Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Dickson Choto - fot. Adam Polak
Dickson Choto - fot. Adam Polak
Piątek, 3 kwietnia 2020 r. godz. 11:43

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Legijni stranieri: Dickson Choto

Maciej Frydrych

Bohaterem trzeciego odcinka serii "Legijni Stranieri", w której przypominamy byłych obcokrajowców grających w Legii, jest postać nietuzinkowa, która przy Ł3 spędziła 10 lat. Dickson Choto był ostoją naszej linii defensywy, a kibice wymyślili wiele przyśpiewek na jego cześć.

DICKSON CHOTO

Data i miejsce urodzenia: 19.03.1981, Wedza
Narodowość: Zimbabwe
Mistrz Polski: 2006 2013
Puchar Polski: 2008 2011 2012 2013
Mecze w Legii: 209
Gole w Legii: 5

Choto do Legii trafił w 2003 roku z Pogoni Szczecin, w której spędził rok, po czym rozwiązał kontrakt. Powodem tej decyzji było nierealizowanie zobowiązań finansowych wobec stopera oraz zaniedbania "Portowców" związane z pobytem Choto w naszym kraju. Wcześniej występował jeszcze w Górniku Zabrze, a przed przyjazdem do Polski w swojej rodzimej lidze. Piłkarz do naszego kraju trafił zimą, więc bieganie przy -15 stopniach było dla niego zupełną nowością. Z początku nie spodziewał się, że zostanie w Polsce na tak długo. Legii Dicksona Choto polecił były selekcjoner Zimbabwe, Wiesław Grabowski.

- Kiedy na ścianie gabinetu trenera Grabowskiego w Harare (stolica Zimbabwe - przyp. red.) zobaczyłem portret Jana Pawła II i usłyszałem, że to wasz rodak, uwierzyłem, że w Polsce nic złego mnie nie spotka. Na razie wszystko idzie jak trzeba – powiedział na łamach Gazety Wyborczej Choto niedługo po transferze na Łazienkowską 3.

fot. turi / Legionisci.com fot. turi / Legionisci.com
fot. turi / Legionisci.com

W koszulce „eLką” na piersi debiutował 20 sierpnia 2003 roku w meczu Pucharu Polski. Legioniści w II rundzie rywalizowali z ówcześnie drugoligowymi Tłokami Gorzyce. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem „Wojskowych” 3-1, a Choto rozegrał pełne 90 minut. Od tego meczu stał się kluczową postacią w zespole Dariusza Kubickiego. W sezonie 2003/04 Legia straciła tylko 19 goli, co było zdecydowanie najlepszym wynikiem w naszej lidze. Ówczesny mistrz Polski, którym była Wisła Kraków, stracił aż 30 bramek. Po sezonie Legia przedłużyła kontrakt z Choto na tak długo jak tylko się dało, czyli na pięć lat.

- Moje początki w Legii nie należały do ciężkich. Szybko się zaaklimatyzowałem, co było sporą zasługą kierownika drużyny Ireneusza Zawadzkiego, który opowiedział mi również historię klubu. Po przyjeździe do Warszawy obejrzałem kilka meczów Legii - wspomina "Dixie" w rozmowie z naszym serwisem.



W 2005 roku do "Wojskowych" dołączył reprezentant Burkina Faso, Moussa Ouattara. W Legii spędził zaledwie rok, ale wraz z Choto stworzyli duet nie do przejścia. Kibice nazywali ich "Czarnymi wieżami", ponieważ byli nie do pokonania w powietrzu oraz w parterze. Świetnie dogadywali się na boisku, ale także poza nim, ponieważ mieszkali w jedynym bloku na Ursynowie. Stoperzy spędzali ze sobą masę czasu, wspólnie mieszkali na zgrupowaniach, a Choto robił nawet odprawy przedmeczowe Ouattarze. W sezonie 2005/06, w którym afrykański duet stanowił o naszej sile, Legia została mistrzem Polski. "Wojskowi" stracili zaledwie 17 goli, a najgorsi w tamtym sezonie Polonia Warszawa i Lech Poznań stracili aż po 45 bramek. Nic dziwnego, że po zakończeniu rozgrywek obaj zawodnicy znaleźli się w jedenastce sezonu wybranej przez gazetę Piłka Nożna oraz znaleźli się na dwóch pierwszych miejscach w klasyfikacji w kategorii obcokrajowiec sezonu. W 2006 roku nasi czytelnicy wybrali Dicksona Choto postacią roku, który zdecydowaną liczbą głosów pokonał Łukasza Fabiańskiego. Po sezonie duet stoperów został rozbity, bo Moussa Ouattara przeszedł do niemieckiego 1. FC Kaiserslautern.



