Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com
Poniedziałek, 7 kwietnia 2025 r. godz. 14:05

Punkty po meczu z Górnikiem Zabrze

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

W końcu zwycięstwo; dzieci we mgle; człapu człap; dobre zmiany; tak powinni grać - to najważniejsze punkty po niedzielnym meczu Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze, w którym legioniści zwyciężyli 2-1.

{VIDEOAD}

1. W końcu zwycięstwo
Ponad miesiąc podopieczni trenera Gonçalo Feio czekali na zwycięstwo w Ekstraklasie. Dopiero teraz, po raz pierwszy w tym roku kalendarzowym, udało im się wygrać ligowe spotkanie wyjazdowe. Od początku marca, czyli od wygranej ze Śląskiem Wrocław, Legia zremisowała z Motorem Lublin i Pogonią Szczecin oraz przegrała z Rakowem Częstochowa, a w ostatnich miesiącach przegrali również na wyjazdach z Piastem Gliwice, Radomiakiem Radom.
To statystyka mocno rozczarowująca — jak na klub o aspiracjach i historii takich jak Legia Warszawa. Na szczęście udało się w końcu przełamać złą serię i wygrać w Zabrzu. Choć ten mecz nie należał do najlepszych w wykonaniu Legii, to drużyna - mimo licznych osłabień w składzie - potrafiła w drugiej połowie pokazać charakter i sięgnąć po trzy punkty na trudnym terenie.

Niestety, poziom meczu nie był szczególnie wysoki, a gra Legii w pierwszej połowie wołała o pomstę do nieba. To każe zadać sobie poważne pytania: czy większość tych zawodników ma w sobie charakter, ambicję i umiejętności, by godnie reprezentować taki klub jak nasz? Czy też musimy się przyzwyczaić, że przeciętność będzie tu akceptowana i wspierana?

2. Dzieci we mgle
To, co Legia wyprawiała od początku meczu, było wręcz nieprawdopodobne — a zarazem niestety dość często widoczne w ostatnich spotkaniach „Wojskowych”. Zawodnicy z Warszawy dali się kompletnie zdominować gospodarzom. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że kolejne bramki dla ekipy Jana Urbana są tylko kwestią czasu.

Nasi obrońcy kręcili się jak na karuzeli, a pomocnicy notowali tak absurdalne straty, że niemal każda z nich kończyła się groźną akcją gospodarzy. Wielu zawodników nawet nie udawało, że zależy im na wyniku – nie doskakiwali do rywali, nie pressowali, tylko stali i biernie czekali, aż piłka przypadkiem znajdzie się pod ich nogami i – być może – odbije się tak, że trafi do któregoś z kolegów z zespołu.

Wyglądaliśmy jak zespół z A-klasy, zebrany na ostatnią chwilę, który musi rozegrać mecz z liderem mającym 20 punktów przewagi nad resztą ligi, podczas gdy my sami tkwimy na dnie tabeli. Dzieci we mgle – i to tej z powieści Stephena Kinga.

Spójrzmy teraz na sytuację bramkową, bo jest to fragment warty analizy.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Zaznaczyłem dwóch zawodników, którzy odgrywają kluczową rolę w początkowej fazie tej akcji. Elitim toczy pojedynek na prawej stronie boiska – i w zasadzie ma dwie opcje: albo zagrać do Rafała Augustyniaka, albo stracić piłkę. Niestety, wydarzyło się to drugie. Istotne jest jednak także ustawienie „Augusta”, pełniącego rolę „szóstki” na boisku. Zamiast wyjść do gry i stworzyć Elitimowi kilka możliwości rozegrania, stał w miejscu, nie szukając wolnej przestrzeni ani nie oferując się do podania.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

W kolejnej sytuacji Jan Ziółkowski zostaje wręcz „zezłomowany” – Furukawa zakłada mu siatkę i mija go bez większego problemu. Zwróćmy jednak uwagę na ustawienie trójki defensorów: Augustyniaka, Pankova i Vinagre.

Vinagre kompletnie odpuszcza krycie strzelca bramki. Ustawiony jest zbyt daleko, by móc realnie zareagować, a co ważniejsze – nie podejmuje nawet próby skrócenia dystansu. Augustyniak natomiast sprawia wrażenie, jakby zupełnie nie wiedział, co dzieje się za jego plecami. Brakuje komunikacji, ustawienia, jakiegokolwiek odczytu sytuacji – wszystko to razem tworzy obraz totalnego chaosu w defensywie.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Przejdźmy do kluczowego momentu – zobaczmy, ile miejsca i czasu na przygotowanie strzału ma Taofeek Ismaheel. W promieniu kilku metrów nie ma żadnego z naszych zawodników, mimo że jeszcze chwilę wcześniej krył go Vinagre. Ten jednak zgubił rywala, a kiedy zorientował się, że sytuacja staje się groźna, było już za późno, by zablokować strzał skrzydłowego Górnika.

Najgorsze, że to nie pierwsza tak stracona bramka, kiedy tracimy piłkę w środku pola, a następnie nie wiemy, jak odbudować ustawienie w obronie i gubimy krycie przeciwników.

3. Człapu człap
To, że legioniści nawet nie udawali, iż zależy im na tym meczu w pierwszej połowie, już wcześniej podkreślałem. To, jak poruszali się po boisku – a raczej stali, człapali lub wyglądali, jakby brali udział w marszu seniorów – było czymś niesamowitym. Nie było żadnego zawodnika, który próbowałby podejść z pressingiem do przeciwnika. Zamiast tego oglądaliśmy wzajemne zrzucanie winy za kolejne straty, niecelne podania i brak reakcji na zagrożenie.

Gracze Legii człapali po murawie, jakby przed meczem przebiegli maraton, a dopiero potem przystąpili do spotkania. Brakowało mocy, przyspieszenia, a co najważniejsze – chęci, by choćby po własnej stracie piłki próbować ją odzyskać.

Spójrzmy na jedną z wielu sytuacji obrazujących ten dramatyczny brak zaangażowania – moment utraty piłki i braku próby jej odebrania.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Bohaterem screenów jest Kacper Chodyna. W 19. minucie i 26. sekundzie stracił on piłkę na połowie rywala, co pozwoliło Górnikowi Zabrze przeprowadzić kontratak.

fot. Canal+ Sportfot. Canal+ Sport

Akcja trwała już dziesięć sekund. W tym czasie „Chodi”, zaznaczony w kółku, jedynie truchtał w stronę własnej bramki – jego „próba” odzyskania futbolówki wygląda na kompletnie pozbawioną jakiejkolwiek determinacji. To zachowanie niedopuszczalne. Wygląda to po prostu tak, jakby Chodynie nie chciało się grać w tym meczu.

Cała akcja zakończyła się w 44. sekundzie mocnym strzałem Podolskiego, który świetnie obronił Kacper Tobiasz (należy mu się uznanie – rozegrał bardzo dobre spotkanie). Do tego momentu Chodyny nawet nie widzieliśmy w pobliżu naszego pola karnego.

Ale to zaledwie kropla w morzu łez… naszych łez – kibiców. Bo kiedy już wychodzimy z kontrą, Ilja Szkurin jest całkowicie osamotniony. Żaden z pomocników nawet nie rusza się z miejsca, by go wesprzeć. Wstyd, panowie. Wstyd.

4. Dobre zmiany
Do tej pory trudno zrozumieć, co właściwie wydarzyło się w drugiej połowie meczu, chociaż można się domyślać, że zadziałały tu dwie rzeczy. Po pierwsze: kolejna „suszarka” w szatni i próba ogarnięcia się zawodników, bo to, co oglądaliśmy w pierwszej połowie, przypominało kino klasy Z. Po drugie: wyraźne osłabnięcie Górnika Zabrze, który wszedł w to spotkanie bardzo mocno, ale z każdą minutą tracił siły i poziom ich zaangażowania systematycznie malał.

