Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Środa, 20 kwietnia 2011 r. godz. 22:05

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Powiedzieli pod szatniami

Fumen

Miroslav Radović (Legia Warszawa): Dzisiaj nie musieliśmy gonić wyniku. Wiedzieliśmy, że Lechia spróbuje zaatakować, po tym jak u siebie przegrała 0-1. Na szczęście jako pierwsi trafiliśmy do bramki i z biegiem czasu łatwiej nam się grało. W efekcie zasłużenie wygraliśmy i awansowaliśmy do finału. W naszej grze widać było luz, jakiego dawno nie było. Choć można się ze mną nie zgadzać, to uważam, że w lidze nie zasłużyliśmy na takie wyniki, bo brakowało szczęścia.

Dzisiaj farta nie zabrakło, bo jedna, dwie bramki były nieco przypadkowe. Wierzę, że tym meczem zakończyła się pewna czarna seria i teraz będziemy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa.

Mówiłem wcześniej, że na pewno zagramy z Lechem w finale. Z jednej strony się cieszę, bo będzie okazja do rewanżu za ligę. Ten mecz, który przegraliśmy w Poznaniu, nie powinien tak się skończyć. "Kolejorz" uderzył raz na bramkę i objął prowadzenie. Wiem, że jesteśmy w stanie sięgnąć po puchar i wierzę, że tak będzie.

W sobotę ponownie się zmierzymy z Lechią i wierzę, że uda się wygrać. Podejdziemy do tego spotkania skoncentrowani, żeby mądrze zagrać przeciw gdańszczanom. Najważniejsze to strzelić jako pierwsi bramkę. Jeżeli ta sztuka nam się powiedzie, to już będzie znacznie łatwiej.

Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa): To pierwsze tak wysokie zwycięstwo od dawien dawna. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy w finale Pucharu Polski. 3 maja zmierzymy się z Lechem i zrobimy wszystko, aby sięgnąć po to trofeum. Wiadomo, że łatwiejszym rywalem byłoby Podbeskidzie, ale to nie jest najważniejsze. Istotne jest to, żebyśmy się zrewanżowali poznaniakom za ligową porażkę. Jednak najpierw czeka nas trzecie spotkanie w kwietniu z Lechią. Mam nadzieję, że w sobotę będzie do przodu. Jedziemy tam po całą pulę. Na pewno gospodarze będą mieli przed nami duży respekt po dzisiejszym meczu. Tym bardziej, że zarówno oni, jak i my, graliśmy w najsilniejszych składach. Można spodziewać się ciekawych zawodów, bo Lechia gra ofensywny futbol, szczególnie na swoim terenie.

W naszej sytuacji z górki być nie może, bo w lidze nam nie szło. W Pucharze Polski wręcz przeciwnie, bo nie przegraliśmy meczu. Zupełne przeciwieństwo ligi. Teraz pozostaje podtrzymać dobrą passę po tym meczu i pokazać, że jesteśmy zagrać nie tylko jedno spotkanie na tak wysokim poziomie.

Paweł Nowak (Lechia Gdańsk): Nie stworzyliśmy praktycznie żadnej sytuacji. Natomiast Legia, choć nie miała mnóstwa okazji, to wystarczyło, żeby nam wpakować cztery bramki. Cóż, przegraliśmy bardzo ważne spotkanie. Przyjeżdżaliśmy tu z nadzieją, że uda się awansować do finału, a okazało się, że jesteśmy słabsi od stołecznej ekipy, skoro ulegliśmy dwukrotnie. Sądzę, że jeszcze w pierwszej połowie nie prezentowaliśmy się tak źle. Aczkolwiek jak się gra u siebie, przy takim dopingu, strzela jedną, drugą bramkę, to już wszystko się udaje. Legia udowodniła to dziś wieczorem.
Na dzień dzisiejszy zawęża się krąg osób, które wspierają nas w takich chwilach i niekoniecznie mam tu na myśli kibiców. Jeżeli drużyna przegrywa, to fani są źli, bo też chcieliby sukcesów tak jak my.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!