Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Ryoya Morishita, Claude Goncalves, Marc Gual - fot. Woytek / Legionisci.com
Ryoya Morishita, Claude Goncalves, Marc Gual - fot. Woytek / Legionisci.com
Niedziela, 27 kwietnia 2025 r. godz. 20:42

Punkty po meczu z GKS-em Katowice

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Śląskie powietrze służy; pressing ma sens; odmieniony Portugalczyk; słaby Japończyk; mecz sezonu - to najważniejsze punkty po sobotnim meczu Legii Warszawa z GKS-em Katowice, który wygrała 3-1.

{VIDEOAD}

1. Śląskie powietrze służy
W ostatnich tygodniach województwo śląskie zdecydowanie sprzyja legionistom. To właśnie tam udało się odnieść zwycięstwa nad Ruchem Chorzów, Górnikiem Zabrze, a teraz także nad GKS-em Katowice. Od pierwszych minut legioniści pewnie weszli na murawę, dążąc do szybkiego zdobycia bramki i ustawienia meczu pod własne warunki. Już dawno w Ekstraklasie nie było widać takiej ambicji i dobrej gry.

Podopieczni trenera Gonçalo Feio od początku wiedzieli, po co wychodzą na boisko i chcieli kontrolować przebieg meczu od pierwszego gwizdka, zamiast męczyć się, jak to bywało w wielu wcześniejszych spotkaniach. Dobrze funkcjonowała defensywa, a przede wszystkim środek pola, który skutecznie niwelował zagrożenie ze strony gospodarzy. Mateusz Kowalczyk nie miał zbyt wielu okazji do gry, a tak naprawdę jedynym zawodnikiem GKS-u, który potrafił stworzyć zagrożenie, był Bartosz Nowak.

Poza mniej więcej 20-minutowym fragmentem spotkania, legioniści nie oddali inicjatywy drużynie trenera Góraka. Mecz przypominał nieco spotkanie rozegrane wcześniej na naszym stadionie, z tą różnicą, że w Warszawie pierwsze minuty należały do GKS-u, który mocno dominował na murawie. Tym razem jednak "Wojskowi" przez pierwsze 20 minut nie dopuścili rywali do głosu, choć trzeba przyznać, że gospodarze stworzyli wtedy dwie groźne sytuacje, na szczęście niewykorzystane.

2. Pressing ma sens
Od dawna powtarzałem — pressing w Legii to była tragedia. Jeden zawodnik rzucał się do przodu, a reszta? Stała i patrzyła, jak przeciwnik spokojnie klepie piłkę dalej. Brakowało wsparcia, odcięcia opcji, wspólnej akcji. Ale w końcu, w meczu z GKS-em Katowice, stało się to, na co tak długo czekaliśmy — pressing zaczął działać i dał realne efekty. I to jakie!

Trzy bramki — trzy kluczowe momenty wywalczone właśnie dzięki presji na rywalu. Najpierw Luquinhas świetnie odebrał piłkę, potem Gonçalves zrobił swoje w polu karnym, a na koniec ten sam Gonçalves przejął futbolówkę w środku pola od Kowalczyka. W tych akcjach było widać jedno: nawet jeden zawodnik, jeśli wie, co robi, może zmienić przebieg meczu.

Jasne, można powiedzieć, że GKS popełniał szkolne błędy. Ale samo to, że rywal się myli, nic jeszcze nie daje — trzeba jeszcze wiedzieć, kiedy zaatakować, jak podejść, żeby nie faulować, tylko czysto odebrać piłkę i od razu wykorzystać to do zrobienia przewagi.

Pressing ma sens. Nawet w wykonaniu jednej osoby. Ale musi to być pressing mądry, z wyczuciem, a nie dzikie bieganie na hurra, które kończy się faulem albo zostawieniem ogromnych dziur za plecami. W meczu z Katowicami wreszcie to zrozumieliśmy. I oby tak dalej.

3. Odmieniony Portugalczyk
Jeśli ktoś jeszcze kilka tygodni temu powiedziałby mi, że Gonçalves będzie jednym z motorów napędowych Legii, to chyba bym go wyśmiał. A dziś? Biję mu brawo na stojąco.

Portugalczyk przeszedł niesamowitą metamorfozę. To nie jest już ten sam zagubiony piłkarz, który potrafił schować się przed odpowiedzialnością. Teraz Gonçalves wychodzi do gry, pokazuje się kolegom, walczy w defensywie, rozdaje piłki w ataku. I, co najważniejsze, robi to z ogromną pewnością siebie.

Nie chodzi tylko o bramkę, którą zdobył. Tak naprawdę jego udział przy dwóch kolejnych trafieniach dla Legii to była czysta poezja. Przy drugim golu kapitalnie powalczył w polu karnym, a dogranie do Szkurina? Palce lizać. Przy trzeciej bramce — odbiór w środku pola, szybkie rozegranie i cała akcja rozkręcona od jego przechwytu. Takiego Gonçalvesa chce się oglądać!

