Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej

Poniedziałek, 28 kwietnia 2025 r. godz. 07:23

Plusy i minusy po meczu z GKS-em Katowice

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com

W sobotni wieczór Legia Warszawa pewnie pokonała w Katowicach GKS 3-1, notując tym samym swoje czwarte wyjazdowe zwycięstwo z rzędu. Legioniści w tym spotkaniu bardzo dobrze reagowali na boiskowe wydarzenia - po stratach momentalnie i skutecznie naciskali rywali wysokim pressingiem, co przyniosło dwa trafienia już w pierwszej połowie. Gdy trzeba było, "Wojskowi" uszczelniali swoją obronę, a sami kontratakami próbowali "zamknąć" mecz i pomimo wielu sytuacji, udało im się to dopiero w doliczonym czasie gry. Zapraszamy na oceny, jakie przyznaliśmy podopiecznym trenera Goncalo Feio za ten mecz.

{VIDEOAD}

Claude Goncalves - Pomocnik kontynuuje serię imponujących występów. W spotkaniu z GKS-em dawał niesamowicie dużo konkretów, był kluczem do przejęcia środka pola i uczestniczył przy każdej z trzech zdobytych bramek. Przy pierwszym golu początkowo dobrze nacisnął pressingiem Lukasa Klemenza, pozwalając Luquinhasowi na odbiór piłki, a następnie dobrze ustawił się w polu karnym, dopadł do dobitki i "otworzył" wynik spotkania, zdobywając swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie. Drugie trafienie to kolejny popis pressingu w jego wykonaniu, którym, również Klemenzowi, odebrał piłkę w polu karnym, a ta powędrowała pod nogi Ilji Szkurina. Podobnie było zresztą przy trzeciej bramce, kiedy Portugalczyk powstrzymał na połowie gospodarzy wychodzącego z kontrą Mateusza Kowalczyka, podprowadził piłkę i rozprowadził ją na skrzydło do Kacpra Chodyny, co było kluczowym podaniem przy tej akcji. Goncalves nie tylko imponował swoim wysokim i agresywnym podejściem do przeciwnika oraz rozegraniem piłki, ale również czynnie wspomagał kolegów w defensywie i nie pozwalał graczom GKS-u rozwinąć skrzydeł w środku pola. Pomocnik zdecydowanie pracuje na to, by stać się największym odkryciem końcówki sezonu i nadzieją na przyszłe rozgrywki.

Maximillian Oyedele - Szczególnie pierwsza połowa była pokazem pełnej dominacji w wykonaniu młodego pomocnika. Całkowicie opanował środek pola, świetnie się ustawiał, czytał poczynania przeciwnika i przerywał po prostu wszystkie jego ataki. Gdzie gospodarze nie posłali piłki, tam znajdował się Oyedele i odbierał ją z dziecinną łatwością. Łącznie wykazał się aż 7 skutecznymi odbiorami, co naprawdę robi spore wrażenie, tym bardziej, jak dołoży się do tego jeszcze kilka zwykłych przechwytów i 8 z 12 wygranych pojedynków z przeciwnikami. Lekkie problemy pojawiły się w tym aspekcie po przerwie. Maxiemu zdarzało się przysnąć, m.in. przy straconych golu, gdy dał się wyprzedzić w polu karnym strzelcowi gola. Przez zbyt późną reakcję wykartkował się również na następne ligowe spotkanie przeciwko Lechowi Poznań. Całościowo jednak było bardzo ciężko go pokonać, a Legia dzięki temu miała zapewnioną stabilność i opanowanie. Uczestniczył również czynnie w rozegraniu - wykazał ok. 85% skuteczność długich podań i 96% skuteczność prostych zagrań, notując przy tym dwa kluczowe podania. Bardzo dobry występ, zakończony w 78. minucie, choć pokazał, że może jeszcze trochę rzeczy poprawić.

