Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
NewsyNewsy
Newsy
RSS  |  WAP  |  Kosz  |  Siatka  |  Hokej
Jean-Pierre Nsame - fot. Woytek / Legionisci.com
Jean-Pierre Nsame - fot. Woytek / Legionisci.com
Sobota, 3 sierpnia 2024 r. godz. 10:59

Punkty po meczu rewanżowym z Caernarfon Town FC

Kamil Dumała, źródło: Legionisci.com

Zadanie wykonane; mamy problem; poszukiwanie zaginionej „8”; wprowadzenie piłki; młodzi naciskają i debiut Nsame - to najważniejsze punkty po rewanżowym meczu z walijskim Caernarfon Town FC.

1. Zadanie wykonane
Plan na czwartkowy mecz rewanżowy był prosty: wyjść na boisko, pewnie wygrać i bezpiecznie wrócić do Warszawy, meldując się w kolejnej rundzie eliminacji LKE. Choć pierwsza połowa pozostawiała wiele do życzenia, legioniści ostatecznie wykonali swoje zadanie. W drugiej połowie wyszli bardziej skoncentrowani i od pierwszych minut mocno zaatakowali rywali, co szybko zaowocowało kolejnymi bramkami. „Wojskowi” zrobili co do nich należało. Teraz czeka ich trudna rywalizacja z Brøndby IF, które będzie pierwszym poważniejszym egzaminem dla podopiecznych trenera Goncalo Feio.

{VIDEOAD}

2. Mamy problem
W poprzednich meczach dało się zauważyć problem w grze Legii, szczególnie w pierwszych połowach. Trener Feio nie ukrywał swojego niezadowolenia z pierwszych 45 minut, co zasugerował na konferencji pomeczowej. „Z punktu widzenia piłkarskiego, druga połowa była oczywiście lepsza, na miarę oczekiwań. Nie będę oszukiwać - nie byłem zadowolony z naszego poziomu w pierwszej części (…) Jeżeli będziemy do końca sezonu wygrywać mecze w drugich połowach, będę zadowolony.”

Zawodnicy z Warszawy długo szukali swojego rytmu gry, ale ten nie nadchodził, co powtarzało się z poprzednich spotkań, w których również początki były na niskim poziomie. Dopiero rozmowa z trenerem w przerwie i wysłuchanie jego wskazówek pozwalały złapać rytm i podkreślić atuty zawodników. W spotkaniu z Caernarfon długo nie mogliśmy zbliżyć się w okolice pola karnego gospodarzy i stworzyć jakiejkolwiek sytuacji podbramkowej. Brakowało precyzji i przede wszystkim chłodnej głowy przy tworzeniu okazji. Próbowaliśmy zagrywać długie piłki do naszych napastników, jednak były one albo niecelne, albo zbyt mocne dla niezbyt szybkich „9”, głównie Pekharta. Środkowi pomocnicy swoją statyczną grą również nie pomagali. Zarówno Bartosz Kapustka, jak i Morishita zbytnio trzymali się środkowej strefy, nie próbując stworzyć przewagi przed polem karnym zespołu z Walii.
Nieco martwiące mogą być te pierwsze połowy, ale miejmy nadzieję, że to tylko początkowe trudności. Z każdym meczem intensywność od pierwszych minut powinna dorównać tej, którą prezentują zawodnicy w drugich częściach meczów.

3. Poszukiwanie zaginionej „8”
Odkąd Jurgen Elitim doznał kontuzji w środku pola Legii powstała poważna luka. Wydawało się, że szybko zostanie załatana nowym zawodnikiem, jednak do tej pory tak się nie stało. Im dłużej to trwa, tym mniej sensu ma taki transfer.
Trener Feio musi radzić sobie z tym, co ma w składzie. Tymczasem forma Bartosza Kapustki jest od jakiegoś czasu mocno „wakacyjna”, a liczenie na niego w kluczowych meczach może okazać się zgubne. W spotkaniu z drużyną z Walii swoją szansę w środku pola otrzymał więc Ryōya Morishita. Trzeba przyznać, że Japończyk był aktywny, często wchodził w dryblingi i był zdecydowanie bardziej intensywny w swojej grze niż „Kapi”. Zdarzały mu się jednak błędy - w 20. minucie stracił piłkę na środku boiska, ale na szczęście przeciwnicy nie wykorzystali tej sytuacji, wybijając piłkę na aut. Morishita zasłużył na pochwałę za dwie asysty, szczególnie za pierwszą przy bramce Pekharta, kiedy świetnie ruszył w pole karne i dostrzegł czeskiego napastnika.

Trener Feio na konferencji pomeczowej docenił występ Japończyka i zasugerował, że nie był to jednorazowy eksperyment. „Gdy było więcej przestrzeni, dał nam to, czego szukaliśmy, wystawiając go na tej pozycji. Napędzał akcje, momentami, choć nie lubię takich porównań, jego poruszanie można było porównać do Luquinhasa. Tego właśnie szukaliśmy. Występ pozytywny, ale musimy brać pod uwagę, na tle jakiego przeciwnika graliśmy i twardo stąpać po ziemi.” - powiedział trener.
Moim zdaniem Morishita popełnił kilka błędów w prowadzeniu piłki, które z lepszym rywalem mogły zakończyć się utratą bramki. Zdecydowanie potrzebuje obok siebie kogoś, kto będzie wspierał defensywę, tak jak Goncalves czy Celhaka. Zarówno Morishita, jak i Luquinhas to zawodnicy zdecydowanie bardziej ofensywni i "ciągnie" ich do przodu, co sprawia, że więcej pracy miałby defensywny pomocnik.

