Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Środa, 11 marca 2020 r. godz. 10:35

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Legia walcząca

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Koronawirus rozprzestrzenia się po całym świecie w takim tempie, że zaledwie dwa dni po meczu z Piastem zapowiedziano rozgrywanie kolejnych spotkań ligowych bez udziału publiczności do odwołania. Zanim wybraliśmy się w niedzielę na nasz stadion, większość z nas zastanawiała się, czy ostatecznie będzie nam dane zobaczyć spotkanie, czy też nie. Tym bardziej, że już wcześniej w Warszawie odwołano część imprez, w tym zaplanowane na przyszły weekend na Torwarze międzynarodowe zawody jeździeckie (Cavaliadę). Na szczęście na meczu z Piastem mogliśmy się pojawić i dopingować nasz klub z całych sił.

Ostatnie wyniki ligowe sprawiły, że wygrana z Piastem dawałaby nam 12-punktową przewagę w ligowej tabeli nad resztą stawki. Trudno powiedzieć, czy niektórym tak dobra postawa Legii zwyczajnie znudziła się, czy też lenistwo ogarnęło część osób tak bardzo, że kolejny raz nie dobiliśmy do 20 tysięcy na trybunach? Obiektywnie patrząc, jest zdecydowanie poniżej naszych możliwości. Kiedy nasi piłkarze grają słabo, nie brakuje głosów, że tego nie da się oglądać, bilety drogie itd. Kiedy zaś widzimy walkę, naprawdę fajną dla oka grę, częste promocje na bilety (na meczu z Piastem bilety za 8 złotych mogły nabywać kobiety)... czego jeszcze potrzeba?



Przed meczem przy Pomniku Deyny trwała promocja pierwszego biegu im. Andrzeja Gmitruka, śp. trenera bokserskiej Legii - zachęcamy do udziału w biegu, który początkowo planowano na 29 marca (ostatecznie przełożony na czerwiec) spod naszego stadionu, a cały zysk zostanie przekazany wdowie zmarłego legionisty. Przy wejściu na stadion Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawy. Na ostatnich dwóch meczach udało się zebrać łącznie 32 tysiące złotych. W sprzedaży pojawiły się także bilety na charytatywny koncert dla Zuzi, który organizowany będzie w ramach 15. urodzin NS-ów w Małej Warszawie 23 marca. Bilety w cenie 40 złotych można nabywać w sklepie "Żyleta", a cały zysk z ich sprzedaży pomoże w leczeniu córki jednego z kibiców. Mecz poprzedziła minuta ciszy ku pamięci Jana Kowalczyka - najlepszego w historii zawodnika sekcji jeździeckiej Legii. Szkoda, że stosownej informacji o planowanej minucie ciszy nie podano do wiadomości kibiców z wyprzedzeniem. Przez to "wyciszanie" Żylety, która rozpoczęła już doping, chwilę trwało, a chwila zadumy nie wyszła tak jak należy.

Podczas niedzielnego spotkania na gnieździe stanął Michał, który już kilka razy miał okazję kierować dopingiem tak na Żylecie, jak i na wyjazdach. Jako że od ostatniego meczu minęło trochę czasu, miały miejsce zabawne "wpadki", które poprawiały jeszcze atmosferę na naszej trybunie. Niestety dość szybko na boisku dał o sobie znać sędzia z Kluczborka, który wyrzucił z boiska naszego napastnika. Decyzja, jak można się spodziewać, nie spodobała się publiczności i po chwili z trybun niosło się głośne "PZPN, PZPN, j..., j... PZPN". Następnie zaś na dwie strony skandowano "Przybył! Co? Ty k...!".



Tym razem w pieśni "Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz..." śpiewaliśmy że strzelcem pierwszej bramki będzie Artur Jędrzejczyk (zamiast "Miro Radović"), co powinno się przyjąć, bo "Jędza" jest w naszym klubie dość długo. Doping po czerwonej kartce jeszcze się wzmógł i kilka minut później mieliśmy okazję świętować zdobycie bramki! Co prawda jej strzelcem był Antolić, nie Jędrzejczyk, ale radość na trybunach była olbrzymia. Niestety jeszcze w pierwszej połowie rywale doprowadzili do wyrównania, a cieszyła się z tego bardzo skromna grupka kibiców z Gliwic. Piast przyjechał na Łazienkowską w wyjątkowo słabej liczbie - zaledwie 30 osób z jedną flagą. Na sektor weszli już po rozpoczęciu meczu i... tyle właściwie na ich temat. Nie brakowało głosów, że na słabą ich liczbę miał wpływ ogłoszony przypadek koronawirusa w Raciborzu.

Z naszej strony niewiele było "uprzejmości" pod adresem przyjezdnych. Dosłownie parę razy skandowaliśmy "Jazda z k...!" oraz "Dziś Legia Piasta, po ryju...". Wobec sytuacji na boisku bardzo długo śpiewaliśmy "Nie poddawaj się, ukochana ma...", raz po raz starając się nakręcić piłkarzy do walki na całego okrzykami "Legia walcząca, Legia walcząca do końca!". Nie dawał o sobie zapomnieć arbiter, więc jeszcze kilka razy w trakcie meczu usłyszał to i owo. W drugiej połowie przyjezdni wyszli na prowadzenie, co jeszcze mocniej nakręciło całą Żyletę do wzmożonego wysiłku. Przez około 10 minut śpiewaliśmy "Nie poddawaj się...", później zaś na naprawdę wysokim poziomie "Hit z Wiednia". Niestety, nasze śpiewy nie pomogły zawodnikom, którzy walczyli do samego końca o korzystny wynik. Tym razem nieskutecznie.

W przerwie meczu na murawie pojawiło się sporo legionistek. Trzeba przyznać, że nasz klub pomyślał i zaprosił na murawę reprezentantki wielu legijnych sekcji, które mogliśmy podziwiać, życząc im jednocześnie wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet.



Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za walkę - taką Legię, nawet kiedy nie wygrywa, chcemy oglądać. "Hej Legio dzięki za walkę!", "Jesteśmy z Wami" i "Legia walcząca do końca" - skandowaliśmy pod adresem zawodników.

Na trybunie im. Lucjana Brychczego podczas meczu wywieszone zostały transparenty "Siłą rzeczy Legia, bo jestem z Konstancina" oraz "Huta Czechy & Wilga" - tego dnia młodzi kibice z tych właśnie miejscowości wspierali legionistów. Na trybunie im. Kazimierza Deyny z kolei pojawił się transparent "Wyjazd do Krakowa obowiązkiem kibola - niestraszny nam wirus, ani nawet ebola". Wyjazd do Krakowa miał mieć miejsce w niedzielę, 22 marca, ale wobec decyzji, które zapadły dwa dni po spotkaniu, można spodziewać się, że spotkanie w Krakowie odbędzie się bez udziału publiczności. Wcześniej, bo już w najbliższą sobotę Legię czeka wyjazdowy mecz w Poznaniu, który również odbędzie się bez kibiców. W tym przypadku "strata" jest o tyle mniej bolesna, że już wcześniej mieliśmy świadomość, że na Bułgarską nie będziemy mogli pojechać z powodu zamkniętego sektora gości przy Bułgarskiej (po meczu Lech - Lechia), jak również zakazu wyjazdowego po naszej ostatniej wizycie w Wielkopolsce (ta obowiązywać będzie również na kolejny mecz Legii w Poznaniu).

Frekwencja: 18 941
Kibiców gości: 30
Flagi gości: 1

Autor: Bodziach



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!