Luquinhas - Oglądając Luquinhasa w Katowicach, można było poczuć się jak w 2019 czy 2020 roku. To był w końcu występ Brazylijczyka, jak podczas pierwszego pobytu w warszawskiej drużynie. Skrzydłowy był przebojowy, dominował zwinnością i balansem ciała. Rywalom bardzo ciężko było go powstrzymać, bo Luquinhas imponował szybkością, walczył o piłkę do samego końca i często uprzedzał ich w ostatnich momentach, przez co non stop można było zobaczyć go leżącego na boisku i cierpiącego po faulu. Przez cały mecz Brazylijczyk przegrał zresztą tylko 1 z 7 pojedynków z przeciwnikami. Świetnie funkcjonowała na lewej flance jego współpraca z Rubenem Vinagre - zawodnicy bardzo dobrze się rozumieli, rozgrywali między sobą szybkie ataki i wymieniali się pozycjami. "Luqui" cudownie zachował się przy pierwszym golu, był wręcz kluczowym zawodnikiem w jego zdobyciu. Najpierw skrzydłowy dzielnie walczył o piłkę w środku pola z Marcinem Wasielewskim i odebrał ją w pojedynku fizycznym ze znacznie silniejszym oponentem. Następnie rozprowadził akcję do boku, jednak podanie Vinagre na pole karne było niecelne. Brazylijczyk jednak, przy pomocy Claude'a Goncalvesa, powalczył o futbolówkę ponownie, odzyskał ją i obsłużył w polu karnym Ryoyę Morishitę, który oddał strzał na bramkę. Jego występ w Katowicach był jednym z najlepszych od czasu powrotu do Warszawy i przypomniał kibicom, jak wielką jakość potrafi wnosić, gdy tylko jest w pełni formy, a pamiętajmy, że Luquinhas wciąż walczy o wykupienie go do klubu. Zszedł z boiska w 66. minucie.

Ruben Vinagre - Nastał cud - Portugalczyk w końcu zagrał wiosną dobry mecz w barwach Legii! Vinagre może nie dołożył żadnej "liczby" do swojego dorobku, ale był jednym z głównych kreatorów i napędzających akcje drużyny. W końcu znacznie ciężej było go powstrzymać, był zdecydowanie skuteczniejszy, a jego poczynania robiły zdecydowanie więcej zamętu. Tak jak wcześniej napisałem, Vinagre świetnie współpracował na lewej stronie z Luquinhasem, często podłączając się do akcji ofensywnych i oferując zespołowi szerokość w ataku. Co prawda w jego grze nie zabrakło strat czy niecelnych dośrodkowań, jednak wynikało to z zaangażowania i większego ryzyka niż nonszalancji, a na tle dotychczasowych wiosennych występów był to zdecydowanie krok naprzód. Zresztą nie tylko w aspektach ofensywnych, ponieważ również w defensywie boczny obrońca był bardziej skupiony, pewniejszy w pojedynkach i nie pozwalał rywalom, by nim pomiatali, jak w poprzednich spotkaniach. W jego grze było widać po prostu większą chęć i determinację, a to od razu przyniosło oczekiwane efekty, co zdecydowanie cieszy przed zbliżającym się finałem Pucharu Polski.

Kacper Tobiasz - W pierwszej połowie golkiper za bardzo się nie spocił i mogła zachodzić obawa, że przy zwiększeniu intensywności GKS-u może okazać on problemy z koncentracją. Tobiasz odpowiedział jednak na to, nie pozostawiając złudzeń. Zresztą już pod koniec pierwszej części przy bardzo mocnym i nieprzyjemnym dla bramkarza uderzeniu z dużego dystansu Arkadiusza Jędrycha pokazał, że wciąż panuje nad tym, co dzieje się na boisku. W drugiej połowie najpierw wpuścił gola, ale przy strzale z bliskiej odległości nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Później jednak wykazywał się dobrym ustawieniem między słupkami i popisywał skutecznymi robinsonadami, szczególnie przy uderzeniach sprzed pola karnego. Łącznie wykonał 5 udanych interwencji, a kilka z nich uratowało zespół przed stratą bramki. Szkoda tylko, że nie udało mu się zanotować czystego konta.

