fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Plusy i minusy po meczu z Pogonią
Jeleń, źródło: Legionisci.com
W Szczecinie podopieczni Jacka Magiery mieli jedno proste zadanie – wygrać za wszelką cenę. 3 punkty na szczęście powędrowały do Warszawy, jednak styl gry legionistów nadal ma prawo niepokoić, zwłaszcza, że w kolejnych spotkaniach „Wojskowi” mierzyć się będą z jeszcze mocniejszymi rywalami. Zapraszamy na analizę gry piłkarzy Legii w pojedynku z „Portowcami”.
Dominik Nagy - Kiedy w marcu powiedział, że daje sobie 2 miesiące na wskoczenie do podstawowej „jedenastki” wszyscy tylko kiwali głowami z politowaniem. Węgier jednak postawił na swoim i nie tylko zaczął wychodzić na boisko w pierwszym składzie, ale stał się ważną częścią zespołu. W Szczecinie był najlepszym zawodnikiem meczu. Od początku spotkania był bardzo aktywny i już w 24. minucie postraszył Słowika, groźnie uderzając głową. Wprowadzał na skrzydle sporo zamieszania, a kiedy trzeba było wrócić się do obrony, Dominik i tam pokazywał swoje umiejętności. Po przerwie ładnie wykończył kapitalny drybling Odjidji, nie istniało dla niego pojęcie straconej piłki, czego najlepsze świadectwo mieliśmy w 59. minucie, gdy odważnym rajdem po piłkę wywalczył rzut karny dla „Wojskowych”.
Vadis Odjidja-Ofoe - Ostatnio miewał słabsze momenty, a kiedy na początku meczu zmarnował kapitalną okazję strzelecką, kibice mieli pełne prawo złapać się za głowy i drżeć o formę naszego asa. Belg zanotował też kilka bardzo niecelnych strzałów, na szczęście z każdą upływającą minutą zaczął nabierać pewności siebie i wreszcie koncert Odjidji rozpoczął się na dobre. Vadis penetrował obronę rywala świetnymi podaniami (jak choćby znakomitym zainicjowaniem akcji, w której koszmarnie spudłował Radović) i znakomitymi dryblingami. W 49. minucie przedryblował pięciu (!) rywali, zaliczając tym samym niebywałą asystę przy bramce Nagya. Vadis Odjidja-Ofoe jest bez dwóch zdań królem środka pola.
Thibault Moulin - Przed przerwą – podobnie zresztą jak cały zespół – znajdował się w cieniu, ale kiedy z niego wyszedł, to rywale mieli pełne ręce roboty. Thibault znacząco pomógł Odjidji w rozgrywaniu, posyłając otwierające akcje podania. Dobry występ uwieńczył golem z rzutu wolnego wykonanego na raty – za bramkę na 2-0 należy pochwalić go szczególnie, bo uderzył bez namysłu w jedyne miejsce, gdzie piłka mogła przejść przez gąszcz nóg obrońców. W końcówce meczu pozornie bezmyślnie złapał żółtą kartkę, ale Francuz po prostu chciał wykartkować się przed najważniejszymi spotkaniami rundy finałowej.
Maciej Dąbrowski - Okazję do wykazania się miał już przy pierwszej akcji Pogoni, kiedy do spółki z Pazdanem musiał ratować zespół przed szarżującymi rywalami. „Dąbek” rozegrał kolejny dobry mecz, grając odważnie i przede wszystkim mądrze. Nie bał się ryzykownej gry – w 22. minucie wślizgiem w polu karnym zatrzymał rajd Gyurcso, a chwilę później dryblingiem wyprowadził futbolówkę z własnego pola karnego. W drugiej części gdy nie miał zbyt wiele pracy, choć do końca zachował czujność.
Arkadiusz Malarz - W trakcie całego meczu zaliczył tylko jedną niepewną interwencję, kiedy „wypluł” futbolówkę przed siebie i jego błąd w ostatniej chwili naprawił Hlousek. Poza tym Arkowi nie dość, że nie można niczego zarzucić, to jeszcze wypadałoby go pochwalić. Malarz bardzo dobrze przechwytywał zagrania w swoje pole karne, nieźle grał nogami i uratował Legii skórę po fatalnym błędzie Pazdana z 36. minuty, gdzie świetnym wślizgiem wybił piłkę spod nóg Deleva.
