971 fanów Legii w Białymstoku - fot. Mishka / Legionisci.com
Uwaga: Wiadomość archiwalna!
Relacja z trybun: Białostockie matoły bez szkoły
Bodziach, źródło: Legionisci.com
Nasze przeboje z wyjazdami do Białegostoku skończyły się w ostatnim sezonie, kiedy w klubie z Podlasia przestała pracować Agnieszka Syczewska (dziś pracująca w Lechii). Wówczas nagle okazało się, że można bez cyrków nie tylko dojechać na przystadionowy parking, ale i w ludzki sposób wejść na trybuny. Tak też było podczas sobotniego wyjazdu.
Zainteresowanie meczem w Białymstoku było spore - wyraźnie najwyższe w tym sezonie, ale to chyba dziwić nie mogło. Białostoczanie mobilizowali się wcześniej na mecz z "największym wrogiem". Ostatecznie na stadionie pojawiło się 16,6 tys. widzów, czyli do kompletu zabrakło całkiem sporo.
Tradycyjnie już podróżowaliśmy z dworca Warszawa Wschodnia, a wyjazd zaplanowany na godzinę 12, nieznacznie nam się opóźnił. Mimo wszystko z odpowiednim zapasem czasu dotarliśmy do stacji Niewodnica, skąd podstawionymi autobusami ruszyliśmy w stronę stadionu. 10 kilometrów przemierzyliśmy w około pół godziny - zdecydowanie szybciej niż podczas naszych wizyt, które kończyliśmy na parkingu. Również samo wchodzenie na stadion przebiegało niezwykle sprawnie. Jak się okazuje niepotrzebne są już namioty i cyrki, które fundowano nam w tym miejscu przed paru laty. Łącznie w sektorze gości stawiło się 971 legionistów. Wywiesiliśmy osiem flag - "Legia Warszawa", "Olimpia", "Zambrów", "Tradycja Pokoleń", "Legia UZL", "Sokołów Podl.", "Biała Podlaska" i "Legijna Emigracja".
Jagiellonia przed meczem rozpoczęła przygotowania do planowanej oprawy. Z głośników poleciał kawałek Pink Floyd pt. "Another Brick in the Wall". W pierwszych minutach meczu w młynie "Jagi" rozciągnięto transparent z hasłem z tego właśnie kawałka "We don't need no education". Czcionka wykorzystana na transparencie była inspirowana okładką albumu Pink Floyd "The wall". Ponad nim zaprezentowano malowaną sektorówkę, przedstawiającą zamaskowanego kibica "pszczółek", który racą podpala legijny indeks z pieczęcią "Ultrawersytetu Warszawskiego". W tle pojawiły się żółte i czerwone kartoniki, a całość zwieńczył pokaz pirotechniczny - świece dymne w barwach klubu. Nasza odpowiedź na tę prezentację była natychmiastowa. "Jaga matoły, jesteście k...y bez szkoły" - skandowaliśmy pod adresem białostoczan, którzy tego dnia mogli liczyć na wsparcie swoich zgodowiczów z Mazura Ełk (z flagą).
Przed 1 listopada gospodarze wywiesili transparent z ksywami kibiców, którzy odeszli - "Ultra ma was w pamięci". Wywiesili również transparent z pozdrowieniami do więzienia.
Nasi piłkarze od 9 meczów nie wygrali w Białymstoku, więc i tym razem raczej niewielu z nas spodziewało się korzystnego wyniku. Doping rozpoczęliśmy jednak na odpowiednich obrotach, z pasją i wiarą w zwycięstwo. Nie podciął nam skrzydeł również szybko stracony gol. I jak się okazało, nie podciął skrzydeł również zawodnikom, którzy bardzo szybko zaatakowali skutecznie i najpierw doprowadzili do remisu, a chwilę później wyszli na prowadzenie. Radość była spora, i tym większa, że... zupełnie niespodziewana po takim początku meczu.
Trzeci gol dla legionistów padł w momencie śpiewania przez nas "Hitu z Wiednia", a chwilę po trzecim trafieniu okrzykiem "Jazda z k...i", zachęcaliśmy naszych graczy do dalszych ataków i kolejnych trafień. I ku naszemu zaskoczeniu, tak też się stało. Grający ultra ofensywnie legioniści wyszli w pewnym momencie na prowadzenie 5-1, więc można się spodziewać, że nasz doping przybrał na sile, a miejscowi nieco spuścili z tonu. Oczywiście nie mogło zabraknąć przyśpiewek dedykowanych "Jadze", tj. "Na ulicy Jurowieckiej ma siedzibę swą...", czy "Bo Jagi nikt nie lubi, bo Jaga nie ma zgód...". Po golu numer pięć z sektora gości niosło się głośne "Powiedz czy boli, jak Legia w d... pier...".
Niesamowicie niosła się po stadionie nasza pieśń "Gdybym jeszcze raz miał urodzić się...", którą śpiewaliśmy w samej końcówce. A mistrzowskie było przede wszystkim pier...cie, z jakim ruszyliśmy z tą pieśnią. Podobnie tego dnia było zresztą z "Hej Legia gol...", co dało bardzo dobry efekt.
Po końcowym gwizdku nastroje były w naszych szeregach doskonałe, więc jeszcze co nieco pośpiewaliśmy z drużyną, która przyszła pod nasz sektor świętować wygraną. W nieco innych nastrojach stadion opuszczani białostoczanie, którzy po długim weekendzie wrócą do pracy w naszym mieście.
Godzinę po meczu ruszyliśmy podstawionymi autobusami w stronę Niewodnicy, gdzie czekał na nas "specjal", którym dotarliśmy do stolicy około północy. Najwytrwalsi postanowili wziąć udział w triathlonie i kilkanaście godzin po powrocie z Białegostoku, wspierali dopingiem naszych futsalistów i koszykarzy. A przed nami ostatni mecz przy Ł3 - w najbliższy piątek licznie stawiamy się na meczu z Lechią, a następnie czekają nas dwa wyjazdy - do Gdańska i Wrocławia.
Frekwencja: 16 635
Kibiców gości: 971
Flagi gości: 8
Autor: Bodziach
Komentarze: (0)
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.
Dodaj swój komentarz:
autor:
e-mail:
treść:
NAJCZĘŚCIEJ KOMENTOWANE:
- Dean Klafurić zwolniony! (267)
- Legia Warszawa 0-2 Spartak Trnava (207)
- PS: Nawałka odmówił Legii (162)
- Nawałka od środy trenerem? (152)
- Klafurić: Możemy pokonać Spartak w rewanżu (145)
- Ukrainiec kandydatem na trenera (133)
- LIVE!: Spartak Trnava - Legia Warszawa (129)
- Spartak Trnava 0-1 Legia Warszawa (117)
- Legia Warszawa 1-3 Zagłębie Lubin (106)
- Klafurić: Przegrana bitwa, ale nie wojna (94)
Zgłoś newsa!
Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam!
Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!