Radość piłkarzy Legii - fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
U siebie znowu górą
Wiśnia, źródło: Legionisci.com
Legia Warszawa znowu zwycięska na swoim stadionie. Tym razem "Wojskowi" pokonali Lechię Gdańsk 2-1, dzięki czemu zanotowali już piątą wygraną z rzędu u siebie. Bramki dla stołecznej drużyny zdobyli Paweł Wszołek i Tomas Pekhart. W samej końcówce kontaktowego gola dla gdańszczan strzelił Łukasz Zwoliński.
Kwadrans po pierwszym gwizdku arbitra dwukrotnie groźnie było pod bramką Dusana Kuciaka. Najpierw słowacki bramkarz odbił przed siebie mocny strzał z dystansu Artura Jędrzejczyka, a za moment w ostatniej chwili niebezpieczeństwo zdołali zażegnać jego koledzy z linii defensywnej. Wszystko zaczęło się oczywiście od ładnego wbiegnięcia w szesnastkę rywali Josue, który o mało co nie zaliczył asysty, dogrywając do Mattiasa Johanssona. Trzy minuty potem dobra akcja oskrzydlająca. Tym razem pojedynek główkowy w szesnastce wygrał Tomas Pekhart, jednak niestety Czechowi zabrakło dokładności i piłka przeleciała obok słupka. W 29. minucie przeważający gospodarze dopięli wreszcie swego! Paweł Wszołek przebojowo przedarł się prawą stroną, gdzie wygrał starcie z jednym z obrońców. Po chwili pomocnik Legii znalazł się w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem, którego pokonał pewnym strzałem po ziemi. To trafienie było jednocześnie przypieczętowaniem efektywnej, chociaż niebyt efektownej gry "Wojskowych" tego wieczoru. Od chwili wyjścia na prowadzenie legioniści szybko stworzyli sobie kolejne dobre okazje do strzelenia gola. Josue przymierzył zza pola karnego, jednak niestety futbolówka odbiła się jedynie od słupka, a z kolei próba Pekharta wylądowała wprost w rękach dobrze ustawionego Kuciaka.
Słowak dobrze zachował się również w 36. minucie. Wówczas Pekhart podał do biegnącego po skrzydle Macieja Rosołka, a ten chciał zaskoczyć bramkarza rywali uderzeniem pod poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund potem Kuciak znowu był bohaterem swojego zespołu, kiedy wybił poza linię końcową sytuacyjny strzał Pekharta. Wydawało się, że bramka dla gospodarzy jest czymś nieuchronnym, jednak golkiper gdańszczan wyrósł jak z podziemi i nie pozwolił byłej drużynie na powtórne świętowanie. Pod koniec pierwszej połowy wreszcie do interwencji zmuszony został Richard Strebinger. Austriak w bardzo dobrym stylu odbił strzał w krótki róg Łukasza Zwolińskiego. W doliczonym czasie gry jeszcze odważna próba Patryka Sokołowskiego zza pola karnego, jednak Kuciak nie musiał nawet wysilać się, żeby skutecznie interweniować.
fot. Mishka / Legionisci.com
Na początku drugiej połowy, wydawało się, że powalony w polu karnym został Johansson, jednak sędzia... ukarał Szweda żółtą kartkę za symulowanie faulu. Z dalszej perspektywy można było odnieść wrażenie, że będzie to stuprocentowy karny dla Legii, jednak arbiter nie dopatrzył się przewinienia jednego z lechistów. Po niemal godzinie gry z dystansu huknął Josue. Było to jednak bardzo silne i bardzo niecelne uderzenie pomocnika gospodarzy. W 65. minucie Legia przeprowadziła zabójczy kontratak. Szybka akcja akcja prawą stroną, skąd Wszołek dokładnie zacentrował do niepokrytego Pekharta, a ten głową pokonał Kuciaka. Zdecydowany błąd w tej sytuacji popełniła linia defensywna Lechii, która pozostawiła legionistę zupełnie bez opieki. Od tego momentu graczom Aleksandara Vukovicia grało się łatwiej, chociaż cały czas musieli oni mieć się na baczności. Kwadrans przed końcem spotkania nie po raz pierwszy dobrą obronę zanotował Richard Strebinger. Zimowy nabytek mistrzów Polski odbił do boku główkę jednego z rywali po rzucie rożnym.
W 81. minucie Lechia była o krok od kontaktowego gola. Wprowadzony w drugiej połowie Maciej Gajos znakomicie wybiegł do prostopadłego podania z głębi pola, jednak mając przed sobą już tylko Strebingera - przestrzelił. Kilka minut potem Lechia zdobyła już swojego upragnionego gola. Po dośrodkowaniu z prawej strony, nieporozumieniu przed bramką i sporym zamieszaniu z najbliższej odległości gola strzelił Zwoliński. Niestety, była to zapowiedź nerwowej końcówki, której można było uniknąć. Chociaż z drugiej strony po przerwie Legia prezentowała się dużo słabiej niż przed nią. W doliczonym czasie jeszcze raz swój kunszt pokazał Strebinger, parując piłkę na poprzeczkę!
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!