Juergen Elitim - Kolumbijczyk powrócił do składu po jednym meczu przerwy spowodowanej operacją złamanej ręki. Był nieco przygaszony, przy tak dużej dominacji Legii można było spodziewać się po nim nieco więcej. Dodatkowo nie ustrzegł się głupich strat i niecelnych podań. Nie było ich jednak bardzo dużo, a pomocnik ostatecznie zakończył mecz z 87% skutecznością zagrań. Przy piłce może był mało, ale to nie znaczy, że nie miał żadnego wkładu w grę. Elitim bardzo dużo biegał, uczestniczył w wielu pressingach, wracał do defensywy, w której także skutecznie wspomagał kolegów z zespołu. Wykazał się zresztą kilkoma skutecznymi przechwytami i wygrał większość pojedynków fizycznych z zawodnikami GKS-u. W 61. minucie dobrze zebrał piłkę tuż przed polem karnym, wykiwał Mateusza Kowalczyka i oddał mocny strzał na bramkę, ale świetnie wybroniony przez golkipera. Choć brakowało mu nieco więcej błysków w ofensywie, Elitim swoją pracą bez piłki odegrał istotną rolę w kontrolowaniu tempa meczu i zabezpieczaniu środka pola. Opuścił murawę w 66. minucie.

Ilja Szkurin - Z występu Białorusina przeciwko GKS-owi można wyciągnąć wiele plusów, ale również minusów. Zaczynając od pozytywów, trzeba wspomnieć o zdobyczy bramkowej. W 18. minucie Szkurin zachował się jak rasowy napastnik, lis pola karnego. Zebrał odbitą piłkę w "szesnastce", przełożył rywala i mimo że mógł jeszcze oddać futbolówkę do lepiej ustawionych kolegów z drużyny, zdecydował się na mocny strzał na dalszy słupek, który był niezwykle dokładny. Po reakcji napastnika widać było, jak dużą ulgę sprawiło mu to trafienie. Bywały jednak momenty, w której takowej decyzyjności Białorusinowi zdecydowanie brakowało. Mowa o sytuacji z 76. minuty, kiedy Szkurin otrzymał dobre prostopadłe podanie, świetnie zabrał się z piłką i dryblingiem wykiwał Arkadiusza Jędrycha, dochodząc do czystej sytuacji w polu karnym, jednak zdecydował się jeszcze na kompletnie niepotrzebne przełożenie bramkarza, a ten wyłuskał mu piłkę spod nóg. Samo wykończenie było po prostu fatalne w jego wykonaniu, ale trzeba powiedzieć, że wcześniejszym wypracowaniem sobie tej sytuacji pokazał, że jednak nie jest typowym drągalem i posiada jakieś umiejętności techniczne. Do negatywów należy również zaliczyć to, że atakujący po raz kolejny miał spore problemy z opanowaniem dogrywanych do niego podań, wielokrotnie piłka odskakiwała mu od nóg, co prowadziło do zbyt prostych strat. Mimo tych mankamentów, Szkurin pokazał się jako zawodnik aktywny, szukający gry i potrafiący znaleźć się w odpowiednim miejscu w kluczowych momentach. Jego występ i pierwsza ekstraklasowa bramka w barwach Legii są pewnym krokiem do przodu, ale wskazującym sporo elementów do poprawy, szczególnie w kwestiach psychicznych. Został zmieniony w 78. minucie.

