HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 23 września 2001, godz. 17:00
Liga polska - 2. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa 79
(25-10, 16-18, 23-20, 15-16)
Herb Blachy Pruszyński Pruszków Blachy Pruszyński Pruszków 64

Legia Warszawa

  • Pacesas 15 (3)
    Kwiatkowski 12
    Jarrett 12 (2)
    Kazlauskas 9 (1)
    Majchrzak 7 (1)
    Żurawski 13
    Cielebąk 2
    Stulga 2
    Sinielnikow 7
    Żuk 0

Blachy Pruszyński Pruszków

  • Bacik 10
    Suski 6
    Hlebowicki 0
    Pluta 10
    Korytek 11
    Trybański 4
    Golański 1
    Cooper 13
    Rubchenko 9
  • Sędzia główny:
  • Widzów:

Pruszków na kolanach!

Legia zagrała świetny mecz z wyżej notowanym przeciwnikiem z Pruszkowa. W składzie Legii znalazł się Łukasz Kwiatkowski, który zastąpił Gintarasa Stulgę, słabo grającego w Sopocie. Mecz zgromadził w hali na Bemowie komplet publiczności, w tym ok. 100 kibiców z Pruszkowa.
Mecz rozpoczął się od 2 punktów dla gości, których autorem był Duane Cooper. Nikt się chyba nie spodziewał, że Pruszków objął prowadzenie... po raz ostatni! Chwilę później Łukasz Kwiatkowski wyrównał wynik meczu na 2-2. Po kolejnych dwóch akcjach Legioniści prowadzili 6-2. W ciągu pierwszych dziesięciu minut Legia straciła tylko 10 punktów, a stało się tak na skutek świetnej gry w obronie. Koszykarze zagrali bardzo ambitnie od początku, nie bojąc się bardziej znanych pruszkowian. Legioniści zagrali w nowych strojach- białe koszulki z "eLką" i nazwami sponsorów (Mostostal i Stoen) oraz w białych spodenkach z napisem "LEGIA". Słabo w zespole gości zagrali Bacik i Suski, którzy często popełniali dziecinne błędy. Po pierwszych 10 minutach kibice z Pruszkowa przecierali oczy ze zdziwienia, ale chyba jeszcze nie wierzyli do końca w zwycięstwo Legii. Wierzyli natomiast warszawscy fanatycy, którzy głośnym dopingiem (szczególnie w II połowie) pomagali koszykarzom. W przerwach tańczyły dziewczyny z zespołu Agat.
W drugiej kwarcie niespodziewanie "wojskowi" nadal cisnęli faworytów. Takiej ambitnej gry już dawno nie widzieliśmy na Bemowie. Czasami Jarrett (180 cm) zbierał piłki spod nosa wyższemu o 35 (!) cm Cezaremu Trybańskiemu. Również Wojciech Żurawski (ponownie zaczynał mecz z ławki) grał świetnie zarówno zarówno obronie, jak i w ataku. Po jednej z jego akcji został sfaulowany. Rzuty wolne: pierwszy celny, a po drugim sam zebrał piłkę z kosza i trafił za 2 pkt. z faulem (!). Z minuty na minutę Legia grała coraz lepiej i coraz pewniej. Na długą przerwę "wojskowi" schodzili prowadząc 13 punktami.
W przerwie spiker poinformował wszystkich, że Legia prowadzi we Wronkach 1-0. To jeszcze bardziej zmobilizowało fanów do głośnego dopingu. A Pruszków grał nadal słabo, a przynajmniej za słabo żeby zagrozić Legii. Bardzo starał się Cooper, jednak nie wiele mógł zdziałać, wobec słabej postawy Mariusza Bacika i Suskiego, którzy kilkukrotnie popełniali błędy kroków i tracili piłkę. Jeszcze słabiej zagrał Hlebowicki. W zespole Legii świetną partię rozgrywał Tomas Pacesas. Nieco słabiej zagrał Sinielnikow, który nie do końca rozumiał się z partnerami. Dużo biegał i walczył Wojciech Majchrzak(7 pkt.), który jednak przedwcześnie opuścił parkiet za 5 fauli. Po rzucie za trzy Kazlauskasa w IV kwarcie nikt już nie miał wątpliwości, że Legia zapisze 2 okt. na swoim koncie. Fani Legii pocieszali gości z Pruszkowa: "I Pruszków też- przyjacielem CWKS", na co goście odpowiadali brawami. W końcówce pruszkowianie często rzucali "za trzy", jednak z ich skutecznością tego dnia nie było najlepiej. Spokojna końcówka i wspaniałe zwycięstwo Legii. Kibice podziękowali graczom za wspaniały mecz i nasłuchiwali wieści z Wronek. Podczas meczu ochrona przestraszyła się, że "zdobyczny" szalik KSP zostanie spalony w hali. Po zapewnieniach, że tak się nie stanie, "żółte kubraki" wróciły na swoje miejsca.

Autor: Bodziach


Czytaj również: