Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Radość Takesure Chinyamy po golu dającym prowadzenie Legii - fot. Mishka
Radość Takesure Chinyamy po golu dającym prowadzenie Legii - fot. Mishka
Sobota, 19 września 2009 r. godz. 08:07

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Pod lupą LL! - Takesure Chinyama

Tomek Janus

Zaledwie jeden zdobyty gol w czterech ostatnich meczach ligowych spowodował, że przy Łazienkowskiej z utęsknieniem zaczęto wypatrywać powrotu do zdrowia Takesure Chinyamy. Tego samego, któremu jeszcze niedawno zarzucano marnowanie kolejnych okazji do strzelenia bramki. "Możemy na niego narzekać, ale jak gra, to zdobywa gole" - uważa Jan Urban. Gdy "Czini" wrócił do pierwszego składu, natychmiast znalazł się pod lupą LL!. I już wiemy, że "Tejksiu" nic się nie zmienił.
"Wpada w pole karne Chinyama. Strzał... ale obok słupka." "Świetnie wywalczył sobie piłkę Chinyama, minął rywala, mógł podawać do Rado, ale chciał sam i prosto w bramkarza." "Piłkę przejął Chinyama, ale dał się ograć Bąkowi. Potem jeszcze odzyskał piłkę, tyle że ostatecznie próbował wyprowadzić akcję, kiedy był już na spalonym..." "Chinyama wjeżdża w pole karne z lewej strony, kąt do strzału nie jest łatwy i Chini uderza na wiwat w powietrze." "Chini piętką próbował zaskoczyć bramkarza. Bąk lepszy" - to tylko niektóre z cytatów z naszej relacji LIVE!,opisujących zachowania Chinyamy podczas wczorajszego meczu.

I w zasadzie na tym można by zakończyć ocenianie dokonań króla strzelców sezonu 2008/2009. Bo "Czini" zagrał tak, jak ma w zwyczaju. Zmarnował kilka okazji, strzelał z kilkudziesięciu metrów i zdobył gola. Ale w piątkowy wieczór Chinyama pokazał też, że potrafi biegać i walczyć o odzyskanie piłki. Gdy się sprężył nękał rywali, a kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia.

"Znów to Takesure otwiera nam wynik gry i ułatwia dalszą walkę. Jasne, że marnował okazje. Ważne jest jednak, że jedną z nich zamienił na bramkę. Ale już taki on jest. Liczy się to, że jego postawa wnosi wiele do naszej gry. To nadal jest zawodnik, który może być królem strzelców" - uważa Jan Urban. Czas pokaże czy trener Legii ma rację.

Poniżej przedstawiamy meczowe statystyki Takesure Chinyamy (w nawiasie pierwsza + druga połowa)

TAKESURE CHINYAMA
Czas gry: 85 minut
Kontakty z piłką: 34 (16+18)
Strzały celne: 3 (2+1)
Strzały niecelne: 5 (3+2)
Podania celne: 10 (4+6)
Podania niecelne: 6 (3+3)
Faulował: 3 (2+1)
Faulowany: 2 (1+1)
Odbiory piłki: 4 (0+4)
Straty piłki: 6 (2+4)






fot. Mishka



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!