I nie, to nie jest przypadek. To nie "jeden mecz życia". Widać, że to efekt ciężkiej pracy, może też tej mentalnej — sam przyznał ostatnio, że współpraca z psychologiem sporo zmieniła w jego głowie. I to widać na murawie: pewność, zaangażowanie, chęć gry do przodu.

Powiem szczerze — jestem w szoku. I chyba nie tylko ja. Jeśli Gonçalves utrzyma taką formę, to może być jednym z najważniejszych zawodników tej wiosny. Oby tylko dalej szedł tą drogą.
Podania / celne: 53 / 46 (87%)
Kluczowe podania: 2
Pojedynki / wygrane: 10 / 2
Pojedynki w powietrzu / wygrane: 2 /2
Utracone posiadanie: 13
Przechwyty: 2
Odbiory: 1

Heatmapa występu Goncalvesa (źródło: Sofascore)
Heatmapa Claude Goncalvesa

4. Słaby Japończyk
Jeśli miałbym wskazać zawodnika, który w ostatnich tygodniach wyraźnie zjechał z formą, to bez wahania wskazałbym na Morishitę. Japończyk coraz częściej podejmuje na boisku dziwne, niezrozumiałe decyzje. Ma ogromne problemy z minięciem rywali, a jego skuteczność pod bramką przeciwnika — jeszcze niedawno całkiem przyzwoita — dzisiaj praktycznie nie istnieje.

W meczu z GKS-em Katowice miał spokojnie dwie, może nawet trzy sytuacje, które powinien zamienić na gola. I co? I w każdej z nich albo się spóźnił z decyzją, albo źle wybrał. To nie był pech. To było złe rozegranie akcji. Źle czyta grę, a to w jego przypadku jest wyjątkowo bolesne, bo przecież jeszcze nie tak dawno był jednym z kluczowych ogniw ofensywy Legii.

Dzisiaj częściej irytuje. Gestykuluje, patrzy z pretensjami na wszystkich wokół, jakby winni byli tylko koledzy i świat dookoła — a nie on sam.

Statystyki? Te też nie kłamią. W spotkaniu z GKS-em stracił piłkę 14 razy. Niby procentowo nie wygląda to tragicznie, ale najgorsze jest to, kiedy te straty następowały — w momentach, gdy wystarczyło po prostu zagrać najprostsze podanie lub przyspieszyć akcję. A Morishita wolał czekać do ostatniej chwili, aż tracił piłkę pod presją. W pojedynkach też wypadł blado: na siedem starć (pięć na ziemi, dwa w powietrzu) wygrał tylko dwa. Jak na zawodnika jego klasy — dramat.

Chciałbym napisać coś innego. Chciałbym chwalić Morishitę za błysk, za luz, za skuteczność. Ale dzisiaj musimy być uczciwi — Japończyk jest cieniem samego siebie sprzed kilku miesięcy. Miejmy nadzieję, że w finale Pucharu Polski w końcu się przebudzi. Bo jeśli Legia ma sięgnąć po trofeum, to potrzebuje Morishity w najlepszej możliwej wersji. A nie tej z ostatnich tygodni.

5. Mecz sezonu
Przed nami mecz sezonu — finał Pucharu Polski przeciwko Pogoni Szczecin. Mecz sezonu, bo w Legii, jak to w Legii, wszystko i zawsze podporządkowuje się jednemu najważniejszemu spotkaniu w roku. Tym razem, po dość słabym sezonie w Ekstraklasie w wykonaniu drużyny trenera Feio, padło właśnie na finał PP, gdzie zmierzymy się z naprawdę dobrą ekipą, która z tygodnia na tydzień rośnie w siłę.

Obserwując ich szalony mecz z Puszczą Niepołomice, trudno nie zastanawiać się, czy — podobnie jak kiedyś Legia po pamiętnym 4-3 z Pogonią — nie spuszczą teraz z tonu. Albo wręcz przeciwnie: czy to zwycięstwo ich napędzi i wejdą w finał na pełnym gazie.

Patrząc na oba zespoły, widać, że ostatnie mecze w Ekstraklasie pokazały coś ważnego — zarówno Legia, jak i Pogoń są głodne sukcesu, a ich forma wyraźnie idzie w górę.

Niestety to Legia gra z nożem na gardle. Sezon bez awansu do eliminacji europejskich pucharów byłby sezonem straconym — bez żadnych "ale". Pogoń natomiast też ma swoją motywację: będzie chciała za wszelką cenę zmazać plamę po ostatnim finale, w którym musiała uznać wyższość Wisły Kraków.

Czeka nas starcie dwóch zespołów z wielką ambicją. I tylko jedno jest pewne — marginesu na błędy nie będzie.

