Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Środa, 28 sierpnia 2013 r. godz. 12:35

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Żyleta to nie miejsce, a ludzie!

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Od tygodnia, kiedy Legia osiągnęła dobry wynik w Bukareszcie, kibice nie mogli doczekać się decydującego o awansie do Ligi Mistrzów spotkania przy Łazienkowskiej. Szyki nieco pomieszała nam UEFA, która podtrzymała karę zamknięcia Żylety. Dzięki determinacji klubu i SKLW, udało się jednak znaleźć złoty środek i duża grupa fanów z trybuny północnej przeniosła się za drugą bramkę oraz w inne części stadionu. W czasie meczu udowodniliśmy, że Żyleta to nie miejsce, a ludzie!

Wielka Flaga na Żylecie
Pracownicy klubu w dniach poprzedzających spotkanie mieli mnóstwo roboty - kibice, którzy kupili wcześniej wejściówki na Żyletę, musieli bowiem mieć przypisane nowe miejsca. Zamiast nich, na trybunie północnej znalazła się nowa Wielka Flaga "Legia".

Wszyscy jesteśmy Żyletą
Najszybciej wypełniła się trybuna południowa, na której zorganizowane zostało gniazdo dla prowadzącego doping i bębniarzy. Spiker już sporo przed meczem przypominał, że w tym dniu "wszyscy jesteśmy Żyletą" i zdzieramy gardła za nasz klub przez 90 minut.

Legijne flagi wisiały tym razem nie tylko za bramką, ale także wzdłuż całej trybuny prostej (Deyny), dzięki czemu mogliśmy wyeksponować ich znacznie więcej niż zwykle. Przez większość spotkania w naszym młynie powiewały flagi na kiju.

Słabiutka Steaua
Kibice Steauy zaprezentowali się słabiutko, choć ciut lepiej niż przed dwoma laty ich lokalny rywal, Rapid. Zasiedli na trybunie zachodniej. Na początku było tylko kilkadziesiąt osób, a w przerwie na stadion dotarła główna grupa Steauy - w sumie 101 osób. Rozwiesili 7 flag, mieli ze sobą bęben i megafon. Właściwie tylko bęben był słyszalny, bo okrzyki przyjezdnych nie miały szans przebić się przez nasz doping.
Skoro my 700 osób w Bukareszcie uznajemy za wynik słaby, to Steaua zaprezentowała się... sami domyślcie się jak :).

UEFA = Ultra Extreme Fanatical Atmosphere
Już przed meczem "Staruch" apelował, by odpowiednio zaprezentować przygotowaną oprawę i dać z siebie wszystko, jeżeli chodzi o doping. Przez długi czas rzeczywiście było nieźle.
W momencie wyjścia piłkarzy na boisko na trybunie za bramką zaprezentowana została efektowna, dwuczęściowa oprawa. Najpierw z kartoników i folii aluminiowych powstał napis "UEFA" wpisany w serce. Po chwili transparent pomiędzy dwiema kondygnacjami naszej trybuny zmienił się z legijnych barw w hasło "Ultra Extreme Fanatical Atmosphere", wyjaśniające wcześniejszy skrót, następnie miało miejsce odliczanie i wcześniejsze elementy oprawy poleciały w górę, a trybuna rozświetliła się ogniem dziesiątek rac i ogni wrocławskich. Całość dopełniały powiewające flagi na kiju. Po prezentacji na trybunę wjechała stara, wysłużona Wielka Flaga.



Opóźniony "Sen o Warszawie"
Na wcześniejszą prośbę piłkarzy, już po rozpoczęciu spotkania odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie". Podkład muzyczny poleciał z gniazda, ale był słyszalny na całym stadionie.

Bramki nie załamały kibiców
Początek w naszym był wręcz idealny. Nikt nie żałował gardeł, a do dopingu włączały się wszystkie trybuny. Niestety już w 9. minucie Legia przegrywała 0-2 i musiało to mieć jakiś wpływ na nasz doping, choć akurat na trybunie im. Lucjana Brychczego nie było to tak odczuwalne. W końcu Legia odpowiedziała trafieniem i cały stadion eksplodował. Niestety, tym razem nasza radość była krótka, bowiem sędzia bramki nie uznał. Wkurzenie było niemałe... W końcu "Staruch" zarzucił pieśń "Niepokonane miasto", dodając, że może pomoże piłkarzom w zdobyciu bramki... Nie minęło więcej niż kilkadziesiąt sekund i cieszyliśmy się z pierwszego gola dla Legii. Tym razem spalonego nie było.

Niedoceniona ofiarność
Jak to zwykle bywa, po bramce doping osiągnął maksimum, wiele osób "jechało na euforii". Szkoda, że tak głośno nie było przez całe spotkanie. Staraliśmy się także przeszkadzać piłkarzom z Rumunii i podczas wielu ich akcji ofensywnych przeciągle gwizdano. Zawodnicy Steauy kilka razy zwracali sędziemu uwagę na rzucane w stronę boiska niewielkie przedmioty. Rumuni najwyraźniej nie docenili "darów" legionistów, którzy dobrze wiedzieli, że w Rumunii nie przelewa się.

