Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Sędzia musiał przerwac spotkanie po tym jak przyjezdni rzucili race na boisko - fot. Mishka
Sędzia musiał przerwac spotkanie po tym jak przyjezdni rzucili race na boisko - fot. Mishka
Niedziela, 23 października 2011 r. godz. 22:30

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Dwójka do zera... (+VIDEO)

Bodziach

Mecze z Widzewem od dawna wywołują wśród fanów Legii podniesione ciśnienie. Nie inaczej było i tym razem. Tym bardziej, że widzewiacy pojawili się na Łazienkowskiej po raz pierwszy od przeszło 4 lat. W sektorze gości zapłonęły race, które wylądowały na murawie. Legioniści nie zaprezentowali oprawy, ale przez 90 minut prowadzili bardzo dobry doping. Relacja z trybun

Brak parkingu
Po dalekim wyjeździe do Bukaresztu niektórzy do Warszawy wracali dopiero na mecz z Widzewem. Po długiej trasie, jak się okazało, najtrudniej było... zostawić samochód w promieniu paru kilometrów od stadionu. Kolejny raz brak parkingu bardzo doskwierał kibicom, zwłaszcza wobec imprezy masowej na Torwarze. Wielu kierowców zostawiało pojazdy gdziekolwiek, by tylko dotrzeć na stadion, a straż miejska ochoczo wlepiała mandaty i wywoziła samochody na lawetach. Kiedy w końcu doczekamy się normalności w tej kwestii?

Tłok przy wejściach
Mimo otwartych wszystkich bramek na Żyletę, zator na 30 minut przed spotkaniem był niemiłosierny. Wiele osób dotarło na stadion już w trakcie meczu. Widzew przyjechał do Warszawy odpowiednio wcześniej (ruszali 7h przed pierwszym gwizdkiem) i już przed meczem próbował prowokować gospodarzy. Wymiana uprzejmości trochę trwała. Łodzianie wykorzystali przysługującą im pulę biletów, dobrze oflagowali swój sektor i nieźle prezentowali się w jednakowych czerwonych koszulkach.

Przyjezdni rzucili race na boisko
Zanim piłkarze wyszli na boisko, fani skandowali nazwisko najlepszego piłkarza w historii naszego klubu - Kazimierza Deyny - dzisiaj bowiem przypada 64. rocznica Jego urodzin.
W pierwszej połowie dość szybko doszło do przerwy w grze. Widzewiacy najpierw zaprezentowali szarfy tworzące hasło z flagi "Visitors" w barwach Widzewa, próbując zagrać na nerwach legionistom. Od razu otrzymali sporą porcję bluzgów. Chwilę później w sektorze gości zapłonęło kilkanaście rac - część z nich poleciała na murawę, dwie w sektory trybuny południowej. Sędzia przerwał mecz, a ochrona przystąpiła do brutalnej akcji wobec przyjezdnych. "Zostaw kibica...", "Zawsze i wszędzie", "Ochroniarze ... wam w twarze" - to okrzyki, które natychmiast skandowała Żyleta. W sektorze gości kotłowało się przez kilka minut - w tym czasie przyjezdni zostali zepchnięci z dolnego sektora, ale po jakimś czasie wrócili na swoje miejsca. Nie wywiesili już tylko flag na dolnej trybunie.

Mistrz żonglerki
W pierwszej połowie fani Legii bardzo dobrze dopingowali, kilka razy zachęcając do śpiewów pozostałe trybuny. Pieśni śpiewane były naprawdę na konkretnym poziomie i w naszych sektorach nie było słychać RTS-u. W przerwie spotkania na murawie pojawił się mistrz świata trików piłkarskich i pokazał próbkę swoich, z pewnością niebanalnych, umiejętności. Gdyby polscy gracze choć w małym stopniu potrafili tak panować nad piłką, nasze kluby regularnie grywałyby w europejskich pucharach, a obawy przed Euro byłyby niepotrzebne. Krzysztof Golonka, który pojawia się na meczach Legii, został nagrodzony brawami.

Dwójka do zera
W drugiej połowie nasz doping jeszcze przybrał na mocy. Mimo stosunkowo niskiej temperatury, wiele osób dopingowało bez koszulek. Przez kilkanaście minut na bardzo dobrym poziomie śpiewaliśmy "Legia gol, Legia gol, Legia gol", później jeszcze dłużej na wysokim poziomie śpiewaliśmy "Ole ole". W międzyczasie świętowaliśmy zdobycie przez naszych graczy dwóch bramek. Radość była trudna do opisania, a po trafieniu Rafała Wolskiego stadion wyginał śmiało ciało, zaznaczając że prowadzenie 2-0 nie zadowala kibiców. "Dwójka do zera trafiła Legia frajera" - śpiewano po chwili.

Marginalne bluzgi
Goście, którzy przez większość meczu prowadzili doping, byli zupełnie niesłyszalni po drugiej stronie stadionu. Po drugiej bramce Żyleta pytała ich, dlaczego są tak cicho. W trakcie całego spotkania nie brakowało obustronnych uprzejmości i Wojciech Hadaj regularnie przypominał, by skupić się na dopingu dla swojej drużyny. Nie zmniejszało to liczby bluzgów, ale tych i tak w przeciągu całego meczu nie było tak wiele.

W środę znowu z Widzewem
Po meczu tradycyjnie zaśpiewaliśmy z piłkarzami "Warszawę", skandowaliśmy "Mistrz, mistrz - Legia mistrz!" i w bardzo dobrych humorach udaliśmy się do domów. Na Łazienkowskiej zobaczymy się już w środę - ponownie na meczu z Widzewem. Tym razem stawką spotkania będzie awans do 1/4 finału Pucharu Polski.

Możemy spodziewać się, że Widzew zostanie ukarany przez Komisję Ligi zakazem wyjazdowym za rzucanie racami na Łazienkowskiej, ale kara nie będzie obowiązywać na meczu PP.

Frekwencja: 21478
Kibiców gości: 1400
Flagi gości: 17

Doping Legii: 8,5
Doping Widzewa: 6,5

OGŁOSZENIE: Po wczorajszym meczu na Żylecie znaleziony został aparat telefoniczny. Telefon leżał na sektorze 205 i jest to Nokia N70. Właściciela prosimy o kontakt z redakcją. redakcja@legionisci.com.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!