Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
Poniedziałek, 5 czerwca 2017 r. godz. 06:30

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Media o meczu z Lechią

Wiśnia, źródło: Legionisci.com

Po meczu dającym Legii mistrzostwo Polski media głównie skupiają się na olbrzymich emocjach, które towarzyszyły nam w ostatnich minutach tego sezonu. Po zakończeniu starcia w Warszawie sprawa ligowego tytułu cały czas była otwarta i wszyscy nerwowo wyczekiwali wiadomości z Białegostoku. Na szczęście w końcu nadeszły te najbardziej pozytywne, informujące o remisie, który dawał Legii mistrzostwo!

Weszło: Królu Zygmuncie, widziałeś kiedyś Warszawę tak piękną jak dziś?

Mecz – jak napisaliśmy – nie porwał. Piłkarze Legii rozgrywali akcje według dwóch schematów. Pierwszy – zagranie na Nagy’a lub Guilherme i próba wymuszenia przez nich faulu. Drugi – piłka na skrzydło, często do Jędrzejczyka, który wrzucał w pole karne, w którym nie było jednak zawodników Legii. Dziś był to największy problem warszawian, ale nie możemy być zdziwieni, bo brak napastnika bije po oczach od pół roku. Dziś jego rolę po raz kolejny pełnił Radović, który problemy miał nawet z tym, aby po przyjęciu piłka nie odskakiwała mu dalej niż na pół metra. Śmiało możemy stwierdzić, że dziś zagrał jeden z gorszych meczów podczas niemal dziesięciu lat spędzonych przy Łazienkowskiej.

Sportowe Fakty: Tytuł dla Legii korzystny dla polskiej piłki

Tak naprawdę sytuacja w tabeli nie odzwierciedla różnicy pomiędzy poszczególnymi zespołami. Legia Warszawa jest dziś jedyną drużyną, która, oceniając kadrę, może powalczyć o Ligę Mistrzów i z punktu widzenia polskiego futbolu dobrze się stało, że zdobyła tytuł. Wiem, że nie zgodzą się z tym twierdzeniem kibice innych zespołów, ale takich piłkarzy jak Thibault Moulin, Vadis Odjidja-Ofoe czy Dominik Nagy inni nie mają. Nie kilku w jednym zespole.

Onet.pl: Legia Warszawa mistrzem Polski 2016/2017

Legioniści nie zmarnowali szansy. Po bezbarwnym meczu wywalczyli punkt na wagę 12 tytułu w historii klubu, choć w końcówce zrobiło się bardzo nerwowo, ze względu na wynik w Białymstoku. Lechia musiała wygrać, by marzyć o mistrzostwie, ale goście oddali zaledwie kilka strzałów przez cały mecz. Akcje Legii też się nie kleiły i gole w niedzielny wieczór w Warszawie nie padły. Ważnym momentem była czerwona kartka dla Sławomira Peszki, który w 69. minucie brutalnie wyciął Vadisa Odidję-Ofoe.

Przegląd Sportowy: Droga przez mękę kończy się w niebie! Legia mistrzem Polski!

Nieprawdopodobne nerwy w stolicy. Ale to nie mecz Legii z Lechią je wywołał, tylko końcówka spotkania w Białymstoku. Dopiero dwie minut po godzinie 20, kiedy okazało się, że Lech zremisował z Jagiellonią 2:2, stadion przy Łazienkowskiej eksplodował radością. To była końcówka, jak cały sezon Legii: nerwowa, pełna napięć, zwrotów akcji i wielkich emocji. Było blisko, by happy end zamienił się w horror, a droga z futbolowego nieba do piekła było przy Łazienkowskiej niezwykle krótka. Fortuna pozostała przy Legii.

Sport.pl: Zamęt, strach, nadzieja. I mistrzostwo. Mistrzostwo, do którego Legię wiodła droga przez piekło

Takiego ciśnienia w Warszawie nikt się nie spodziewał. Stadion aż uniósł się od napięcia, bo Legia tylko zremisowała z Lechią (0:0). Ten wynik nie dawał jej pewnego mistrzostwa. Trzeba było czekać na wynik meczu w Białymstoku, który kończył się 10 minut później (przez odpalone race). Ostatecznie skończył się dobrze, bo remis Jagiellonii z Lechem (2:2) dał Legii tytuł.

Tytuł upragniony. Czwarty w ostatnich pięciu latach. Czwarty, ale wyjątkowy, bo zdobyty po sezonie niewiarygodnym, pełnym bezprecedensowych przygód. Sezonie, w którym wydarzeń było tyle, że obdzielić nimi można nie rok, a kilka lat

Futbol Fejs: Legia obroniła tytuł! To był triumf z opóźnionym zapłonem

Jacek Magiera, po dziewięciu miesiącach pracy w roli szkoleniowca drużyny ekstraklasy, ma na koncie pierwszy medal. Można psioczyć, że Legia nie zdobyła go z jakimś przytupem, ale biorąc pod uwagę okoliczności, to nazwisko trenera wymieniamy jako pierwsze w kontekście triumfu. To on wyciągnął zespół z dołka, w który drużyna wpadła za kadencji Besnika Hasiego, potem w dobrym stylu przeszedł z nią przez europejskie puchary, a wiosną, chociaż musiał radzić sobie bez dwóch napastników, którzy zimą opuścili zespół, jakoś to wszystko posklejał i dokonał tego, co pod koniec września wydawało się niemożliwe. Remis z Lechią, przy wyniku 2:2 w Białymstoku, dał Legii tytuł, a Lechia skończyła z pustymi rękami. Trochę na własne życzenie, bo chyba zabrakło jej odwagi.














Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!