Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Poniedziałek, 23 września 2013 r. godz. 12:12

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Plusy i minusy po meczu z Górnikiem Zabrze

Qbas, źródło: Legioniści.com

To miał być hit Ekstraklasy. W niedzielny wieczór lider podejmował bowiem wicelidera. Jeżeli weźmiemy pod uwagę zaangażowanie zawodników i emocje towarzyszące grze, to rzeczywiście możemy mówić o szlagierze. Gorzej było z jakością gry, zwłaszcza w wykonaniu przyjezdnych, którzy po 10 minutach opadli z sił, a potem sporadycznie zrywali się do zorganizowanych ataków. Legia zaś zaprezentowała się całkiem przyzwoicie, budowała ciekawe akcje, ale nie miała kim straszyć z przodu.

fot. Legionisci.comPo wielu meczach posuchy wreszcie dobrze spisał się nasz kapitan Ivica Vrdoljak. Choć nie popisał się przy akcji Nakoulmy, po której padł gol dla zabrzan, to przez większość meczu dominował w środku pola i to w dużej mierze dzięki niemu legioniści niepodzielnie panowali w tej strefie boiska. Chorwat rozkręcił się na dobre w II połowie, po tym, jak w 54 min. oberwał mocno piłką w twarz. To już był prawdziwy „one man show” – Ivo bronił, atakował, rozgrywał, odbierał (13 razy) i strzelał. Po jego uderzeniu głową piłka odbiła się od poprzeczki, do siatki wepchnął ją Jodłowiec, a Legia wygrała. Oj, żeby Ivica grał tak choćby w co drugim meczu…

Znów świetne spotkanie rozegrał Jakub Rzeźniczak, aktualnie i zasłużenie ulubieniec trybun. Kuba ma niesamowity sezon, właściwie nie popełnia wyraźnych błędów. Wczoraj było tak samo – bodajże tylko raz dał się ograć przeciwnikowi (ale za to przy akcji bramkowej Nakoulmy), a poza tym – profesor. Pełen spokój w interwencjach, zdecydowanie, nieustępliwość, szybkość i siła. Do tego też warto podkreślić, że „Rzeźnik” precyzyjnie wyprowadza piłkę z obrony. Inna sprawa, że wśród górników nie miał sobie równych przeciwników.

W formie pozostaje też Miroslav Radović, który w niedzielę był jednym z dwóch, oprócz Ojamyy, najbardziej aktywnych i efektywnych ofensywnych zawodników mistrza Polski. „Rado” w środku pola o głowę przerastał pomocników zabrzan. Miał też swoje okazje strzeleckie, a jak już wziął się za kręcenie przeciwnikami, to ci dostawali zawrotów głowy. Do pełni szczęścia zabrakło zdobyczy w postaci asysty albo bramki. Miło się ogląda takiego Radovicia.

Podobnie jak Henrika Ojamęę, choć Estończyk to wciąż gra trochę, jak jeździec bez głowy, to za tym jego chaosem idzie jakość. Owszem, brakuje mu spokoju w wykończeniu akcji, widać, że bardzo chce, ale to jeszcze przyjdzie. Henrik szarpie z przodu, wspomaga kolegów w obronie, bierze na siebie ciężar gry, szuka strzałów i nieźle podaje. W niedzielę brawurowym wejściem wywalczył rzut karny, parokrotnie świetnie zagrał do kolegów, gorzej zaś było ze strzałami. Tracił też sporo piłek. W sumie jednak zupełnie nieźle, jak na wciąż młodziaka i wciąż nowego w zespole.

Tomasz Jodłowiec udowodnił kolejny raz, że lepiej czuje się w środku pola. W środku obrony wyglądał na zagubionego, w jego interwencjach brakowało pewności, był nieco elektryczny, ale też niczego nie zawalił, a nawet zaliczył 11 odbiorów. Parokrotnie podłączył się do ataków, a po jednym ze stałych fragmentów zdobył zwycięską bramkę.

Bez zarzutu zagrał Wojciech Skaba, choć z trybun wydawało się, że mógł nieco więcej zrobić przy strzale Madeja, po którym padł gol. Ogólnie miał bardzo mało pracy, ale gdy było trzeba to pewnie łapał piłkę.

