Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Sobota, 23 maja 2009 r. godz. 21:25

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Powiedzieli po meczu

Woytek i Tomek Janus

Jakub Rzeźniczak: Wracamy do Warszawy z niedosytem, bo chyba każdy widział jak wyglądał mecz. Stworzyliśmy tak wiele sytuacji, że powinniśmy strzelić kolejne bramki i prowadzić ze 3-0. W drugiej połowie Śląsk przeprowadził jedną akcję i strzelił kontrowersyjną bramkę. Tym bardziej, że Gancarczyk przyznał się po meczu, że dotknął piłkę ręką. Sędziowie tego nie zauważyli i to jest dla mnie niewytłumaczalne. Nie myślałem, że mój gol może dać Legii mistrzostwo. Szczerze mówiąc wolałbym nie zdobyć gola do końca sezonu, bylebyśmy mogli cieszyć się z tytułu
Można gdybać, że gdybyśmy nie stracili punktów w Krakowie, Wodzisławiu czy Białymstoku to bylibyśmy mistrzami. Tylko, że to gdybanie jest pozbawione sensu. Podczas meczu wiedzieliśmy jakie są wyniki na innych stadionach, ale koncentrowaliśmy się na własnej grze.

Maciej Iwański: Sezon bez mistrzostwa to zdecydowanie porażka. Tytuł był naszym założeniem jeszcze 3 kolejki przed końcem. Wszystko zależało od nas. Gdybyśmy nie przegrali to zdobyli byśmy mistrza. Mieliśmy bardzo dużo potknięć z teoretycznie słabszymi rywalami. Śląsk stworzył dwie sytuacje, jedną w pierwszej połowie i drugą, po której strzelił gola. Strzelili, gdy zawodnik Śląska pomagał sobie ręką. Patrząc na nasze sytuacje mogliśmy wygrywać 3-4 do zera. Słyszeliśmy spikera, gdy mówił wynik z Gdańska. I tak musieliśmy jednak wygrać by liczyć się w walce o mistrzostwo.

Tomasz Kiełbowicz: Byliśmy dziś zespołem lepszym. Nie był to zły mecz w naszym wykonaniu. Mamy więc duży niedosyt po remisie, który tu padł. Czy zabrakło nam z przodu Takesure Chinyamy? Był Adrian Paluchowski i on też zagrał dobrze. Wiadomo jak ważny jest dla nas Tekesure, ale i bez niego musimy sobie radzić. Co dalej? Nie pozostaje nam nic innego, jak powalczyć w ostatnim meczu z Ruchem Chorzów. Zdobyć trzy punkty i dobrze zakończyć sezon.

Jan Mucha: Czy do 60. minuty wierzyłem, że jesteśmy mistrzami Polski? Ja w to wierzyłem od pierwszej kolejki. Po remisie we Wrocławiu wiemy jednak, że na tytuł nie mamy już szans. Rywala powinniśmy jednak dobić już w pierwszej połowie. Mieliśmy okazje, żeby do szatni schodzić przy prowadzeniu dwiema a nawet trzema bramkami. Graliśmy na tyle dobrze, że powinniśmy strzelić kolejne gole. Nie słyszałem podczas meczu wyników z innych stadionów, więc nie miałem huśtawki nastrojów. Koncentrowałem się na tym co dzieje się u nas na boisku.
Co do straconego gola, to Gancarczyk dwa razy dotknął piłkę ręką. Sędziowie tego nie zauważyli, ale oni też są ludźmi. Mam nadzieję, że tego nie widzieli i po prostu takie rzeczy się zdarzają. Nie zmienia to jednak faktu, że taka bramka w takim meczu boli.

Adrian Paluchowski: Mecz ułożył się dla nas nieźle, bo szybko strzeliliśmy gola. Do przerwy byliśmy liderem. Potem straciliśmy bramkę i nie potrafiliśmy odrobić strat. Sam miałem dogodną okazję, ale nie wiem czy była to piłka meczowa. Prawdą jest jednak, że mieliśmy tyle okazji, że powinniśmy zamienić je na gole. Wtedy po przerwie gralibyśmy spokojniej.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!