Piana na ustach
W przerwie spotkania wiele osób udało się do punktów cateringowych. Jako że zaklejone musiały zostać wszystkie logotypy tytularnego sponsora naszego stadionu, menu wyglądało tak: "Hamburger + 'piiiii' - X złotych", a napoje podawane były w przezroczystych kubkach. Ci, którzy zostali na trybunach mieli okazję obejrzeć na telebimach kilka akcji z pierwszej połowy spotkania, w tym również powtórkę nieuznanej bramki. W końcu na telebimach zobaczyliśmy w zwolnionym tempie, ze stop klatką w momencie strzału Koseckiego. Wielu kibiców uznało, że spalonego nie było, a sędzia nas zwyczajnie oszukał i z pianą na ustach wróciło na trybuny.

W przerwie do sektora gości weszła grupka Rumunów i to na nich skupiliśmy naszą uwagę przez kolejne kilka minut. "Choćbyś się umył, psiknął perfumem, jesteś Rumunem, jesteś Rumunem" - to jedyna pieśń pod ich adresem, która nie zawierała bluzgów. Steaule trochę czasu poświęciliśmy także po zakończeniu spotkania, kiedy przypominano przyjezdnym, że dorabiają przy polskich trasach.

Żyleta jest zawsze z wami
W drugiej połowie zaczęliśmy z wysokiego "C", licząc, że nasi gracze, podobnie jak tydzień temu w Bukareszcie, pójdą za ciosem i szybko doprowadzą do wyrównania. Raz na jakiś czas skandowaliśmy hasło "Ch... z zakazami, Żyleta jest zawsze z wami". Dość długo nasz doping stał na bardzo dobrym poziomie, ale w pewnym momencie coś się zacięło i wiele osób zaczęło zamulać. Wcześniej, gdy "Staruch" zarzucił już "Cały stadion ręce w górę", spiker odczytał informację, że przy jednej z bram ewakuacyjnych na rodziców czeka zapłakany Jaś Kowalczyk. Kibice zareagowali spontanicznie, skandując "Jasiu Kowalczyk". Swoją drogą mamy nadzieję, że rodzice szybko się znaleźli.

Zacząć tak głośno jak skończyliśmy
W ciągu całego spotkania "przerobiliśmy" mnóstwo legijnych pieśni. Zdecydowanie najlepiej wychodziły nam starsze - "Legia, Legia Warszawa" czy hit z Wiednia. Konkretne echo było także, gdy śpiewaliśmy "Legia gol, Legia gol, Legia gol...". Gniazdowy robił wszystko, żeby każde kolejne wykonanie miało głośniejsze zakończenie. Gdy osiągnęliśmy, wydawało się, pożądany efekt, "Staruch" już kombinował, żeby wejść na wyższy poziom i komentował: "Jak teraz zaczniecie tak głośno jak skończyliście, to... sam nie wiem jak skończycie". Nie mogło zabraknąć pieśni śpiewanych na dwie trybuny - "Za nasze miasto" i "CeCeCeWuKaCeWuKaeS.... LEGIA". Nieźle, ale słabiej niż na ostatnich meczach, wychodziły nam "Niepokonane miasto" i "Szkoła, praca".

A mogło być tak pięknie...
Gdy do końca meczu pozostało zaledwie kilka minut, cały stadion starał się zmobilizować jeszcze naszych zawodników do wzmożonego wysiłku. "Gramy do końca, hej Legio gramy do końca!". Doping w tym momencie był zdecydowanie najgłośniejszy. Gdy w trzeciej minucie doliczonego czasu gry nasi gracze doprowadzili do wyrównania, radość była spora, ale wszyscy wiedzieliśmy, że do awansu brakuje nam jeszcze jednego gola, a czasu pozostało niewiele. Zaraz po wznowieniu gry cały stadion nie tyle śpiewał, a ryczał, łudząc się, że może zdarzy się cud. Niestety, tak się nie stało.

Ch... z wynikami
Mimo porażki w dwumeczu, długo dziękowaliśmy zawodnikom za ambitną postawę i walkę do końca. "Ch... z wynikami, dla nas jesteście mistrzami" - skandowała Żyleta pod adresem zasmuconych piłkarzy. Pewnie, nam też było smutno i w sumie jest do tej pory, bo na taką szansę czekamy od kilkunastu lat. Teraz jednak nie ma co płakać, tylko trzeba zacząć golić wszystkich w naszej lidze i Lidze Europy. Oby tylko trafiła się nam ciekawa kibolsko grupa! Pierwszy mecz w tych rozgrywkach dopiero za trzy tygodnie, zaś losowanie już w piątek. W najbliższą sobotę wspieramy natomiast Legię na wyjazdowym meczu z Cracovią.

Po zakończeniu spotkania fani bardzo długo nie opuszczali trybun. Śpiewy trwały dobre 20 minut, czemu z zaciekawieniem przyglądali się kibice z Rumunii.

Fotoreportaż z meczu - 84 zdjęcia Mishki
Fotoreportaż z meczu - 60 zdjęć Hagiego
Fotoreportaż z meczu - 87 zdjęć Piotra Galasa

Frekwencja: 21514
Kibiców gości: 101
Flagi gości: 7

Doping Legii: 8,5
Doping Steauy: 3



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!