Na mały plus zasłużył także Łukasz Broź, który, mimo paru błędów (najbardziej widoczne było jego nieporozumienie z Rzeźniczakiem w II połowie, gdy nasz stoper ratował się wybiciem na aut), ogólnie przyzwoicie radził sobie w obronie i skutecznie wspierał środkowych obrońców. Łukasz wykazywał nieco mniejszą aktywność w ofensywie od Brzyskiego, choć być może takie były zalecenia trenera. Niemniej, gdy już podłączał do ataków, to parokrotnie było groźnie (vide: sytuacja z 59 min., gdy genialnie znalazł Żyrę). Solidny mecz Brozia.

Gorzej w obronie radził sobie Tomasz Brzyski, parokrotnie ograny przez Nakoulmę, ale przede wszystkim zawalił przy golu, gdy niefortunnie wybijał piłkę i wyszło z tego podanie do Madeja. Za to „Brzytwa” często gościł na połowie przeciwników i wykonywał masę stałych fragmentów, choć zagrożenia z tego nie było wcale aż do 85. minuty, gdy po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego padła w końcu bramka. Parokrotnie uderzał też z dystansu, ale tylko raz, w 74. minucie, było groźnie.

Jakub Kosecki zagrał tylko 35 minut, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Parę razy uciekł zabrzanom z tym, że nie za bardzo i bez efektów. Aktywnie wspierał defensywę.

fot. Legionisci.comPo meczu w Rzymie Jan Urban chwalił Dominika Furmana, choć tak naprawdę trudno powiedzieć za co. Wątpliwości nie ma za to po wczorajszym spotkaniu – „Furmik” zagrał słabiutko. Był zagubiony, niedokładny. Być może świadom, że to nie jest jego dzień, Dominik rzadko podejmował ryzyko i nie brał na siebie ciężaru gry. Nie pomógł Vrdoljakowi w walce z Sobolewskim, a za niego czynił to Radović. No i tradycyjnie już niewytłumaczalnie beznadziejnie zagrywał ze stałych fragmentów.

Równie kiepsko wypadł Michał Żyro, który zastąpił Koseckiego. Wyszło mu wprawdzie parę dryblingów, parokrotnie się urwał obrońcom, ale wszystko kończyło się złymi rozwiązaniami akcji. Aż 9 razy tracił piłkę. W dodatku Michał koncertowo zmarnował sytuację sam na sam w 59. minucie (był przy tym na spalonym, którego nie dostrzegł sędzia), a już samego siebie przeszedł w końcówce, gdy trener nakazał krótkie rozegranie rzutu rożnego i przetrzymanie piłki w narożniku. Żyro przetrzymał futbolówkę gdzieś przez sekundę, po czym się wywrócił…

Najsłabszy w Legii był jednak Marek Saganowski. „Sagan” po swojemu starał się, walczył, ale przegrywał pojedynki, nie znajdował zrozumienia z kolegami, był zbyt wolny i przewidywalny. Tracił dużo piłek. Nie doszedł do żadnej sytuacji.

Zmiennicy:

Helio Pinto - wywiązał się ze swej roli, uregulował grę w środku pola, kilkukrotnie dobrze podał. Bez rewelacji, ale znacznie lepiej niż ostatnio.

Patryk Mikita - zagrał bardzo krótko. Zaimponował zaangażowaniem i techniką. Parokrotnie mądrze przetrzymał piłkę w okolicach pola karnego górników, co z pewnością nakazał mu trener po wyjściu na prowadzenie. Obiecująco.

Średnia ocen redakcji legioniści.com

Jakub Rzeźniczak – 4,4
Ivica Vrdoljak – 4,3
Tomasz Jodłowiec – 4,3
Henrik Ojamaa – 4,2
Miroslav Radović – 4,0
Tomasz Brzyski – 3,8
Wojciech Skaba – 3,7
Jakub Kosecki – 3,5
Łukasz Broź – 3,4
Dominik Furman – 3,0
Michał Żyro – 2,6
Marek Saganowski – 2,4

Zmiennicy:

Helio Pinto – 3,3
Patryk Mikita – 3,6

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o: ,


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!