Adam Hlousek – W defensywie rzadko kiedy musiał się wysilić, jednak gdy tylko zachodziła taka potrzeba, Adam zawsze był na posterunku. Arkadiusz Malarz może dziękować mu za świetne wybicie „wyplutej” przez Arka piłki, która zmierzała prosto pod nogi Listkowskiego. Swoje trzy gorsze czeski obrońca dorzucił także z przodu, choć gra toczyła się głównie w środku pola i Hlousek nie miał przez to zbyt wiele okazji do wykazania się. Kiedy jednak piłka była przy jego nogach, zawsze był z tego pożytek.
Guilherme – Nie był to jeszcze ten sam Guilherme, który z niezwykłą lekkością brylował na boiskach Ligi Mistrzów, ale w Szczecinie dało się dostrzec przebłyski starego dobrego Brazylijczyka. „Gui” chętnie podłączał się do akcji ofensywnych, nie najgorzej dryblował i rozprowadzał piłkę, a podaniem w ostatniej akcji pierwszej połowy powinien zaliczyć asystę, jednak „Radko” trafił prosto w Słowika. W 71. minucie ładnie złożył się też do przewrotki. Z czasem pomocnik trochę przygasł, jednak ten występ budzi nadzieję, że Guilherme zdoła odpalić na najważniejsze mecze.
Tomasz Jodłowiec – Choć sporo Tomkowi brakuje do formy, przez którą Stanisław Czerczesow stwierdził, że „Jodła” odejdzie z Legii za 15 milionów euro, to na jego niedzielny występ można spojrzeć przychylnie. Co prawda Jodłowiec ograniczał się wyłącznie do destrukcji, ale ta wychodziła mu naprawdę przyzwoicie. Popisywał się niezłymi przejęciami i umiejętnie uprzykrzał życie rywalom. Zabrakło rzecz jasna rozgrywania, więc cały jego ciężar przeniósł się na Moulina, jednak w Szczecinie Tomek rozbudził nadzieję na to, że jeszcze zdoła ucieszyć nas swoją grą.
Artur Jędrzejczyk – Pprzeciętny mecz „Jędzy”. Przez większą część spotkania pozostawał bezbarwny i nie potrafił odpowiednio upilnować prawego skrzydła, którym co jakiś czas atakowali piłkarze Pogoni. Tempo podkręcił dopiero w drugiej połowie, kiedy kilkakrotnie zaliczył udaną interwencję, jednak „Jędza” nie zagrał nawet na 50% umiejętności jakimi dysponuje. Pochwalić można go jeszcze za strzał z 27. minuty, kiedy był bliski bramki po groźnym uderzeniu głową.
Michał Pazdan - Nie od dziś wiadomo, że „Pazdek” najlepiej radzi sobie w meczach z ogromnym ciśnieniem, a nieco piknikowa atmosfera pojedynku w Szczecinie sprawiła, że nasz obrońca grał zupełnie nieskoncentrowany. Popełnił dwa koszmarne błędy, które o mały włos nie zakończyły się golem. Najpierw zupełnie odpuścił krycie Spasa Deleva, który stanął oko w oko z bramkarzem i tylko dzięki bardzo słabemu przyjęciu nie posłał futbolówki do siatki. Później zaliczył kompromitującą stratę skutkującą kolejnym sam na sam bułgarskiego napastnika, którego na całe szczęście świetnie powstrzymał Arkadiusz Malarz. Reprezentant Polski po prostu nie może tak grać.
Miroslav Radović - W niedzielnym meczu Radović popełnił całą masę szkolnych błędów. Zaczął co prawda bardzo dobrze, bo tylko sam Vadis wie jak nie trafił do siatki w 12. minucie po świetnym podaniu Serba, potem jednak wszystko zaczęło się sypać. Radović zmarnował wyśmienitą szansę tuż przed przerwą, w końcówce meczu źle zachował się też w sytuacji sam na sam. To jednak można wytłumaczyć pechem lub chwilowym brakiem formy, jednak nic nie może usprawiedliwić nonszalancko zmarnowanej „jedenastki”, bo facet z takim doświadczeniem po prostu nie może pozwalać sobie na juniorskie pomyłki. Oby był to najgorszy mecz Miro w rundzie finałowej – zostało pięć spotkań i w każdym z nich Legia będzie potrzebowała swojego kapitana w najwyższej dyspozycji.
Zmiennicy:
Kasper Hamalainen, Sebastian Szymański i Michał Kopczyński – Grali zbyt krótko by móc ich ocenić.
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!