Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Danijel Ljbuoja i Marek Saganowski - fot. Mishka / Legionisci.com
Danijel Ljbuoja i Marek Saganowski - fot. Mishka / Legionisci.com
Niedziela, 19 sierpnia 2012 r. godz. 21:57

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Powiedzieli po meczu z Koroną

Fumen, Wiśnia

Marek Saganowski: Tak okazałe zwycięstwo na pewno cieszy, aczkolwiek myślę, że mogło być dzisiaj jeszcze wyżej. Widać było, że wcześniej rozpoczęliśmy sezon i to było widać na boisku. Było kilka akcji, które mogłem zamienić na bramki, ale nie czuję frustracji z faktu, że się nie udało. Pewnie byłoby inaczej przy remisie lub gdybyśmy przegrywali.

Natomiast przy wyniku 4-0 przede wszystkim cieszę się z tego, że wygraliśmy jako drużyna, bo na to wszyscy pracowaliśmy. Oczywiście jako napastnik będę robił wszystko, aby zdobywać kolejne gole w następnych potyczkach.

Ostatnia bramka była samodzielnym "dziełem" Pavlo Stano, choć obaj braliśmy udział w tej akcji. I nawet gdyby gracz Korony chciałby mi oddać tę bramkę, to jej nie przyjmę, bo był to ewidentny samobój. Mogłem strzelać karnego i uczynię to, jak tylko będę miał na to chęć. To, że nie strzeliłem w Superpucharze, nie oznacza, że nie będę trafiał przy kolejnych jedenastkach i zacznę być od teraz bezbłędny.

Dodatkowe powody do radości to niewątpliwie fakt, że zagraliśmy na "zero" z tyłu. Zachowując proporcje, Korona prezentuje podobny styl do Rosenborga. Może w powszechnej opinii gra dość ostro i agresywnie, ale dzisiaj pokazaliśmy, że to ofensywny futbol przyniósł korzyści.

Można się zastanawiać, która Legia jest prawdziwa – czy ta z meczu ze Śląskiem, czy ta z dzisiejszego meczu. Dzisiaj od początku graliśmy w potencjalnie najsilniejszym składzie. Natomiast w Superpucharze było inaczej, co miało przełożenie na postawę na boisku. Dlatego też uważam, że przeciwko Koronie była ta Legia, którą chcemy być.

Jakub Kosecki: Wiedzieliśmy, że Korona będzie grała ostro, jednak nie spodziewałem się tak brutalnego faulu na mnie już w pierwszych minutach. Wydaje mi się, że należała się żółta kartka, bo odczułem to starcie na swoich kościach. Sędzia chyba bał się wyciągać konsekwencji w tak wczesnej fazie gry. Naszym celem było dzisiaj wskoczenie na pozycję lidera i teraz chcemy pozostać nim aż do zakończenia rozgrywek. Przez ostatnie 30 minut czuliśmy się pewnie, chcieliśmy grać piłką i oszczędzać siły przed Rosenborgiem. Trenerzy rozpracowali Koronę bardzo dobrze i mam nadzieję, że w czwartek również Norwegowie nie będą mieli przed nami żadnych tajemnic i wygramy.

Ivica Vrdoljak: Cieszymy się, bo chcieliśmy zacząć sezon od ważnych punktów. Skończyło się tak, jak chcieliśmy. Decydująca okazała się druga i trzecia bramka, była to końcówka pierwszej i początek drugiej połowy. Graliśmy dzisiaj szybko piłką, zaraz po stracie futbolówki staraliśmy się ją odzyskać. Daniel Łukasik gra coraz lepiej, jak my wszyscy zresztą. To dobrze, ponieważ bardzo ważne jest, aby młodzi zawodnicy przebijali się do podstawowej jedenastki. Mieliśmy nad Koroną małą przewagę, ponieważ jesteśmy już niejako w rytmie meczowym. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani mentalnie, psychicznie i fizycznie. Najistotniejsze, że udało nam się wygrać przed starciem z Rosenborgiem - to dodaje nam pewności siebie. Mam nadzieję, że z Norwegami zagramy na "zero" z tyłu i coś uda nam się strzelić.

Michał Kucharczyk: Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny mecz. Korona to ciężki zespół, nawet na wyjazdach. Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Od początku wierzyliśmy jednak, że wygramy, bez względu na to, jakie kielczanie postawią nam warunki. Przy rzucie karnym faul na mnie był ewidentny - jedenastka była jak najbardziej zasłużona. Dzisiaj Ljuboja udowodnił jak dobrym jest piłkarzem, po raz pierwszy strzelił dla Legii hat-tricka. Teraz defensorzy rywala będą pewnie na nim jeszcze bardziej skupieni.

Dominik Furman i Michał Kopczyński: Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, to był sygnał dla naszych rywali. Liczymy na to, że w tym sezonie będziemy coraz mocniej pukać do drzwi pierwszej jedenastki. Cieszymy się, że mecz tak się ułożył, że trener zdecydował się na nas postawić. Drużyna jest w gazie, szczególnie na własnym boisku. Można powiedzieć, że tutaj lejemy praktycznie wszystkich.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!