Jan Ziółkowski - Jak na ostatnie występy młodego defensora, ten w Katowicach stał na zwyczajnie średnim poziomie. W pierwszej części był dość pewnym punktem, ale też gospodarze niespecjalnie sprawiali mu kłopoty. Gdy jednak musiał interweniować, to robił to bez żadnych zarzutów, ze sporą pewnością i zaangażowaniem. Z szatni wyszedł chyba ze zbyt dużą nonszalancją, jakby zawodnicy GKS-u mieli mu w ogóle nie zagrozić, więc mógłby zagrać trochę mniej odpowiedzialnie. To go nieco zwiodło, bo momentami Ziółkowski gubił krycie, a także był spóźniony przy interwencjach, co zresztą zakończyło się żółtą kartką po ostrym wejściu w rywala zbyt późnym wślizgiem. Widać było, że młody defensor nie potrafił już wrócić do pewności z pierwszych 45 minut i musiał zejść z boiska, co stało się w 71. minucie. To spotkanie pokazało, że Ziółkowski wciąż potrzebuje więcej doświadczenia i pracy nad utrzymaniem koncentracji w trudniejszych fragmentach meczu.

Steve Kapuadi - W zasadzie bardzo mało można napisać o występie Francuza, bo gospodarze zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie mało atakowali jego flanką. Kapuadi unikał większych błędów, dość dobrze ustawiał się w polu karnym i wykazał się kilkoma skutecznymi interwencjami przy górnych podaniach gospodarzy. Zarówno przy straconej bramce, jak i przy reszcie dogodnych okazji GKS-u kapitan zespołu nie miał żadnego wkładu i możliwości do reakcji. Czynnie uczestniczył w rozegraniu akcji Legii od tyłu, choć kilka razy zdarzyło mu się podać piłkę wprost pod nogi rywala. Ogólnie rzecz biorąc, występ Kapuadiego był poprawny, choć nie miał okazji do wykazania się pełnią swoich umiejętności, a jego rola w tym meczu była dość znikoma.

Ryoya Morishita - Japończyk w obecnym momencie sezonu jest zdecydowanie pod formą i udowodnił to również w meczu z katowiczanami. Był zdecydowanie najmniej efektywnym z ofensywnych zawodników Legii w tym spotkaniu. Miał ogromne problemy z pokonywaniem przeciwników, tracił piłkę w wydawałoby się najprostszych sytuacjach z możliwych, głównie przez swoje niezdecydowanie. Łącznie zresztą zanotował aż 14 strat. Miał również trzy dogodne sytuacje strzeleckie, które zmarnował w dość prosty sposób. W 15. minucie otrzymał od Luquinhasa piłkę w polu karnym, ale po rykoszecie uderzył prosto w bramkarza, a na jego szczęście dobrze do dobitki złożył się Claude Goncalves. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy w kontrataku został obsłużony przez Rubena Vinagre podaniem na czystą pozycję, jednak na wślizgu uderzył obok celu. W zdecydowanie najlepszej sytuacji Morishita znalazł się w 54. minucie, gdy otrzymał dośrodkowanie na dalszy słupek, niepilnowany przyjął piłkę, ale z najbliższej odległości trafił prosto w golkipera. Tego typu zmarnowane okazje są niestety częścią szerszego obrazu, w którym Morishita nie potrafił znaleźć swojego rytmu i wnieść jakiegoś wpływu na grę drużyny.

Patryk Kun - Zacznijmy od tego, że wiemy, jakim zawodnikiem Kun jest - dużo biegającym, dającym z siebie wiele w kwestiach walki, ale dość surowym pod względem umiejętności czysto piłkarskich, technicznych. Rzeczywiście, również z GKS-em pokazał serce do walki, kilka razy skutecznie pomknął do przodu, by dać opcję w ofensywie czy powalczył z rywalem w defensywie. W wielu z tych sytuacji był jednak na straconej pozycji, szczególnie w drugiej połowie, bo pierwsza była w jego wykonaniu na przyzwoitym poziomie, choć już jej końcówka pokazała, że będzie miał w tym meczu jeszcze wiele problemów z Borją Galanem. W 42. minucie miał do piłki kilka metrów, właściwie kontrolował ją, a ostatecznie dał się wyprzedzić Hiszpanowi, który był zdecydowanie dalej od futbolówki, a to doprowadziło do groźnego uderzenia Arkadiusza Jędrycha. Niestety w 62. minucie jego nieudany pojedynek z lewym wahadłowym GKS-u zakończył się już w najgorszy możliwy sposób - bramką kontaktową dla katowiczan. Kun wykazał się biernością, bał się zaryzykować, przycisnąć Hiszpana, a ten tylko czekał na dogodną okazję, by go ograć. To ostatecznie udało się w upokarzający dla legionisty sposób, któremu została założona "dziurka". Nawet jeśli przez jakiś czas meczu Kun prezentuje się pozytywnie, to nie można mu ufać na całej przestrzeni spotkania i podobnie było w sobotę.

