Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Jan Urban - fot. Mishka / Legionisci.com
Jan Urban - fot. Mishka / Legionisci.com
Piątek, 23 sierpnia 2013 r. godz. 21:52

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Urban: Żyleta jest sercem

Wiśnia i Fumen, źródło: Legionisci.com

Jan Urban nie miał zbyt wiele czasu, żeby skupić się na sobotnim meczu z Lechią Gdańsk. Powrót nad ranem z Bukaresztu, dwa treningi, zgrupowanie i mecz. Mimo wszystko szkoleniowiec Legii jest dobrej myśli przed jutrzejszą potyczką. - Chcemy zagrać dobre spotkanie na własnym boisku i je wygrać. Owszem, nie neguję, że nie będzie rotacji, bo takowe będą.
Aczkolwiek już podkreślałem, że w Legii są dwa składy, a nie pierwszy i drugi. To dotyczy wielu zawodników. Wszystko zależy od tego, jak się prezentują gracze w danym momencie - mówi Urban.

- Oczywiście, gdzieś po głowie chodzi spotkanie ze Steauą, bo jest niesamowicie ważne spotkanie i trzeba umieć pogodzić sobotnią potyczkę w lidze i wtorkowe o Ligę Mistrzów, bo to w obu tych rozgrywkach gra się zupełnie inaczej. Niemniej jednak nie sądzę, żebyśmy mieli problemy z koncentracją, bo to dzięki zawodnikom mogę robić rotacje. Oni grając w lidze lub pucharach wykorzystują swą szansę i mi jest łatwiej wybierać jedenastkę. Nie obawiam się o swoich piłkarzy. Dlaczego? Jak graliśmy mecz z Rozwojem, ekipą z II ligi, to drużyna zagrała swoje, bez odpuszczania i spokojnie awansowaliśmy do kolejnej rundy. Zespół nie daje powodów do tego, żeby się martwić, że coś się stanie w sobotę. Zresztą, jeśli nawet coś się stanie złego, to nic złego nie będzie się działo - przyznaje opiekun legionistów.

Szansę na występ mają niemal wszyscy gracze, którzy nie narzekają na urazy. - Wiemy, że Tomek będzie trenował indywidualnie. Natomiast przerwa nie powinna potrwać długo. Poza "Jodłą" nie ma większych problemów kadrowych. Dossa też miał drobny uraz w Bukareszcie, ale na razie damy mu odpocząć i zobaczymy, jak z nim sytuacja będzie wyglądała. Każdy kto nie jest kontuzjowany może otrzymać jutro szansę, również Marko Suler - dodaje Urban.

- Nie oglądałem Lechii, bo mieliśmy sporo własnych spraw, meczów w lidze, w pucharach. Natomiast to wszystko zależy, jak Michał Probierz poukładał chłopaków. Nazwiska Bieniuk, Madera, Wiśniewski, Buzała, to wszystko się kojarzy z Lechią od zawsze. Natomiast wcześniej czy później będziemy widzieć w niej stempel Michała, czyli gra agresywna, do końca, pressingiem. Takie są walory Michała i on w każdej drużynie próbuje to wdrożyć. A Legia ma zagrać swoją piłkę, ofensywną, z atakiem pozycyjnym, a gdy napotkamy pressing, to starać się ich skontrować - zdradza.

Mimo wszystko, trener Legii stale był pytany o koncentrację, przygotowanie mentalne i rozgraniczenie w głowie dwóch meczów - z Lechią i Steauą. - Na pewno nie ma zbyt dużo czasu, żeby rozmyślać, bo są kolejne spotkania. Przyjechaliśmy z Rumunii o 4 rano. W domu długo nie mogłem zasnąć. Jak się obudziłem na obiad, to zaraz był trening. Dzisiaj znowu zajęcia i zaraz się pakujemy na zgrupowanie i po nim mecz. Niedziela od nowa, przygotowania do rewanżu ze Steauą. Przy takim trybie, trudno myśleć o tym co było, a należy skoncentrować się na tym, co przed nami. Wiem, że bardziej myślą o Lidze Mistrzów niż o Lechii, ale ci co zagrają jutro, muszą myśleć o potyczce z gdańszczanami, bo to dla nich kolejna szansa. W każdym spotkaniu się gra po to, żeby w kolejnym mieć więcej minut na boisku - mówi.

Jan Urban odniósł się również do tematu zamknięcia "Żylety" przez UEFA. Przed popołudniowym treningiem szkoleniowiec Legii nie znał jeszcze ostatecznego werdyktu europejskiej centrali.
- Uważam, że bylibyśmy pokrzywdzeni, gdyby UEFA podtrzymała swoją decyzję, bo to oznaczałoby przewagę dla rywala. Oni też tam mieli swoje problemy, więc dlaczego ich sprawy będą rozpatrywane po dwumeczu z nami, a nie przed? I w naszym przypadku nie chodzi o ekscesy kibiców, a odpowiednie znaki na fladze, do których PZPN nie ma żadnych uwag. Natomiast UEFA interpretuje to zupełnie inaczej - zauważa opiekun legionistów.

- Nie tylko na meczu ze Steauą, ale "Żyleta" w ogóle ma wpływ na atmosferę, na widowisko jakie jest na Łazienkowskiej. Jest sercem całej atmosfery na stadionie i bez nich, wygląda to dziwnie. Jest wizytówką, którego często nam zazdroszczą bardzo często w całej Polsce, a również w Europie. Każdy kto przyjeżdża do Warszawy jest niesamowicie zaskoczony atmosferą i dopingiem, który nie gaśnie aż do końca spotkania - przyznaje Jan Urban.



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!