Legia obudziła się po przerwie i ostatecznie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść – trzeba uczciwie przyznać, że w dużej mierze dzięki dobrym zmianom trenera. Gdy na boisku pojawił się Claude Gonçalves, byłem zaskoczony. Portugalczyk w ostatnich meczach albo siedział na ławce, albo znikał na trybunach, więc jego wejście było dla mnie niemałą niespodzianką. Ale trzeba oddać mu sprawiedliwość – dobrze wszedł w spotkanie i pokazał się z naprawdę przyzwoitej strony. Był dynamiczny (zdecydowanie bardziej niż Augustyniak), często wychodził na pozycję i dawał zespołowi to, czego brakowało w jego grze w rundzie jesiennej.

Ogólnie większość rezerwowych dała wyraźny impuls drużynie –z wyłączeniem Wahana Biczachczjana, który po raz kolejny nie wniósł absolutnie niczego pozytywnego. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy go w formie, która mogłaby realnie pomóc zespołowi.

Największym zaskoczeniem – oprócz Claude’a – był zdecydowanie Patryk Kun. Walczył o każdą piłkę, zaliczył dwa kluczowe odbiory, po których Legia wyszła z groźnymi kontratakami. Pozytywny występ Kuna to miła odmiana – choć pewnie jego dobra ocena po części wynika też z porównań do Vinagre, który w tej rundzie jest cieniem samego siebie. Oglądanie jego gry staje się niestety coraz bardziej bolesne.

5. Tak to powinno wyglądać
Na koniec warto zwrócić uwagę na jedną akcję, za którą należy pochwalić cały zespół Legii – za pomysł, dynamikę i dokładność rozegrania.


Był doliczony czas gry. Na prawej stronie piłkę odebrał Patryk Kun i od razu zagrał do Urbańskiego. Ten, bez zbędnych ceregieli, odegrał z pierwszej piłki do Morishity. Japończyk oddał piłkę młodemu pomocnikowi, a ten pod nogi Szkurina. Napastnik zachował zimną krew i wystawił piłkę Biczachczjanowi, który oddał strzał – niestety zablokowany przez defensora Górnika.

Krótka, składna akcja, która mimo że nie zakończyła się golem, dała sporo radości – zwłaszcza w kontekście ostatnich występów Legii. Pokazała, że da się grać z pierwszej piłki, szybko, zdecydowanie, z pomysłem. I nie tylko w Lidze Konferencji, ale również w Ekstraklasie.

Kamil Dumała



Komentarze: (7)

kaktus, 07.04.2025 14:20:51 - *orange.pl

Szkurin powinien kończyć spotkanie z bramką, a zamiast tego kończy z asystą bo Luki wbił piłkę zmierzającą po strzale Szkurina do pustej bramki...

Guny, 07.04.2025 15:03:53 - *223.42

Dobrze wypunktowane, natomiast dziwi mnie ze wypunktowano brak zaangażowania Chodyny (jak najbardziej słusznie), a gdy to samo zrobił Elitim i skończyło się to stratą bramki (!) to autor doszukuje się winy Augustyniaka. Za to powinien usiąść na ławce i solidną burę dostać, o czym pisałem jeszcze w trakcie meczu. Niestety wyglada na to że skoro z góry idzie przyklad to i piłkarze przyzwyczaili się do tego że "bylejakość" jest tolerowana w naszym klubie ?

Maik83, 07.04.2025 16:00:31 - *centertel.pl

Jak nie chce im się grać i zapieprzać w Legii to Won

Balcer, 07.04.2025 17:05:47 - *orange.pl

@kaktus: Jeszcze nie raz i nie dwa strzeli, bez spiny

Barnaba, 07.04.2025 17:16:12 - *orange.pl

No, Gonclaves bardzo pozytywnie zaskoczył. W pewnym momencie przedryblował chyba z trzech górników, aż przecierałem oczy ze zdumienia.
Może to efekt nowej miotły - dyrektora, a może tak długo się aklimatyzował? Oto jest pytanie.

majusL@legionista.com, 07.04.2025 18:05:57 - *174.42

Jakim cudem chodyna znalazł się w Legii ?? Ktoś To umie wytłumaczyć??!!

Mateusz z Gór, 07.04.2025 20:44:33 - *orange.pl

@majusL@legionista.com: Bo Pieńko okazał się za drogi, a JZ już wydał na paliwo.

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!