|
Lubin - Czwartek, 28 kwietnia 2016, godz. 18:00 Ekstraklasa - 34. kolejka |
|
Zagłębie Lubin
|
2 (2) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 9015 Pełen raport |
|
|
I kto tu walczy o mistrza?
Fatalna gra Legii i zerowa zdobycz punktowa na stadionie w Lubinie. Tak można podsumować czwartkowy mecz Legii przegrany 0-2 z Zagłębiem. Gospodarze zdominowali przyjezdnych w każdej płaszczyźnie i jeszcze przed przerwą ustalili końcowy wynik po golach Jakuba Tosika i Krzysztofa Piątka. Legioniści nie potrafili zagrozić przeciwnikom i ich licznik bez strzelonego gola na wyjeździe wynosi obecnie 315 minut. Kto w czwartek walczył o mistrza?
Na pierwszą groźną okazję trzeba było czekać do siódmej minuty gry. Wówczas prostopadłą piłkę do Krzysztofa Piątka zagrał jeden z kolegów z drużyny, Arkadiusz Malarz daleko wyszedł poza pole karne, lecz wybił futbolówkę wprost do Arkadiusz Woźniaka. Napastnik gospodarzy sprobówał bezpośredniego uderzenia, które zatrzymało się na poprzeczce. W tej sytuacji legioniści mieli sporo szczęścia. Lubinianie starali się atakować skrzydłami, jednak największe zagrożenie stanowił Filip Starzyński. Pomocnik gospodarzy w 13. minucie dokładnie dośrodkował z rzutu rożnego, a w szesnastce najlepiej odnalazł się Jakub Tosik, główkując z najbliższego odległości i wyprowadzając "Miedziowych" na prowadzenie. Podopieczni Piotra Stokowca początkowo byli stroną zdecydowanie bardziej przeważającą. Lepiej konstruowali akcje w ofensywie i pewnie prezentowali się w defensywie. W 20. minucie bliski podwyższenia prowadzenia był Arkadiusz Woźniak. Zawodnik Zagłębia po wrzutce ze skrzydła uderzył mocno z powietrza, ale trafił w boczną siatkę. Tuż przed przerwą lubinianie po raz drugi zmusili do kapitulacji Arkadiusza Malarza. Filip Starzyński posłał dalekie podanie do Krzysztofa Piątka, ten pomimo obecności Igora Lewczuka spokojnie przymierzył i nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie, jak i zakończyła pierwsza. Legia na boisku tylko statystowała i w niczym nie przypominała zespołu, który niedawno rozbił na własnym stadionie Cracovię. W 50. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Ariel Borysiuk, lecz jego próba poszybowała wysoko ponad celem. Chwilę potem Łukasz Janoszka mógł rozstrzygnąć losy spotkania, kiedy w dobrej sytuacji fatalnie chybił. Po godzinie gry kontaktowego gola powinien strzelić Nemanja Nikolić. Najlepszy strzelec ligi okiwał Macieja Dąbrowskiego, a w polu karnym lepszy od niego okazał się Martin Polacek. Za moment z daleka huknął Jarosław Kubicki i Arkadiusz Malarz instynktownie odbił piłkę do boku. Legia przebudziła się dopiero w... 82. minucie. Wówczas Nikolić podał do Michaiła Aleksandrowa, ten oddał celny strzał, który na rzut rożny sparował Martin Polacek. Było to dopiero drugie celne uderzenie legionistów w tym pojedynku. W doliczonym czasie Ondrej Duda mocno kopnął piłkę z narożnika boiska, a ta wylądowała w trybunach.
Autor: Wiśnia