Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Radość Cafu po bramce na 1-0 - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Radość Cafu po bramce na 1-0 - fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Czwartek, 10 maja 2018 r. godz. 18:05

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Punkty po meczu z Wisłą Płock

Qbas, źródło: Legionisci.com

Po bardzo słabej grze legioniści znów wygrali. Tym razem 3-2 z Wisłą Płock. W efekcie czego na 2 kolejki przed końcem rozgrywek Legia pozostaje na czele z przewagą 3 punktów nad wiceliderem. By zapewnić sobie tytuł bez oglądania się na innych musi w najbliższych meczach zdobyć minimum 4 punkty. Niby niewiele, ale mając na uwadze niską formę drużyny i terminarz, wciąż nie możemy być pewni obrony mistrzostwa.

1. Słodko-gorzkie zwycięstwo. Słodkie, bo jednak wygrać w osłabieniu, w sytuacji, gdy chwilę wcześniej rywal zdobył dwie bramki i wyrównał na 2-2, dzięki czemu mistrzostwo stanęło otworem, to jednak wspaniała historia. Gorzkie, bo nie tylko słaba gra, ale i szybkie roztrwonienie dwubramkowej przewagi musi niepokoić w kontekście pozostałych spotkań. W tym wszystkim wciąż najważniejsze jest jednak, że Legia mimo fatalnego przygotowania fizycznego, mimo wielu zmian w składzie, ciągłej rotacji, kontuzji i zamieszania na ławce trenerskiej, wciąż jest w stanie wygrywać mecze. Takiej formy mogliśmy się przecież spodziewać, nie można było sądzić, że trener Klafurić diametralnie odmieni drużynę. Zespół daje z siebie wszystko i dzięki temu wygrywa. A że ich maksimum, to obecnie bardzo niewiele, to już inna historia. Wciąż jednak na tyle dużo, by przewodzić tabeli i mieć wszystko w swoich rękach. Dlatego dla mnie, mimo wszystko, ta wygrana miała słodki smak.

2. Na oparach. Legia nie ma siły. Wiadomo było to od dawna, potwierdzali to fachowcy, aż zaczęło być to widać tak wyraźnie, że nawet najwięksi ignoranci muszą to przyznać. Dotychczas niespotykane błędy indywidualne, w tym niedokładność, odpuszczanie krycia wynikają właśnie z tego. Każdy kto grał w piłkę wie, że czasem przytyka i wówczas trudniej o precyzję podania, strzału, czy o odpowiednie reakcje. Zespołowi bokiem wychodzi styczniowy pobyt w USA, absurdalny pomysł prezesa Mioduskiego i jego ludzi, co wpłynęło negatywnie na całe zimowe przygotowania motoryczne. To pierwszy raz, chyba od czasów tzw. późnego Wdowczyka (sezon 2006/07), gdy legioniści nie mają siły biegać. Owszem zdarzało się, że biegli w jednostajnym tempie, brakowało dynamiki itd., ale słynęli z końskiego zdrowia. Teraz to już odległa przeszłość. Ze smutkiem patrzyło się na Wisłę Płock, która przy Łazienkowskiej spycha Legię do defensywy, jest szybsza i bardziej wytrzymała. Mistrzowie Polski wciąż jednak dają sobie radę i choć jadą na oparach, to potrafią je wykorzystać, by dotrzeć jak najwyżej. Oby na szczyt.