4. Wprowadzenie piłki
Szansę od pierwszych minut przeciwko Caernarfon Town FC otrzymał Sergio Barcia. Hiszpański obrońca rozpoczął mecz wraz z Radovanem Pankovem i Arturem Jędrzejczykiem. Trzeba przyznać, że był to bardzo udany debiut, choć początkowo widać było lekką tremę. Barcia pewnie radził sobie w obronie, mimo że kilka razy zbyt wcześnie chciał pozbyć się piłki.

Warto zwrócić uwagę na jedną imponującą cechę tego młodego zawodnika – wyprowadzenie piłki. W pierwszej połowie posłał kilka długich piłek do napastników Legii, ale żadna nie zakończyła się zagrożeniem pod bramką Stephena McMullana. Natomiast na początku drugiej połowy posłał świetną piłkę za plecy obrońców, którą świetnie "skleił" Bartosz Kapustka i wpakował do siatki. Widać, że hiszpański defensor ma dużą wizję gry, wie, kiedy przyspieszyć jednym, dokładnym podaniem, a kiedy spokojnie zagrać do najbliższego kolegi. Nie panikuje w starciu z rywalami, co udowodnił w 83. minucie, kiedy to zerwał się swojemu przeciwnikowi i uderzeniem głową ustalił wynik spotkania.

Po pierwszym meczu niektóre aspekty jego gry wyglądają bardzo obiecująco w perspektywie kolejnych spotkań.

5. Młodzi naciskają oraz debiut Nsame
Dla osób śledzących Akademię Legii Warszawa rewanżowe spotkanie z walijską drużyną mogło przynieść wiele radości. W pierwszym składzie wystąpił 22-letni Gabriel Kobylak (debiut) oraz 19-letni napastnik Jordan Majchrzak. Na ławce znaleźli się 17-letni Mateusz Szczepaniak, Jan Leszczyński, Jakub Adkonis i Jakub Żewłakow oraz 18-letni Wojciech Banasik, 19-letni Wojciech Urbański i Jan Ziółkowski. Na ławce rezerwowych rozpoczęli mecz także 20-letni Igor Strzałek i 21-letni Kacper Tobiasz.

Gabriel Kobylak nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich umiejętności, poza jedną sytuacją w pierwszej połowie, kiedy niepewnie złapał piłkę i próbował naprawić błąd wybiciem głową - na szczęście piłka przeszła obok bramki Legii. Jordan Majchrzak walczył i był aktywny na boisku, wyróżniał się wychodzeniem do piłek i szybkim ich zgrywaniem. Był bliski ładnej asysty do Pekharta, ale ten znajdował się na spalonym i bramka nie została uznana.

Po przerwie na boisku pojawiło się dwóch debiutantów – Jakub Adkonis oraz Jakub Żewłakow, a także dwaj bardziej doświadczeni zawodnicy, Jan Ziółkowski i Wojciech Urbański. O tych dwóch ostatnich nie trzeba dużo pisać, bo ich możliwości są już znane. „Ziółek” wyrasta na kluczowego obrońcę w zespole, a „Urbi” popisał się piękną asystą przy bramce Nsame.

Adkonis wszedł na boisko w 57. minucie, zastępując Jurgena Çelhakę. Młody pomocnik wykazywał się dużą łatwością w operowaniu piłką, często próbując długimi zagraniami uruchomić Nsame, Morishitę, Majchrzaka czy Żewłakowa. Popełnił kilka błędów, ale jak na debiut w wieku 17 lat, wyglądało to naprawdę dobrze. W 74. minucie za Majchrzaka pojawił się Jakub Żewłakow, syn Michała Żewłakowa. Młody zawodnik zagrał jako napastnik i trafił nawet do siatki, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego.

Jean-Pierre Nsame również zaliczył swój debiut. Kilkanaście minut po wejściu na boisko zdobył nieuznaną bramkę ze spalonego. W 72. minucie pewnie wykończył piękne dogranie Urbańskiego. Mógł także zaliczyć asystę, kiedy odegrał do Morishity, ale bramkarz gospodarzy wybronił jego uderzenie. Debiut Nsame wypadł na plus i czekamy na więcej.

„Pracowali na to ciężko, konsekwentnie i dlatego do tego doszło. Nikt nic nie dostał za darmo.” – podsumował fakt występu młodych Goncalo Feio. Oby dalsza praca młodych zawodników przyniosła im kolejne minuty w pierwszym zespole Legii.

Kamil Dumała



Komentarze: (0)

Serwis Legionisci.com nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, "trolling", obrażające innych czytelników i instytucje.
Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.

Dodaj swój komentarz:

autor:

e-mail:


treść:


Zgłoś newsa!

Jeżeli masz informację, której nie ma na tej stronie, a Twoim zdaniem powinna się znaleźć, zgłoś ją nam! Wystarczy wypełnić prosty formularz, a informacja zostanie dodana do naszej bazy.
Zgłoś newsa!