Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Legioniści w Krakowie - fot. Mishka
Legioniści w Krakowie - fot. Mishka
Niedziela, 1 września 2013 r. godz. 22:55

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Relacja z trybun: Zmoczone Pasy

Bodziach, źródło: Legionisci.com

Niewykorzystana pula 750 biletów na Cracovię to raczej nie efekt końcówki sezonu urlopowego, tylko sporych wydatków związanych z meczami w europejskich pucharach. Portfele warszawiaków nie są studnią bez dna i wydaje się, że przed nami niezbyt łatwe zadanie łączenia wyjazdów do Włoch, Turcji i na Cypr z krajowymi wyjazdami. Na wyjazd pociągiem specjalnym na Cracovię zdecydowało się 609 legionistów.

Specjalem do Krakowa
Nie jest to wynik na nasze możliwości, ale jak wspomniałem, na pewno wiele osób zmuszonych jest do kalkulowania. Tym bardziej, że dzień przed wyjazdem do Krakowa wszyscy byliśmy skupieni na ogarnianiu biletów do Rzymu na wrześniowy mecz z Lazio. Wyjazd do Krakowa "specem" zaplanowany był na godzinę 12:47 z dworca Warszawa Zachodnia. W podróży fani wymieniali się informacjami nt. opcji podróży do Rzymu, Trabzonu i Limassol/Nikozji.

Wyjątkowi napinacze
Z dworca w Krakowie pod stadion Cracovii kibice zostali przewiezieni autobusami. Wchodzenie na stadion przebiegało sprawnie i na ponad półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem, wszyscy byli już na swoich miejscach. Po lewej stronie naszego sektora szybko zebrała się grupka Cracovii i kilku osób z KSP, które przez całe spotkanie skupiały się na wymianie uprzejmości z legionistami. Trzeba przyznać, że na wielu stadionach w okolicy sektora gości gromadzą się grupki gamoni, ale napinacze z Krakowa biją wszystkich na głowę.

Polonia tylko w Krakowie
Jako, że Polonia w Warszawie nie istnieje, jedyną opcją pokazania się są mecze swoich przyjaciół z Krakowa. Nie inaczej było tym razem, a wśród napinaczy pojawił się dobrze znany polonuch - "Wiśnia", któremu poświęcono kilka przyśpiewek, w tym tę, przypominającą, jak skończyło się jego spotkanie z grupą spod znaku WFH. Pod adresem KSP skandowano m.in. "Hej k..., śmiecie, w Warszawie nie istniejecie", czy "Każdy to powie, Polonia tylko w Krakowie".

Dziwna "zdobyczna" flaga. Na gołe ręce, Cracovia tylko w łazience
Frekwencja na stadionie Cracovii była wyjątkowo dobra, ale nic dziwnego, na mecze z nami każda ekipa mobilizuje się raz do roku. Miejscowi w swoim młynie wywiesili niewielką flagę Legii (nikomu nieznaną) do góry kołami, na której... barwy były w odwrotnej kolejności. Nie wiemy co to za cudo, ale prawdopodobnie KSC lub KSP sami je uszyli. Oflagowanie gospodarzy zresztą także nie należało do najbardziej okazałych. Wraz z nimi Sandecja (120) z flagą. Pod adresem Cracovii skandowano także znane dobrze hasło "Nożownicy ch... wam w d...", a także nową przyśpiewkę - "Na gołe ręce, Cracovia tylko w łazience". Piana na ustach Krakusów - bezcenne.

"Hej dziewczyny, pijcie szczyny"
Od początku spotkania kibice z sektora gości nie za bardzo mogli skupiać się nad wydarzeniami boiskowymi, bowiem kątem oka trzeba było obserwować przylegający sektor Cracovii, z którego co jakiś czas fruwały różne przedmioty, w tym szklane butelki. Legioniści nie pozostawali dłużni i w polonistów i "Pasów" rzucane były plastikowe kubeczki wypełnione niekoniecznie napojami gazowanymi. Śmierdząca sprawa. "Hej dziewczyny, pijcie szczyny" i "Obszczańce" - skandowano pod ich adresem, rozwiewając wszelkie wątpliwości odnośnie zawartości "niespodzianek". Cracovia w pewnym momencie zaczęła zbierać się w tunelu w pobliżu naszego sektora, a po chwili pomiędzy nasze trybuny wbiegło kilku dodatkowych ochroniarzy z dodatkowym wyposażeniem (Cracovia cały mecz była oddzielona od nas, oprócz ogrodzenia, także szpalerem ochrony). Chyba to ostatecznie odwiodło ich od planowanej akcji, której nie trudno się było domyślić.



Oprawa z krową
Doping obu stron przez cały mecz był co najwyżej średni. Cracovia ponadto zdecydowała się na oprawę w trakcie I połowy, składającą się z pasów materiału, sektorówki z bykiem, flag na kiju i transparentu "To jasne jak biel, że czerwień nas nakręca". Ten ostatni był bardzo trudny do rozszyfrowania. Później jeszcze gospodarze rzucili trochę konfetti (w przerwie zebrali je z ziemi i w II połowie rzucili raz jeszcze) i to by było na tyle atrakcji ultras. "Oprawa z krową - ewenement na skalę światową" - śmiali się legioniści.

Doping na pół gwizdka
Niestety tego dnia ani "Staruch", ani "Szczęściarz" (w ostatnim kwadransie) nie byli w stanie zmobilizować legionistów do większego wysiłku. Niektórzy nie śpiewali wcale, a zdecydowana większość na pół gwizdka. A szkoda, bo przy słabym dopingu gospodarzy, można było spokojnie zdominować ten stadion. Raz na jakiś czas udawało się nam głośniej krzyknąć "Jesteśmy zawsze tam...", czy "Legia, Legia Warszawa", ale to i tak nie było to. Po stronie gospodarzy królowały bluzgi pod naszym adresem... śpiewane na "Hit z Wiednia" na dwie trybuny. Młyn za bramką zaczynał "Legia... Warszawa", prosta odpowiadała bluzgami. Oj, kochają nas tam wyjątkowo. Jednak nie miejscowe kompleksy powinny nas zajmować, a nasza postawa. Szkoda, że tego dnia nie daliśmy z siebie więcej.

Furman w koszulce Cracovii
Dość dziwna sytuacja miała miejsce po meczu. Piłkarze podeszli pod nasz sektor podziękować za doping. Dominik Furman wcześniej wymienił się koszulkami z jednym z gracz Cracovii, założył pasiastą koszulkę i szedł razem z grupą pozostałych graczy w stronę sektora gości. Fani już z daleka dali mu znać, że w tej koszulce nie powinien paradować i Furman szybko się zreflektował. Po meczu pomocnik przepraszał kibiców za ten incydent, tłumacząc, że był zmęczony po meczu i taka sytuacja już więcej się nie powtórzy. Z zawodnikami tymczasem zaśpiewaliśmy "Ole ole" i przybiliśmy piątki. Potem jakieś 40 minut czekaliśmy na otwarcie bram i wszyscy zapakowali się do podstawionych autobusów, które dowiozły wszystkich na dworzec. Wyjazd zakończył się dla nas nad ranem w niedzielę. Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa, po której pojedziemy do Kielc, a kilka dni później do Rzymu.

P.S. Powodzenia dla K. i M. od NS!

Frekwencja: 13212
Kibiców gości: 609
Flagi gości: 3

Doping Cracovii: 5
Doping Legii: 5

Autor: Bodziach



Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!