Zmiennicy

Marc Gual - Hiszpan w 66. minucie wrócił do gry po urazie odniesiony w półfinałowym meczu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Od początku widać było, że tęsknił do futbolu i starał się jak najczęściej być przy futbolówce. Choć w kilku sytuacjach wykazał się zbyt dużą samolubnością, to pokazał również duże parcie na bramkę i głód zdobywania bramek. Już 4 minuty po wejściu na murawę oddał mocny strzał z dystansu, jednak świetnie wyciągnął się w bramce golkiper GKS-u i wybronił to uderzenie. W doliczonym czasie gry Hiszpanowi już udało się pokonać Dawida Kudłę pewnie wykańczając kontratak drużyny strzałem w samo okienko. Poza tym Hiszpan często naciskał rywali pressingiem i kilka razy udało mu się odebrać im futbolówkę. Bardzo pozytywny powrót napastnika.

Kacper Chodyna - Wszedł na boisko w 66. minucie. Skrzydłowy, jak na siebie, był dość aktywny, często uczestniczył i rozprowadzał kontrataki zespołu. W większości sytuacji robił to dość nieskutecznie, szwankowała jego decyzyjność, jak m.in. w 78. minucie, kiedy świetnie opanował piłkę, popędził w kierunku bramki, ale nagle zgubił tempo, nie wiedział co dalej zrobić i podaniem na pole karne zdecydowanie wyrzucił Ilję Szkurina, marnując dogodną okazję. W doliczonym czasie gry poniekąd odkupił swoje winy, skutecznie wycofując piłkę do Marca Guala i notując swoją 7. asystę w tym sezonie.

Radovan Pankov - Pojawił się na boisku w 71. minucie. Generalnie wprowadził do defensywy sporo spokoju, wygrywał pojedynki z rywalami i wykazał się dwoma kluczowymi odbiorami po pomyłkach kolegów z drużyny. W jednej sytuacji jednak zdarzyło mu się popełnić błąd - w 75. minucie nie pokrył w polu karnym Oskara Repki, który na szczęście Serba, trafił z najbliższej odległości jedynie w górną część poprzeczki. Mimo tej pomyłki, ogólnie Pankov dobrze wpisał się w drużynę i wniósł stabilność do defensywy, co było szczególnie ważne w końcowej fazie meczu.

Wahan Biczachczjan, Rafał Augustyniak - Grali zbyt krótko, by ocenić ich występ.



Komentarze: (13)

zawsze wierny, 28.04.2025 08:04:12 - *79.192

A kiedy Tobiasz ma coś do powiedzenia straszni strzelcy słabi bramkarze

Mateusz z Gór, 28.04.2025 09:30:59 - *orange.pl

Może to i dobrze, że Ziółkowski zagrał słabszy mecz. Po ostatnich dobrych występach pojawiły się głosy, że jest już gotowy na następny krok i transfer. W kuluarach słychać, że podobnie zaczyna myśleć sam zawodnik. Może to go troszkę przystopuje i zostanie z nami na kolejny sezon, bo uważam, że w Legii jeszcze wiele może się nauczyć.

