|
Kielce - Piątek, 22 października 2010, godz. 20:00 Ekstraklasa - 10. kolejka |
|
Korona Kielce
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 6' Kucharczyk
- 35' Vrdoljak (k)
- 65' Iwański
- 88' Radović
| 4 (2) |
Sędzia: Tomasz Mikulski Widzów: 14479 Pełen raport |
|
|
Korona na kolanach!
Legia Warszawa w meczu 10. kolejki Ekstraklasy rozgromiła Koronę Kielce aż 4-1. Wojskowi prowadzili 1-0 już od 7. minuty po trafieniu Michała Kucharczyka. Potem do gry ruszyła Korona i wyrównał Stano. Jednak przed przerwą czerwoną kartkę za faul na Radoviciu w polu karnym zobaczył Małkowski i po skutecznie wykonanej przez Vrdoljaka jedenastce legioniści kontrolowali już grę. Ale po kolei…
Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Pierwsze minuty to próba sił z obydwu stron. Każdy chciał narzucić swój styl gry. Lepiej radziła sobie Legia wywalczając szybko dwa rzuty rożne. Drugi przyniósł efekt w postaci gola. Do piłki ustawionej w narożniku boiska podszedł Kiełbowicz i zagrał do głowę do Kucharczyka. Pierwszy z trzech jego strzałów wyładował na słupki – drugi został zablokowany przez obrońcę, a trzeci trafił do sieci. Był to najszybciej zdobyty gol przez Legię w tym sezonie. Padł, bowiem w 7. minucie. Goście poszli za ciosem. Blisko kolejnego gola był Szałachowski – minimalnie chybił. Po początkowym szoku gospodarze otrząsnęli się i zaczęli zagrażać bramce Machnowskiego. Golkiper Legii radził sobie jednak ze strzałami Korony. Do czasu… W 28. minucie akcję lewą stroną przeprowadzili gospodarze. Edi zagrał do Markiewicza a ten uderzył po długim rogu. Kostia sparował strzał, ale przy dobitce Stano był już bez szans. Po stracie gola goście się „ogarnęli” i wyprowadzili zabójczą kontrę. Radović przebiegł kilkanaście metrów po pięknym podaniu Szałachowskiego, wpadł w pole karne i przy próbie minięcia bramkarza został przez niego powalony na ziemię. Arbiter spotkania nie miał wątpliwości - czerwona kartka dla Małkowskiego i rzut karny dla gości. Do piłki podszedł Vrdoljak i pewnym strzałem od słupka pokonał drugiego golkipera Korony - Cierzniaka. Od tego momentu do końca pierwszej polowy zostało dziesięć minut. W 41. minucie goście powinni zdobyć trzeciego gola. Kucharczyk muśnięciem piłki pięknie minął obrońcę i Legia wyszła z akcją 2 na 1. Kucharz wbiegł w pole karne i zamiast strzelać szukał podaniem Szałachowskiego. Wykonanie było jednak dalekie od ideału i piłka padła łupem obrońcy. Po doliczeniu trzech minut sędzia zaprosił zawodników do szatni.
Poza lekkim przestojem bardzo dobra połowa w wykonaniu Legii. Goście grali płynnie, piłką, czego efektem były dwa gole. Zabrakło potwierdzenia w postaci trzeciego gola.
Pierwsze podanie w drugiej połowie wykonali legioniści. Ku zaskoczeniu to gospodarze, mimo osłabienia, ostro ruszyli – jak Legia z Lechem. Kilka razy zagotowało się pod bramką Machnowskiego, ale piłka mijała bramkę. W 53. minucie Szałachowski stanął przed znakomitą okazją na trzeciego gola. Za krótko piłkę wybił Cierzniak. Ta trafiła do Borysiuka, który wypuścił wspomnianego Szałacha. Ten naciskany przez obrońcę uderzył jednak niecelnie. Przez kolejne minuty goście zaczęli ponownie opanowywać sytuację na boisku. W 65. minucie nastąpiło udokumentowanie tej przewagi. Koszmarna strata piłki obrońców Korony na rzecz Kucharczyka. Młody napastnik bez kompleksów wpadł między trzech defensorów i podał do IWAŃSKIEGO. Powracający do składu „banita” na raty pokonał Cierzniaka. Po tym golu zawodnikom Korny puściły nerwy i kilka razy wręcz brutalnie faulowali legionistów. Zaowocowało to żółtymi kartkami. Po okresie przestoju Legii, w którym Korona kilka razy groźnie zaatakowała, końcówka to zdecydowana przewaga gości. W 88. minucie Manu opanował piłkę na lewym skrzydle. Przełożył obrońcę i idealnie dośrodkował do Rado. Temu nie pozostało nic innego jak głową skierować piłkę do pustej bramki. Jeszcze w ostatniej minucie przed szansą na gola stanął Wawrzyniak, ale paradą popisał się Cierzniak. Po chwili sędzia zakończył spotkanie.
Legia rozegrała chyba najlepszy mecz w tym sezonie. Było wszystko: walka, panowanie nad piłką i co najważniejsze skuteczna gra. Po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad Widzewem potwierdziła dziś zwyżkę formy. Największym minusem są jeszcze przestoje w grze powtarzające się co ok. piętnaście minut.
Autor: Kamil