3. Rotacja. Dean Klafurić ponownie zaskoczył składem. Mecz przeciw płocczanom Legia zaczęła z 5 graczami, którzy nie wystąpili od początku w Białymstoku. Wydaje się, że trener rotuje ponieważ widzi jak słabe są wyniki badań wydolnościowych. Po prostu musi dawać odpocząć dotychczasowym liderom. Do tego należy pamiętać, że zupełnie inaczej gra się w ataku z Eduardo, który pod względem szybkości i dynamiki nie może równać się z kontuzjowanym do końca sezonu Niezgodą. Sztab musi więc postarać się dostosować do realiów. To wszystko negatywnie wpływa na jakość gry, ale aż strach pomyśleć, jak biegaliby „Wojskowi” bez tych zmian. Niestety, drużyna została źle zbalansowana i ściągnięcie Eduardo z emerytury zablokowało transfer poważnego napastnika. W obliczu kontuzji Niezgody gramy właściwie bez „dziewiątki”. O Chorwacie z Brazylii dość powiedzieć, że w środę zanotował swój pierwszy celny strzał w Ekstraklasie, a był to jego 10 mecz. Oczywiście nie zdobył żadnej bramki, bo z Wisłą zmarnował tzw. patelnię.

4. Fart. Los nam sprzyja. Nie wiem na ile mu pomagamy, a na ile dzieje się to mimo nas, ale wystarczy wspomnieć, że w środę każdy ze strzelonych przez Legię goli był prezentem od gości. Inna sprawa, że my również te prezenty rozdawaliśmy, bo obie bramki dla płocczan nie padłyby, gdyby legioniści choć trochę starali się im przeszkodzić. Na szczęście to podopieczni Brzęczka byli bardziej hojni i lekką ręką sprezentowali naszym trzy trafienia, a w zamian otrzymali tylko dwa. Wydaje się, że ze strony Legii sprawy miałyby się lepiej, gdyby w przeciw Wiśle mógł wystąpić Pazdan. Reprezentacyjny obrońca jest w wysokiej formie i ostatnio radził sobie wyśmienicie nie tylko indywidualnie, ale również jako przywódca warszawskiej defensywy. Zastąpił go Mauricio, który skończył z dwiema żółtymi kartkami, po których z czerwoną został wyrzucony z boiska, a z Łazienkowskiej wyjechał na wózku inwalidzkim karetką na SOR. Na szczęście do niedzieli Pazdan ma być już gotowy. Powtórzę się: tylko szczelną obroną obronimy mistrzostwo w naszej sytuacji.

5. Mistrz Arkadiusz Malarz. Nasz bramkarz przeszedł samego siebie. W środowym meczu bronił w sytuacjach beznadziejnych, wykazując się niesamowitą sprawnością, szybkością i bajecznym refleksem. Nie przypominam sobie sezonu, w którym Legia zdobyła tytuł przy tak wielkim wpływie bramkarza. Może w 2006 r., gdy rewelacyjnie bronił Fabiański? W każdym razie Malarz, niezależnie od końcowych rozstrzygnięć, jako jedyny z całego zespołu w pełni zasłużył na mistrzostwo. Rzetelnie pracował cały sezon, brał na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach i wielokrotnie ratował nam skórę. Najlepszy. Dobrze go mieć.

6. Ostry jak Broź. Niby nic wielkiego, ale myślę, że warto o wspomnieć o sytuacji, która wydarzyła się z udziałem Brozia. Nasz obrońca tuż po wejściu na boisko, został ostro potraktowany korkami przez bodajże Varelę, za co gracz Wisły powinien otrzymać czerwoną kartkę. Skończyło się na żółtej. Ale jakże pięknie potem Broź się odegrał na nim faulem i też obejrzał „żółtko”. Czasem Legii brakuje takiego podostrzenia, w granicach normy, sportowej agresji. Broź to zrobił, pokazał wyraźnie, że nie odpuści. I ja bym takiego Brozia wystawił przeciw Górnikowi.

7. Co było fajne? Wygrana w dramatycznych okolicznościach, trzy bramki, forma Malarza, nos Cafu, „wejście smoka” Kucharczyka (gol minutę po wejściu), dwa kluczowe odbiory Vesovicia.

8. Co było słabe? Kondycja legionistów, forma Eduardo i Mauricio, gapiostwo Philippsa przy pierwszym golu dla gości, roztrwonienie dwubramkowej przewagi w 4 minuty, bałagan w środku pola.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!