Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com
Czwartek, 14 maja 2020 r. godz. 19:16

Uwaga: Wiadomość archiwalna!

Legijni stranieri: Michaił Aleksandrow

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com

Zapraszamy na kolejny odcinek z cyklu "Legijni stranieri". Tym razem porozmawialiśmy z piłkarzem, który przy Łazienkowskiej spędził nieco ponad rok, a jednak Legię darzy dużą sympatią i bardzo jej kibicuje. Dziś o Bułgarze Michaiłu Aleksandrowie, który wciąż w swoim telefonie ma "Sen o Warszawie".

MICHAIŁ ALEKSANDROW
Data i miejsce urodzenia: 11.06.1989, Sofia, Bułgaria
Narodowość: Bułgaria
Mistrz Polski: 2016, 2017
Puchar Polski: 2016
Mecze w Legii: 30
Gole w Legii: 1

Michaił Aleksandrow swoją przygodę z piłką zaczynał w ZSKA Sofia, gdzie dołączył już w wieku sześciu lat. Występował w każdej z juniorskich drużyn, a mając 16 lat zadebiutował w pierwszym zespole. Wyszedł w podstawowym składzie na spotkanie z Belasitsą Petrich, które klub z Sofii wygrał 2-1. Rok później był bliski podpisania umowy z Liverpoolem. Bułgar rozmawiał nawet z ówczesnym trenerem „The Reds” Rafą Benitezem, jednak ostatecznie nie otrzymał pozwolenia na pracę. Niedługo później trafił do Borussii Dortmund. Po roku trenowania z pierwszą drużyną został przeniesiony do rezerw. W drugim zespole miał okazję grać m.in. z Marcelem Schmelzerem, który ma na swoim koncie ponad 360 występów w koszulce BVB. Po trzech latach spędzonych w Niemczech zaliczył roczny epizod w Akademiku Sofia i zimą 2011 roku wzmocnił Łudogorec Razgrad. Przez pięć lat tam spędzonych rozegrał 136 meczów, w których strzelił 18 goli. Wraz z „Orlętami” zagrał w Lidze Europy, gdzie doszli do 1/8 finału, a rok później w Lidze Mistrzów, gdzie rywalizowali z Realem Madryt i Liverpoolem. W lidze bułgarskiej nie mieli sobie równych, mistrzostwo zdobywali pięć lat z rzędu, a w sezonie 2011/12 i 2013/14 do triumfu w lidze dołożyli krajowy puchar. Ostatecznie Alekansdrow nie chciał przedłużać kontraktu z Łudogorcem i w poszukiwaniu nowych wyzwań zimą 2016 roku trafił do Legii.

- Kiedy decydowałem się na przejście do Legii, sporo wiedziałem o kibicach i historii klubu. Często oglądałem oprawy jakie przygotowują fani, czułem, że się w nich zakochałem. Byłem podekscytowany klubem i wszystkim, co działo się dookoła. Jeśli chodzi o stolicę, to nigdy wcześniej nie miałem okazji jej zwiedzić. Warszawę traktowałem jak zwykłe miasto w Europie, jednak gdy tutaj przyjechałem, byłem zaskoczony jak tu pięknie – mówi w rozmowie z nami piłkarz.



W dwóch pierwszych meczach nowy nabytek Legii zagrał tylko końcówki. Później w pucharowym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz spędził na murawie nieco ponad 20 minut. Legioniści wygrali aż 4-0, a Aleksandrow na boisko wszedł przy trzybramkowym prowadzeniu warszawiaków. Kilka dni później zagrał w pełnym wymierze czasowym w Poznaniu. Z Lechem „Wojskowi” wygrali 2-0, a Bułgar zebrał przyzwoite noty za to spotkanie.

- Uważam, że moje początki w Legii były trudne. Trener chciał, abym od razu pokazał na co mnie stać, przez co nie miałem czasu, aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji – tłumaczy nam zawodnik.



W rundzie wiosennej Bułgar rozegrał 14 meczów, jednak tylko cztery w pełnym wymiarze czasowym. Było to spowodowane sporą konkurencją na skrzydłach. Zazwyczaj w pierwszym składzie grali Michał Kucharczyk i Guilherme. Bardzo często, gdy Bułgar wchodził na boisko, zmieniał Nemanję Nikolicia. Siła ofensywna Legii była ogromna. Wraz z „Wojskowymi” sięgnął po Puchar Polski, kiedy to legioniści w finale ograli 1-0 Lecha Poznań. Więcej o tym meczu możecie przeczytać tutaj. Dodatkowo warszawiacy dwunasty raz w historii zdobyli mistrzostwo Polski.