Kamil Dumała



Komentarze: (4)

bo jeśli Legia ma sięgnąć po PP, 28.04.2025 06:49:42 - *vodafone-ip.de

to nawet na ławce rezerwowych nie powinno być miejsca dla Morishita, Hodyna, Biciachciachciana, Qnia i Pierdhardta

oni tylko przeszkadzają a nawet są wzmocnieniem rywali

ale oczywiście można wierzyć że nagle w finale wrócą do formy

tak jak wentkasz z wieżbicy wierzył w Picha, Bakana Maku, Rosołka, Burcha, Barcie i urodzonego w XVII wieku afroszfajcara

kto głupiemu zabroni?

Pele, 28.04.2025 07:29:19 - *play-internet.pl

@bo jeśli Legia ma sięgnąć po PP:
Już nawalony, czy jeszcze?

Znawca, 28.04.2025 08:20:51 - *interkam.pl

Do Pogromcy pseudoznawców: no dobra to ja trochę merytoryki przemycę. Czytałem wywiad z Dejanem Zukiciem,który poszedł do Wolfsbergera za 900 tys euro przed tym sezonem i którego tak gorąco tu polecałem na forum do naszej kochanej Legii.Chłopak ma 20 pkt kanadyjskich (12 g,8 A) bardzo chce go Atalanta Bergamo,i możliwe,że tam pójdzie.Bardzo ciekawa rozmowa.Mówi np.jak pracują i grają w futbol:
"Dużo czasu poświęca się taktyce,są drużyny które grają różnymi systemami,5 obrońców,4,3.Wolfsberger gra w taki sposób,że niekoniecznie chcemy mieć dużo posiadania piłki,ale chodzi o to,aby dotrzeć do bramki tak szybko,jak to możliwe.Nastepnie oddajemy piłkę,aby się zabezpieczać,a gdy ktoś się cofa,wszyscy znów ruszamy do przodu.Jesteśmy drużyną,która stosuje dużo pressingu,szczególnie w ostatniej tercji boiska,czyli 35 metrów od bramki przeciwnika.W ten sposób zmuszamy przeciwnika do oddania piłki".
Stwierdzam,że nasza Legia jest dosyć leniwa w presingu.Skoro nie mamy jakości w ataku pozycyjnym to powinniśmy grać mocno intensywnym pressingiem.Pamietam mecz Sturmu z Rakowem,gdzie Austriacy tłamsili Raków intensywnością.Oglądałem pierwsze mecze na STS jak Zuka poszedł do tego klubu i ta intensywność jest naprawdę duża.Jak ktoś idzie z tej ligi do Bundesligi to nie ma żadnych problemów w adaptacji i sporo Austriaków tam gra bardzo dobrze.
Dalej czytam:
"Kiedy przyszedłem do Wolfsbergera,powiedziano mi,że miną 2-3 ,miesiące,zanim przyzwyczaję się do innej piłki nożnej. Uważam,że zawodnik musi mieć jakość, aby dostosować się do nowego stylu ligi,drużyny i tego,czego oczekuje trener.Austracka liga jest o wiele bardziej intensywna niż nasza,musisz mieć gotowe rozwiązanie,gdy twój kolega z drużyny posyła ci piłkę,w przeciwnym razie przeciwnik wpadnie ci na plecy.Jest dużo biegania,ale nie powiedziałbym,że jakość jest dużo wyższa niż w Serbii.Myślę nawet,że najlepsi zawodnicy z naszej ligi mogliby komfortowo grać w Austrii".
Nasza liga polska,która robi postępy,to i tak mocno ustępuje takiej
austriackiej w intensywności grania i szybkości podejmowania decyzji na boisku.Przydałby nam się trener ze szkoły niemieckiej.Ogladałem wczoraj na Canal plus ligę i tak chwalili Legię za presing w pierwszej połowie.Czy to nie powinno być tak w każdym meczu i oby połowach??Poza tym znowu dało mi to do myślenia o naszych mitycznych półrocznych,czy nawet dłuższych adapatcjach zawodników.To jest mit i kit?2-3 miechy i dobry zawodnik pokazuje jakość i czy się nadaje czy nie.Także nie nabierajmy się na te tłumaczenia zawodników czy trenerów.?I bierzmy chłopaków z Bałkanów bo potencjał techniczny i bazę piłkarską mają bardzo mocną.Serbia,Słowenia,Chorwacja,czy nawet Bośnia to dobre kierunki.I zatrudnijmy w końcu dobrego trenera.?pozdro.

Cezar., 29.04.2025 10:46:31 - *centertel.pl

@Znawca: Marysia(znafca niczego) nadal ciągle o pierogach! upierdliwa do bólu jest ta Marysia z tego forum,szkoda czytać to i odpowiadać,ten chłopak budzi zażenowanie i litość!❤️???

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!