Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Stadion B36 Thorshavn - fot. hb.fo
Stadion B36 Thorshavn - fot. hb.fo
Poniedziałek, 22 czerwca 2009 r. godz. 20:07

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Potencjalni rywale Legii

Fumen i Tomek Janus

W ubiegłym sezonie legioniści wszystkie mecze w europejskich pucharach rozegrali z drużynami ze wschodu Europy. Tym razem może być podobnie. Pierwszą przeszkodą do pokonania w drodze na europejskie salony piłkarskie może być gruzińskie Olimpi Rustawi. Oczywiście o ile drużynie z Umaglesi Liga uda się najpierw pokonać zespół z Wysp Owczych Fotbóltfelagið B36. I choć Legia nigdy nie grała z Olimpi, to ewentualna wizyta w Gruzji nie będzie dla legionistów nowością.

Olimpi Rustawi
Wszystko dlatego, że Olimpi ma wiele wspólnego z FC Tbilisi. Olimpi Rustawi powstał w 2006 r. z połączenie właśnie FC Tbilisi i drugoligowej Olimpi Tibilis. FC Tbilisi to starzy znajomi "wojskowych". W 2004 r. legioniści dwa razy pokonali Gruzinów w rundzie wstępnej Pucharu UEFA. W Gruzji skończyło się skromną wygraną 1-0 po golu Tomasza Sokołowskiego II. W Warszawie okazałe zwycięstwo 6-0 zapewniły trzy gole Piotra Włodarczyka, którego wsparli jeszcze Jacek Magiera, Marek Saganowski i Tomasz Sokołowski.

Olimpi jest drużyną bardzo młodą, ale i tak udało się już jej dołączyć do grona zespołów, które zdobywały mistrzostwo Gruzji. Choć wywalczenie gruzińskiego czempionatu może nie robić na polskich kibicach dużego wrażenia, to w 20-letniej historii rozgrywek, sztuka ta udała się zaledwie pięciu drużynom. W 2007 r. z mistrzostwa kraju radowali się właśnie piłkarze Olimpii, o jedno oczko wyprzedzając ligowego potentata Dynamo Tbilisi. W tym samym roku drużyna z Rustawi mogła wywalczyć podwójną koronę, ale przegrali walkę o superpuchar kraju z Ameri Tbilisi 1-4. W obecnym sezonie Olimpi była bliska wywalczenie pucharu Gruzji. W finale po rzutach karnych górą było jednak Dynamo Tbilisi.

Olimpi nie jest pierwszą nazwą klubu, z którym Legia może spotkać się już w połowie lipca. W czasach ZSRR w Rustawi drużyna występowała pod nazwą Metalurg. Po odzyskaniu przez Gruzję niepodległości nazwę zmieniona na Gorda, później na FC Rustawi by w 2006 r. przyjąć nazwę Olimpi. Obecnie Olimpi rozgrywa swoje mecze na Poladi Stadium, który może pomieścić 10720 widzów.

Sezon 2008/2009 Olimpi zakończył na trzecim miejscu w tabeli z 12 punktami straty do lidera. Taka lokata zapewniła występy w europejskich pucharach. Dobra postawa Olimpi spotkała się z uznaniem gruzińskiej prasy. Poszczególne tytuły prasowe w jedenastce sezonu umieściły takich piłkarzy Olimpi jak obrońcy Teimuraz Gonzadze i Giorgi Seturidze, pomocnik Shota Babunashvil oraz napastnik Gia Megreladze. Gaboński napastnik Ernest Akuasaga uznany został zaś za najlepszego obcokrajowca Gruzji. Także w plebiscycie zorganizowanym przez ligę gruzińską doceniono piłkarzy z Rustawi. Defensor Giorgi Oniani nominowany był do nagrody dla najlepszego obrońcy roku, a gracz ataku Giorgi Megreladze znalazł się wśród najlepszych napastników. Wyróżniony został także szkoleniowiec Olimpi Varlam Kilasonia.