- Zdobycie dubletu było świetnym uczuciem, to moje najlepsze wspomnienie z przygody z Legią. Świętowania po zdobyciu trofeum nigdy nie zapomnę, w dużej mierze było to spowodowane kibicami. To dzięki nim już w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Warszawie nauczyłem się klubowego hymnu. Za każdym razem, gdy go słyszałem, to od razu śpiewałem, nawet nie znając języka. Do dzisiaj mam "Sen o Warszawie" w telefonie – mówi nam Aleksandrow.



Latem legioniści pojechali na obóz przygotowawczy do Austrii, już pod wodzą nowego szkoleniowca. Podczas zgrupowania Aleksandrow wyglądał naprawdę nieźle. Bułgar bardzo solidnie prezentował się na wszystkich treningach, a na dodatek potrafił potwierdzić to w sparingach. Sezon ligowy 2016/17 rozpoczął w pierwszej jedenastce. „Wojskowi” rywalizowali z Jagiellonią Białystok, a Bułgar tuż przed przerwą strzelił gola. Aleksandrow głową wykończył dośrodkowanie Thibaulta Moulina. Gola możecie zobaczyć w 2:21 poniższego filmu. Ostatecznie warszawiacy zremisowali 1-1, a nasz dzisiejszy bohater wyleciał z boiska w końcówce meczu. Bułgar na środku boiska skrobnął po piętach jednego z piłkarzy Jagiellonii.

- Podczas obozu przygotowawczego czułem się bardzo dobrze, byłem wtedy w formie. To był szalony mecz. Od początku wiedziałem, że tego dnia zdobędę bramkę. Udało mi się strzelić bardzo ładnego gola, ale za to w końcówce spotkania wyleciałem z boiska. Musiałem zdusić kontratak rywali, co nie było moją winą, ale trzeba było to zrobić dla drużyny. Była to moja pierwsza czerwona kartka w karierze. Takie jest życie – mówi zawodnik.

W dwóch kolejnych meczach ligowych musiał pauzować, ale grał w eliminacjach do Ligi Mistrzów i Pucharze Polski.





W tamtym sezonie legioniści awansowali do Ligi Mistrzów. Aleksandrow zagrał prawie pół godziny w domowym starciu z Borussią Dortmund oraz zanotował całą drugą część meczu w Lizbonie ze Sportingiem. Dla Bułgara był to już drugi raz, kiedy grał w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie. W sezonie 2014/15 wraz z Łudogorcem Razgrad awansował do Ligi Mistrzów, a Aleksandrow zagrał w każdym meczu fazy grupowej.

- Liga Mistrzów jest marzeniem każdego piłkarza. Kiedy przyjechałem do Warszawy, w moim pierwszym udzielonym wywiadzie powiedziałem, że chcę wygrać krajowy puchar, zdobyć mistrzostwo i zagrać w Lidze Mistrzów. Ludzie zaczęli żartować, że mówię bzdury, jednak po sześciu miesiącach wszystko to stało się prawdziwe. Mogliśmy uszczęśliwić kibiców w setnym roku od powstania klubu. To było coś bardzo specjalnego – wspomina Bułgar.



24 września szkoleniowcem Legii został Jacek Magiera. Trener nie stawiał na Aleksandrowa - za jego kadencji zagrał zaledwie jeden mecz w lidze z jedenastu możliwych. Bułgar najczęściej nie znajdował się w meczowej osiemnastce.

