|
Szczecin - Sobota, 9 kwietnia 2016, godz. 18:00 Ekstraklasa - 30. kolejka |
|
Pogoń Szczecin
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Piotr Lasyk Widzów: 14348 Pełen raport |
|
|
Bez bramek, bez wygranej
Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Pogonią Szczecin w swoim ostatnim meczu przed podziałem punktów. Tego dnia przyjezdni nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji do zdobycia choćby jednego gola. "Wojskowi" zakończyli zmagania w rundzie zasadniczej na pierwszym miejscu. Aktualnie mają jedno oczko przewagi nad Piastem oraz siedem nad Pogonią, która awansowała na trzecią lokatę. W kolejnej ligowej kolejce Legia podejmie Lecha Poznań.
Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry zagrozili piłkarze Pogoni. Łukasz Zwoliński doszedł do podania z głębi pola, wyprzedzając Jakuba Rzeźniczaka, który potknął się i przewrócił. Napastnik gospodarzy wpadł w szesnastkę rywali, gdzie jego podanie przechwycił Arkadiusz Malarz. W 10. minucie legioniści oddali pierwszy strzał na bramkę przeciwników. Michaił Aleksandrow kopnął piłkę z dystansu, która w znacznej odległości przeleciała nad celem. Z biegiem czasu podopieczni Stanisława Czerczesowa zyskiwali coraz większą przewagę, lecz nie wynikały z tego żadne klarowne okazje. Dopiero w 16. minucie groźnie główkował Aleksandar Prijović i futbolówka w nieznacznej odległości minęła lewy słupek. Niebawem Dawid Kudła został wreszcie zmuszony do interwencji. Wówczas Ondrej Duda dograł na skrzydło do Łukasza Brozia, a jego mocny strzał z dużym trudem odbił golkiper ze Szczecina. Dwa kwadranse po pierwszym gwizdku arbitra szczecinianie ruszyli z kolejną kontrą. Tym razem uderzeniem sfinalizował ją Adam Frączczak, ale Arkadiusz Malarz nie musiał nawet się ruszać. Tego dnia na boisku lepiej prezentowali się przyjezdni, czego dowód dali w 36. minucie. Wtedy Ondrej Duda posłał świetne podanie do wychodzącego Nemanji Nikolicia, którego w ostatnim momencie uprzedził Dawid Kudła.
Przez pierwsze kilkanaście minut drugiej części na placu gry nie działo się zbyt wiele. Pogoń i Legia starały się atakować, lecz niewiele z tego wynikało. Po godzinie gry wreszcie niebezpieczeństwo stworzył Michaił Aleksandrow. Bułgar przymierzył zza pola karnego, jednak piłka poszybowała ponad poprzeczką. Z każdą minutą gracze Czesława Michniewicza ryzykowali coraz bardziej, ponieważ tego dnia interesowało ich tylko zwycięstwo. Z boiska coraz bardziej wiało nudą i nawet przeprowadzane zmiany nie wnosiły w szeregi Legii zbyt wiele.
Autor: Wiśnia