Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Środa, 17 kwietnia 2013 r. godz. 08:03

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Nie karmić psa!

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Piłkarze Legii zmierzają po mistrzostwo i Puchar Polski i tym bardziej dziwi słaba frekwencja na meczu z Ruchem. Niewiele ponad 12 tysięcy osób na spotkaniu decydującym o awansie do finału to wynik bardzo słaby, nawet biorąc pod uwagę jego termin. Ci, którzy przyszli na Łazienkowską, z pewnością nie żałowali. Już dawno nie byliśmy świadkami tylu emocji.

Każdy bowiem zdawał sobie sprawę z faktu, że jeden strzał, jeden gol, choćby w 94. minucie, może przesądzić o zakończeniu przygody z Pucharem Polski. W lidze zawsze można odrobić straty w kolejnym meczu. Tu nie było takiej możliwości. Emocji nie brakowało.

Wejście na nasz stadion, nawet na Żyletę, w końcu jest "ludzkie". Dzięki temu nawet ci, którzy przyszli dziś na ostatnią chwilę, weszli szybko i sprawnie. Trybuny jednak były mocno przerzedzone. Już na początku spotkania nie brakowało bluzgów pod adresem Ruchu. Oczywiście na posterunku było nagranie z głosem "wrednej baby z Łazienkowskiej", która przypominała o skupieniu się na dopingu dla swojej drużyny. Pisałem już, że to tylko prowokuje... i tak właśnie było. Za każdym razem, gdy odzywał się głos "wrednej baby", bluzgi przybierały na sile. A gdy te trwały dłużej, "upomnienia" wpadały w pętlę. Komu potrzebne takie głupoty? Najwyższy czas zaprzestać niepotrzebnego przeszkadzania kibicom. Kulturalniej już nie będzie.

Słabsza pierwsza połowa
W pierwszej połowie nasz doping był prowadzony non stop, ale jeszcze nie miał tej mocy. Nieźle wyszło nam śpiewane trzy razy z rzędu "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina...". Poza tym było niestety przeciętnie. Legia co prawda miała karnego, ale tego fatalnie wykonał Radović. Czarowanie kibiców przy jedenastce nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Później Żyleta próbowała podnieść na duchu ambitnego Serba, skandując jego imię i nazwisko. W pierwszej połowie, w nawiązaniu do meczu w Krakowie, gdy piłka wyraźnie opuszczała plac gry, kibice prześmiewczo krzyczeli: "nie wyszła" :). Sędzia jednak nie nabrał się na nasze humoreski.

Ruch już nie tak dobry na wyjazdach
Fani Ruchu jeszcze kilkanaście miesięcy temu na wyjazdach prezentowali się zdecydowanie lepiej niż obecnie. Świadczy o tym także ich liczba, szczególnie biorąc pod uwagę rangę spotkania (w lidze Ruch gra o utrzymanie). Liczebność "Niebieskich" nie zachwyciła. W sektorze gości wywiesili 10 flag i coś tam śpiewali przez większość meczu, ale na Żylecie byli słyszalni tylko, gdy zmienialiśmy repertuar.

Puchar jest nasz
W drugiej połowie emocji było zdecydowanie więcej. Najpierw bramkę zdobyła Legia. Zaraz pod odpowiedzi na pytanie Hadaja, ile goli ma Legia i standardowym "ch..." po "dziękuję", rozpoczęliśmy pieśń "Niepokonane miasto...". Nie naśpiewaliśmy się zbyt długo, bowiem arbiter podyktował kontrowersyjnego karnego na naszą bramkę. Gwizdy nie pomogły i rozpoczął się szał radości w sektorze gości. Fani Ruchu zdjęli koszulki i zaczęli śpiewać ze zdwojoną mocą. Na szczęście już 5 minut później Legia ponownie wyszła na prowadzenie i od razu rozpoczęliśmy śpiewy "Puchar jest nasz...".

Karmienie psa niedozwolone!
Momentami wychodziło nam naprawdę konkretnie, podobnie jak "Niepokonane miasto, niepokonany klub, tysiące fanów Twych, zwycięstwa pragną dziś, więc zaśpiewajmy znów...". Tyle, że na boisku nie wyglądało to tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli. Wyraźnie z sił opadli chorzowianie, pod adresem których skandowano "Coście tak cicho?". Jeśli zaś chodzi o pieśni skierowane do przyjezdnych, to głos wrednej baby odzywał się regularnie nawet przy pieśni "Ruch to cwel allez allez allez", a przy okazji "Deszcze niespokojne..." włączony został... jeszcze zanim doszło do "karmienia psa". Prorok czy co?

Z duszą na ramieniu do końca meczu
W końcówce spotkania głośno śpiewaliśmy "Legia gol allez allez", a później "Hit z Wiednia". Wychodziło konkretnie, ale tak naprawdę z duszą na ramieniu czekaliśmy na końcowy gwizdek sędziego. Na boisku po prostu było niespokojnie, a jeden gol dla Ruchu mógłby zmienić nasze plany na tegoroczną majówkę. Wydzierając się wniebogłosy czekaliśmy więc, aż "pan Turek skończy mecz". Sędzia tymczasem ani myślał o tym i jeszcze na koniec chciał nas przyprawić o zawał, dyktując w 94. minucie rzut wolny dla chorzowian z dość niebezpiecznej odległości. Na szczęście nic z niego nie wyszło i po chwili mogliśmy świętować awans do finału.

Po spotkaniu zabawa była na sto dwa. Śpiewaliśmy "Puchar jest nasz...", początkowo w ściszonej wersji, później na maksa, a także śpiewaliśmy z piłkarzami "Ole ole, ole ola...". Zabłysnąć starał się Ruch, czekający na wyjście z sektora, ale kolejny raz został "pojechany". Tego dnia awans do finału świętowali legioniści.

Gdzie na finał?
W środę dowiemy się, gdzie pojedziemy 2 maja - do Wrocławia czy Krakowa. W sumie nam to rybka. Mamy jedynie nadzieję, że jeśli wypadnie na Wrocław, gospodarze zdecydują się na zwiększenie pojemności stadionu i tym samym większą pulę biletów dla kibiców z Łazienkowskiej. Wcześniej jednak dopingujemy Legię na meczu przyjaźni z Pogonią (już w tę sobotę, oj będzie się działo!), później wspieramy koszykarzy na meczu o awans do I ligi (środa, 24 kwietnia na Bemowie), a następnie jedziemy do Gliwic na Piasta (kolejna sobota). Dopiero później, na majówkę pojedziemy na finał Pucharu Polski. To pewnie jeden z ostatnich finałowych wyjazdów, jeśli wierzyć działaczom, którzy chcą, by rok w rok finał rozgrywany był na Narodowym. Nikogo chyba nie trzeba zachęcać do wspierania naszej drużyny na każdym z wymienionych wcześniej meczów?

Frekwencja: 12048
Kibiców gości: 310
Flagi gości: 10

Doping Legii: 6
Doping Ruchu: 3,5



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!