Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Wtorek, 27 sierpnia 2019 r. godz. 12:29

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Punkty po meczu z ŁKS

Qbas, źródło: Legionisci.com

Po 12 latach Legia pokonała ŁKS w Łodzi w meczu Ekstraklasy. „Wojskowi” wystąpili w tym spotkaniu w eksperymentalnym zestawieniu, ale zmiennicy zdecydowanie nie zawiedli. Nie tylko bowiem zwyciężyli 3-2, ale też grali z rozmachem i stworzyli kilka znakomitych sytuacji strzeleckich. Dzięki trzem punktom wywiezionym z al. Unii Lubelskiej, legioniści mają czołówkę ligi już na wyciągnięcie ręki.

1. Zrealizowany pierwszy punkt operacji „Awans”. Już skład Legii na mecz z ŁKS świadczył o tym, jakie trener Vuković ma priorytety. Najważniejszy jest bowiem rewanż w Glasgow. Szkoleniowiec „Wojskowych” musiał już wcześniej zaplanować, że w Łodzi zagrają zmiennicy i choć z pewnością nie zakładał z góry porażki, to liczył się z nią. Vuković jednak zrobił wszystko, by jej ryzyko zminimalizować. Dobrze dobrał zawodników, opracował taktykę i rozpracował ŁKS. Pomysł na ten mecz był dość prosty – ponieważ łodzianie grają ofensywnie, to legioniści oddali im pole i wyczekiwali na błędy, momenty dekoncentracji. Wykorzystywali też wolne przestrzenie, które dość frywolnie pozostawiali podopieczni Kazimierza Moskala. Lepiej też wytrzymali spotkanie kondycyjnie. Mimo roszad w składzie byli po prostu lepszą drużyną. Tym samym udało się zrealizować pierwszy element planu: zdobyć komplet punktów w Łodzi i dać odpocząć podstawowym zawodnikom przed decydującym o awansie meczem w Szkocji.

2. Przyjemna dla oka gra. Ten mecz się dobrze oglądało. Owszem, nie brakowało błędów taktycznych (głównie po stronie ŁKS) i indywidualnych (m. in. faul Agry w polu karnym), ale nie było bunkrowania. Obie drużyny starały się grać w piłkę podaniami po ziemi, szukały kombinacyjnych rozwiązań ataków, a gospodarze także stałych fragmentów gry. Lepiej w tej grze odnalazła się Legia i zasłużenie wygrała, ale i ŁKS zasłużył na życzliwą ocenę. Choć za to punktów nie ma…

3. Przemyślane zmiany. Jeśli mówimy o planie Vukovicia na ten mecz, to trzeba podkreślić przygotowanie roszad w składzie po godzinie gry. Gwilia i Rocha wnieśli dużo ożywienia do ofensywy, przy czym Gruzin odegrał główną rolę w obu akcjach bramkowych. Zresztą podobnie było w przypadku Luquinhasa, który z Antoliciem tak naprawdę miał ogromny w akcję na 3-2. Zmiany w trakcie meczu ewidentnie przechyliły szalę na korzyść Legii.

4. Jarogol. Niezgoda ma swoje piłkarskie ograniczenia. Do tego co chwilę coś go boli, ma problemy mięśniowe. Ale też ma coś, czego wielu napastników może mu zazdrościć. Potrafi strzelać bramki. Po prostu. Przeciw ŁKS długo się właściwie nie wyróżniał, ale gdy przyszedł jego moment, to go po prostu wykorzystał. Co szczególnie cieszy, Jarosław przełamał się i zdobył bramkę w Ekstraklasie po niemal półtorarocznej przerwie. Jeśli nic mu się nie stanie w międzyczasie, to może w Glasgow zostać asem w rękawie Vukovicia.

5. Walka o skład trwa. Nie tylko Niezgoda dał do myślenia trenerowi, ale Nagy i Antolić też zagrali bardzo dobre spotkanie. Obaj imponowali luzem w grze, dynamiką i przeglądem pola. Węgier, poza golem i asystą, może być również zadowolony ze swojego wpływu na akcje ofensywne i sytuacji bramkowych, do których doszedł. Chorwat zaś grał swobodnie, dokładnie podawał, mądrze przesuwał i obiecująco współpracował z też niezłym Jodłowcem. Czy obaj zawodnicy zagrają w Glasgow w pierwszym składzie? Nie wykluczam, choć wydaje się, że większe szanse ma Nagy. W każdym razie Vuković może się tylko cieszyć z wyboru, jaki ma w środku i na skrzydłach.

6. Tak dla Karbowników, nie dla Agrów. Karbownik, czy Praszelik to młodzi, polscy piłkarze. Nie są pierwszoplanowi graczami Legii, ale właściwie tylko od nich zależy, czy w niedalekiej przyszłości się nimi staną. Agra takim nie będzie. Mecz w Łodzi wyjątkowo wyraźnie to uwypuklił. Portugalczyk, choć zagrał i tak chyba najlepszy mecz w Legii, przyczynił się do utraty obu bramek – łatwo dopuścił do dośrodkowania przy golu na 1-0, a potem bezmyślnie spowodował rzut karny. Nie zaaklimatyzował się w Warszawie i trudno przypuszczać, by miało to jeszcze nastąpić.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!