Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Wtorek, 17 marca 2009 r. godz. 23:45

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Powiedzieli pod szatniami

Fumen, źródło: własne

Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa): Wiadomo, że ciężko gra się z takimi drużynami, jak Stal. Tym bardziej, że zwykle cofają się na swoją połowę i murują bramkę. Sądziłem, że będzie nieco łatwiej po zdobyciu pierwszej bramki. Niestety przeciwnik doprowadził do wyrównania i zrobiło się nieco nerwowo. Owszem, tuż przed przerwą objęliśmy prowadzenie, ale po zmianie stron gra nam się wyjątkowo nie kleiła. Na szczęście w końcówce zdobyliśmy trzecią bramkę i przed rewanżem jesteśmy nieco spokojniejsi.
A wiadomo, że w Sanoku może być nerwowo. Tym bardziej, że może być słabe boisko i w efekcie więcej będzie kopaniny niż normalnej gry. Aczkolwiek dwubramkowa zaliczka dużo nam daje, ale nawet gdyby się skończyło 2-1, to i tak byśmy awansowali. Dla zawodników z Sanoka takie spotkania nie odbywają się raz na miesiąc, więc każdy z nich włożył całe serce w grę i przyznam, że pokazali się z dobrej strony. A kibice? Zawsze spodziewają się łatwej wygranej, a szczególnie gdy rywal jest słabszy o kilka klas, a przecież nie zawsze się to udaje.

Paweł Kosiba (Stal Sanok): Był to nasz pierwszy mecz o stawkę w tym roku. Cóż, szkoda, że dwie bramki straciliśmy już w doliczonym czasie. Najpierw pod koniec pierwszej połowy, a następnie tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Gdybyśmy do szatni zeszli przy stanie 1-1, to w drugiej odsłonie Legia musiałaby nieco inaczej zagrać. Bardziej ofensywnie, co mogłoby stworzyć dla nas szanse na kontry, a wówczas kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania. Dzisiejszy mecz oraz ten sprzed lat, ciężko jest porównywać. Kadry zespołów są inne, to dwie różne potyczki. Niemniej jednak Legia to bardzo dobra drużyna, wybiegana, grająca dobrze piłką. Natomiast my, cóż, co mogliśmy, to zostawiliśmy dzisiaj na boisku. W efekcie brakowało nam nieco sił. Wynika to z tego, że w ciągu dnia normalnie pracujemy, a popołudnia spędzamy na treningach. A to, że łapały nas skurcze, to normalna kolej rzeczy. Jesteśmy tylko czwartoligowcem.
W rewanżu na pewno podejdziemy do meczu z respektem. Aczkolwiek chcemy grać otwarcie, a nie stanąć i murować bramkę. Każdy będzie chciał pokazać co potrafi, a naprawdę wśród nas są zawodnicy, którzy mają umiejętności. Być może przy odrobinie szczęścia, mogliby zagrać na najwyższym w Polsce poziomie.
Duże brawa należą się warszawskim kibicom, którzy bardzo ciepło nas przyjęli. To na pewno zostanie nam na długo w pamięci.

Patryk Koziara (Legia Warszawa): Bez wątpienia mogłem dzisiaj zagrać dużo lepiej. Było dużo niedokładnych piłek z mojej strony, trochę błędów, ale również można dopatrzeć się pozytywów. Jeżeli trener uznał, że rozegrałem dziś dobre zawody, to na pewno jest to budujące. Niemniej jednak muszę popracować nad elementami, które w moim wykonaniu były złe.
Natomiast odnośnie całego spotkania, to spodziewaliśmy się, że Stal będzie niełatwym przeciwnikiem. Zwykle tak jest, że gra się ciężej z drużynami z niższych lig, bo bronią się całą jedenastką i nastawiają się na nieliczne kontry. Aczkolwiek wygraliśmy 3-1 i w rewanżu udowodnimy, że to zwycięstwo nam się należało.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!