- Szczerze mówiąc, to nie wiem dlaczego przestałem grać. Trener Stanisław Czerczesow pozwalał mi pokazać swoje umiejętności, a przede wszystkim wierzył we mnie kiedy miałem gorsze chwile. Następnie w klubie był trener Besnik Hasi, który kiedy zobaczył mój potencjał, to również we mnie wierzył. Kiedy posadę trenera obejmował Jacek Magiera, miałem podwójną motywację, a on o tym dobrze wiedział. Muszę przyznać, że miałem z nim dobre relacje, jednak jest to szkoleniowiec, który wierzy w nazwiska, jakie są już znane w polskiej piłce. Wielu piłkarzy chodzi do trenera, jeśli ten na nich nie stawia, ja taki nie jestem. Zawsze starałem się dawać z siebie wszystko na treningach, aby przekonać do siebie szkoleniowca. Pamiętam, że podczas jednych zajęć w gierce udało mi się zdobyć cztery bramki. Czułem złość, że nie gram regularnie, wiec stwierdziłem, że pójdę pogadać z trenerem. Chciałem się dowiedzieć, co jest powodem tego, że nie gram, aby to poprawić. Uważałem, że nie jestem w stanie się pokazać, kiedy na murawie spędzam dziesięć minut. Usłyszałem od trenera, że chciałby mieć jedenastu piłkarzy takich jak ja i że muszę być cierpliwy. Powiedział, że chce abym został w zespole. Tydzień później otrzymałem poważną ofertę z ligi rosyjskiej, jednak ją odrzuciłem. Chciałem zostać w Warszawie. Ogólnie jednak nie czuję żalu do Jacka Magiery, świetnie wykonywał swoją pracę. Jestem profesjonalnym piłkarzem i muszę uszanować decyzję szkoleniowca, nawet jeśli uważam, że powinienem grać w pierwszym składzie. Szczerze, to ja nie pokazałem wszystkich swoich najlepszych umiejętności, gdy byłem w Legii. Czułem, że potrzebuję więcej czasu na aklimatyzację. Dopiero wtedy zrozumiałem, dlaczego taki problem mieli cudzoziemcy w Łudogorcu. Ludzie spoza szatni widzą tylko efekt na boisku, jednak nie widzą jaki kryje się za tym ból oraz nie znają twoich uczuć. Teraz jestem dojrzalszy, znam swoje słabe i dobre strony – mówi w rozmowie z nami Bułgar.



W sumie rundzie jesiennej rozegrał 16 meczów, jednak od początku października praktycznie w ogóle nie pojawiał się na placu gry. Po zimowym obozie przygotowawczym piłkarz przeniósł się do Rosji, wzmocnił Arsienał Tuła.

- Chciałem zostać w Legii. Czułem się tam wspaniale i byłem zakochany w kibicach. W szatni było zabawnie, przede wszystkim dzięki zawodnikom z Bałkanów: Stojanowi, „Prijo”, „Niko” czy Moulinowi i Vadisowi. Niestety wiedziałem, że nie będę miał szansy pokazania się podczas rundy wiosennej, a ja nie chciałem czekać. Rosyjska ekstraklasa to topowa liga w Europie, więc takich ofert się nie odrzuca – mówi nam Aleksandrow.



W Rosji spędził niespełna dwa i pół roku. Z początku grał regularnie, jednak niestety przez ostatni rok swojej przygody z Arsienałem Tuła zmagał się z zerwanym więzadłem krzyżowym. We wrześniu ubiegłego roku Aleksandrow przeniósł się do występującego w bułgarskiej ekstraklasie FK Arda Kardzhali. Tam niestety nie zdołał zadebiutować, ponieważ wciąż zmaga się z urazem. Aktualnie zawodnik przechodzi domową rehabilitację.

- Przeżywam teraz ciężkie chwile, ponieważ od półtora roku zmagam się z kontuzją. Robię wszystko, aby wrócić do gry w piłkę. Po trzeciej operacji kolana czuję się lepiej i widzę światełko w tunelu. Teraz skupiam się na rehabilitacji, a co będzie później, tego nikt nie wie. Może przeznaczenie pozwoli mi ponownie stawić czoła z Legią – mówi nam Bułgar.



Aleksandrow chciał Wam, kibicom przekazać wiadomość:

- Kibicom chciałbym powiedzieć, aby wciąż robili swoją robotę, tak jak robią to zazwyczaj. Zagrałem wiele meczów w europejskich turniejach, w różnych krajach i mogę stwierdzić, że fani Legii są jednymi z najlepszych na świecie. Nigdy o tym klubie nie zapomnę, a pomimo dystansu, zawsze będę kibicował. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że Legia jest wyjątkowym klubem. LEGIA MISTRZ (L).

Poprzednie artykuły z cyklu:
Stojan Vranjes
Edson Da Silva
Helio Pinto
Mirko Poledica
Dossa Junior
Dickson Choto
Ivica Vrdoljak



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!