W kolejnych latach Choto wciąż był kluczową postacią w Legii, a po sezonie 2006/07 ponownie znalazł się w jedenastce sezonu. Problem był jednak z jego partnerem w środku obrony. Hugo Alcântara, Mamadou Baldé czy Herbert Dick - żaden z tych piłkarz nie był w stanie zastąpić stopera Legii z Burkina Faso. Legioniści przez kolejne sześć sezonów nie potrafili zatriumfować w lidze. Choto mocną parę defensorów stworzył dopiero z Inakim Astizem, z którym świetnie się dogadywał.

- Z wieloma zawodnikami miałem świetny kontakt, jednak jeśli mam wymienić z kim najlepszy, to na pewno z Tomkiem Kiełbowiczem, Moussą Ouattarą, Inakim Astizem, Janem Muchą i Aleksandarem Vukoviciem. Najśmieszniejsza sytuacja z szatni? To moment, kiedy "Bojka" (ówczesny magazynier Piotr Kęs, którego ksywka wzięła się, jak sam wspominał, z kształtów "aerodynamicznych" oraz jego wyglądu podobnego do boi - przyp. red.) został poproszony o wspólny taniec po wygranym meczu. Zaczął wtedy mówić, że bardzo boli go brzuch - mówi nam "Dixi".



Największą bolączką stopera były kontuzje, które nękały go przez następne lata. Zawodnik sporo czasu spędzał w gabinetach lekarskich. Kręgosłup, kolano, ścięgno Achillesa, pachwina, mięsień czworogłowy - w każdej z tych części ciała odczuwał ból, nie obyło się bez kilku operacji. To właśnie przez urazy stoper nie podpisał kontaktu z Celtikiem oraz urwał mu się kontakt z federacją Zimbabwe. Liczne kontuzje mogły być spowodowane lekką nadwagą, jaką posiadał stoper z Aftyki.

Choto zagrał w Legii najwięcej meczów spośród zawodników spoza Europy. Najbliżej jego dokonania był Brazylijczyk Guilherme, który z "eLką" na piersi zagrał o 59 spotkań mniej. Stoper jest również na czwartym miejscu w klasyfikacji wszystkich obcokrajowców z największą liczbą spotkań - wyżej są jedynie Miroslav Radović, Inaki Astiz i Aleksandar Vuković.

- W barwach Legii zagrałem mnóstwo meczów, które dobrze wspominam. Wiadomo, że najlepiej w pamięci zapadły mi derbowe spotkania, które wygraliśmy oraz wszystkie zdobyte trofea - mówi nam "Dixie".

fot. Legionisci.com

Choto wyróżniał się swoja charyzmą. Zawsze był uśmiechnięty, sprawiał wrażenie, jakby nigdy nie miał gorszego dnia. W szatni Legii nabył ksywkę "prezes". Najpierw zaczął tak go nazywać Artur Jędrzejczyk, a potem nawet trener Jan Urban. Pseudonim był związany z tym, czym zajmował się wówczas nasz główny bohater, a co zresztą robi do dziś.

- Obecnie prowadzę akademię, zajmuję się grupami wiekowymi: U-9, U-11, U-13, U-15, U-18, U-21. Jeśli miałbym szansę pracować w Legii, a ona by mnie potrzebowała, to czemu nie, jestem otwarty na propozycje - dodaje Choto.



Piłkarz uwielbia Warszawę, świetnie się w niej czuje. Stolicę Polski traktuje jak swój drugi dom, a jego dzieci bardzo dobrze posługują się naszym językiem. Syn Choto Shon swego czasu grał w Akademii Legii.

- Minęło sporo czasu, od kiedy byłem w Polsce, myślę że niedługo zjawię się w Warszawie. Moje ulubione miejsca w stolicy waszego kraju to Stare Miasto oraz Pałac Kultury. Zdarza mi się oglądać mecze legionistów w internecie, ponieważ nie są one transmitowane na naszych kanałach sportowych - mówi nam stoper.

fot. turi / Legionisci.com
fot. turi / Legionisci.com

Ostatni mecz z "eLką" na piersi rozegrał 2 czerwca 2013 roku, w którym rywalem był Śląsk Wrocław. Podczas tego spotkania dla Dicksona Choto oraz Michała Żewłakowa został wykonany szpaler, a kibice ze stolicy kilkakrotnie wykrzykiwali imię i nazwisko obu zawodników. Przez wiele lat pobytu w Legii Choto doczekał się kilku przyśpiewek wykonywanych przez kibiców z Łazienkowskiej, np. „Dickson Choto czarne złoto”, "Ktoś jest w krzakach... Kto to? Kto to? Kto to? Dickson Choto!".

- Chciałbym serdecznie podziękować kibicom za miłość oraz wsparcie, jakie okazywali mi i drużynie w lepszych oraz gorszych momentach. Jesteście najlepsi, wiecie jak przyozdobić stadion flagami, aby wyglądał przepięknie. Musicie dalej wspierać zespół, tak jak robicie to zawsze - kończy Choto.





Wcześniejsze Artykuły z cyklu:
Dossa Junior
Ivica Vrdoljak



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!