Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Radość legionistów po golu Johanssona - fot. Woytek / Legionisci.com
Radość legionistów po golu Johanssona - fot. Woytek / Legionisci.com
Niedziela, 28 listopada 2021 r. godz. 19:34

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Przełamanie okupione kontuzjami

Wiśnia, źródło: Legionisci.com

Legia przerwała wreszcie ligową niemoc, pokonując na własnym stadionie Jagiellonię Białystok. Gola na wagę trzech punktów strzelił w pierwszej połowie Mattias Johansson, dla którego był to pierwszy gol dla stołecznej drużyny. Dzień był jednak pechowy dla mistrzów Polski pod względem zdrowotnym. Z powodu urazów z boiska zeszli: Jędrzejczyk, Johansson, Rose i Luquinhas.

Nie minęło wiele czasu, a Legia została osłabiona zejściem z boiska Artura Jędrzejczyka. Kapitan stołecznego klubu ucierpiał po faulu Bojana Nasticia i z powodu kontuzji nie mógł kontynuować gry. Na murawie zastąpił go Mattias Johansson. Kwadrans po pierwszym gwizdku zobaczyliśmy pierwsze uderzenie w kierunku bramki strzeżonej przez Xaviera Dziekońskiego. W 25. minucie groźna kontra Legii po udanym przejęciu w środku pola. Mahir Emreli fatalnie sfinalizował jednak akcję, oddając bardzo niecelny strzał zza pola karnego. Przez kolejne minuty pod bramką Jagiellonii było spokojniej, ale w środku pola nadal przewagę mieli gospodarze. Na kilka minut przed przerwą znów było blisko trafienia dla Legii. Tym razem z rzutu wolnego przymierzył Josue, ale futbolówka odbiła się jedynie od poprzeczki.

Portugalczyk ponownie szczęścia spróbował w 47. minucie. Pomocnik przymierzył z ostrego kąta i Dziekoński zdołał z dużym trudem sparować piłkę do boku. Za chwilę mistrzowie Polski objęli już jednak zasłużone prowadzenie! Mateusz Wieteska wygrał walkę o górną piłkę, zgrał do niepokrytego Mattiasa Johanssona, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Sędziowie dłuższą chwilę analizować jeszcze tę sytuację na VARze, sprawdzając czy "Wietes" nie był na spalonym, ale wreszcie uznali strzelonego gola za prawidłowego. Za kilka chwil sędzia zakończył pierwszą połowę, która ku radości kibiców zakończyła się prowadzeniem "Wojskowych".

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

W drugą połowę Jagiellonia weszła lepiej niż zaprezentowała się w pierwszej, ale nadal Boruc był bezrobotny. Dopiero w 55. minucie do interwencji zmusił go Taras Romańczuk. Były reprezentant Polski mocno kopnął piłkę po ziemi, ale doświadczony bramkarz spokojnie ją złapał i już za moment napędził kolejny szybki atak mistrzów Polski. Po godzinie gry byliśmy świadkami bardzo niebezpiecznej sytuacji w polu karnym białostoczan. Wprowadzony w przerwie Lindsay Rose zderzył się głową z Błażejem Augustynem i musiał zejść z boiska. Tym samym spotkanie z Jagiellonią zebrało srogie żniwo w strukturach defensywnych mistrzów Polski. Z różnej maści urazami zeszli z murawy kolejno: Jędrzejczyk, Johansson i Rose.

W 68. minucie dobrze na linii nie po raz pierwszy spisał się Boruc, który obronił mocny strzał z półwoleja Fedora Cernycha. To było kilka dobrych minut gości, gdyż niebawem ponownie bliscy byli doprowadzenia do remisu. Tym razem bramkarz gospodarzy popełnił fatalny błąd wychodząc do bezpańskiej piłki, której nie udało mu się złapać. Bliski skorzystania z tego prezentu był Tomas Prikryl, jednak jeden z obrońców zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. W samej końcówce spotkania do głosu ponownie zaczęli dochodzić podopieczni Marka Gołębiewskiego. W dużej mierze wynikało to z ofensywnego przysposobienia gości, którzy walczyli o odwrócenie losów spotkania. Żadna z szybki kontr legionistów nie zakończyła się jednak groźnym strzałem, gdyż w ostatnich momentach jak z podziemi wyrastali defensorzy Jagiellonii. W ostatniej akcji spotkania o krok od... gola samobójczego był Kacper Skibicki. Młody piłkarz po wrzutce postanowił główkować na bramkę Boruca, który szczęśliwie był na linii bardzo czujny i nie dał się zaskoczyć.



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!