobywała przynajmniej 69 oczek.
AZS Poznań przed własną publicznością:
AZS 65-61 SKK Siedlce
AZS 43-76 Spójnia Stargard Szczeciński
AZS 60-71 Stal Ostrów Wlkp.
Legia Warszawa na wyjazdach:
Miasto Szkła Krosno 62-52 Legia
Znicz Basket Pruszków 72-69 Legia
SKK Siedlce 58-89 Legia
Autor: Bodziach