Kun, 28.04.2025 09:38:36 - *centertel.pl

Niejednoznaczna ocena jednak. Fakt, zawalił przy bramce, ale też kilka razy wybijał piłkę rywalom przy własnym polu karnym (nawet głową, co przy jego wzroście budzi szacunek).

ops2, 28.04.2025 09:47:52 - *centertel.pl

Kun na minus Gual na plus..... ? Kun zasuwał cały mecz i tak naprawdę dał się raz spektakularnie ograć ale zagrał przyzwoity mecz. Gual od wejścia beznadzieja a bramkę wypracowali mu inni. Nie jestem fanem Kuna ale trochę obiektywizmu

Zięciu, 28.04.2025 11:31:05 - *edu.pl

@ops2: popieram. Nie jest to mój faworyt, ale tym razem Kun na plus. Za to Ziółkowi woda sodowa do głowy chyba uderza. Zbyt wolny, mało skoncentrowany. Najgorszy występ od dawna.

ekspert, 28.04.2025 11:40:53 - *ghnet.pl

@ops2: no wlasnie, troche obiektywizmu. Abstrahujac, ze twoja opinia nie jest obiektywna jak kazda, wiec sie leciutko osmieszyles. Gual strzelił gola, Kun zawalił. Z czym ty chcesz dyskutowac? I nie dal sie tylko raz ograc bo najgrozniejsza sytuacja w 1 polowie tez po jego juniorskim bledzie. Beznadziejny mecz, Gual wszedl po przerwie i strzelil ladnego gola a nadal jest hejtowany? Bo co? Bo odwazyl sie oddac strzel i podac DO PRZODU? Niesamowite. Lepiej w tej druzynie biegac, wtedy "kibic" doceni mimo, ze kopiesz sie po czole i stwarzasz rywalom akcje za akcją.

ekspert, 28.04.2025 11:42:13 - *ghnet.pl

@Kun: "wybijał pilke". No to faktycznie, mega osiagniecie: wybic pilke. Co z tego, ze zawalił gola bo go jakis ogorek ogral jak juniora. Co z tego, ze ten sam ogórek zrobil to rowniez w 1 polowie, przez co omal nie stracilismy gola. WYBIŁ PIŁKĘ KILKA RAZY. Wystep na plus :d

Roma, 28.04.2025 13:54:39 - *97.65

@ekspert: szanowny ekspercie - strzelił bramkę i co? Jest napastnikiem więc czasami strzela bramki. W tej dyscyplinie sportowej występuje 11 zawodników, z których każdy ma robić niby to samo, ale jednak coś innego. Napastnik akurat ma strzelać bramki po zagraniach innych zawodników. Wartość piłkarską Guala oceniaj po tym, jak mu dogrywają koledzy i jak te dogrania wykorzystuje. Z tym nie jest najlepiej. Akurat w meczu sobotnim strzelił ładnie, ale też dostał takie podanie, że gol stał się obowiązkiem.

mi, 28.04.2025 14:11:28 - *ghnet.pl

Oj gruba pomyłka, oceny do wystawienia za mecz Legia - Chelsea.

Okęciak, 28.04.2025 14:57:38 - *virtuaoperator.pl

Goncalves i Oyedele top forma w ostanich tygodniach, jak zagrają z Pogonią na tym poziomie to jestem spokojny o wynik.

Luk, 28.04.2025 15:46:11 - *timplus.net

@ekspert: Jak Gual wykorzysta 5/10 akcji (czytaj 5 asyst/goli na 10 klarownych akcji ofensywnych) to zmienie o nim zdanie...
Kun to za słaby zawodnik na Legię, tak myślałem od początku i czym dalej w las tym bardziej mnie w tym uświadamia, ale to nie był najgorszy mecz w jego wykonaniu.

bronek49, 28.04.2025 16:25:11 - *vectranet.pl

Morishita jest słaby od kilku meczów a Feio zamiast go zmienic to pozwala grać do końca co osłabia zespół

Arek, 28.04.2025 21:02:28 - *tpnet.pl

@Zięciu: uwielbiam tego typu ekspertyzy. Zagrał słabiej, i już woda sodowa. Szkoda, że nie pomyślałeś, że np. mógł mieć słabszy dzień, albo że ma 19 lat i mogą mu się jeszcze zdarzać wahania formy. I tak będziesz pisać o każdym młodym, który akurat słabszy mecz zagra? Sorry, ale jak dla mnie bez sensu.

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!