B36 Thorshavn
Co jak co, ale na Wyspach Owczych to kibiców Legii jeszcze nie było. A może być ku temu świetna okazja. Wystarczy, że B36 wyeliminuje Gruzinów i będzie nam dane wybrać się na archipelag wysp zajmujących łącznie... 1 400 km², a dokładniej do Thorshavn.

Europa, czyli niezdobyty ląd
Pod względem piłkarskim nie ma mowy, abyśmy mogli mieć jakiekolwiek trudności z wywalczeniem awansu. Wyspiarze choć regularnie startują w europejskich pucharach, to równie szybko się z nimi żegnają. Sukces B36 to awans do II rundy Ligi Mistrzów kosztem maltańskiego Birkirkara w sezonie 2006/2007. Pozostałe próby pokazania się na kontynencie kończyły się na starcie eliminacji.

W cieniu HB
Większe powody do radości fani z Thorshavn mieli w rozgrywkach ligowych. Założony w 1936 roku klub ośmiokrotnie cieszył się z mistrzostwa kraju, a na pierwsze trofeum trzeba było poczekać 10 lat od oficjalnego założenia. Do 1962 roku gablota wyspiarzy wzbogaciła się o kolejne cztery trofea, a trzy lata później powędrował tam Puchar Wysp Owczych. Kolejne dekady nie przynosiły chwały na krajowym podwórku. Górą było miejscowe HB. Dopiero w ostatnich latach piłkarze B36 trzykrotnie zajmowali pierwsze miejsce w lidze oraz czterokrotnie zdobywali puchar kraju. Kibicom z Thorshavn z pewnością najbardziej zapadło w pamięć zdobycie ostatniego tytułu mistrzowskiego. Otóż w 2005 roku w decydującym meczu ekipa biało-czarnych ograła 2-1 w derbach bardziej utytułowane HB Thorshavn.

Polski ślad
Swój udział w rozwoju B36 mieli również... Polacy. Przed laty po farerskich boiskach biegali m.in. Jacek Burkhardt (ojciec znanego z występów w Legii, Marcina), Andrzej Pacek czy Wiesław Zakrzewski. Jednak przygoda pierwszej dwójki trwała... zaledwie rok. Dłużej, bo trzy sezony w biało-czarnych barwach wytrwał Zakrzewski. Ponadto w rolę szkoleniowca wcielił się dobrze znany w Poznaniu Piotr Krakowski.

Uważać na Malsona
Obecnie potencjalny rywal Legii plasuje się na szóstym miejscu w dziesięcio zespołowej lidze. Po trzynastu spotkaniach B36 zdobyło 16 punktów na co złożyły się cztery zwycięstwa, tyle samo remisów oraz pięć porażek. Bilans bramek to 18-23. Najlepszym strzelcem jest obecnie Sam Malsom. Niespełna 22-letni napastnik czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców.

Dla kibiców
Piłkarze B36 swoje mecze rozgrywają Gundadalur Stadium, które dzielą do spółki z HB. Otwarty w 1911 roku obiekt może pomieścić 5000 widzów, czyli niemal... połowę ludności Thorshavn. Jednak, żeby zasiąść na wiekowej arenie, fani Legii będą musieli liczyć się ze sporym wydatkiem. Otóż jednym ze sposobów dotarcia na Wyspy Owcze jest podróż przez Danię. Z Warszawy nie ma bezpośrednich lotów, więc można wyruszyć przez Kopenhagę. Barierą mogą być oczywiście pieniądze. Za bilet w dwie strony w Atlantic Airways należy zapłacić niespełna 2 400 złotych, a do tej kwoty należy również doliczyć koszty transportu do stolicy Danii.
Ze względu na fakt, że Wyspy Owcze są terytorium zależnym od Danii, obywatele polscy mogą przebywać na terenie archipelagu przez 90 dni bez konieczności posiadania wizy. Do wjazdu na Wyspy wystarczy dowód osobisty.



Stadion rywala Legii z Wysp Owczych - fot. hb.fo


Stadion Olimpi Rustawi


przeczytaj więcej o: , ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!