Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Michał Kucharczyk - fot. Mishka / Legionisci.com
Michał Kucharczyk - fot. Mishka / Legionisci.com
Poniedziałek, 3 kwietnia 2017 r. godz. 20:26

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Punkty po meczu z Pogonią

Qbas, źródło: Legionisci.com

Jacek Magiera przegrał w lidze tylko dwukrotnie. Pierwszy raz stało się to w Szczecinie. Teraz przyszła pora na rewanż. Legia poradziła sobie z Pogonią i pewnie wygrała 2-0, choć ponownie długimi fragmentami nie miała tego meczu pod kontrolą. Do zdobycia trzech punktów znów jednak wystarczyły przebłyski. I doskonała forma Arkadiusza Malarza.

1. Pewność siebie i cierpliwość popłacają? Tym razem tak. Legia nieszczególnie forsowała tempo, ba, w niektórych fragmentach meczu oddawała inicjatywę gościom, ale nawet przez moment nie wyglądała na zespół, który by się obawiał o wynik. „Wojskowi” grali z całkowitym przekonaniem, że prędzej, czy później strzelą gola. Oglądającym to spotkanie tego przekonania nieco jednak mogło brakować, bo mistrzowie Polski nie stwarzali sobie sytuacji bramkowych. Nieuznane z powodu „spalonych” bramki Kucharczyka dawały jednak nadzieję, że przy odrobinie precyzji legioniści otworzą wynik. Tak też się w końcu stało. Inna sprawa, że chwilę wcześniej nasi piłkarze mogli zostać srogo skarceni za swą pewność. Na szczęście Matras, po błędzie Rzeźniczaka, zmarnował sytuację sam na sam z Malarzem.

2. Ręka trenera. Legia gra wiosną bez dwóch napastników, którzy jesienią zdobyli razem 27 bramek w rundzie jesiennej. Dwaj ich następcy nie tylko nie strzelają goli, ale w ogóle nie grają. Innych napastników w zasadzie nie ma. Trener Magiera, niby dysponujący najsilniejszą kadrą w kraju, musi więc kombinować. Próbuje gry z tzw. fałszywą 9 albo na środku ataku wystawia Kucharczyka. W obu przypadkach wiąże się to ze zmianą systemu gry, sposobu rozgrywania akcji. Gdy gramy z „Kuchym” więcej jest akcji oskrzydlających, prostopadłych podań, wyciągania rywali ze strefy obronnej, by stworzyć mu wolną przestrzeń, w której może uciec rywalowi. Gdy Legia wychodzi bez typowego napastnika, to więcej jest tzw. małej gry, mniej oskrzydlania. Do tego wszystkiego trzeba zespół przygotować i Magiera wraz ze swym sztabem nie zasypia gruszek w popiele. Reaguje również doraźnie. Dużo ostatnio mówiło się, że „Wojskowi” nie strzelają dystansu, to zarządzone zostały zajęcia strzeleckie. Traf chciał, że przyniosły efekt już w sobotę – Odidja-Ofoe trafił do siatki po uderzeniu spoza pola karnego. Cieszy, że pomysły i praca szkoleniowców przynoszą efekty.

3. Wspomnienie po intensywności. Nie wszystko się jednak udaje. Przede wszystkim Legia miała przenieść na polskie boiska intensywność z Ligi Mistrzów. Oczywiście wiadomym było, że to się całkowicie nie powiedzie, ale w kilku meczach końcówki rundy jesiennej legioniści długimi okresami potrafili grać na 5 biegu. Teraz dzieje się to bardzo rzadko, co wiąże się zarówno z przetasowaniami personalnymi w ataku, jak również przygotowaniem fizycznym. Nie zmienia to jednak faktu, że piłkarze nie potrafią grać na wysokich obrotach przez dłuższe okresy meczów. Cierpi na tym styl, ale w obecnej sytuacji najważniejsze są punkty. Tak też wyglądało to w meczu przeciwko Pogoni. „Wojskowi” nie zdominowali gry, pozwalali rywalom na wiele. Szwankowała gra obronna pomocników, a i w strefie ataku nie prezentowali się oni najlepiej.

4. Wraca dynamika! To, że nasi zawodnicy mają siłę koni wiemy już od dawna. W sobotnim meczu mogliśmy jednak zaobserwować, że jeszcze do niedawna ładowane do pełna akumulatory wyzwalają też dynamikę. Większość zawodników Legii wreszcie grała w zmiennym tempie i po prostu szybko biegała. Czas najwyższy.

5. „Jestem waszym Nikoliciem” - mógłby powiedzieć Kucharczyk. Dwa mecze i trzy gole, to wspaniały dorobek. „Kuchy” po raz kolejny pisze niesamowity rozdział swojej kariery. Znów grał fatalnie, miał odejść, znalazł się na aucie. W końcu jednak, bez większych nadziei i nieco wbrew sobie, został. Choć w taktyce Magiery nie było dla niego miejsca na skrzydle, trener postanowił znaleźć mu je w ataku. Wypaliło. Z Pogonią „Kuchy” szalał. Strzelił gola i jeszcze dwukrotnie posyłał piłkę do siatki, ale sędziowie słusznie nie uznali bramek, dopatrując się pozycji spalonych. Do tego parokrotnie był bliski asyst, a także jeszcze ze dwa razy mógł zdobyć gola. Kto by pomyślał, że to właśnie Kucharczyk może powieźć nas do mistrzostwa? Niesamowite odrodzenie.

6. Malarz king! Gdyby jednak spytał ktoś, kto był prawdziwym królem w tym spotkaniu, to bez wątpienia Arkadiusz Malarz. To było dziwne spotkanie, bo okazji strzeleckich obie strony nie miały zbyt wiele, ale jak już miały to pachniało golami. Gdyby Malarz w I połowie wpuścił uderzenia Fojuta, czy Gyurcso po rykoszecie, to nie moglibyśmy mieć do niego pretensji. Wybronił jednak fenomenalnie i Legia pozostała w grze.

7. Liderzy w cieniu. Radović, Ofoe i Guilherme to niewątpliwie motory napędowe poczynań ofensywnych Legii. Tym razem, choć wszyscy trzej mieli pośredni („Gui” i „Rado” wyprowadzili piłkę przy akcji na 1-0) albo pośredni wpływ (gol Vadisa) na zdobyte bramki, to jednak tym razem nie zachwycili. Brazylijczyk i Serb nie mieli takiego wpływu na budowanie akcji, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Większość ataków przechodziła przez Odjidję-Ofoe, który z kolei podejmował masę złych decyzji. Irytował też nonszalancją, odpuszczał powroty i krycie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nasz najlepszy piłkarz zbyt często wydaje się zachowywać tak, jakby sądził (zresztą pewnie w dużej mierze słusznie), że mecz w Ekstraklasie wygra się nawet bez pełnego zaangażowania. Z drugiej strony, to nic strasznego. Wielu zawodnikom nie jest pewnie łatwo w pełni zmobilizować się na mecze z przeciwnikami klasy Pogoni, gdy jeszcze niedawno walczyło się w Lidze Mistrzów. W Poznaniu z pewnością będzie pod tym względem lepiej.

8. Panowie piłkarze. Ganiający jak dzik Hlousek, efektywny w defensywie i ze świetnymi, ciętymi crossami w pole karne oraz Moulin, który w środku pola nakrył czapką osieroconych po Murawskim pomocników Pogoni. Panowie, chapeau bas!

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!